czwartek, 4 lipca 2013

Recenzja: "Wampiry wśród nas. Ukryta prawda"

Autor:  Konstantinos
Tytuł oryginalny: Vampires: The Occult Truth
Tłumaczenie: Ewa Androsiuk-Kotarska 
Liczba stron: 220
Cena rynkowa: 34,30 zł
Polska premiera: listopad 2011
Opis wydawcy:

"Świat oszalał na punkcie wampirów. Już w średniowieczu krążyły o nich mity, lecz dopiero setki lat później przeżywają one renesans swojej popularności. Czas odpowiedzieć sobie na pytanie jakie są naprawdę. Czy bliżej im do Draculi czy też raczej do postaci przedstawionych w serii „Zmierzch”. I czy oby na pewno stanowią tylko i wyłącznie fikcję będącą pożywką dla rządnych sensacji filmowców i pisarzy? 



Konstantinos – neopoganin do piętnastu lat zgłębiający mroczną stronę okultyzmu – nie tylko odnalazł prawdę dotyczącą wampirów, ale także nawiązał z nimi bezpośredni kontakt. Udało mu się odpowiedzieć nie tylko na pytanie, kim są, ale i jakimi mocami dysponują. Sklasyfikował cztery podstawowe rodzaje wampirów i opracował sposoby na niezawodną ochronę przed ich oddziaływaniem. Opisał ewolucję mitu wampira na przestrzeni wieków i obnażył prawdziwe oblicze współczesnych krwiopijców. Autor wyjaśnił również, jak wampir może być jednocześnie szanowanym członkiem społeczeństwa i przykładną głową rodziny. Przeanalizował zarówno nieśmiertelnych krwiopijców jak i tzw. wampiry energetyczne. 



Sprawdź... być może jeden z nich jest Twoim sąsiadem!"




Mieć wampira za sąsiada


Książek o wampirach było, jest i będzie mnóstwo. Motyw żywiących się ludzką krwią i  energią stworów nocy przewija się w filmie i literaturze od wieków. Jest niezmienną inspiracją dla twórców szeroko pojętej grozy,  romansów, fantasy, ludowych podań, legend, baśni, elementem badań parapsychologów, tematem prac maturalnych. Fenomenem przywróconym w ostatnich latach do popularności. Krwiopijca to jedna z niewielu istot, której nie można zaszufladkować do określonego grona odbiorców, konkretnego wyobrażenia. Nie poddaje się stereotypom. Potrafi być zarówno wrażliwym, posiadającym sumienie obiektem miłosnych westchnień, jak i inteligentnym, okrutnym, manipulującym innymi dżentelmenem oraz pozbawioną ludzkich odruchów, prymitywną, rozszarpującą przypadkowe gardła kreaturą, która kieruje się tylko prymitywnym instynktem. Nawet w polskim folklorze spotykamy się z określeniem "wąpierz". Od najmłodszych lat interesuję się tematyką wampiryzmu w kulturze i nie tylko. Sięgając po "Wampiry wśród nas. Ukryta prawda" chciałam zapoznać się ze świeżym spojrzeniem na historię motywu wampira, zaintrygowała mnie też informacja o wampirach energetycznych i tych nieświadomych swojego jestestwa. Czy publikacja Konstantinosa wnosi coś nowego do tłumu pozycji z wątkiem wampirycznym? 

"Wampiry wśród nas. Ukryta prawda" to interesująca przeprawa przez motyw wampira - od starożytności do czasów współczesnych. Autor przedstawia nam rozwój i historię jego wizerunku w starożytnych wierzeniach, legendach, filmie, książkach. Ponadto zapoznaje nas z historycznymi pierwowzorami obrazu krwiopijców. Opowiada też o swoich osobistych przypuszczeniach, badaniach i doświadczeniach związanych z tzw. wampiryzmem widmowym. Wyobraź sobie, że można być wampirem i o tym nie wiedzieć. Że znienawidzona przez Ciebie osoba bez Twojej wiedzy skutecznie pozbawia Cię energii i dobrego samopoczucia... i możesz temu zapobiec. Jak rozpoznać takiego "pasożyta"? Kiedy pojawiły się pierwsze wzmianki o stworach nocy? Jeśli szukasz publikacji oryginalnie podchodzącej do tematu, przybliżającej  tradycyjny i mniej znany obraz wampira - sięgnij po książkę Konstantinosa - pasjonata tej tematyki i znawcy tych stworzeń.

Publikacja dzieli się na dziesięć zasadniczych rozdziałów, każdy z nich zajmuje się innym aspektem dotyczącym postaci wampira. Już we wstępie autor pozostawia nam samodzielny osąd prawdziwości przytaczanych przez niego faktów, wiedzy, przypuszczeń. Pozwala, by - wedle naszej woli - potraktować jego dzieło poważnie bądź z pobłażliwym przymrużeniem oka. Dlaczego? Konstantinos mówi zarówno o wampiryzmie fikcyjnym, kulturowym, filmowym, jak i bada przypadki osób podających się za wampiry i rozważa przypadki ich działalności we współczesnym świecie. Przytacza nam też fragmenty listów od osób uważających się za te istoty i robiących wszystko, by się nimi stać - włącznie z dość kontrowersyjnymi i szkodliwymi nawykami żywieniowymi. Ciekawych historii nie brakuje i stanowi to jedną z mocniejszych stron książki, bo ludzie, by zyskać odpowiedni rozgłos bądź upodobnić się do swoich ulubieńców - są zdolni zrobić prawie wszystko. 

"Wampiry wśród nas. Ukryta prawda" to pozycja zaskakująca świeżością w spojrzeniu na wampiryzm. Wyróżnia się, miejscami zaskakuje, prezentuje świeże spojrzenie na wampiry, pozbawione przesłodzenia bądź przewidywalności. Oryginalne spostrzeżenia i zainteresowania Konstantinosa nie muszą wszystkich przekonać do przyjęcia jego poglądów, ale z pewnością powinny zaintrygować każdego pasjonata tych istot. Czytając trudno się nudzić, widać, że książka została napisana z pasją, a wiedza autora jest bardzo rozległa. Dla mnie najciekawszym elementem jest krótki przewodnik dotyczący wierzeń z różnych stron świata , w których wspomina się te istoty - włączając m. in. Mezopotamię, Indie, Afrykę, Amerykę Północną i Południową. Całość prezentuje się zwięźle, ale obejmuje dużą ilość ciekawostek, w tym o postaciach historycznych - takich jak Elżbieta Batory i Wład Drakula. 

