Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Douglas. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Douglas. Pokaż wszystkie posty

środa, 18 czerwca 2014

Moja wakacyjna lista marzeń ;)

Czy też tak macie, że mimo sporego zbioru kosmetyków, ciągle coś nowego przykuwa Waszą uwagę? Błagam, powiedzcie, że nie jestem odosobniona! Moje zakupy są często spontaniczne i nie zawsze do końca przemyślane. Są jednak rzeczy, na które nie mogę sobie od razu pozwolić. Ze względu na ich wysoką cenę, albo z powodu braku łatwej dostępności produktu. Lubię sobie wtedy o nich pomarzyć i cieszyć się chwilą, kiedy uda mi się je z wykreślić z listy zachcianek. 
Dzisiaj chciałabym się z podzielić moją listą marzeń. Będę bardzo szczęśliwa, jeśli chociaż w część z nich uda mi się zaopatrzyć na wakacjach. Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam do zapoznania się, co na niej widnieje:

Źródło

Podczas ostatnich zakupów w Douglasie dostałam próbkę tego podkładu w odcieniu 1N1. Używałam jej przez cały tydzień i jestem zachwycona! Jest delikatny, lekki i charakteryzuje się słabym kryciem. Jednak ujednolica tak niesamowicie, jakbym miała bardzo kryjący produkt na twarzy, albo idealną cerę. Nie wiem jak to możliwe, naprawdę! To typowy produkt na lato, więc wątpię, żebym sobie na niego pozwoliła w tym roku. Mam jeszcze kilka podkładów do wykończenia, a jego cena jest zaporowa- 165 zł.Nie mniej, musiałam go umieścić na tej liście, by o nim pamiętać. Może kiedyś wykreślę go z listy marzeń? (ale wcześniej pewnie jeszcze kilka razy, zanim wydam takie pieniądze na podkład, upewnię się, że wybrałam dobry odcień). Wczoraj dowiedziałam się o istnieniu w Trójmieście outletu tej marki. Na pewno tam zajrzę, choć wątpię bym znalazła w nim takie cuda.

Źródło

Jak je pierwszy raz zobaczyłam w Sephorze, przepadłam. Od razu rzuca się w oczy jego piękne tłoczenie, w postaci kwiatka. Wtedy powiedziałam resztkom swojego rozumu: "Daj spokój, dostępne są tylko 4 odcienie, na pewno nie dopasujesz koloru". Nie muszę mówić, że dopasowałam? 04 plum pop jest idealny. Jako, że akurat w Sephorze jest 15% zniżki, sądzę że w przeciągu kilku dni będzie mój. Jego cena regularna to 135zł

źródło

Mydło Aleppo z Organique (12-15% zawartości oleju laurowego). Mówią, że to mydło jest idealne do mycia twarzy. Naturalne, delikatne, działa odkażająco, przeciwzapalnie i nawilżająco. Chcę sprawdzić, o co tyle szumu. Po prostu. Za kostkę ponad 200g trzeba zapłacić niecałe 40 zł. Mam nadzieję, że w ciągu kilku dni znajdzie się w mojej łazience. 

Źródło
Nuxe - suchy olejek z drobinkami. Kosmetyk legenda. Nigdy mnie do niego nie ciągnęło, nawet widziałam na półkach w drogerii, ale omijałam szerokim łukiem. Ostatnio przeżywam fascynację olejkami, więc w końcu dotknęłam testera. Poczułam zapach, zobaczyłam drobinki na skórze, poczułam nawilżenie i dosłownie trzeba było mnie trzymać, żebym nie wyszła z nim z drogerii. Prawdopodobnie zdecyduję się na zestaw w Super Pharm w skład którego wchodzi 50 ml olejku z drobinkami, 10 ml standardowego i jeszcze jakaś miniaturka kremu. Za całość trzeba zapłacić 90zł.

Źródło
Z powyższego zestawu ciągnie mnie do odżywki w sprayu. Koleżanka twierdzi, że pomogła jej w zmaganiach z przetłuszczaniem włosów. Dzięki niej myje je nie codziennie, a co dwa dni. Lepszej rekomendacji nie mogłam usłyszeć. Czekam na promocję, bo nie chce płacić za nią 45 złotych.

