DOM Z PAPIERU



Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Moja biblioteczka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Moja biblioteczka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 25 marca 2016

EX LIBRIS



Tak się cieszę! Nick „książkowiec” zobowiązuje, a więc wszystko co związane z książkami, nie jest mi obce. Teraz mam swój ekslibris! Wikipedia informuje: „Posługiwanie się ekslibrisem jest uważane za wyraz wysokiego szacunku i dbałości o książki, jak również wysokich potrzeb kulturalnych ich właściciela.” Ba! Raz mogę jej przyznać rację. Pierwsza próba bicia pieczęci nieprzypadkowa. A poza tym - ile pięknych chwil przede mną! To będą najmilsze godziny nadchodzących świąt! Opieczętować tyle miłości...


czwartek, 25 lutego 2016

Sama się dziwię...

... że tak kruchy i łatwopalny papierowy dom trwa już PIĘĆ LAT.
Dziś są jego urodziny... Przetrwał, choć gospodyni ta sama, ale jednak menu inne. I goście inni. Wierni, jednak też przypadkowi. Zapukali, ugościli się i wracają. To cieszy. Bo wydawać by się mogło, że teraz epoka homo videns. Wystarczą obrazki, a jeszcze lepiej filmiki.
Zatem i ja Was uraczę deserem w postaci propozycji lekturowych dla najmłodszych. Bo starsi już wiedzą, co czytać.
Rozsiądźcie się wygodnie, popatrzcie i posłuchajcie... Świat prawych lektur istnieje...



środa, 26 listopada 2014

Zabawa (teoretycznie)

Miało być zabawowo, żeby rozproszyć późnojesienne smutki, a wyszło jak zwykle - trochę górnolotnie, nieco zbyt poważnie... Koczowniczka toczy blogowy łańcuszek, w który i ja się zaplątałam. Jako że pytania wyłącznie okołoksiążkowe, zatrzymałam się, dzielę się refleksjami. Oto 11 pytań i odpowiedzi.

1. Najbardziej lubisz literaturę... jaką? Polską, amerykańską, japońską, a może jeszcze inną?

Było różnie, ale dziś zdecydowanie literatura polska. Jestem zaabsorbowana kwestiami narodowymi i problematykę polską stawiam w centrum uwagi. Klaruje się misja mojego bloga i z miszmaszu sprzed trzech lat wyłania się  czytelnicze jądro - odzyskiwanie naszej literatury i wyciąganie na pierwszy plan tematów nieobecnych w kraju albo świadomie przemilczanych.
Zawężam moje czytelnicze poszukiwania i okopuję się w Dwudziestoleciu. To był ostatni bastion wolności słowa i czas, kiedy Polska była Polską! Przełomowy był rok 1926, kiedy to obalono demokratycznie wybrany rząd i wprowadzono sanacyjny terror, który w różnych odcieniach trwa do dziś. Cieszę się ogromnie, gdy uda mi się kupić książki prawdziwe, czyli bez szans na wznowienie w powojennej (ponoć wolnej od jakiegoś czasu) rzeczywistości. Takim skarbem jest np. ...
Historia polityczna Polski 1914-1939 Władysława Konopczyńskiego. Z jakim pietyzmem trzymam w ręku egzemplarz, który ma 300 braci? I kto sięgnie po taką książkę? Jakie szanse ma Konopczyński, żeby odkłamać międzywojnie?





Nie błądzę, nie kupuję kota w worku, a światłem w tunelu są podpowiedzi nieocenionego Macieja Urbanowskiego, który prowadzi mnie prawą stroną literatury. Czasem wystarczył jeden cytat, żebym miesiącami czaiła się na allegro. I nigdy się nie zawiodłam!




2. Na pewno zetknęłaś się z książkami pisarza, którego twórczość podziwiasz, natomiast inni nie - bo nie znają go, nie doceniają. Aż serce boli. Chcesz, by został odkryty, doceniony. Jaki to pisarz?

Serce boli, oj tak... Pełną odpowiedzią na pytanie jest cały mój blog, a w skrócie?
Niezmiennie polecam tetralogię Janusza Krasińskiego.
W los Szymona Bolesty autor wpisał swoją biografię i śledzimy los niespełna osiemnastoletniego młodzieńca aż do pisarza ukrywającego się w chatce i w napięciu spisującego wspomnienia, których wyprzeć nie można. A w tle panorama okupowanej przez sowietów Polski. Podobno w rękopisie Krasiński zostawił piąty tom, ale czy się ukaże? Kogo dziś interesuje były więzień lagrów i ubeckich piwnic?
Podobnie zerowy wydźwięk miał mój wpis o Mateuszu Wyrwichu i jego celach śmierci. Identycznie rzecz ma się z Romanem Hrabarem... Jest sens pisania? Jednak jestem.
Może już same nazwiska - Beata Obertyńska, Herminia Naglerowa, Anatol Krakowiecki... - sprowadzam ich z emigracji do kraju, który winien im pamięć.
Jeszcze Dwudziestolecie, które jest dla mnie kopalnią diamentów, bo więcej dowiemy się o czasach z powieści Rodziewiczówny czy Dołęgi-Mostowicza niż od naszych "historyków" czy z mediów. Rośnie stosik z powieściami Adama Grzymały-Siedleckiego, Józefa Weyssenhoffa, Władysława Jana Grabskiego, Jana Strzembosza (kolekcjonuję jego Dzieje dziesięciolecia). Ostatni zakup to Krzyż na piaskach Agnieszki Osieckiej (córka prof.Chrzanowskiego). Chętnie porozmawiałabym z kimś na temat tych powieści...

3. Czy sięgasz po książki "obozowe"?

Lagry, łagry, ubeckie kazamaty to najważniejszy teren moich czytelniczych eksploracji. Martyrologia ludności polskiej i liczne działania aparatu represji utrwalone są w setkach wspomnień tych, co przeżyli, często nie-literatów. Nie można ich tak zostawić aresztowanych, uwięzionych, bezradnych wobec historii. I szukam rozsypanych okruchów człowieczeństwa...

