Książ - dziś w granicach Wałbrzycha. Imponujący, malowniczy, majestatyczny zamek przyciąga turystów z różnych zakątków świata. Trudno się dziwić, robi bowiem niesamowite wrażenie. Wielkością ustępuje w Polsce jedynie zamkom na Wawelu i w Malborku.
Książ ma wszystko to, co potrzeba, by stworzyć legendę, piękną, ciekawą historię, która przyciągnie zwiedzających. Bywali tu książęta i władcy. Jedną z właścicielek była czarująca księżna Daisy, bohaterka licznych publikacji dostępnych w zamkowej księgarni.
II wojna światowa to znów historia tajemnic, tuneli i schronów... Rozsławił te tereny ostatnio także "złoty pociąg"...
|
Zdjęcie z tzw. punktu widokowego na skalnym cyplu |
Nie będę się rozpisywała o historii tego miejsca, bo jest dostępna na wielu stronach internetowych.
Napiszę o moich wrażeniach, po raz pierwszy byłam bowiem w Książu latem. Poprzednie wizyty, a byłam tu chyba 3 lub 4 razy, miały miejsce zawsze w okresie zimowym, gdy spędzałam w pobliskich okolicach trochę czasu w okresie noworocznym.
Zawsze marzyłam, by zobaczyć Książ wiosną, gdy w parku kwitną setki imponujących bajecznych rododendronów lub po prostu latem, gdy można zobaczyć w pełnej krasie zamkowe tarasy wypełnione słońcem i kwiatami.
Szczyt sezonu, sierpień, tłumy. Kolejka do kas równie imponująca co panorama z punktu widokowego położonego na skałach. Do wnętrz zamku nie wchodzę, znam je doskonale, chcę zwiedzić to, czego jeszcze nie widziałam. Tarasy zamkowe. Przy wejściu mało oblegany automat z biletami uratował nieco sytuację i zaoszczędził czas.
Tarasy ogrodowe są na różnych poziomach. Są tu urokliwe zakątki, imponujące widoki na zamek, niedziałające tego dnia fontanny (w ogóle mi to nie przeszkadzało) i przepiękny, pachnący ogród różany.
Co ja tu będę pisać, zobaczcie sami...