DOM Z PAPIERU



Pokazywanie postów oznaczonych etykietą A.Huxley. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą A.Huxley. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 lutego 2015

Ile jeszcze człowieka w człowieku?



            Naturalną konsekwencją podjęcia tematu gender jest zmierzenie się z literaturą i jej wizją przyszłości. Padło na Nowy wspaniały świat. Aldous Huxley swoją antyutopię przykroił na dwudziesty szósty wiek, a biedak nie przewidział, że jego przepowiednia wypełni się ledwie po osiemdziesięciu latach. Bo co my tu mamy?
            Na pierwszej stronie kłania się eugenika. Dzieci już się nie rodzi (co za obrzydliwy termin! dławiąca ordynarna żyworodność rozrodcza), ale butluje. Wszystko pod kontrolą! Z jednego jaja tworzy się 96 identycznych embrionów, co zapewnia standaryzację mężczyzn i kobiet. Tutaj też decyduje się o przynależności do kasty lepszych alf i gorszych delt lub epsilonów. Wystarczy zmniejszyć ilość podawanego tlenu. Potem warunkowanie bezsłowne i hipnopedia. Tysiące powtórzeń przeradza się w prawdę, a elektrowstrząsy mogą na całe życie wdrukować wstręt do książek lub do kwiatów.
            W podobny sposób można wyrugować takie nieprzyzwoite słowa, jak „dom”, „matka”, „ojciec”... Nietaktowny jest żart: Kto był twoją matką? Rodzina, monogamia, miłość – a przecież każdy należy do każdego!
Dom, rodzinny dom – kilka małych pokoi gęsto zaludnionych przez mężczyznę, kobietę rodzącą co pewien czas oraz przez tabun chłopców i dziewcząt w różnym wieku. Brak powietrza, brak miejsca; nie dość wyjałowione więzienie; mrok, choroby, smród. (Opowieść zarządcy była tak wyrazista, że jeden z chłopców, bardziej wrażliwy od pozostałych, słuchając, pobladł i zbierało mu się na wymioty).
            Fantazmat Huxleya nie przewiduje również zaistnienia historii czy Boga. Historia to bujda, a większość minionych faktów jest nieprzyjemna. Dobrze, że zamknięto muzea, wysadzono pomniki i wycofano książki. Wszak nie konsumuje się wiele, gdy się siedzi i czyta książki. Choć krążą pogłoski o ukrytych w sejfie pracowni zarządcy starych zakazanych książkach (Biblia, poezja). Istniało kiedyś też tak zwane chrześcijaństwo, które zmuszało kobiety do żyworództwa!  Istniał też Bóg. Dziś obcięto górne części wszystkich krzyży tak, by powstał kształt litery T, a alfy w chwilach ekspresji wołają: o Fordzie!
            Na deser wszechogarniająca seksualizacja. Scenka: w ogrodzie dzieci miały czas wolny. Biegały nago wśród kwitnących krzewów, brzęczenia pszczół i słowiczych śpiewów. Oddawały się pierwszym grom miłosnym, a dyrektor wykładał studentom zdumiewającą prawdę, że były kiedyś czasy, kiedy dziecięce gry erotyczne uważano za nienormalne (ryk śmiechu), niemoralne i tępione. Nawet młodzieży prócz odrobiny autoerotyzmu i homoseksualizmu nie pozwalano na nic, a skutki były straszne (najwyższa niewiara w głosach studentów). Bo dziś rządzi się za pomocą mózgów i pośladków. Kobiety są sprężyste niczym mięso, bezpieczne, nieuwikłane w monogamiczne związki. Można obejrzeć czuciofilm lub wziąć udział w orgiach-porgiach.
            Hasło planetarne to „wspólność, identyczność, stabilność”. Tę ostatnią zapewnia SOMA – gram o właściwej porze najlepiej dopomoże! Fiolka tabletek uwalnia od rzeczywistości, kiedy tylko chcemy, wywołując stan euforyczny i wizjogenny. Gdyby przez nieszczęśliwy przypadek pojawiła się szczelina czasu w spoistej substancji rozrywek, zawsze zostaje rozkoszna soma – bezpieczni, na twardym gruncie codziennej pracy i rozrywek, biegając od jednego czuciofilmu na drugi, od jednej sprężystej dziewczyny do drugiej, od zawodów golfa do...
            Macie wrażenie, że opowiadam o dalekiej przyszłości? Jednak to powieść, na kartach której przewijają się ludzie zdrowi, posłuszni, trwale zadowoleni. Są też echa dziewięcioletniej wojny, którą poprzedził wielki krach gospodarczy. Wtedy dokonał się wybór między destrukcją a trudem zarządzania światem. Pojawiają się bohaterowie tacy jak Bernard, który zamarzył o byciu samodzielnym, a nie absolutnie wtopionym w całość trybem jakiejś maszyny; chciał być prawdziwie wolnym, a nie zniewolonym przez warunkowanie. Szybko przekona się, że „chcę doznawać uczuć” to obłąkane i niedobre słowa, za które będzie musiał odpokutować. Podobnie jak John – Dzikus z rezerwatu, gdzie kultywowano wstrętne obyczaje i zwyczaje (małżeństwo, monogamia, rodziny), przesądy, chrześcijaństwo, totemizm, kult przodków, martwe języki... I on domaga się prawa do bycia nieszczęśliwym: chcę Boga, poezji, prawdziwego niebezpieczeństwa, wolności, cnoty, grzechu... Jeszcze nie wie, że w nowym wspaniałym świecie to wołanie na puszczy...

Jeden uśmiech – pojawia się na kartach powieści murzyński portier epsilon plus. Przeoczyli go dzisiejsi wojownicy tolerancji i równości. Gdyby Huxley pisał powieść dziś, portier musiałby być alfą!!!