Książkę charakteryzuje lekki język, przeciętny odbiorca nie powinien mieć z nim najmniejszych problemów. Każdy temat został ciekawie przedstawiony, nieraz lekko subiektywnie. Dodatkowy plus stanowią historie z życia autora, obfitujące w powiązania z wampiryzmem. Całość nie jest obszerna, zachęca tym do samodzielnego zgłębiania mniej rozwiniętych wątków.

Pozycja "Wampiry wśród nas. Ukryta prawda" była dla mnie przyjemną czytelniczą przygodą, nieraz zaskakującą, lekką, zachęciła mnie do zapoznania się z kilkoma starożytnymi kulturami i legendami. Z pewnością kiedyś do niej wrócę, bo nie można odmówić jej oryginalności.


POLECAM:  wszystkim miłośnikom wampirów, również tym znudzonym schematycznymi książkami na ich temat, osobom szukającym krótkiego kompendium wiedzy o tych istotach.

NIE POLECAM: czytelnikom szukającym bardzo szczegółowego źródła informacji o wampirach bądź tym zainteresowanym tylko i wyłącznie historią motywu wampiryzmu w kulturze. 



Moja ocena:

8/10,      4+




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Studio Astropsychologii



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Utwór na dziś:

Bauhaus - "Bela Lugosi's Dead" (gothic rock/post-punk)


ZAPRASZAM TEŻ DO OBSERWOWANIA BLOGA W GOOGLE+ :-)



sobota, 29 czerwca 2013

Recenzja: "Świat Podziemi"

Autor:  Meg Cabot 
Tytuł oryginalny: Underworld
Tytuł serii: Porzuceni - tom 2
Tłumaczenie: Maja Kittel
Liczba stron: 336
Cena rynkowa: 35,80 zł
Wydawnictwo: Amber
Polska premiera: listopad 2012
Opis wydawcy:


"Ciąg dalszy Porzuconych – mrocznej i romantycznej współczesnej odsłony mitu o Persefonie autorki światowych bestsellerów nr 1



Siedemnastoletnia Pierce nie umarła. Ale wyrwana ze swojego świata, ze szkoły i z rodziny, jest uwięziona w mrocznej krainie pomiędzy niebem i piekłem, gdzie dusze zmarłych czekają na swoją ostatnią podróż.



John Hayden, pan zaświatów, sprowadził ją tu jak Hades mityczną Persefonę. Twierdzi, że tylko tu jest bezpieczna. Że tylko tu może ją chronić. Bo niektórzy zmarli powracają – jako Furie, by się zemścić na nim… i na jego ukochanej.

Lecz to tylko część prawdy, jaką wyjawia jej John. A bardziej niebezpieczna niż gniew Furii może okazać się miłość Pierce do władcy tego świata… "






Owoc przywiązania



Uwielbiam czytać praktycznie wszystkie książki nawiązujące tematycznie do mitologii - zarówno publikacje popularnonaukowe, jak i fantastykę, więc moda na przerabianie greckich mitów jest mi bardzo na rękę.  Pierwszy tom trylogii "Porzuceni" Meg Cabot wpadł mi w ręce zaraz po premierze i choć bardzo mi się spodobał, to z kolejnym zapoznałam się dopiero teraz, przypadkowo natykając się na niego w miejscowej bibliotece. Zabierając się za książkę z gatunku paranormal romance nastawiam się na zwykłą, lekką, przyjemną w odbiorze historyjkę, bo w gruncie rzeczy po to jest ona wydawana - by zapewniła nam chwilę czystej zabawy i na chwilkę przeniosła nas w świat baśni, niekoniecznie zaś, aby zmieniła coś w naszym postrzeganiu rzeczywistości, poszerzyła horyzonty, wiedzę, czy też zmusiła do dokonywania  interpretacji tego, co miał na myśli autor. Miłe zaskoczenie stanowią dla mnie pozycje nieschematyczne, bo - chcąc, nie chcąc - po raz setny opierając się na motywie paranormalnego uczucia - trudno uniknąć pewnej schematyczności i przewidywalności, co często skutkuje jakością dzieł autorek "paranormali" - coraz częściej dającej wiele do życzenia. Czy  seria Meg Cabot wyróżnia się na tle innych historyjek z wątkiem miłosnym w tle?

Akcja powieści rozgrywa się na fikcyjnej wyspie Isla Huesos i w zaświatach, stylizowanych na te z greckich mitów. Siedemnastoletnia Pierce została uwięziona w świecie Podziemi, gdzie wbrew jej woli przetrzymuje ją tajemniczy ukochany -  John Hayden. Chce w ten sposób ochronić dziewczynę przed czyhającymi na jej  życie Furiami. Sytuacja zmienia się, gdy bliskiej jej osobie zaczyna grozić nagłe niebezpieczeństwo. Jedynym ratunkiem zdaje się być interwencja naszej bohaterki i powrót do świata śmiertelników. Czy Pierce uda się umknąć boginiom zemsty? Jak potoczą się jej losy? Co wspólnego z Johnem ma zgraja martwych piratów? Jeśli chcesz poznać odpowiedzi na te pytania.... nie czekaj dłużej, zapoznaj się z drugim tomem "Porzuconych" i przenieś się na chwilę do królestwa zmarłych.

Główną bohaterką serii jest nastoletnia Pierce Olivier, lekko wyobcowana córka milionera. Jak powszechnie wiadomo rodzinki, którym powodzi się finansowo nieraz bywają lekko ekscentryczne... kiedy zaś taka bogata familia pomieszkuje nad królestwem umarłych, babcia wcale nie należy do przeciętnych, pozbawionych wigoru staruszek, a Pierce zamiast spotkać sympatię w szkole... spotyka ją na cmentarzu... to już wiadomo, że szykuje nam się niezłe zamieszanie. Wykreowana przez Meg Cabot postać posiada wiele cech stereotypowej nastolatki, które momentami mogą lekko irytować czytelnika. Jest naiwna, odrobinę porywcza i rozchwiana emocjonalnie, ale też wierna najbliższym znajomym, rodzinie. Zdolna do poświęceń, wytrwała, czasami narwana i nieobiektywna, o kwestiach uczuciowych już nie wspominając. Da się ją polubić, choć ta naiwność niestety dominuje.

John Hayden nie jest tak naiwny jak nasza bohaterka, w jego przypadku mamy raczej do czynienia z pewnego rodzaju przebiegłością. John nie ma większych skrupułów, by decydować o losie Pierce, gdy uzna, że robi to dla jej dobra, bywa uparty, nieszczery,  ucieka się do postępów, choć większość jego działań - tych właściwych i nie - motywuje troska o dziewczynę. Bohaterowie nie stanowią mocnej strony tytułu. Są przystępni, ale mało dopracowani, interesują, ale w niczym nie zaskakują. Urok magnetycznego przyciągania między postaciami minął i w związku z tym uwydatnił ich niedopracowanie.