Źródło

Mam dość długie i czarne rzęsy. Jednak która z nas nie marzy o rzęsach długich do nieba:)? Wystarczy wpisać nazwę tej odżywki w internecie, by zobaczyć kolejne opisy efektów jej działania u dziewczyn. Zawiera składnik aktywny, który wydłuża fazę wzrostu rzęs. Pamiętam, jaki był szał na pierwsze odżywki z tym składnikiem. Kosztowały jakieś 200-300zł. Ta jest tak samo dobra i znalazłam ją w aptece Gemini za niecałe 50zł. Ponieważ prawdopodobnie niedługo będę robić tam większe zamówienie, być może też trafi do mojego koszyka. 

Źródło
Tę firmę od dziecka pamiętam ze stoisk na Jarmarku Dominikańskim. Zaczepiali przechodniów, pokazywali magiczne właściwości tarki do stóp. Nie lubię takiego zachowania, więc omijałam ich szerokim łukiem. Po kilku latach zobaczyłam, że oferują szklane pilniczki w niewysokiej cenie, więc się skusiłam. Byłam tak zadowolona, że czekałam na kolejny Jarmark, bo szybko mi się zbił. Wtedy kupiłam także tarkę (strzał w dziesiątkę, każdy w domu ma swoją). Teraz też czekam na stoisko, bo produkty są ciężko dostępne. Ten krem miałam w zeszłym roku i był bardzo przyjemny. Nie wiem, czy skuszę się na ten, czy na inny. Na pewno podejdę i sprawdzę, co oferują. Kosztuje 13zł.

Źródło

Celia, to kolejna marka oferująca ciężkie do zdobycia perełki. O ich nowych kredkach usłyszałam w filmiku callmeblondieee, a że pomadki w kredce uwielbiam chciałabym, żeby i jakaś z powyższych trafiła do mojej kolekcji. Opakowanie nie zachwyca, jednak produkt jest ponoć godny uwagi. Pomadkę-błyszczyk po wielu trudach, dostałam w zeszłym roku na Jarmarku, więc liczę, że w tym roku będę miała szczęście do nich. Zobaczymy. Wydaje mi się, że kosztują około 10 zł. 

http://www.maccosmetics.pl/
Skoro to wakacyjna lista marzeń, nie mogło zabraknąć produktów marki MAC. Liczę, że uda mi się na kilka dni wyrwać z pracy i odwiedzić znajomych w Warszawie czy Poznaniu i przy okazji zrobić małe zakupy w tym sklepie. Rzecz, na którą zdecyduję się na pewno to osławiony korektor, który kryje dosłownie wszystko i utrzymuje się na twarzy cały dzień. Kosztuje 77 zł.

http://www.maccosmetics.pl/
Zastanawiam się nad zakupem pudru. Ponoć są tak wydajne, że starczają na pół roku. Nigdy nie miałam. Jeszcze nie wiem na jaki się zdecyduję, na zdjęciu to Studio Fix, jeden z najbardziej popularnych. Trochę liczę, że trafię na miłe panie obsługujące, które pomogą mi dobrać wykończenie i odcień. 

http://www.maccosmetics.pl/
Jako, że jestem fanką róży do policzków, na mojej liście długo widniał Well dressed. Wydaje mi się, że znalazłam ideał w marce Clinique, więc mam nadzieję, że nie stracę głowy i nie kupię kolejnego. Mam zamiar jednak przejrzeć ofertę marki i wyszukać czegoś ekstra. Może będzie to idealna czerwień? Oczywiście jest opcja, że wyjdę tylko z korektorem pod oczy, bo reszta produktów, to moje typowe zachcianki, 'no bo skoro już tu jestem...'

Źródło
Jeśli będę w Warszawie, na pewno odwiedzę Bath&Body Works. Mam nadzieję, że będą jeszcze wyprzedaże, bo ceny regularne przyprawiają o zawrót głowy. Jednak chętnie wejdę i powącham te wszystkie cudowności.

Źródło
W Trójmieście nie mamy niestety sklepu Phenome. Na wakacjach też nigdy do niego nie zaglądałam, bo mnie nie ciągnęło. Teraz o marce wiem trochę więcej, chętnie przyjrzałabym się ich kosmetykom z bliska. Składy niesamowicie kuszą, ceny zaś do przyjemnych nie należą. 