4. Czy jesteś zadowolona ze swojego bloga? Może chcesz coś zmienić?

Oczywiście że mam uwagi do treści i formy. Tylko z sentymentu nie kasuję pierwszych wpisów lub niektórych wspomnień/spotkań z autorami, którymi dziś już bym się nie szczyciła. A zewnętrznie chętnie bym wykorzystała jakąś nakładkę retro. Nawet ktoś mi proponował wykonanie, ale nie poradziłabym sobie ze stroną techniczną, przeniesieniem tekstów:( Coś na pocieszenie:
5. Ile czasu zajmuje ci pisanie recenzji?

Notuję w trakcie lektury, ale i tak post tworzę 2-3 godziny. Oto dlaczego nie piszę opinii po przeczytaniu każdej książki.

6. Czy chętnie pożyczasz innym swoje książki?

Opuszczają moje mury wyjątkowo. Na straży stoją te oto kaczorki. W środku kryją karteluszki z winnymi, którzy dopuścili się niecnego czynu i wyłudzili ode mnie książki.
7. Jeśli książka cię nie interesuje, czy starasz się ją przeczytać do końca, czy też porzucasz bez żalu?

Liczba zakładek tkwiących w książkach sugeruje powroty, ale... przegrywają z brakiem czasu.

8-9. Bohaterzy książkowi, którzy cię bardzo irytują, to...

Tania i Aleksander z Jeźdźca miedzianego - dawno mnie tak nikt nie rozdrażnił! Zachowywali się irracjonalnie, ich losy były niewiarygodne... Nie będę motywować dalej, bo wiem, że lektura ma wielu miłośników.
Może jeszcze Scarlett O'Hara, do której czułam sympatię po filmie, ale po lekturze całe współczucie i podziw wyparowały. 
A z polskich bohaterów? Np. Andrzej Dowmunt z Ostatniej brygady. Jego relacje z kobietami są zgodne z moralnością Kalego. Zresztą Mostowicz w ogóle unikał tworzenia pozytywnych bohaterów.

10. Czy codziennie czytasz przynajmniej kilka kartek?

Staram się. Jeśli nadchodzi taki czas, że nie mam czasu ani sił na czytanie, czuję się wyłącznie organizmem biologicznym na poziomie pantofelka.

11. Polecisz mi jakąś książkę, która mogłaby mnie zainteresować? Postaram się ją przeczytać.

W wyborze kieruję się m.in. dostępnością. Piotra Woźniaka Zapluty karzeł reakcji to kwintesencja powojennego losu akowca. Powinna być zgodna z twoimi zainteresowaniami, bo wiem, że nie są ci obce trudne lektury. A od siebie dziękuję za odkrycie paru, choćby Posmysz. Szykuję recenzję Do wolności, do życia, do śmierci...

Kończę zabawę bez kontynuacji, bo znajome blogerki już zostały nominowane i chętnie przeczytam, co u nich w książkowym świecie piszczy. Koczowniczce jeszcze raz dziękuję za zaproszenie, które budzi mnie z blogowego letargu:)



 


środa, 30 lipca 2014

Dwusetny post? Niech będzie książkowy!

Ponad trzy lata blogowania i ledwie dwieście postów, ale i to trzeba uczcić. Spodobała mi się zabawa zaproponowana przez Guciamal KSIĄŻKI I JA. Pomysł z wykorzystaniem pytań Barbary Łopieńskiej, które autorka zadawała znanym i lubianym pisarzom (choć nie tylko), jest wakacyjnie atrakcyjny. Jak krótko opisać swoją biblioteczkę?  Tylko w jednym pokoju 48 metrów bieżących półek. Niczym bluszcz oplatają kolejne wolne kawałki ścian.
Te mniej atrakcyjne trafiły na zesłanie (drugi pokój, kosze...) i czekają na amnestię. Gdy tylko dobrnę do emerytury, będę mogła pozbyć się zawodowych pozycji i wtedy wskoczą na półki pozostałe. Wcale mnie ten nadmiar nie martwi! Kocham spacer wzdłuż regałów i moment wybierania.
Jaka jest moja biblioteczka? Najkrócej - wielogłosowa.
Zatem do pytań...

1. Jak powstała twoja biblioteka?
Tworzę ją od podstaw.  Rosła, dojrzewała i starzeje się razem ze mną. Zmienia się jej profil. Mniej beletrystyki, więcej historii. Gustuję w książkach pachnących antykwariatem.
Esej o Szekspirze jest najstarszą pozycją, bo z 1882 roku, a Wyrób win darzę sentymentem, wszak z domu rodzinnego.




Z piwnicy sąsiada uratowałam Dzieła Jana Kasprowicza, pierwsze zbiorowe wydanie utworów poety, dokonane za jego wskazówkami i pod jego okiem (Lwów 1912).





Tak w ogóle to kocham początki minionego wieku, bo z powieści  dwudziestolecia przebija prawda tamtego czasu - jeszcze nie skażona poprawnością polityczną, jeszcze nie szalał sanacyjny terror, który zamykał usta autorom...
Ale pewnie dość o starociach.


2. Czy jest jakiś ład w twojej bibliotece?
Chciałabym, żeby był. Moje poszukiwania klucza przypominają pogoń za graalem. Częściowo pogodziłam opcję tematyczną i autorską, ale to wciąż sztuka kompromisów. Bo Miłoszowe poezje stoją wśród innych tomików, a jego Biografia autorstwa Franaszka trafiła między życiorysy. Wańkowicz teoretycznie "trzyma się kupy", ale Wańkowicz krzepi trafił obok pozostałych książek Kąkolewskiego... Jeśli ktoś odkrył lepszy sposób, to wołam o ratunek.
Z bólem serca ustawiam podwójne rzędy, a to też szukania nie ułatwia. Zdarza się, że kolejny raz kupiłam te same tytuły:(
Próbuję ustawiać tomy tak, żeby widzieć te z tyłu, ale na długo to nie wystarcza.