Fabuła "Świata podziemi" wciąga i sprawia, że na chwilę można całkowicie oderwać się od rzeczywistości. Meg Cabot stworzyła lekką książkę, prawie nie czuć, że się ją czyta. Właściwa akcja rozpędza się w połowie dzieła, choć i wcześniej można znaleźć kilka ciekawiących odbiorcę elementów. Język jest prosty, cała historia prezentuje się nieźle i czyta się ją dobrze. Największym minusem jest wszechobecna prostota i pewna naiwność w kreacji głównych bohaterów. Całość nie zaskakuje, cieszy odbiorcę jakby oglądał dobrze znaną mu baśń... Rozczarowuje pewną schematycznością i płytkimi charakterami. Odpręża, ale nie zachwyca. Nie wyróżnia się specjalnie na tle innych paranormal romance. Zapewnia rozrywkę, którą łatwo może zapewnić inna książka. Odniosłam wrażenie, że pierwsza część serii prezentowała wyższy poziom umiejętności pisarskich autorki.

Druga część "Porzuconych" jest słabsza od poprzedniej. Może stanowić lekką i przyjemną, odprężającą rozrywkę, ale ginie na tle wielu innych młodzieżowych paranormal romance, miejscami delikatnie irytując czytelnika naiwnością głównej bohaterki. Pomimo tej wady chętnie zapoznam się z kolejnym tomem cyklu, mając nadzieję, że będzie lepszy niż ten.


POLECAM: czytelnikom szukającym lekkiego, odprężającego paranormal romance, zdolnym przymknąć oko na naiwność bohaterów i przewidywalność lektury.

NIE POLECAM: osobom szukającym w paranormal romance świeżości, niebanalnych rozwiązań.



Moja ocena:

5/10,      3-





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Utwór na dziś:
The Cure - "Love song"   (rock alternatywny)









czwartek, 23 maja 2013

Recenzja: "Lalka"

Autor:  Bolesław Prus
Liczba stron: 668
Cena rynkowa: ok. 20 zł
Wydawnictwo:  Greg
Polska premiera: 2004
Opis wydawcy:

"Do Warszawy powraca Stanisław Wokulski. Jego plenipotent, Ignacy Rzecki, bacznie śledzi wszystkie plotki krążące wokół jego przyjaciela. Nie ma pojęcia o wielkim i jeszcze skrywanym uczuciu Wokulskiego do pięknej i próżnej Izabeli Łęckiej. Czy głęboka miłość galanteryjnego kupca do szlachcianki może zakończyć się szczęśliwie?"




Porcelanowe uczucie


"Lalka" ma wielu wielbicieli i pomimo swojego statusu szkolnej lektury zdobyła też uznanie wśród sporej części uczniów. Cenią ją również osoby, które zazwyczaj nie przepadają za pozycjami z dominującym w fabule wątkiem miłosnym, co już w jakiś sposób świadczy o jej niezwykłości. Przyznam się, że z reguły nie przepadam za powieściami obyczajowymi, a już zwłaszcza za tymi z okresu pozytywizmu. Mimo wszystko niektórych książek z tamtego okresu po prostu nie wypada nie znać, potwierdza to zwłaszcza nasz system edukacji. Dlatego, pomimo swoich nieco odmiennych preferencji gatunkowych - sięgnęłam po powszechnie znane i cenione dzieło Bolesława Prusa, mając nadzieję, że i do mnie przemówi jego przekaz, a uczucie Stanisława Wokulskiego do Izabeli Łęckiej będzie niebanalne, intrygujące i wyróżni się na tle innych historii miłosnych, tym samym udowadniając mi, że taka tematyka może być pozbawiona zbędnego patosu bądź naiwności. Bo o miłości napisano tyle, że trudno wymyślić coś odkrywczego i zaskakującego. Czy spotkało mnie miłe zaskoczenie? A może utwór tylko powielił pewne schematy, utwierdzając mnie w przekonaniu, że literatura pozytywistyczna nigdy nie przypadnie mi do gustu?

Akcja powieści rozgrywa się głównie w dziewiętnastowiecznej Warszawie - w czasie dominacji popowstaniowych idei pozytywistycznych. Wokulski to bogaty kupiec galanteryjny. Pomimo dużego majątku i uznania wśród społeczności nie czuje się jednak szczęśliwy. Zakochuje się w Izabeli Łęckiej - osobie z wyższych sfer, oceniającej ludzi po statusie społecznym. Pomimo wielu wysiłków, by zdobyć jej serce -wciąż pozostaje jej obojętny. Dla niej, wychowanej w środowisku piękna, dobrych manier, gdzie miarą człowieka jest jego pochodzenie, a ciężka praca zdaje się być czymś nierealnym - liczy się tylko pozycja. W rzeczywistości, w której arystokracja patrzy na innych z góry, a bezinteresowna pomoc się nie liczy, w środowisku opanowanym hipokryzją i luksusem - Izabela ignoruje swoich adoratorów bądź po prostu bawi się ich uczuciami... Czy Wokulskiemu uda się zdobyć serce dziewczyny? W jaki sposób będzie się starał zyskać jej uznanie? Jakie znaczenie w całej historii odegra proces sądowy o zwykłą lalkę? Jeśli chcesz zapoznać się z realiami upadku epoki romantyzmu, sposobem myślenia osób uważających się za pozytywistów oraz jednocześnie zaznajomić się z historią wielkiej, niekoniecznie szczęśliwej i racjonalnej miłości - sięgnij po "Lalkę".

Stanisław Wokulski zdobył spory majątek i choć wiele jego działań ma typowo pozytywistyczny charakter -  uczucie, jakim darzy Izabelę Łęcką jest szczere, głębokie, nieodwzajemnione, odrobinę naiwne, romantyczne i nieszczęśliwe. To ono powoli doprowadza go do upadku. Motywuje jego późniejsze decyzje, wyniszcza, zaślepia. Poprzez tę postać Prus pokazał nam minusy romantycznych idei i udowodnił słuszność racji pozytywistycznych. Ostrzegł przed ślepą wiarą w ludzi, ideały. Niestety smutny koniec naszego bohatera jest bardzo przewidywalny. Irytowały mnie też jego wielostronicowe rozterki na temat Łęckiej i to, że pozwalał sobą manipulować. Zachowywał się jak wierny piesek, zdany na łaskę i niełaskę Izabeli, gotowy zrobić wszystko, by się jej przypodobać. Jak małe dziecko, wpatrzone w obrazek wyimaginowanego bohatera, szczęśliwe zakończenie, wierzące, że uczuciami innych nie można się bawić i ich wykorzystywać. Zapatrzony w baśniowe ideały, ignorujący spostrzeżenia innych osób i pierwsze dowody na to, że nie powinien tracić więcej czasu, by zdobyć serce dziewczyny - zmarnował swój potencjał, porzucił 
część swych ambicji, jakby zamknął się w klatce  i nie pozwolił nikomu z zewnątrz, by pomógł mu się z niej uwolnić. Pomimo zasługującej na powszechne uznanie pracowitości, wytrwałości - okazał się po prostu naiwny, zaprzepaścił prawie wszystkie swoje możliwości. Stał się monotonny. Nie przepadam za bohaterami, których łatwo można zaszufladkować i odgadnąć, jak potoczą się ich losy - a Wokulski jest właśnie taki. Przewidywalny, skupiony na romantycznych domniemaniach. Skazany na rozczarowanie i nieszczęśliwy koniec.

