***
Zamieniłam się w robota wieloczynnościowego. Jedna kończyna miesza ogromne ilości żółtek, masła i czekolady w celu wyprodukowania świątecznych słodkości. Druga kończyna sprawnie posługuje się szmatą, wiadrem i odkurzaczem. Trzecia kończyna robi listę zakupów. Czwarta zmienia pościel i wstawia szóste pranie. Piąta wciska Ślubnemu termometr i podtyka pod nos środki inhalacyjne, bo się był przeziębił mąż. Prawym uchem słucham Dickensa, a lewym - świątecznych piosenek.
Zakatarzony, ale nie obłożnie chory Ślubny został obarczony gigantycznym zadaniem przystrojenia choinki. Dwa lata temu była wersja biała, rok temu patriotyczna, czyli w bieli i czerwieni, a w tym roku? W tym roku musiało pasować do przepięknych bombek od Gardenii, więc jest biało, czerwono i złoto.
To jeszcze raz te cudowne sprezentowane nam bombki.
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJb5p70mhFILsKcHyt0kNfqFZVYEvHTbRkDpcGoPTREral9MBKefEOg1bzeb1mOosKayHkUnhgnDpe7w5vRmN5BTDaTQYe-eT89hfTx1zS07OuVBpPydwkP5h15TWs8iyXxVc8vXFakA/s1600/08.jpg)
I jeszcze jedna.
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhizCtrg0BW87OFVHHCBEAlhtEMWMRrUekD4mhWYdguYQbnfqYDRmDaaH4doq14eZ_VFUG4QObLqf52w42z9MF4OdEVXt8yc698REPEcTq2c4mq052YooNyvaN46HwKnQ9-5q1N9Zf52g/s1600/09.jpg)
I choinka w pełnej krasie.
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDGKPYxh4MzIn8tfnJTAXUPtmDK7RbrNjAuQddVkQDfXC28j_AaHM31psOaD33bMLUvCvybuMTQczhKPFgSU9b1vbly0NV9XhcIlV817_aeEcDnWvx0FuPvFIndEfc4ggeh0N8F4Ag8A/s1600/02.jpg)
***
Kocio jest domowym zamętem wprost wniebowzięte. Odmawia spania. Jest go wszędzie pełno. Uczestniczy w każdej czynności i nic, ale to nic kompletnie nie może się bez niego dziać. Kocia ogarnął przedświąteczny kociokwik :)))
***
I w tym kociokwiku udało mi się wczoraj skończyć pokrowiec na pianino. Pokrowiec ochrzczony Kurzołapem.
Zagwozdką konstrukcyjną było wymyślenie sposobu na takie użytkowanie pokrowca, żeby za każdym razem nie wyciągać i nie wciskać podstawki pod nuty. Plastikowa ci ona, włazi w szczelinę w samym pianinie niechętnie, a wyłazi z jeszcze mniejszym entuzjazmem. Wniosek - w pokrowcu musi być stosowny otwór, ale tak wykończony, żeby przylegał idealnie i nie deformował krojonej "na miarę" całości.
Podeszłam do tego otworu jak do wpuszczanych kieszeni wykańczanych pliskami, jak w żakietach. W Carskim Mundurku były takie fajerwerki:
Dzięki temu mam szczelinę, a nie rozłażącą się dziurę. Brzegi są sztywne, nierozciągliwe i trzymające formę.
Żeby nie walczyć z przyszywaniem "boczków", rogi zrobiłam zaokrąglone (zgodnie z konstrukcją instrumentu :))) i leciałam te prawie cztery metry jednym ciągiem, bez troski o to, żeby mi się pod kątem prostym układało jak należy.
A skoro zostałam w okolicach Mikołajek obdarzona stopkami do maszyny w ilościach trudnych do policzenia, to uparłam się, że będę się stosować do zasady "mam, to używam".