3. Czy pozbywasz się książek, a jeśli tak, to w jaki sposób?
Nie bez powodu nazywają mnie chomikiem.  Raz w akcie desperacji zapakowałam beletrystykę, ale za dwie siatki nowości dostałam niewiele ponad sto złotych i więcej tego nie robię. Wysłałam też parę książek "za kraty" (dla polskich więźniów w Wlk.Bryt.) i tego kroku nie żałuję.
4. Ile wydajesz miesięcznie na książki?
Więcej niż mogę. Krzywa rośnie wprost proporcjonalnie do wolnego czasu, czyli kiedy przesiaduję przed ekranem i szukam okazji. Odkąd zaczęłam blogowanie, założyłam zeszyt i zapisuję zakupy. Było tego około trzystu książek w roku. Teraz klikam na "kup teraz" zdecydowanie rozważniej nie tylko ze względów ekonomicznych, ale trafiło mi się mnóstwo książek, po które pewnie nie sięgnę. Chciałam mieć niemal każdą, którą zachwycali się inni blogerzy (tak, tak), a potem okazywało się, że to nie mój krąg zainteresowań.
To tylko jeden przykład blogowego pokłosia. Może i dobre, ale ciągnie mnie całkiem w inną stronę, np. ...




Prawda, że piękne?






Albo te:)






Nie mogę się powstrzymać:)
Ale pytania czekają i muszę przyspieszyć.





5. Jakie książki musisz kupować?
Literaturę polską i historię. Nie muszę chyba dodawać, że są to wybrańcy z prawej strony labiryntu.
6. Czy pożyczasz swoje książki?
Niechętnie i wyjątkowo. Kiedyś byłam (c)hojna [jak to się pisze? muszę panią minister spytać, może mi na Twitterze odpowie], lecz wiele książek do mnie nie wróciło. Teraz zapisuję i walczę o nie.
7. Ile czytasz książek jednocześnie?
Nawet kilkanaście naraz. Każda nowość jest nadgryziona, potem z zakładką czeka na swój czas i mój nastrój.
8. Co jest dla ciebie podstawą lektury?
Spory rozrzut tematyczny, dlatego ograniczam pole zainteresowań i prawie nie czytam obcych autorów. Podstawa to biografie, dzienniki, polityka historyczna...
9. Czy masz emocjonalny stosunek do książek?
To nieodzowny składnik mojego życia.  Jestem im wdzięczna, bo mnie ukształtowały. Obcuję z nimi codziennie. Kocham je, szanuję, tęsknię.
10. Co leży u ciebie przy łóżku?
Najczęściej książki, o których będę pisać w najbliższym czasie. Dziś jest to Literatura Kresów. Kresy literatury Stanisława Uliasza, a obok Włodzimierz Paźniewski i Aleksander Jurewicz.
11. Czytasz kryminały, thrillery, romanse, fantastykę, beletrystykę?
Liczba bliska zeru niemal w każdym przypadku.  Czasem zdarzy się jakiś Miłoszewski czy Reymont (Bunt - fantastyka!), ale odchodzę od beletrystyki w stronę literatury faktu.
12. Czy robisz notatki w książkach (bazgrzesz, piszesz, zaginasz rogi)?
Często podkreślam ołówkiem, dlatego książki kupuję, a z bibliotek nie korzystam. Zaginać rogów nie mogłabym. Tak przy okazji to mam kilka kilogramów zakładek, ale temu można poświęcić osobny wpis.
13. Jak szybko czytasz?
Tempo czytania niczego sobie. Jeśli zaś chodzi o liczbę  książek przeczytanych w określonym czasie, to znowu zmienna zależna. Mam bardzo absorbującą pracę (plus 4 godziny dojazdu), a siły nie te. Nadrabiam w wolne dni.
14. Czy wracasz do książek raz przeczytanych?
Kiedyś nie, ale dziś widzę, że warto. Zacytuję fragment z ukochanej Pruszkowskiej Przyślę Panu list i klucz: "Owszem, trzeba naprzód iść, ale nie lecieć, jak pies z wywieszonym językiem, bo i tak nie dogonisz wszystkich książek, nie poznasz i nie przetrawisz wszystkiego".
15. Ile piszesz dziennie?
To pewnie pytanie do pisarzy. Jeśli chodzi o bloga, to staram się, żeby przynajmniej raz w tygodniu pojawił się nowy wpis. Choć czasem tekst wydaje się lekki i przyjemny, powstaje  przynajmniej kilka godzin.

Tyle pytań Gosi, a ja jeszcze wybrałam z Łopieńskiej kilka - tak na wszelki wypadek - gdyby ktoś chciał się zabawić. Taka rezerwa:
- Czy masz książki, o które nikt by cię nie posądził?
- Czy jesteś wariatem na punkcie książek?
- Jakie książki ze swojej biblioteki lubisz najbardziej?
- Kiedy ostatnio czytałeś poezję?
- Co jest najbardziej cenne  w twojej bibliotece?

Co by tu dzisiaj poczytać?









 

czwartek, 17 kwietnia 2014

Nie każdej niedzieli Wielkanoc

Dzielenie się święconym jajkiem - Maria Konopnicka

Zadzwoniły już dzwony,
dzień nastał wesoły.
Pod święconym pieczywem
uginają się stoły.

Leży jajko święcone,
malowane farbami –
kto też dzisiaj tym jajkiem
będzie dzielił się z nami?

A więc ojciec i matka –
oni pierwsi najpewniej,
potem bracia i siostry,
i sąsiedzi, i krewni.

Potem … nie wiem, kto dalej,
a odgadnąć to sztuka.
Może jakiś gość z drogi
do drzwi chaty zapuka?

Może dziadziuś zgrzybiały,
co się modli w kościele?
To się także tym jajkiem
z biednym dziadkiem podzielę.