Izabela Łęcka to reprezentantka dziewiętnastowiecznej arystokracji. W odróżnieniu od Wokulskiego wychowała się w bogatej rodzinie i luksus, jakim się otacza nie jest jej zasługą. Nie zna ciężkiej pracy, żyje we własnym, wyimaginowanym świecie, w którym wszystko toczy się wokół jej osóbki. Również łatwo ją zaszufladkować. Prawie nie przejmuje się uczuciami Stanisława Wokulskiego. Dla niej to tylko jeden z wielu nieciekawych adoratorów. Część jej zachowania faktycznie może determinować środowisko, w jakim się wychowała. Najsmutniejsze jest to, że obiektem zachwytów naszego głównego bohatera staje się właśnie tak płytka i nijaka osoba, która nie potrafi go docenić i bawi się jego uczuciami, co ostatecznie doprowadza do tragedii. Większa część arystokracji to dbające o pozory, powierzchowne, niesłusznie uważające się za pozytywistów osoby. Prus skrytykował ich postawę i przedstawił prawdziwe motywy ich postępowania. Poprawnie i szczegółowo, ale według mnie w mało intrygujący sposób.

Fabuła toczy się wokół relacji między Łęcką a Wokulskim. Przez to akcja bywa bardzo monotonna i przewidywalna. Narracja jest prowadzona z dwóch perspektyw - subiektywnej przez fragmenty pamiętnika Ignacego Rzeckiego i obiektywnej, trzecioosobowej. Język powieści nie powinien sprawiać nikomu większych problemów w odbiorze. Książka zawiera sporo niepotrzebnych opisów uczuć Wokulskiego i Rzeckiego, które bywają bardzo długie, powtarzają się i w najmniejszym stopniu nie wyróżniają się niczym oryginalnym. Jeśli Bolesław Prus chciał nas ostrzec przed takim zgubnym zapatrzeniem w romantyczny ideał miłości - zrobił to, ale w sposób mało innowacyjny. Pod względem kunsztu pisarskiego, idei - nie mogę tej pozycji nic zarzucić. Ale co z tego... skoro akcja rzadko nabiera szybszego tępa i miejscami po prostu nudzi?

Pomimo kunsztu pisarskiego Prusa i wartości, jakie głosi "Lalka" - powieść ta straszy przewidywalnością, a powolny upadek głównego bohatera obserwuje się ciężko, bez najmniejszych elementów zaskoczenia, z rozczarowaniem, że osoba, która tyle w życiu osiągnęła po prostu się marnuje i przez ślepe uczucie nie potrafi przyjąć do świadomości najprostszych faktów, pogodzić się z realnością, żyć dalej. Dla mnie - wielbicielki nieprzewidywalnych, oryginalnych rozwiązań i silnych, niezależnych, sprytnych bohaterów - czytanie tej powieści było po prostu stratą cennego czasu.


POLECAM: osobom szukającym książek o nieszczęśliwej miłości, obyczajowych, dających do myślenia, wartościowych.

NIE POLECAM:  zainteresowanym pozycjami obfitującymi w oryginalną fabułę, wartką akcję, nieprzewidywalność, świeżość, innowacyjność.




Moja ocena:

2+,             3/10



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 

Utwór na dziś: 

Jacek Kaczmarski - "Lalka, czyli polski pozytywizm"









poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Recenzja: "Kot święty i przeklęty"

Autor:  Bogda Balicka
Liczba stron: 154
Cena rynkowa: 19,90 zł
Wydawnictwo:  Studio Astropsychologii
Polska premiera: 2006
Opis wydawcy:

"Miau! A otóż i fantastyczne zjawisko jakim jest kot! Miękki, zgrabny, puszysty ale i nieprzenikniony, władczy, zagadkowy, arystokratyczny - inteligentny. 

Kot bywa też magiczny i symboliczny. Któż o tym nie wie spotykając go na swojej drodze. I to jeszcze czarnego! Nawet najbardziej odważni i sceptyczni poczują się nieswojo. Od starożytnego Egiptu poprzez Japonię, do dzisiejszej Europy kot wzbudza podziw i szacunek.

 Dla zakochanych w kotach po same uszy (od koniuszków wąsów po ostatnie włosy ogona) - biblia absolutnie obowiązkowa! 
Miauuuu..."


Mrucząc o boskości i niezależności



Koty podziwiam i cenię od zawsze, gdyż towarzyszyły mi od pierwszych lat życia. Nie tylko za wygląd i prezencję, ale również i za usposobienie. Można powiedzieć, że słabość do tych  istot jest cechą charakterystyczną większości osób w mojej rodzinie. Zwierzęta te są tak niezwykłe, kontrowersyjne i fascynujące, że trudno przejść obok nich obojętnie. Czczone w Starożytnym Egipcie, znienawidzone w średniowiecznej Europie - nieustannie szokują i inspirują. Ich sposób bycia, dystans do świata, elegancja, instynkt sprytnego, zwinnego drapieżnika skryty pod dużymi, błyszczącymi oczami, słodką ekspresją i zmiękczającym ludzkie serca "Miauuu", wyjątkowość i specyficzność zawiłego charakteru sprawiły, że wciąż zdobywają zarówno nowych zwolenników, jak i przeciwników.  Do tej pory większość przeczytanych przeze mnie książek o kotach podejmowało tematykę kocich ras, zachowania i opiekowania się kotem, do minimum ograniczało natomiast informację o wpływie tych zwierząt na sztukę, literaturę, kulturę masową. Dlatego, licząc na zaznajomienie się z innymi, mniej znanymi ciekawostkami na ich temat, z przyjemnością sięgnęłam po publikację "Kot święty i przeklęty". Czy mój wybór okazał się słuszny?  

