Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lierac. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lierac. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 6 października 2015

Sierpniowo-wrześniowe denko.

Bardzo lubię oglądać posty z denkiem lub nowościami na innych blogach, jednak mnie takie posty u mnie zaczynają męczyć. Mam wrażenie, że więcej wnoszą recenzje kosmetyków, niż pokazywanie pustaków, szczególnie w takiej ilości. No i to trzymanie siatek z niepotrzebnymi rzeczami... Dajcie znać, co o tym sądzicie, na pewno wezmę pod uwagę Wasze zdanie. Tak czy siak, skoro już zbierałam, zapraszam, być może po raz ostatni w takiej formie, na denko ostatnich dwóch miesięcy.


Najwięcej mam, jak zawsze, produktów do kąpieli: 
Arganowy krem pod prysznic BingoSpa dorzuciłam kiedyś do zamówienia on-line. Wielokrotnie wspominałam, że żele między sobą nie bardzo się różnią i zachęcałam do kupowania np. taniej jak barszcz Isany. Zmieniam zdanie! Ten odradzam wszystkim. Już sam zapach był nie do zniesienia, a w połączeniu z uczuciem niedomycia, jakie pozostawiał po sobie uważam go za kit roku.

Co innego żele od Lirene, wróciłam do nich roku i nie zawiodłam się! Kusząca gruszka miała niesamowity, słodki, prawdziwy zapach, a żel z oliwką w wersji różowej to totalny hicior. Co prawda, konsystencja w niczym oliwki nie przypomina, bo to gęsty, przez co bardzo wydajny, żel, tak jej właściwości są już wyczuwalne. Skóra jest gładka i przyjemna w dotyku, a zapach... chciałabym by tak pachniały moje ubrania. Jest delikatny, otulający, z nutą słodyczy.

Blubel od Ziaji to również powrót po kilku latach. Kiedyś tak je lubiłam, że kupowałam non stop, jedynie zmieniając zapachy. Zapomniałam już, że są bardzo rzadkie (ale to w końcu mydło, a nie żel) i teraz wolałabym ich używać jako mydło do rąk. Zapach jest w porządku, a w parze z przystępną ceną - konsumenci często po nie sięgają. Jeśli o mnie chodzi, to jakoś ostatnio wolę gęste produkty.

wtorek, 31 marca 2015

O KOCIE W WORKU, CZYLI O PUDEŁKACH DO SUBSKRYPCJI

Dziś chcę Wam opowiedzieć o mojej przygodzie z trzymiesięczną subskrypcją pudełek ShinyBox. Miałam zamiar nie pokazywać Wam tych kosmetyków w osobnym poście, jednak gdy w rozmowach z moimi koleżankami wychodziło, że dany produkt mam z ShinyBoxa, większość patrzyła na mnie z rozdziawionymi ustami. Z racji, że wiele z nich czytuje moje blogowe wypociny, zdecydowałam się ten temat poruszyć. 
Na rynku mamy dwie najbardziej znane firmy oferujące sprzedaż w takiej formie. To BeGlossy oraz ta, na którą zdecydowałam się ja, czyli ShinyBox. 


Zacznijmy od wyjaśnienia tytułu. Decydując się na zakup pudełek, w większości przypadków nie wiemy, co znajdziemy w paczce. Zamówić można na kilka sposobów: jednorazowo (wówczas cena jest wyższa), w subskrypcji (którą w każdej chwili można przerwać) oraz w pakietach na dany okres czasu (3,6 lub 12 miesięcy). Ta forma zakupu kosmetyków jakoś nigdy szczególnie mnie nie kusiła. Przez chwilę śledziłam fascynację dziewczyn zawartością, oglądając tzw. open boxy, jednak uważałam, to trochę za stratę pieniędzy. Za pudełko płacimy około 50 zł, czyli kwotę, za którą można już kupić dobrej jakości kosmetyk, a tu kupujemy kota w worku, więc nie rozumiałam tego fenomenu. Jedno dobre, że wartość paczki to zawsze więcej (czasem nawet 3-4-krotnie) niż musimy zapłacić, a kosmetyków jest kilka, czyli większe prawdopodobieństwo, że chociaż jeden nam podpasuje.
Dlaczego więc zmieniłam zdanie i się zdecydowałam?
Powód jest prosty. Zobaczyłam zawartość listopadowego Shiny i oniemiałam. Uwielbiam markę Organique, a w pudełku umieszczono pełnowymiarowy peeling marki, na który raczej nigdy bym się nie zdecydowała, ponieważ kosztuje prawie 70 zł. A więc jego cena już przekroczyła cenę pudełka, a oprócz niego było też kilka innych fajnych produktów. Na szczęście pudełko po ujawnieniu zawartości było jeszcze dostępne. Cena jednego pudełka to 59 zł, a trzech- 139 zł. Stwierdziłam, że pakiet jest najbardziej opłacalny, kliknęłam i potem już tylko niecierpliwie czekałam.
Teraz zapraszam na prezentację pudełek, a na końcu znajdziecie ogólne podsumowanie.