Świętowania czas, więc i ja dzielę się z Wami. Dobrostanu świątecznego życzę. Bogu-sława

A sama chowam się w kącik wypełniony starymi/nowymi nabytkami. Wnuki daleko, zatem czasu ci u mnie dostatek.
 Bardzo ucieszyła mnie Literatura i architektura, bo po wakacjach zawsze szukam odwiedzanych miejsc. Piłsudski w roli głównej u B.Urbankowskiego, a także w Warszawie 1920 A.Zamoyskiego. Coś czuję, że u arystokraty sporo prawdy, choć odwołuje się do przyjaciela Normana Daviesa. W podróżach po Dwudziestoleciu postanowiłam wrócić do podstaw i z przerażeniem czytam informacje o epoce podane przez J.Kwiatkowskiego. Jeśli tak zapoznaje się studentów z literaturą epoki, to co się potem dziwić, że nauczyciele spod skrzydeł wypuszczają ... lemingi. Napiszę o tym z pewnością.
Dalej eksploatacja Międzywojnia. Dołęgomania - jak widać - na całego. Chcę też wyrobić sobie zdanie na temat Uniłowskiego i Kadena Bandrowskiego.
Do sygnalizowanych wcześniej książek Hrabara, dotyczących rabunku polskich dzieci w czasie drugiej wojny, dołożyłam opinię strony niemieckiej - W imię ras. Dzieci dla Hitlera. I przeskok do współczesności, gdzie Mieczysław Ryba odkłamuje naszą rzeczywistość.
Na zdjęciu nie zmieściły się kolejne książki Weyssenhoffa i Grabskiego, poezje Sebyły... Nie będę się nudzić. Zanurzam się w świątecznym nastroju...

środa, 12 lutego 2014

Kiermasz rozmaitości - kolejny

To półka z tegorocznymi zakupami. Poczytuję, czytam, a nawet studiuję. A wszystko przez ferie. Nadmiar czasu spowodował poszukiwania, które zaowocowały właśnie tak. Chcę wam przybliżyć moje lektury, bo z pewnością o wszystkich nie napiszę (z różnych powodów).  Czas na rozkład na części pierwsze.


Jerzy Pietrkiewicz - trwa moja fascynacja tym emigracyjnym pisarzem i poetą. Wielki nieznany i zapomniany. A może specjalnie zmarginalizowany? Bo nigdy nie krył antykomunistycznych poglądów. Niektórzy nazywają go drugim po Conradzie mistrzem słowa angielskiego i polskiego. Jeszcze inni widzą podobieństwo losów z Miłoszem - emigracja, studia, zagraniczne wykłady, tłumaczenia - jednak protestuję stanowczo, bo mój bohater żadnego romansu ze wspomnianą  ideologią nie miał. Pisarz osobny z pewnością. Gdybym miała na siłę postawić go w jakimś szeregu, to raczej obok Tymoteusza Karpowicza. Obaj erudyci, autentyści (pochodzenie i twórczość), uwięzieni na wychodźstwie, budujący okopy. Polecam filmik o tajemniczym domu w Andaluzji! Piękny!
Dwie książki do zdjęcia zeszły ze starszej półki i dołączyły do tematu, który mnie gryzie. Pisać? Nie pisać? Bo klimat niesprzyjający. Wypycha się nas z szeregu ofiar drugiej wojny i obwinia o zbrodnie niepopełnione. Tym bardziej trzeba gromadzić świadectwa tamtych dni. Roman Hrabar - zasłużony jak nikt. Uratował około 30 tys. polskich dzieci wywiezionych do Rzeszy. Tyle zdążył, nim zapadła "żelazna kurtyna". Wbrew głoszonej wyższości rasy aryjskiej, jasne włosy i błękitne oczy - choćby polskie - były atrakcyjnym towarem poszukiwanym przez Niemców. Zabierano polskim rodzinom dzieci z domów, ze szkół, ze szpitali, z więzień i obozów. Po serii badań były adoptowane przez niemieckie rodziny. Po kilku latach nie pamiętały już swojego pochodzenia. Na terenie stref okupacyjnych mogło przebywać ponad 200 tysięcy cennych rasowo dzieci! Jednym z najbardziej wstrząsających zeznań jest to złożone przez Alojzego Twardeckiego, który wrócił z niemieckiej ziemi do polskiej. Zbuntowany, niewierzący faktom, a jednak zabiło polskie serce. Do hitlerowskiego rabunku polskich dzieci wrócę z pewnością.

Dwie ważne pozycje. Ewa Kurek pisze o relacjach polsko-żydowskich w sposób rzetelny, oparty na dokumentach. Stefan Nowicki spisał swoje wspomnienia, będąc na emigracji w Australii. Jakże inny od lansowanego obraz wyłania się z lektury tych pozycji! A wszystko to niejako przy okazji dyskusji, których lawinę obserwujemy po zdecydowanej przewadze i wygraniu jednej tury konkursu na Blog Roku 2013. Co teraz zrobią jurorzy? Wszak Piotr Wielgucki (bloger zwany Matką Kurką) jest autorem Berka. Oj, będzie się działo. Chyba że odwrócimy uwagę obywateli w stronę wielokrotnego mordercy, który dziś opuszcza więzienie.
Kresy. Bez kontrowersji, bo tematyka grzeje serca. Magdulka i cały świat to rozmowa biograficzna z prof.W. Kieżunem w roli głównej. Zaraz obok dwie dylogie. Kryspian Pawlikowski - kresowiak z urodzenia - stworzył szlacheckie gawędy kresowe. Mistrzowsko przeplata wątki polityczne, historyczne i obyczajowe. Kto przeczytał Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego, ten sięgnie po Wojnę i sezon. Moim odkryciem (tak myślę, bo blogowa cisza) jest kolejna dwutomowa powieść - Halina i Kiedy krwawią kwiaty. Witold J.Ławrynowicz interesuje się głównie militariami, a czy sprawdził się w roli powieściopisarza, przekonam się. Zachęcił mnie czas akcji, czyli wojna polsko-bolszewicka. Jeśli natknę się na gloryfikację Piłsudskiego, wtedy mój entuzjazm zmaleje, choć mam nadzieję, że nie do zera.
Oto resztówka. Andrzej Bobkowski już tu gościł, teraz bez wulkanu w osobistych notatkach. Niemcewicz z różnych stron;) był po bardzo okazyjnej cenie na poczytaj.pl, więc nie mogłam nie wrzucić do koszyka. Iwona Kienzler znalazła się na mojej czarnej liście i będę się nad nią pastwić, tylko czekam na jeszcze jedną - nieznaną mi dotychczas - biografię Konopnickiej. Czas rozpocząć bój o narodową poetkę. Póki co książka Maria Konopnicka -rozwydrzona bezbożnica zastępuje mi kawę. Gdy dokucza mi niskie ciśnienie, wystarczy, że popatrzę i natychmiast się podnosi. Za to spada w rankingu wydawnictw Bellona, która ratuje się takimi pozycjami.
I gratka wypatrzona przypadkowo po wpisaniu na allegro nazwiska ulubionego pisarza! Bohdan Urbankowski, którego jedenaście tomów akt w IPN musiało odsunąć na margines życia literackiego. Takiego człowieka nie wolno nam pamiętać! - woła salon. Gościł tu przy okazji recenzji Czerwonej mszy, później omówiłam jego Poetę - czyli człowieka zwielokrotnionego  (rzecz o Herbercie). Teraz pisarz pod intrygującym tytułem Pierścień Gygesa ukrył szkice z tajnej historii Polaków. Uwiódł mnie tytuł. Gyges to bohater legendy platońskiej, któremu udało się znaleźć magiczny pierścień dający niewidzialność. I czynił zło. Podobnie jak nasi powojenni "nieznani sprawcy", którzy czuli się bezkarni. To książka poświęcona ludziom działającym z ukrycia. Z pewnością do niej wrócę.

