To lubię najbardziej: kawa. Moja ulubiona pora dnia gdy nie idę do pracy to ranek. Wtedy piję kawę i wyleguję się w łóżku. Prasówka, gadu gadu z moją połówką- jak akurat jest w domu. Taki błogostan trwa w miarę możliwie długo, czyli do pierwszego:
mamo!!! Przezornie wcześniej wystawiam jakieś małe co nieco w postaci jogurtu albo serka ale potem zawsze wołają... Młodszy niejadek, starszy pożeracz wszystkiego... Piję kawę albo rozpuszczalną albo z malutkiego expresiku typu włoskiego co stawia się na gaz.
Niestety nie dorobiłam się prawdziwego ekspresu na ileś tam bar, albo chociaż na kapsułki. Przyczyna prozaiczna. Miałam na taki ekspres ale przeznaczyłam to na mój ulubiony pochłaniacz wszelkiej gotówki: NOWY DOM. Nie jest mi żal, bo kwota na expres w porównaniu z kwotą na dom ma się nijak do siebie, ale tu chodziło o zasadę. Umiem sobie odmówić :) Nie zawsze, ale umiem...
Te zdjęcia są do kawy podwieczorkowej, która łączy się często z czymś słodkim. Nie będę ściemniała, że upiekłam te rogaliki. Po prostu umiem kupić smaczne, a upiec nie... Kupiłam pół kilograma, ja z M. po 2 sztuki, młodszy syn nie lubi, a resztę pochłonął starszy -
Ja rosnę- :) Filiżankę dostałam i bardzo ją lubię, za to
2 w 1. Kolorek blado różowy też mi pasuje do klimatu odbarwiania mojej rzeczywistości.
pozdrawiam