Odwiedzanie gniazd literackich zawsze było moją pasją. Teraz więcej jeżdżę za granicę, ale dzieciństwo moich pociech to podróże po Polsce. Zamęczałam je, by nawdychały się polskości, jakbym przewidziała ich emigrację. Przed wyjazdem umawialiśmy się, że każdy ma coś dla siebie: ja muzea, wystawy, a one zamki, forty, ruiny... Szkoda, że nie było wtedy aparatów cyfrowych, bo po raz kolejny do tych miejsc pewnie już nie pojadę. Książka obok to Polskie gniazda literackie Marka Boruckiego. To wspaniały przewodnik po siedzibach twórców naszej literatury. Autor ocala od zapomnienia domy, pracownie, ale też zgłębia biografie. Znakomita pozycja, pełna zdjęć. Współgra z moim cyklem. Polecam!
Zapraszam do Kuncewiczówki.
Pogrążona w zieleni "Willa pod Wiewiórką" znajduje się w Kazimierzu Dolnym przy ulicy Małachowskiego. Wybudowana tuż przed drugą wojną nie była stałą siedzibą Marii i Jerzego. Przeważnie spędzali tu letnie sezony, a po drugiej wojnie wrócili dopiero po dwudziestu latach. Zawsze było to miejsce spotkań elity intelektualnej. Nie będę pisać tego, co można sobie "wyguglować". Chciałam raczej oddać ducha miejsca, a ta willa żyje.
Balustradka z inicjałami Kuncewiczów (Jerzy, Maria, Witold) i wizerunkiem wiewiórki, stąd zresztą nazwa domu. Wiewiórek było tu zawsze mnóstwo, dawały się oswajać i motyw zwierzątka powtarza się w wielu miejscach...
... jak chociażby tu. W pokoju kominkowym dwa piękne bujaki, a na gzymsie makieta statku Kolumba.
W reklamówce dźwigam książki autorstwa znanej pary. Można je tu kupić po trzy złote! Wprawdzie wyzwanie "Marzec z Marią" już za nami, ale zachęta do czytania została.
Salonik z piecem huculskim, któremu mogę przyglądać się w nieskończoność.
Drobiazgi przyciągające oczy.Zajrzałam też do kuchni, do sypialni, pospacerowałam po skrzypiących schodach. Wszędzie pełno zasuszonych kwiatów, które Maria kochała i o ich suszeniu marzyła w powojennej zawierusze. Zresztą od klematisu wziął swoją nazwę kwartalnik Domu Kuncewiczów - "Klematis".
Dla tych, którym mało spaceru, strona internetowa:
kuncewiczowka.kazimierzdolny.pl .
Mało tego! Szefowa bloguje! Na jej stronie odkrywamy tajemnice Willi pod Wiewiórką. Dowiemy się m.in., za co Piłsudski odznaczył Kuncewiczową, jak pan Jerzy w Szwajcarii odwiedził Paderewskiego, dlaczego długi nos Andersena świeci w nowojorskim Central Parku, jak Herbertowie po Kazimierzu spacerowali i czy pani Maria latała! Ja mam nadzieję przeczytać o odbywającym się dziś spotkaniu z Markiem Zagańczykiem, który opowiadać będzie o najnowszej książce Cyprysy i topole. Bo - jak wyżej pisałam - ta willa żyje. To nie jest martwe muzeum, ale dom z duszą. Myślę, że było to marzenie jej właścicieli.