Idę czytać...

sobota, 21 grudnia 2013

Radość wszelkiego stworzenia...

Nastaje piękny czas. Wyruszam w podróż i chwilę mnie tu nie będzie. Eurobabcia ma nie zobaczyć, jak najmłodsza wnusia zaczyna raczkować? Co to, to nie! Jadę! Zostawiam Was ze świątecznym dobrym słowem i noworoczną obietnicą.

Niech w te Święta słowa składają się w same piękne życzenia! Bożego Narodzenia pachnącego piernikową nutą i serc rozgrzanych kolędami życzy Książkowiec.

Noworoczna obietnica będzie książkowa. W ciągu miesiąca moja biblioteczka wzbogaciła się o bliskie sercu tytuły i o nich zamierzam pisać w nowym roku.

Od lewej:
S.Cenckiewicz Wałęsa. Człowiek z teczki  - dzięki uprzejmości Marlowa i niniejszym  dziękuję, bo książka pasuje jak ulał do mojej biblioteczki:)
O Zybertowiczu wspominałam ostatnio. Tuż obok Leszka Żebrowskiego Walka o prawdę, w której historia miesza się z polityką. Dalej elegancki Stanisław Wasylewski zapraszający w podróż do przeszłości. Cieniutkie, skromne, ale wielkie wspomnienia z PRL Piotra Skórzyńskiego, uwierające notabli, dlatego zakazane - Człowiek nieuwikłany. Piotr Wielgucki - bloger ukryty pod nickiem Matka Kurka - wydał Berka, który znów ruszył w posadach Salon. Dana Browna przedstawiać nie trzeba, ale liczę na spotkanie z atmosferą Florencji. Tuż obok plasują się Piaseccy - Stanisław i Sergiusz - których łączy antykomunizm i ciekawe spojrzenie na czas dwudziestolecia.
Poziomo Bohdan Urbankowski, znany mi z Czerwonej mszy i ze wspaniałej biografii Herberta Poeta, czyli człowiek zwielokrotniony, teraz wydał powieść - Ścieżka nad drogami. Fraktale. A na tej znakomitej pozycji leżą babuszki - niemal stulatki - cudne, prawdziwe, mądre, pachnące antykwariatami: Grzymała - Siedlecki, Weyssenhoff, Grabski... Długo czekałam na większość z tych książek. Tak rodzi się bibliofil;)

Na koniec życzę sobie, żebym w końcu w nowym roku znalazła czas, by leżeć i czytać, czytać, czytać... Tym, którzy mają podobne marzenia, życzę ich spełnienia:)





niedziela, 27 października 2013

Kto czyta - nie pyta!

Pozdrawiam wszystkich miłośników Targów Książki w Krakowie! Tych, którzy byli i tych, którzy być nie mogli. Tych, którzy mnie widzieli i tych, dla których - zapatrzonych w książki - byłam przezroczysta. Pozdrawiam trzy miłe panie, które zatrzymały się z pytaniem i ja już, w napięciu, że o blogu, albo przynajmniej o książkach porozmawiamy, a panie o...  moje buty spytały;)
Tłumy na targach wciąż każą mieć nadzieję, że nie słabnie żywotność literatury i książki triumfalnie przejdą przez kolejny wiek. Tylko jakie? I tu mój smutek niezmierny... Bo tłumy przy  "gwiazdorzących" ludzikach, a tam, gdzie dobre prawe książki - spokój. Zrobić sobie zdjęcie z medialnym osobnikiem - to jest to! Bardzo niegrzecznie zachowały się przechodzące dziewczyny wobec mojej cichutkiej uwagi skierowanej do męża, że "to ta pani, która dzieci nie lubi". Kogo mijałam, nieważne. I tak wyraziłam się kulturalnie, bez skandalizujących szczegółów.
Z celebrytów zrobiłam wyjątek dla Ewy Wachowicz. Piękna kobieta! Prezentuje się zdecydowanie korzystniej niż w telewizji. Jak można wspaniale gotować i tak wyglądać? Zagadka pozostaje nierozwiązana.







A dalej już tylko książki i autorzy.
Gabriel Maciejewski, czyli Coryllus we własnej osobie! Cieszę się z poszerzenia kolekcji o kolejną "Baśń toczącą się jak niedźwiedź". Dla niektórych to tylko baśń, no bo tytuł taki, więc dalej nie szukają. I szydzą, a wystarczyłoby do poezji Nowaka sięgnąć. Chwila przemiłej rozmowy, bo tuż - dwa metry dalej - fani Cejrowskiego. Obaj panowie wspaniali, więc niech się dzieje. Czego nie wysłuchałam, doczytam. Poszukam w trzecim tomie zatrutych korzeni współczesności.




Spełniło się moje marzenie! Stanęłam oko w oko z Maciejem Urbanowskim! Ile ja się naklikałam na allegro, żeby kupić Dezerterów i żołnierzy, Oczyszczenie, Człowieka z głębszego podziemia czy Prawą stroną literatury polskiej! Tłumów nie było, więc dopytałam o Skiwskiego, Bobkowskiego, Brzozowskiego, Rembeka... A teraz mam z autografem Od Brzozowskiego do Herberta - zbiór studiów o pisarzach wyznaczających nurt antynowoczesny w polskiej literaturze. Prawda, że brzmi wspaniale?