"Kot święty i przeklęty" Bogdy Balickiej stanowi małe kompendium wiedzy na temat kotów, również jako motywu w literaturze, filmie, sztuce. Książka przedstawia nam historię postrzegania tych zwierząt od starożytności, przez średniowiecze - aż po czasy współczesne, kocie zachowania, zboczenia i małe dziwactwa. Opowiada zarówno o miejscach i przyczynach ich kultu, jak i o ich prześladowaniach, zabobonach i przesądach o nich mówiących. Autorka porusza również tematykę kociej psychologii, praw oraz... substancji odurzających. Wspomina o zawiłej symbolice tych istot, ich znaczeniu w życiu człowieka, swoich własnych doświadczeniach z nimi związanymi - jak na wielką miłośniczkę kotów przystało. Jeśli chcesz poznać tajemnice skryte za kocimi oczętami i wąsami bądź po prostu jesteś miłośnikiem tych niezwykłych zwierząt - "Kot święty i przeklęty" to pozycja właśnie dla Ciebie, napisana przez prawdziwą pasjonatkę dla innych pasjonatów, niepowtarzalna i interesująca - jak sam kot.

Publikacja została podzielona na siedem rozdziałów, powoli wprowadzających nas w większość związanych z kotami zagadnień. Bogda Balicka odpuściła sobie długi wywód dotyczący kocich ras. Skupiła się na elementach poruszanych w niewielu książkach o kotach,  
jego aspekcie kulturowym, religijnym. Przedstawiła powiązania między kocimi intencjami a zachowaniem, kocie rekordy, przyczyny nieporozumień między psami i kotami, związkiem między cechami charakteru kota a jego właściciela, przytoczyła ciekawe cytaty tyczące się tych zwierząt, interesujące anegdoty. Omówiła ich najwspanialsze i najbardziej wyróżniające się możliwości, zmysły i zachowania, konsekwencje posiadania tych istot, ich wpływ na człowieka i otoczenie, różnorodność charakteru - w ujęciu niezależnego, wolnego, eleganckiego drapieżnika. Nie zabraknie tu też informacji o religiach stawiających kota na piedestale - zarówno o wierzeniach egipskich, jak i nordyckich, azjatyckich oraz osobistych doświadczeniach autorki z jej własnym ulubieńcami.

"Kot święty i przeklęty" zawiera mnóstwo odwołań do literatury podejmującej motyw kota - zarówno tej powszechnie znanej, jak i mniej popularnej. Autorka rekomenduje dzieła mogące dodatkowo poszerzyć naszą wiedzę o tych istotach - fantastykę, książki popularnonaukowe i nie tylko. Porusza również problem utożsamiania ich ze złymi mocami, pechem oraz przesądami. Ukazuje te zwierzęta w bardzo szerokim aspekcie kulturowym.

Książka jest napisana przystępnie, zwięźle, z humorem, lekko i bez zbędnego patosu. Bogda Balicka stworzyła interesującą pozycję i pokazała, że o kotach wciąż można napisać coś nowego. Jej obserwacje dotyczące tych wspaniałych istot intrygują, bawią i zachęcają do poszerzenia naszej wiedzy na ich temat. Sprawiają, że całość czyta się naprawdę szybko i łatwo. "Kot święty i przeklęty" gwarantuje chwilę przyjemności dla wszystkich zafascynowanych tymi mruczącymi drapieżnikami, może być dobrym prezentem dla każdego ich miłośnika.

Mój czas spędzony z publikacją Bogdy Balickiej będę wspominać bardzo dobrze, czytałam ją  z uśmiechem na twarzy. Z chęcią zapoznam się z zaproponowaną przez autorkę literaturą. Miłym zaskoczeniem były dla mnie zabawne historie z życia kotów autorki i jej znajomych.


POLECAM: wszystkim miłośnikom i właścicielom kotów bądź po prostu osobom zainteresowanym historią motywu kota w kulturze różnych wierzeń i narodów.

NIE POLECAM: czytelnikom szukającym pozycji szczegółowo opisującej kocie rasy i sposób opiekowania się kotem.




Moja ocena:

9/10,        5




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Studio Astropsychologii




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 

Utwór na dziś:


Pantera - "Domination" (thrash metal)








niedziela, 21 kwietnia 2013

Recenzja: "Tajemnice Słowian"


Autor:  Leszek Matela
Liczba stron: 242
Cena rynkowa: 39,90 zł
Polska premiera: 2005
Opis wydawcy:

"Książka ukazuje tajemnice Słowian i ich miejsc mocy. Jej autorem jest Leszek Matela, znany z licznych publikacji z dziedziny zjawisk nieznanych, geomancji i radiestezji. Książka przedstawia tajemniczą wiedzę i osiągnięcia Słowian szczególnie zamieszkujących terytorium Polski. Ukazuje ich fascynujący świat, zwyczaje, obrzędy i rytuały. Prezentuje też możliwości praktycznego wykorzystania spuścizny Słowian, wypływającej z ich znajomości przyrody i jej mocy leczniczych. Książka jest również unikalnym przewodnikiem po słowiańskich miejscach kultu. 
Jeśli chcesz poznać wspaniałą spuściznę dawnych Słowian, ich niezwykły i tajemniczy świat, sięgnij do korzeni."




Powrót do korzeni

  

Odkąd pamiętam fascynują mnie starożytne cywilizacje, ich mitologie, obyczajowość. Jak dotąd koncentrowałam się głównie na mitach i zwyczajach dawnej kultury śródziemnomorskiej i azjatyckiej, gdyż dostęp do informacji na ich temat był stosunkowo łatwy, powszechnie dostępny i bardzo popularny. Dziedzictwo Słowian i ich wierzeń zainteresowały mnie, gdy skończyłam dziesięć lat - zaraz po przeczytaniu  "Sagi o wiedźminie" A. Sapkowskiego. Stworzenia pojawiające się w historii zachęciły mnie do zapoznania się z rodzimą demonologią. Mimo wszystko do tej pary nie dane mi było spotkać się z książką podejmującą tematykę słowiańskich przodków szczegółowo i dlatego z wielką przyjemnością sięgnęłam po"Tajemnice Słowian", licząc na to, że pozycja ta w pełni zaspokoi moją ciekawość na temat zamieszkujących niegdyś terytorium Polski plemion. Czy publikacja Leszka Mateli spełniła moje oczekiwania?