Źródło
Wiecie, że nigdy nie używałam rosyjskich kosmetyków? O tym mydle usłyszałam mniej więcej w tym samym czasie, co o Savon noir i od tamtej pory mam ochotę je zamówić. Co prawda, raczej nie planuję na razie zakupów on-line, ale nigdy nic nie wiadomo :) Zapach kwiatowy idealnie sprawdziłby się na letnie miesiące. Cena to 50zł.

Źródło

Ostatnia rzecz, w sumie niekosmetyczna, to kominek. Trochę już mnie irytuję, że wszystkie blogerki palą woski Yankee Candle malując przy tym paznokcie lakierami Essie. Jednak od kiedy otworzyli stoisko YC w Gdyńskiej Rivierze, kominkom przyglądam się z podziwem. Niedawno wprowadzili je też do oferty Organique, więc kurka coś w tym musi być! Nawet jeśli nie będę miała ochoty na palenie wosków, będzie piękną ozdobą na półce. 


Tak prezentuje się moja whishlista. Oczywiście, gdybym chciała wszystko kupić, to zapłaciłabym całkiem sporo, nawet rozkładając koszty na całe trzy miesiące wakacji. Są to jednak rzeczy o których myślę, dłużej lub krócej i chciałam się nimi z Wami podzielić. Mam nadzieję, że kilka z powyższych pozycji uda mi się zrealizować w najbliższym czasie.
Wy też macie takie swoje listy marzeń?

Ps. Ponieważ pokazuję Wam produkty o których marzę, nie mogłam zrobić im zdjęcia. W podpisie każdego z nich znajdziecie źródło.


Pozdrawiam,
Milka:)

czwartek, 29 maja 2014

Ulubieńcy maja 2014 !

Witajcie !




Ani razu nie pokazywałam Wam na blogu moich ulubieńców! Czekałam z tym postem na jakieś wyjątkowe kosmetyki, które przełamią moją pielęgnacyjną lub kolorówkową rutynę. I są ! Ogrom promocji, które zaserwował nam maj sprawiły, że wiele nowych, ciekawych produktów wpadło w moje ręce. Części z nich jeszcze nie miałam okazji przetestować, część z nich polubiłam, ale dziś wybrałam dla Was złotą szóstkę, która w tym miesiącu spisała się rewelacyjnie! Akurat większości używam od niedawna, więc na recenzję po dłuższym użytkowaniu przyjdzie jeszcze pora, ale używam ich na tyle długo, że mogę Wam je polecić ! Są warte przetestowania!



1.

Lirene - Żel + oliwka pod prysznic o zapachu bawełny.

To żel o niesamowicie delikatnej konsystencji.  Nie zapewnia nawilżenia na tyle, żeby zrezygnować z balsamu, ale zdecydowanie widać różnicę w porównaniu do zwykłych żeli. Ponadto niespotykany, świeży zapach. Jeśli nie wiecie jak pachnie bawełna, koniecznie spróbujcie tego żelu! Szukałam, czy jakieś jeszcze firmy oferują 'bawełniane' kosmetyki i znalazłam jedynie Bath&Body Works. Jak tylko będę w Warszawie na pewno tam zajrzę.

2.



Fitomed - różany płyn do twarzy.

Zakupiłam go w małym, zielarskim sklepiku w Sopocie, szukając różanego hydrolatu. Był jedynie płyn z 20% zawartością wody z róży. Zrobił prawdziwą furorę w ciepłe dni. Dzięki buteleczce z pompką można go zabrać do torebki i spryskać się w ciągu dnia dla ochłody. Zapach jest niesamowity i w sumie to przeważyło, że w maju zastąpiłam wodę termalną właśnie nim. Starczy na bardzo długo, bo używam, używam, a zużycia praktycznie nie widać. Polecam stosowanie również jako tonik (chociaż wtedy radziłabym poszukać wody w tradycyjnym opakowaniu, bo łatwiej wylać ją na wacik). Jeśli nigdy nie używaliście wody różanej to koniecznie poszukajcie jej w sklepach! Dla tych, którzy za zapachem róży nie przepadają (naprawdę są tacy!?) powiem, że Fitomed oferuje także wodę lawendową i neroli. Zapłaciłam niecałe 17zł, jednak sugerowana cena producenta to 12. Więcej o produkcie możecie poczytać tu.