Kira Gałczyńska siedziała zadumana, chyba smutna. Wrócę do jej twórczości na temat znanego Ojca. Bo niektórzy jeszcze lubią poezję... I srebrną Natalię, i zielonego Konstantego.





Joanna i Jarosław Szarkowie pojawili się z synami - wspaniała rodzina. Oboje to historycy i chwała im za to, że zdecydowali się tworzyć książki popularnonaukowe. Do Wołynia we krwi dołączyły z pięknymi dedykacjami opowieści o Żołnierzach niepodległości 1914-1918 i Czarna księga Kresów. Brakuje mi jeszcze tylko Żołnierzy wyklętych, ale dotrą kiedyś. Przywołane w czasie spotkania życiorysy każą pamiętać i szukać dalej. Wrócę do tego wywiadu. Książki pani Joanny z pewnością zasługują na to, by znaleźć się w kanonie patriotycznym Polaka, a seria Kocham Polskę - wśród obowiązkowych lektur najmłodszych.

W czasie każdych targów tradycyjnie zostawiam sobie margines na odkrycia i przypadki. W tym roku miejsce to zajął Ireneusz T. Lisiak. Po krótkiej rozmowie nabyłam książkę Nie musimy płacić Żydom! W domu doceniłam, co mam. Tytuł przyciąga i wyjaśnia to, czego się boi spora grupa Polaków, ale środek! Widać, że historia jest dla autora polem bitwy, bo goszczą tam artykuły o lumpenelitach, o terrorze polit-poprawności i historia o tym, jaki Niemcy ludziom zgotowali los. Dziękuję panom ze stoiska Wydawnictwa Capital, bo zalałam ich falą żalu z powodu nieobecności Leszka Żebrowskiego, a cichutko na krzesełku siedział zacny Autor, którego dzięki mojemu gadulstwu mogłam poznać.

Tak prezentują się moje targowe trofea. Miałam ochotę wykupić całe LTW Łomianki. Planowałam też najnowszą książkę Cenckiewicza o Wałęsie (ale i tak wiem, kim jest ten człowieczyna, bo słyszałam "na własne uszy", jak przyznawał się do podpisania papierów; poza tym wierzę historykowi), ale poczekam na przypływ gotówki. U góry siedzi Lexio - najlepszy przyjaciel prawnika - też targowy. Nie zrobiłam zdjęć licznym zakładkom, kalendarzykom, super koszulkom z Merlina, miarkom...
To dzień w roku, w którym oddalam się od wszystkich przyziemnych trosk, a krążę po lepszym świecie. Nie wierzcie, że tylko gorąco i duszno. Są kąciki - azyle, gdzie można pozbierać myśli. Przeżyj to sam(a)!


sobota, 5 października 2013

Cenzury nie ma, blokady są

Dziś o kanonie czytelniczym. Temat często gości na blogach, portalach... Prześledziłam forum Golden Line, zapoznałam się z rankingiem Salonu Kulturalnego, wysłuchałam debaty krytyków Klubu Trójki. Dyskusje są zawsze gorące i rozjeżdżają się w różnych kierunkach. Teoretycznie łatwo ustalić, że kanon to lista ksiąg o podstawowym znaczeniu. Interlokutorzy zgadzają się z tym, że kanon, klasyka i lista lektur to nie synonimy. Klasyka na ogół nie budzi wątpliwości i nawet licealista wymienia z pamięci znaczące nazwiska. Zestawy lektur - tu też mamy świadomość - są uwikłane w kontekst ideologiczny. Dyskusje nabierają rumieńców, gdy padają nazwiska i przystępuje się do próby ustalenia listy lektur serdecznych. Bo istnieje kanon miłośników literatury fantastycznej, kanon literatury popularnej (ze sztandarową Grocholą), swój kanon mają środowiska uniwersyteckie czy szeroko rozumiani intelektualiści. Ale kogo zaliczyć do tych wykształconych? Czy ma to być osoba z naukowym tytułem, a oczytany absolwent szkoły zawodowej już nie? Może zanegować istnienie elit?  Swoje mody czytelnicze ma też młodzież, która za parę lat dołączy do powyższych grup... Zresztą czy jest ktoś, kto kanon ogarnie, pozna?  Nikt jednak nie odżegnuje się od potrzeby stworzenia list książek, które znać wypada. Wszak kanon pełni rolę doradczą - co czytać?

Pytania się mnożą, a zdań tyle, ilu rozmówców, dlatego ograniczę się do wyrażenia swojego stanowiska w odpowiedzi na dyskurs w Klubie Trójki (26 września `13).  Pierwszy odważny podaje swoich kandydatów, pozostali uzupełniają i tak oto tworzy się kanon (warunek - publikacje po 1989 roku): Pilch, Stasiuk, Witkowski, Filipiak, Masłowska, Chwin, Świetlicki, Sosnowski, Podsiadło, Głowacki, Kapuściński, Szejnert, Mrożek, Herbert, Różewicz, Miłosz, Szymborska, Tokarczuk, Sieniewicz, Hartwig, Lipska... Padają też nazwiska młodych, ale ci - niech się jeszcze "cukrują".
Zastanawiam się, co łączy te nazwiska? Z pewnością to, że o nich głośno, są nagradzani i pełno ich w księgarniach. Ciepło się robi, gdy zaszczytu dostępuje sam Rafał Ziemkiewicz. To nic, że jego twórczość zaliczona została do literatury socjofantastycznej, ale jest. W studiu zawrzało po wypowiedzeniu przez prowadzącego nazwiska - Rymkiewicz! Litościwie pochylono się nad widoczną w jego utworach urodą polszczyzny. Językowo zachwyca, ależ tak, ale to pisarz publiczny, który przypomina, że czasem literatura pełni rolę służebną. W końcu nie wiem, czy doszlusował do kanonu.
Wspomniano za to o literatach emigracyjnych. Kiedyś czytaliśmy ich z wypiekami, dziś  egzemplarze z "Novej" są pamiątką na półce. Ale czy wszystkie?