"Tajemnice Słowian" prezentują nam obszerne spojrzenie na kulturę Słowian zamieszkujących niegdyś Polskę, ale nie tylko. Zapewne większość z nas ma bardzo wąskie pojęcie na temat kultury słowiańskich przodków. A szkoda, bo sporo elementów naszego życia codziennego wiąże się z ich dawnymi obyczajami. Wiele przesądów i przysłów, z którymi zdarza nam się na co dzień zetknąć zaczerpnęliśmy właśnie z ich zwyczajów. Można powiedzieć, że mitologia słowiańskich plemion jest w dzisiejszych czasach nieco dyskryminowana, zarówno w toku szkolnej edukacji, jak i przez media, promujące greckie, rzymskie, egipskie, nordyckie mity. Leszek Matela ukazuje piękno rodzimych, polskich wierzeń - równie zróżnicowanych i interesujących, jak pierwotne kulty innych krajów. Wskazuje dawne miejsca ich obrządków,     
wspomina o powiązaniach z cywilizacją celtycką i nordycką, prezentuje rodzime bóstwa, słowiańskie święta, zwyczaje, podkreśla szacunek, jakim darzyli naturę, opisuje symbolikę ważnych dla nich roślin, miejsc. Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak mocno polska obyczajowość jest związana ze Słowianami, pragniesz spojrzeć na rzecywistość z nowej, świeżej perspektywy, pełnej radości z otaczającej Cię przyrody... sięgnij po "Tajemnice Słowian".

Książka dzieli się na opatrzone tytułami rozdziały, co jest dużym udogodnieniem, bo w każdej chwili można wrócić do tematu, który szczególnie nas zainteresował. Autor przystępnie przedstawił zarówno obrzędy, wiarę, jak i życie codzienne Słowian. Omówił ich historię, sposób celebracji świąt i przełomowych momentów w życiu - od narodzin Słowianina, przez jego małżeństwo - aż po śmierć. Nie zapomniał też o niezwykle interesującym aspekcie związanym z ich wierzeniami. Na kartach publikacji spotkamy się m. in. ze strzygą, krasnoludkami, wampirami, wilkołakami, topielcami - słowiańską demonologią, która zainspirowała wielu twórców polskiej fantastyki, nie zabraknie też odniesień do sztuki Słowian, sposobu żywienia, kultu, jakim otaczali drzewa, mające dla nich duże znaczenie zarówno ze względów religijnych, jak i terapeutycznych, opisu otoczenia, w którym się obracali - osad, domostw oraz ich sposobu ubierania się.

Sporą część "Tajemnic Słowian" zajmują odniesienia do słowiańskich rytuałów, wróżb i magii. Znajdziemy tu krótki przewodnik po najważniejszych miejscach czci ich bóstw, które do dzisiaj przyciągają turystów swoją niezwykłością. Książka zawiera też informacje o innych, przydatnych w poznawaniu świata Słowian źródłach - literaturze i stronach internetowych oraz dokonaniach archeologicznych na terenach niegdyś przez nich zamieszkiwanych. Stanowi również mały przewodnik po uzdrawiających właściwościach rosnących w Polsce drzew.


Język publikacji jest prosty i przystępny, poszczególne tematy zostały wyjaśnione dosyć dokładnie, nie ma tu przesytu informacji, czy też zbytniego przywiązania do drobnych szczegółów. Książkę czyta się przyjemnie, a omówione ciekawostki przyciągają uwagę odbiorcy, zachęcają do głębszego zapoznania się z tematem. Autor omówił większość zagadnień związanych ze Słowianami. Duży plus stanowią przedstawione w "Tajemnicach Słowian" przesądy i przysłowia, które przetrwały do dnia dzisiejszego. Dzięki nim możemy odczuć większą więź z naszymi przodkami. Pozycja powinna zadowolić wszystkich pragnących dowiedzieć się czegoś na temat kultury, obyczajów i wierzeń tej cywilizacji.


"Tajemnice Słowian" całkowicie mnie pochłonęły, nie spodziewałam się, że świat Słowian tak bardzo mnie zaintryguje. Z przyjemnością pogłębie wiedzę zdobytą dzięki tej książce. Szkoda, że na rynku rzadko pojawiają się pozycje obejmujące tę tematykę. 



POLECAM: wszystkim zainteresowanym kulturą, mitologią, życiem codziennym Słowian, zarówno osobom, które dopiero zaczęły zapoznawać się z tą cywilizacją, jak i tym nieco bardziej zaaawansowanym w temacie.


NIE POLECAM: czytelnikom szukającym pozycji obejmującej tematykę Słowian tylko i wyłącznie w szczegółowym kontekście historycznym bądź mitologicznym.





Moja ocena:

9/10,      5        



   
 Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Studio Astropsychologii   



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 

Utwór na dziś:
Radogost - "Niechaj stanie się dzień" (folk/pagan metal)








niedziela, 14 kwietnia 2013

Recenzja: "Nad Niemnem"


Autor:  Eliza Orzeszkowa
Liczba stron: 400
Cena rynkowa: ok. 10 zł
Wydawnictwo: Greg
Opis wydawcy:

"W zacisznym i przytulnym dworze korczyńskim mieszka piękna, ale uboga szlachcianka, Justyna Orzelska. Ma już za sobą nieszczęśliwe uczucie do Zygmunta Korczyńskiego, bogatego kuzyna, który ją porzucił. Czy tym razem Justyna dobrze ulokuje swoje uczucia? Czy dziewczyna potrafi docenić szczerą miłość Jana Bohatyrowicza?"



Od stóp do głów 
  
Jak dotąd żadna lektura szkolna nie utwierdziła mnie w  przekonaniu o tym, że książki potrafią być fascynujące. Wprost przeciwnie - ich analizowanie i konieczność pamiętania o drobnych szczegółach historii zawsze mnie do nich zrażała. Prawdziwą radość czytania odnalazłam jedynie dzięki własnej chęci do zapoznania się z dziełami innych autorów, nieobjętych podstawą programową. To one otworzyły mi furtkę do innego, lepszego, bogatszego świata, przepełnionego najróżniejszą tematyką, ograniczonego jedynie przez wyobraźnię i interpretację człowieka, stwarzającego możliwość do posiadania wiedzy, której prawie nikt inny nie posiada. Pokazały, że zapoznawanie się ze słowem pisanym nie jest tylko przetwarzaniem kolejnych nazw i literek, podręcznikowej i historycznej wiedzy owiniętej w otoczkę nudnej fabuły, analizą faktów i wydarzeń, przetwarzaniem treści zdanie po zdaniu. Stanowi bowiem tęczę przeróżnych emocji i wrażeń, tworzony przez nasz umysł film, który prawie wizualizuje się przed naszymi oczami - takim, jakim chcemy go widzieć. Z naszą własną, idealną obsadą aktorską bądź nawet z nami samymi jako bohaterami tej wizji. Mimo wszystko nigdy nie wykluczałam możliwości, że pewnego dnia przerabiana przeze mnie w szkole lektura okaże się pozycją, po której przeczytaniu odniosę wreszcie wrażenie, że warto było spędzić z nią trochę czasu. Z tą nikłą nadzieją podeszłam też do "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. Przewracając kolejne kartki chciałam poczuć słynny klimat nadniemeńskich krajobrazów, rzekomo ujawniający się wielu czytelnikom dzięki malowniczym, bogatym w detale, licznie obecnym w powieści opisom. Czy zabieg  zastosowany przez autorkę okazał się strzałem w dziesiątkę? A może stał się jedynie kolejną przyczyną moich rozczarowań?  