3. 

Bielenda - Masło do ciała papaja. 

To efekt zakupów w Biedronce;) Za 100 ml zapłaciłam jedynie 6 zł. Ostatnio ciągle narzekałam na wszystkie mleczka i balsamy. Kupowałam coraz to lepsze, jednak efektów na mojej suchej skórze nie było widać. Tak się cieszę że kupiłam to niepozorne masło! Kusi zapachem (jak powąchałam, to aż wróciłam po peeling z tej serii), a i działanie jest dużo lepsze niż balsamów. Gęsta konsystencja sprawia, że nie trzeba go dużo nabierać, a efekt nawilżenia długo się utrzymuje. Fanki dobrych składów też będą zadowolone. Na drugim miejscu, tuż po wodzie mamy masło Shea. 
Podsumowując: dobre masło za niewielkie pieniądze, mnie dodatkowo cieszy fakt, że są dostępne w tak małym opakowaniu.


4.


Biedronka - Szczoteczka do twarzy. 

Wiele razy będąc w Sephorze dotykałam osławionego Clarisonica. Jednak taka szczoteczka to kolejny gadget w pielęgnacji i raczej nie warty wydania na niego 600zł. Jak dowiedziałam się, że w Biedronce będzie dostępna wersja budżetowa za 20 zł (czyli mniej niż wymienna szczoteczka Clarisonic) to nie wahałam się ani chwili i w dniu, w którym miała się pojawić obeszłam kilka Biedronek, aż wpadła w moje ręce. Zapakowana w solidne opakowanie, w pięknym jasnofioletowym kolorze. Kupowałam z myślą o szczoteczkowej końcówce, jednak bałam się że nie będzie wystarczająco delikatna, by stosować ją do twarzy. Nic bardziej mylnego, stosuję ją nawet na drugiej prędkości. Taka szczoteczka w połączeniu ze zwykłym żelem zastępuje nam peeling i zapewnia maksymalne oczyszczenie twarzy. Mam wrażenie, ze moje policzki aż skrzypią ;) Używam jej z przyjemnością co kilka dni, a moja dotychczasowa szczoteczka manualna poszła w odstawkę. Niesamowite zaskoczenie, że tani produkt okazał się tak dobry. Chyba największy ulubieniec z całej genialnej szóstki!




5.


Artdeco - Baza pod cienie do powiek. 

To już kultowy produkt, ponoć najlepsza baza dostępna w Polsce. Nigdy nie potrzebowałam tego kosmetyku, bo na powieki używałam tego samego korektora, co pod oczy i nie miałam problemów z utrzymywaniem się cieni. Poza tym używam ich naprawdę rzadko. Jednak zmieniłam korektor na lepiej kryjący. Jestem z niego zadowolona, ale na powiekę zupełnie się nie nadaje. Roluje się nawet solo! To samo robi w połączeniu z nawet najlepszym cieniem (aaa dostałam na urodziny cienie z MAC!:).
Kupiłam więc tę osławioną bazę i problemy się skończyły. Jest zamknięta w zgrabnym słoiczku i chyba nie uda mi się jej zużyć w przeciągu roku. Zapłaciłam 37 zł w Douglasie.



6.

Sally Hansen - Instant cuticle remover.

Jest to żel ułatwiający usuwanie skórek. Moim paznokciom jeszcze daleko do idealności, wciąż się rozdwajają i łamią, ale chociaż dochodzę powoli do ładu ze skórkami. Właśnie dzięki niemu! Producent sugeruje, żeby nałożyć go na 15 sekund. Trochę przesadził, potrzebuję jakiś 2 minut, potem odsuwam je drewnianym patyczkiem i paznokcie od razu wyglądają lepiej. Większość skórek po prostu znika, żel je rozpuszcza. Małe cudeńko! Warto wypróbować, kosztuje ok. 25 zł. Mi na szczęście udało się go nabyć na ostatniej promocji w Rossmanie.

I to tyle. Wybrałam te produkty, które naprawdę zmieniły moją pielęgnację i pozwoliły uporać się z problemami. Każdy z nich szczerze Wam polecam. Znacie te produkty? A może u Was się zupełnie nie sprawdziły?

Pozdrawiam, 
Milka:)