Teraz garść moich refleksji. Cenzury nie ma - jak zaznaczyłam w tytule - a jednak wielu tytułów na polskim rynku wydawniczym też nie ma. Jak to tak?  Istnieje literatura emigracyjna, ale ta związana z paryską "Kulturą", z londyńskimi "Wiadomościami" już nie. W czym jedni literaci gorsi od drugich? W Paryżu dopuszczono dyskusję z komunistami, a w Londynie emigracja pozostała konserwatywna, bezkompromisowa, jednoznacznie antykomunistyczna!
Przykłady? Proszę bardzo. Ile wydań w Polsce mieli, np. Herminia Naglerowa, Zygmunt Nowakowski, Anatol Krakowiecki...? (pozostałych znajdę!)  To samo dotyczy pisarzy i poetów, którzy znaleźli się na amerykańskiej ziemi, chociażby Wierzyński, Lechoń, Czarnyszewicz. Oni do końca zachowali niezłomną postawę i potępili sowiecką okupację kraju. I trochę później. Komu przeszkadzała autobiograficzna książka Piotra Skórzyńskiego? Dlaczego wstrzymuje się sprzedaż chociażby Nocnika Żuławskiego, Kapuścińskiego non - fiction Domosławskiego, Bagna Zielińskiego i wielu, wielu, o których pewnie nie wiem. Nie ma cenzury, to jest ochrona czyjegoś dobrego imienia. Ktoś się boi tych tekstów, bo za wiele mówią. Nie mam przekonania, że żyjemy w demokratycznym państwie.

Pewnie niektórzy goście bloga byliby zawiedzeni, gdybym nie podała swoich kandydatów. Moje sentymenta literackie ujawniam tutaj dość często, więc teraz posłużę się spisem tworzonym w Internecie przez cenionego Grzegorza Brauna. Oto wybrane nazwiska: J.Mackiewicz, A.Krakowiecki, F.Czarnyszewicz, I.Bączkowska, E.Kurek, R.Gan-Ganowicz, ks.W.Nowobilski, G.Maciejewski. Do tytułów nietrudno dotrzeć. Swoją listę "lektur obowiązkowych" podał też Jacek Bartyzel. Zgadzam się z nim, że Polacy winni się posługiwać kodem kulturowym opartym o naszą literaturę, a w ostatnich dwóch dekadach dochodzi do kulturalnej katastrofy, autentycznej zapaści cywilizacyjnej: bez księdza Robaka i pana Zagłoby Polak osuwa się w totalne neobarbarzyństwo, jego dusza zieje pustką, którą wypełnia jedynie brudny potok wybroczyn i ekstrementów wszechobecnej cywilizacji obrazkowej. I dalej mówi o obronie kanonu, gdyż od dawna jest atakowany pod rozmaitymi pretekstami, skrywającymi zamiar kulturowej amnezji, potrzebnej do tego, aby na ogołoconych duszach uprawiać społeczną inżynierię podług tej lub owej ideologii.

Jeśli pozbawimy kanon lektur naszej narodowej tożsamości, będziemy jak wydmuszki... Czas kompletować biblioteczkę.



sobota, 14 września 2013

Wieś skazana na miasto

Dawno temu przeczytałam Rauskę [tu refleksje]. Kiedy zobaczyłam, że Teresa Oleś-Owczarkowa wydała nową książkę, natychmiast zapragnęłam poznać dalsze losy Alusi. Można je znaleźć w następnej pozycji - Mrówki w płonącym ognisku - ale też obie  da się czytać niezależnie od siebie.
Wypasiony, pstrokaty kogut na okładce zapowiada, że w środku króluje wiejska rzeczywistość. I tak jest. Dane mi było w życiu spędzić trzy ważne lata w bardzo podobnym miejscu. Kto miał to szczęście, ten wie, jak smakuje chleb przeżegnany nożem, jak podróżuje się drabiniastym wozem pośród żyta i bruzd ziemniaków, jak chodzi się po rżysku, a potem zanurza nogi w zimnej strudze, jak wyplątuje się z włosów rzep... Sobota była dniem sprzątania i wieczornej kąpieli. Czekało się w kolejce do butów, gdy biegło się do ustępu... Tu życie płynęło od Kiedy ranne wstają zorze aż po Wszystkie nasze dzienne sprawy.

Ale dziś wieś straciła swój rytm i treść. Nadchodzi koniec chłopskiej drogi. Jeszcze rozłożyste kasztanowce walczą o miejsce w wiejskim pejzażu, ale śmiecą jesienią, więc w łaski wkradają się iglaki, które lepiej pasują do kostki brukowej. Nowe tańczy ze starym. Ludzie polubili wygody, jakie daje cywilizacja.  Nastał czas wyścigu i hałasu. Zmiana naturalnego porządku zachwiała moralną równowagę, a wariacki bieg niszczy zdrowie i rodzinę. Jestem starym dzieckiem, które odwraca się za siebie - mówi autorka. I przypomina sobie, jak jej dobrze było pod wiejską kapliczką. Teraz prowadzi trudne dialogi i wadzi się z losem. Widzi, jak zacierają się korzenie i pamięć miejsca, z którego pochodzimy. Pisze - Nauka, której ufałam, doprowadziła mnie do miejsca, skąd już nie widzę świata. Po dłuższym czasie błądzenia postanawiam zawrócić. Nie wiem na pewno, czy odnajdę to, czego szukam, ale widzę, że wiele na zawsze zgubiłam po drodze. Umknęło mi dużo ważnego, gdyż wiele lat straciłam na wędrowaniu. Już mnie teraz, zabłąkaną w świecie, nie przywiozą do domu drabiniastym wozem.

Czytało mi się wspaniale, ale po jakimś czasie coś zaczęło zgrzytać. Niby ciekawie, barwne postacie, przejmujące historie, ale  coraz częściej zaczął wkradać się wątek filozoficzny. Z każdą stroną nabierał rozpędu, aż zdominował całkiem składną opowieść. Książka stała się niespójna. Moralizatorstwo przybierało postać "oczywistych oczywistości", że np. szczęście to znać cel swojej wędrówki przez życie, albo niezawrócenie ze złej drogi wywoła chorobę i trwanie w niezrozumiałym wewnętrznym konflikcie i tak dalej bez końca. Zgadzam się z tym, że nastąpił rozpad tradycyjnej społeczności wiejskiej i zanik chłopskiej tożsamości. Wyschło źródło, z którego czerpali już w latach siedemdziesiątych Julian Kawalec, Edward Redliński, Tadeusz Nowak. I Wiesław Myśliwski ogłosił kres kultury chłopskiej... Ale jak oni pisali! Nie będzie już chłopskiej literatury...

