Kąsek znakomity! Mam już Słownik gwary lasowiackiej i byłoby ciekawie kontynuować serię, dostawiając Kuchnię lasowiacką. Przecież mała ojczyzna, tradycja, dorobek przodków itp. Pyszna rzecz, a tu tłum gęstnieje i wciąż napływa, napływa... Czy wystarczy dla mnie? Na stoliku stosiki obiecanych egzemplarzy, a z boku nęcą kanapeczki, proziaki, pierożki. W jakim kierunku ruszy tłum?
Uchem strzyże, głową kręci,
I to pachnie, i to nęci. [...]
I tak stoi aż do rana,
A od rana do wieczora;
Aż nareszcie przyszła pora... - A.Fredro
Przyszła pora, by udać się w odległe o kilkaset metrów miejsce i wziąć udział w mszy za Ojczyznę. Zaraz potem spotkanie wyczekane od lat, bo w roli głównej sam Stanisław Michalkiewicz! Podglądany na You Tube, wysłuchany w Radiu Maryja (cykl "Myśląc Ojczyzna"), zaczytany - gdziekolwiek tylko coś "naskrobał". Temat prelekcji to Teoria spiskowa. Potępiana przez wszystkich mądrych, roztropnych i przyzwoitych. Nie wolno weń wierzyć pod rygorem natychmiastowej utraty tejże przyzwoitości. Niby sporo wiem, ale układam sobie po kolei i utrwalam, by zrozumieć mechanizm spisku zapoczątkowanego w 1980 roku. Cóż to był za rok? Czas buntu wobec PZPR, jej rozpad i powstanie próżni politycznej, którą wypełniły tajne służby wojskowe i cywilne. To one szybko przygotowały stan wojenny. W połowie lat osiemdziesiątych dochodzi do gwałtownych starć, które zewnętrznym obserwatorom jawią się niczym walka buldogów pod dywanem. Zwycięsko wychodzą tajne służby wojskowe prące do nowego ustroju, w którym będzie się liczył stan posiadania. Już tylko krok do powstania spółek nomenklaturowych - środowisk władzy - i selekcji kadrowej. Pozbycie się ekstremów politycznych legnie u podstaw umów okrągłostołowych. Wymiksowanie przeciwników stworzy nowe abecadło polityki, a laicka lewica przewertuje Polskę na wylot. Wywiad wojskowy przeszedł transformację w zwartym szyku dzięki skutecznemu instrumentowi, jakim była agentura. Próba jej ujawnienia pamiętnego 4 czerwca nie udała się i tak zostało do dziś. Przynależność do sitwy jest gwarancją sukcesu na rynku... Tak doszliśmy do smutnych rozważań nad dniem dzisiejszym, do rządzących stronnictw, do długu publicznego i odmóżdżających ataków (triada: państwowy monopol edukacyjny, medialna propaganda i przemysł rozrywkowy).
Potem pytania o trzecią wojnę, Ukrainę, o narodowców, o proklamowaną przez czerską świętą wojnę z "faszyzmem". Mnie nurtowała sprawa prof. Kieżuna... W związku z niepokojami dotyczącymi zbliżających się wyborów nasz gość stwierdził, że gdyby wybory mogły cokolwiek zmienić, to już dawno byłyby zakazane. Racja.
Spotkanie przedłużą mi kupione książki i żałuję ogromnie, że mogłam sobie pozwolić jedynie na dwie, bo każda strona to potwierdzenie, że idę w dobrym kierunku, że prawda leży na wyciągnięcie ręki.
Jak widać, atmosfera sympatyczna, tzn. tłumów nie było, a ciasteczka za sprawą księdza proboszcza owszem:) Dlaczego o tym wspominam? Bo miałam żal do organizatorów, że z jakiegoś nieznanego mi powodu (wybory?) dwa ciekawe spotkania zbiegły się w czasie i to co do minuty! Druga sprawa to wybór mieszkańców. Czy nie jest on zgodny z postawami "być" i "mieć"? Czy proporcje nie są zbieżne ze średnią krajową w odniesieniu do spraw ważnych, czyli bytu nas jako narodu a pogonią za konsumpcją? Ja zobaczyłam tę naszą polskość w soczewce! A zanim ktoś mnie zgani za krytykę tych, którzy wybrali "inny żłób" niż ja, to wspomnę o zdjęciach, których z litości nie zamieszczam. Nie mam zdolności bilokacji, więc na pierwsze spotkanie wysłałam swojego agenta. Co zobaczyłam? Tratujący się tłum, jedzenie znikające w torbach... Czy tak miało przebiegać kulturalne spotkanie z ludową tradycją w tle? Polacy, co się z wami stało?
I jeszcze na koniec - dziś obchodzimy 75. rocznicę powstania Polskiego Państwa Podziemnego.