Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maria Nurowska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maria Nurowska. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 14 lutego 2013

Z miłości do książek...

Szczerze powiem, a raczej napiszę, Walentynek nie lubię. Idea może dobra - przypomnieć ludziom, że istnieją jeszcze inni, że poza naszym własnym egoizmem jest też obok nas ten drugi człowiek. I dobrze go zauważyć, uśmiechnąć się do niego, kupić mu w środku zimy wiosennego tulipana, a może po prostu zabrać go na wino/kawę/herbatę, czy co kto chce, w ulubione miejsce?
Tylko dlaczego otoczka tego importowanego święta jak tak banalna, że aż mdli? Bo mnie mdli. Tak już mam i nic na to nie poradzę. 
Wysyp  serduszek, pluszaczków, poduszeczek, wszelkiej  maści aniołeczków, koteczków i innych "gadżetów" w kolorze czerwonym jest ponad moje siły.
Dziś schodząc na śniadanie (tak się składa, że spędzam urlop w górach) zauważyłam  że wszystkie stoliki udekorowane są brokatowymi serduszkami. Przy szwedzkim stole, między jajkami na twardo a tymi na miękko, pluszowe serduszka, nad ekspresem do kawy zwisa rząd małych mieniących się serduszek, nawet jajecznica wydała mi się lekko czerwona i ułożona w serca? Czy to możliwe? Czy to walentynkowa schizofrenia?
Ale dość rozważań. Niech będzie - Dzień Zakochanych. Zakochanych... na przykład w książkach.


Tytuł mojej urlopowej książki nieoczekiwanie wpisuje się w  dzisiejsze święto - "Miłośnica" Marii Nurowskiej. Zbeletryzowana opowieść o autentycznej postaci Krystynie Skarbek -  polskim szpiegu z czasów II wojny światowej. Była bardzo piękną kobietą, uwodzicielką, arystokratką, a do tego asem wywiadu. Nieprawdopodobnie odważna, spontaniczna, niezwykła.
Dobrze czyta się tę opowieść, a Nurowska prowadzi ją w ciekawy sposób. Mamy tu współczesną dziennikarkę-narratorkę, która na zlecenie szuka materiałów do biografii o Krystynie. Widzimy jak rodzi się fascynacja postacią Skarbek, jak odkrywa kolejne fakty, jak dochodzi do  swych odkryć.
I jeszcze jedna dygresja. Skoro dziś o miłości. Miłość do książek to jedno, ale skoro książki przechowują biblioteki, to w zasadzie i te ostatnie można darzyć uczuciem. Czemu nie?
Spacerując sobie po beskidzkim Ustroniu natrafiłam na ... bibliotekę. W zabytkowym, odnowionym budynku. A na ścianach... murale. Ale jakie!
Z miłości do książek okazuje się, że można namalować wszystko i wszędzie.