Na koniec jesienne książkobranie. Tylko dwa dni penetrowania księgarni i uśmiech wypełzł na zmęczone oblicze.
Wyczekane Ostatnie rozdanie Myśliwskiego i Pałac, którego brakowało mi do wielkiej kolekcji Mistrza.
Siedziby wielkich Polaków Wachowicz, wpisujące się w zaniedbaną literacką mapę Polski, którą winnam odkurzyć.
Brzechwa nie dla dzieci - kolejna rzecz Urbanka.
Monte Cassino Wawera, które pozwoli rzucić światło na wielką bitwę.
Z anielską nutą następny tom Kiry Gałczyńskiej. A płyną jeszcze szerokim strumieniem zamówienia z Allegro - Hrabar, Kąkolewski, Włodarczyk, Golding, Krajski, Piasecki i Naglerowa, której nikt nie chciał!!!

czwartek, 2 maja 2013

Książki najdroższe

To pozostałość komuny, że maj kojarzy mi się książkowo. Jak jednak nie nawiązać, skoro teraz właśnie jest szansa na zdobycie książek sercu najdroższych. Że będą to książki roku,  już wiem.
W 13-14 numerze "Tygodnika Lisickiego - Do Rzeczy" zamieszczono fragment najnowszej powieści Jana Polkowskiego Ślady krwi. Przytaczam wyimek i oceńcie, jak tu nie czekać?
[...]Rzecz szła o pułkownika Adama Szymańskiego z przedwojennej dwójki, katowanego przez Humera bez sensu i rezultatu. Idiota by się zorientował, że ten sanacyjny fanatyk woli umrzeć w mękach, niż mówić. Zdradzić. Jakby miał jeszcze kogo lub co zdradzać. Harsynowicz kazał go sobie przyprowadzić. Pułkownik był już muzułmanem. Twarz nie przypominała twarzy, dłonie zwisały zmasakrowane jak u stracha na wróble, strażnicy, trzymając pod pachy, ciągnęli na przesłuchania, bo więzień nie mógł już stanąć na obitych stopach.
Kapitan kazał wyjść strażnikom i protokolantowi. Ostrożnie pomógł więźniowi napić się herbaty, którą uprzednio obficie posłodził. Pułkownik pił cicho, jęcząc.
Całą świadomością był poza więzieniem. Wszystko, co go tworzyło, opuściło już Rakowiecką i, sądząc z życiorysu, przebywało w podtarnowskiej wiosce, w parterowym drewnianym domu ze skrzypiącymi podłogami i spiżarnią wypełnioną wędzonką, serami i przetworami, szczególnie powidłami i ciemnymi konfiturami z wiśni. Za domem i pasem starych jabłoni siedział nad stawem drobny chłopiec i łowił karasie. Ten kretyn Humer tego nie zauważył? A jego szefowie, Fejgin i reszta ferajny? W celi siedział skatowany organizm, a duch hulał po Lisiej Górze, gdzie znał każdy kąt i wypróchniałą wierzbę. [...]

 Kolejna długo oczekiwana pozycja. Tym razem lubelski "Akcent" zamieścił fragment najnowszej powieści - Pensjonat Wiesława Myśliwskiego. Z niecierpliwością zaglądam na stronę Wydawnictwa Znak, delektując się lekturą rozdziału. Oto łyk, który pokazuje, jak autor mierzy się z materią słowa i uniezwykla zwyczajność.
Niepotrzebnie wziąłem ten notes. Pomyślałem jednak, że zamiast nudzić się, może uda mi się z jakąś literą zrobić porządek, a kto wie, czy nie natchnęłoby mnie to, aby tak samo zrobić z następną, a może i z następną, co przemogłoby wreszcie bezradność, która doprowadzała mnie do tego, że po kilkunastu nazwiskach rezygnowałem.
Na wszelki wypadek wziąłem też kilka książek, płyt, odtwarzacz, ponieważ gdzieś tam w głębi siebie nie byłem tak całkiem pewny swojego postanowienia. Może gdyby deszcz padał. Była późna jesień, więc można było się spodziewać, że będzie często padał, a czasu miałem dosyć, przyjechałem na cały miesiąc. Na myśl, że mógłbym spędzić ten czas na niczym, przerażenie mnie ogarniało. Niestety, nie umiem odpoczywać. O, to wielka umiejętność umieć odpoczywać. Gdy postanawiam odpocząć, choćby te pół godziny, godzinę, jakiś niepokój mnie nawiedza, zaczynam niemal fizycznie odczuwać, jak przepływający przeze mnie czas przyspiesza, zagarniając mnie z sobą, a nie widzę niczego, o co mógłbym się zaprzeć lub czego przytrzymać. [...]
To zdjęcie z ubiegłego roku, gdy w Sandomierzu Mistrz świętował osiemdziesiąte urodziny i wtedy też dowiedziałam się o narodzinach kolejnej powieści.
 
 Ta książka już u mnie jest. Jak długo na nią czekałam! Wielomiesięczne codzienne klikanie i zawsze komunikat, że niedostępna. A ja zamarzyłam, by dzieciom i wnukom zostawić porządną biblioteczkę, która odsłoni prawdę i pozwoli czuć dumę z bycia Polakiem!  Ten warunek spełnia tom z serii "Relacje i wspomnienia" , gdzie dziesięcioletni pobyt w ubeckich więzieniach wspomina Ruta Czaplińska. Powojenną gehennę wielu tysięcy patriotów utrwaliła w książce Z archiwum pamięci. 3653 więzienne dni. Książka tak dla mnie ważna, że zasługuje na odrębny post.

Słońce przedziera się przez chmurzyska, bo nie wie jeszcze, że szczęście tkwi w książkach. Ostatnio "demotywatory" podsunęły żart: Jedni mają długi weekend, a inni tylko długi:) Jeśli tej mojej książkowej miłości nie okiełznam, to spełnię obydwa warunki.
PS
Wampir z allegro wyśpiewał cenę na wysokim C!!!