"Nad Niemnem" jest jednym z głównych przedstawicieli polskich powieści pozytywistycznych. Opowiada historię pewnej grupy Polaków żyjących w latach osiemdziesiątych XIX-wieku, niedługo po Powstaniu Styczniowym. Justyna Orzelska, po nieudanym romansie z Zygmuntem Korczyńskim, który zostawił ją dla bogatej, wykształconej Klotyldy wciąż wspomina dawne uczucie i zmaga się z kolejnym - tym razem do mężczyzny o niższym od niej statusie społecznym - pracującym na polu, uczciwym Janie Bohatyrowiczu. Jednak od szybkiej decyzji związania się z Janem odwodzi ją nie tylko strach przed popełnieniem mezaliansu, ale też wciąż szukający okazji do zdradzenia z nią swojej żony Zygmunt. Dodatkowo między osobami ją otaczającymi dochodzi do licznych nieporozumień, które mogą stać się przyczyną procesu sądowego. Czy dziewczyna zaryzykuje i pójdzie za głosem serca? Jak potoczą się losy waśni poszczególnych bohaterów? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce.

Bohaterką, wokół której toczą się wydarzenia powieści  jest Justyna Orzelska. Znajduje się w trudnej sytuacji, staje przed wyborem między szczęśliwym, ale ubogim życiem z osobą, którą kocha, a związaniem się z bogatym, ale nie wzbudzającym w niej pozytywnych uczuć morfinistą - Teofilem Różycem, wciąż wspomina też dawny, nieudany związek z Zygmuntem. Charakteryzuje ją otwartość na ludzi z różnych grup społecznych, stara się uczyć na błędach, nie tylko swoich, ale też innych osób. Niestety nie wyróżnia się zbytnio od przeciętnej postaci z telenoweli z wątkiem miłosnym - jest zamknięta raczej w świecie własnych emocji i najbliższych jej osób, przeżywa też podobne do zwyczajnej fabuły opery mydlanej rozterki - ma wybrać między uczuciem, pieniędzmi, opinią publiczną, porywami dawnej namiętności... Zdecydowanie nie przyciąga szczególnej uwagi czytelnika, bije od niej aura przeciętności. Co do dokonywanych przez nią wyborów i tolerancyjności... oczywiście - ma wiele pozytywnych cech, stara się postępować zgodnie z wartościami moralnymi... podobnie jak niektórzy bohaterowie serialowych tasiemców. Nie ma w niej nic godnego większej uwagi.

"Nad Niemnem" jest przepełnione wieloma bohaterami, autorka zadbała o to, by każdą pojedynczą postać opisać poprawnie pod względem psychologicznym, zachowawczym i nie tylko. Dzięki temu zyskujemy wiele informacji na temat nazwisk postaci, opisy ich dawnych dziejów, szczegółowo przedstawioną psychikę i system wartości każdej z nich. Nie zapominajmy o ich wyglądzie... Eliza Orzeszkowa nie odpuściła sobie nawet zamieszczenia tu opisu stopy, sposobu padania promieni słonecznych na włosy. Większość książki stanowią właśnie opisy. Przez sposób ubierania się, chorowania, zmarszczki... prawie każda możliwa cecha została opisana centymetr po centymetrze. Autorka bardzo niewiele pozostawiła czytelniczej wyobraźni. Styl książki jest chirurgicznie wręcz precyzyjny. Miałam wrażenie, że opowieść została napisana przy użyciu wielu schematów, bardzo szablonowo. Zaobserwowałam też powtarzalność w sposobie przedstawiania poszczególnych wątków - Orzeszkowa zawsze przedstawia nam scenerię, w której toczy się "akcja" (złożona przede wszystkim z wielu dialogów) - w tym m. in. szczegółowe nazwy rosnących w okolicy roślin. 

Wyjątkowo ograniczona przez liczne opisy fabuła jest bardzo przewidywalna, bohaterzy czarni albo biali, szczegółowo opisane postacie nie wyróżniają się zbytnio od każdego, najprzeciętniejszego człowieka. Akcja toczy się powoli i opiera się głównie na nostalgicznych wspomnieniach  dotyczących Powstania Styczniowego, sprawach sercowych, kłótniach, różnicach społecznych i poglądowych między postaciami. Narrator wspomina tu nawet o sposobie wymiany poszczególnych, często niewielu znaczących słówek...  Język nie sprawia problemów w odbiorze, zawiera dużą ilość epitetów. "Nad Niemnem" obfituje w dokładne rysy psychologiczne - wykreowano je tak szczegółowo, jakby opisywać budowę człowieka komórka po komórce - nie widzę tu uzasadnienia dla takiego zabiegu. 

Książka spowodowała u mnie ból głowy, prawie nad nią zasnęłam. Zdecydowanie może konkurować o tytuł najgorszej pozycji, jaką kiedykolwiek przeczytałam. Nie rozumiem jej fenomenu. Z chęcią rzuciłabym nią o ścianę.


POLECAM: wielkim wielbicielom książek, które składają się głównie z niezwykle szczegółowych opisów, miłośnikom powieści i seriali obyczajowych z wątkiem miłosnym w tle, oczekującym bohaterów o możliwie jak najprzeciętniejszym, realistycznym systemie zachowań.

NIE POLECAM: miłośnikom książek o wartkiej akcji, porywającej, oryginalnej fabule, wyróżniających się, nowatorskich.



Moja ocena:
1,         1/10 




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
Utwór na dziś:
 Desdemona - "Bring In All"

 

czwartek, 7 marca 2013

Recenzja: "Królewski wygnaniec"

Autor:  Fiona McIntosh
Tytuł oryginalny: Royal Exile. Book One of The Valisar Trilogy
Tytuł serii: Trylogia Valisarów - tom 1
Tłumaczenie: Izabella Mazurek
Liczba stron: 576
Cena rynkowa: 39,90 zł
Wydawnictwo: Galeria Książki
Polska premiera: luty 2013
Opis wydawcy:

 "Ze wschodu nadciągnęła barbarzyńska horda prowadzona przez wodza Loethara… niczym bezlitosna plaga rozlała się po wszystkich królestwach, siejąc zniszczenie pośród tych, którzy niegdyś z niej kpili.

Do zdobycia pozostała już tylko jedna kraina. Najbogatsze i najpotężniejsze królestwo Koalicji Denova – Penraven. Władcy z rodu Valisarów stają w obliczu pewnej śmierci, tyran Loethar pożąda bowiem tego, czym władają tylko oni: legendarnego Uroku Valisarów, daru przekonywania, któremu nie można się oprzeć.

Z pomocą jednego żołnierza królewski syn – ostatnia nadzieja oblężonego miasta – umyka wrogowi. Od teraz przyszłość Penraven spoczywa na barkach tego młodego Valisara, musi on jednak przetrwać wśród bestialstwa i zdrady, by rozwikłać tajemnicę swego dziedzictwa."



Rozsmakuj się w żądzy władzy

Premiery "Królewskiego wygnańca" Fiony McIntosh wyczekiwałam już od dłuższego czasu, głównie dzięki intrygującemu opisowi książki. Z wielką radością przywitałam więc chwilę, gdy pierwszy tom Trylogii Valisarów wreszcie znalazł się w moich dłoniach. Lubuję się w dobrym fantasy, zwłaszcza tym niepozbawionym nutki grozy i okrucieństwa, acz wciąż lekkim i pasjonującym, obfitującym w akcję i przygody barwnych bohaterów. Te elementy miałam nadzieję odnaleźć w opowieści. Sama okładka wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie - tajemnicza postać w czerwieni zdawała się podążać do własnego celu, rozwiana peleryna znikać, pozostawiając za sobą subtelny ślad obecności swojego właściciela. Czy historia sprezentowana w pierwszym tomie trylogii spełniła moje oczekiwania? A może tym razem moje przeczucie okazało się mylne? 

"Królewski wygnaniec" przedstawia dzieje królestwa Penraven - ostatniej, niepodbitej przez najeźdźców krainy Koalicji Denova. Od lat wolne, potężne imperium zdaje się ukrywać wielki sekret. Sekret, który skłania barbarzyńców do próby przejęcia władzy. O królewskim rodzie krąży bowiem legenda - rządzący obecnie Valisarowie mają dysponować niezwykłą, potężną mocą, pozwalającą im kontrolować ludzkie umysły i wpływać na ich wybory. Tę umiejętność pragnie przejąć Loethar - wódz nadciągających ze wschodu wojowników. Jego plany komplikuje jednak zbiegły syn niedoszłego władcy. Nieuchwytny, przebiegły chłopak ukrywa się przed agresorem, czekając na okazję, by upomnieć się o swoje dziedzictwo. Tymczasem miejscową ludność ogarnia panika, rządy tyrana odciskają na niej krwawe piętno... Jak w tej sytuacji poradzi sobie młody, skazany na wygnanie, prawowity następca tronu? Czy uda mu się przetrwać w trudnych warunkach, do których nie był przyzwyczajony? Jaką rolę odegra tu przeciętny, z pozoru mało znaczący kruk? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te i wiele innych pytań - nie czekajcie już dłużej, zapoznajcie się z książką.  

Głównym bohaterem historii jest nastoletni Leonel - ostatni spadkobierca rodu Valisarów, jedyny ocalały następca tronu Penraven. Po tragicznej śmierci rodziców zostaje skazany na tułaczkę, musi odkryć tajemnicę swojego dziedzictwa i przygotować się do obalenia władzy barbarzyńców. Postać przeżywa pewnego rodzaju przemianę, odnajdując się w nowej sytuacji jest zmuszona do podejmowania własnych decyzji, ewoluuje, staje się niezależnym przywódcą, zdającym sobie sprawę z powagi sytuacji, odważnym, honorowym, zdeterminowanym, by odzyskać należne mu królestwo. Jednocześnie nie jest tworem wyidealizowanym, ma realistyczny system zachowań i potrzeb oraz typowo ludzkie słabości. Odnajduje się w nowej sytuacji, nie wykazuje się też pychą, potrafi poprosić o pomoc innych i zaryzykować, gdy wymaga tego okoliczność. Jego spryt, przebiegłość i wytrwałość wzbudzają sympatię czytelnika, który z przyjemnością śledzi losy tak przystępnego i barwnego charakteru.

Pierwsza część "Trylogii Valisarów" prezentuje nam kalejdoskop różnorodnych bohaterów. Autorka przywiązała dużą wagę do wykreowania wielu interesujących, wielowymiarowych postaci. W książce spotkamy się zarówno z krukiem - szpiegiem, upośledzonym dzieckiem, prostymi, zmagającymi się z chorobą ludźmi, służbą, jak i z gotowym do wielkich poświęceń rodem królewskim, okrutnym, bezlitosnym i nieczułym barbarzyńcą, zbójnikami, magami i boginią. Fiona McIntosh świetnie ukazała wpływ, jaki na charakter człowieka ma jego rodzina, często narzucająca mu pewne wzorce postaw i zachowań. Stworzyła bogaty, fantastyczny świat, pełen zaskakujących powiązań między poszczególnymi osobami i stworzeniami. Ukazała realistyczną wizję dążenia do zdobycia władzy i autorytetu, niepozbawioną bezwzględnego bestialstwa i wzajemnie manipulujących sobą ludzi.  

Akcja "Królewskiego wygnańca" jest wartka i intrygująca. Przez całą książkę coś się dzieje, czytelnik nie ma czasu na nudę i bez trudu zostaje wciągnięty w historię. Problem może stanowić jedynie początek, gdzie spotyka się z toczącą się już dyskusją, której całkowity sens może odkryć dopiero po zapoznaniu się z mającymi po niej miejsce wydarzeniami. Niewątpliwie mocną stronę stanowi ukazane przez autorkę okrucieństwo, krótkie opisy rzezi, zakrawające nawet o kanibalizm, dosadne, ale nieprzesadzone. Barwny, plastyczny, lekki język nie zawiera potocznych zwrotów, charakteryzuje go czystość, elegancja. Jego odbiór sprawił mi czystą przyjemność, podobnie wszechwiedzący narrator. Pierwsza część trylogii ma niezliczoną ilość dobrych, zróżnicowanych scen walki i sprawia, że chętnie zapoznam się też z częścią drugą.     

Świat wykreowany w "Królewskim wygnańcu" całkowicie mnie usatysfakcjonował, intrygująca fabuła i barwni, wielowymiarowi bohaterowie oraz obecność dobrych, brutalniejszych scen spełniły moje oczekiwania względem tej pozycji. Mam nadzieję, że następny tom "Trylogii Valisarów"zachwyci mnie w równym stopniu, co poprzedni. 

POLECAM: miłośnikom dobrego, zróżnicowanego pod względem bohaterów, miejscami brutalnego, intrygującego fantasy.

NIE POLECAM: najmłodszym czytelnikom - ze względu na obecność kilku mocniejszych, krwawych scen, osobom przywiązującym bardzo dużą wagę do początku książki.


Moja ocena:

     6-,              9/10   



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Galeria Książki  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Utwór na dziś:
Gamma Ray - "Fight" (power metal)