I tak Kurzołap powstawał z wykorzystaniem... spoglądamy na zdjęcie poniżej:
Od lewej:
- stopka uniwersalna (ale z nowego kompletu :)));
- stopka do stebnowania - na prawej "płozie" ma dodatkowe znaczniki; niby nic, ale zwiększa precyzję szycia, co mnie przynajmniej raduje wielce;
- stopka do przyszywania sznureczków - przy Kurzołapie, gdzie cała pięciolinia i nutki to przyszyty kordonek, ta stopka to było zbawienie; przyszywa się przy jej użyciu precyzyjnie, ekspresowo i bezproblemowo;
- stopka do ściegu satynowego, czyli bardziej po ludzku - do zygzakowania - i znowu niby nic, ale jej konstrukcja jest jakoś tak doskonale przemyślana, że trzyma materiał tam, gdzie ma być, żeby prawa strona zygzaka wychodziła idealnie na brzegu tkaniny.
***
Na drutach pojawił się Projekt Intensywnie Kreatywny :)))
Będę wykorzystywać motyw centralnej części z Tybetańskich Chmur, ale bynajmniej nie do szala. Na razie pomysł jest w fazie "kombinacyjnej", więc szczegóły nieco później.
***
I jak widać nagłówek został zmieniony już na zimowy - jak zwykle dziękuję Ślubnemu, że te nagłówki stworzył i mogę sobie szaleć zgodnie z porami roku!
Życzenia będą jutro, a dzisiaj ja wracam do przedświątecznego kociokwiku, a Was zostawiam z Małym:
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqAp39g5_H2ePG5Pmy2tBmsX4zfUIdXYANvj6LPZijqIbUrWaBuTGrf8tY5pZKm_zro3KQ0I6unGzIWeEV7qKuEW24vRngwgt3xHF-_n70RMEL8hl_WhTMjwwcqd29XCK6FSESZySqtw/s1600/04.jpg)
***
I w tym kociokwiku udało mi się wczoraj skończyć pokrowiec na pianino. Pokrowiec ochrzczony Kurzołapem.
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_gxgLl57AuwkDHgm5RvYi0muWqPCvl7lJp8VneaIB6yUP0cqBLmM6tARevH2bVV8SL0w2SbfubZZykUhBRYNxXEinS4zkiNKWqu50hKSSs1BwvRhbCVgGDhbfu6HXB36Wr4GMle7X4Q/s1600/07.jpg)
Zagwozdką konstrukcyjną było wymyślenie sposobu na takie użytkowanie pokrowca, żeby za każdym razem nie wyciągać i nie wciskać podstawki pod nuty. Plastikowa ci ona, włazi w szczelinę w samym pianinie niechętnie, a wyłazi z jeszcze mniejszym entuzjazmem. Wniosek - w pokrowcu musi być stosowny otwór, ale tak wykończony, żeby przylegał idealnie i nie deformował krojonej "na miarę" całości.
Podeszłam do tego otworu jak do wpuszczanych kieszeni wykańczanych pliskami, jak w żakietach. W Carskim Mundurku były takie fajerwerki:
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQLXkSX1Js23Vl4tOstelOSyxNRx_Xrya4t4l_AdUriDHMhUkz_3I-HgfIN3CYkkwiX3zYOZNP8Vnx101eHg9D54Pd_ujx91vKoRTfGWV7Wm8aciAio-AyFJsK1Vzv2KRTcrFBaRPTdw/s1600/02.jpg)
Dzięki temu mam szczelinę, a nie rozłażącą się dziurę. Brzegi są sztywne, nierozciągliwe i trzymające formę.
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPMkOQsc1RYyPfOx_9_z7ZCAjiMDAGJznpQRVyVdAiqMO4BtooZQTNW_vz0J5Tn9-kkFQm5BhiFieWkokObSDvM7uivg5n_Myf_PPcotuKOjK2nWVlhuqEnEubonvJotsfK_hrFIXRTg/s1600/06.jpg)
Żeby nie walczyć z przyszywaniem "boczków", rogi zrobiłam zaokrąglone (zgodnie z konstrukcją instrumentu :))) i leciałam te prawie cztery metry jednym ciągiem, bez troski o to, żeby mi się pod kątem prostym układało jak należy.
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidYFcqJhgAYtZKk19sVTzux6TeE3u-uROu8E_ehCMgI7fwAjtejPpv9_W1IPuA_M3Erw7fjKqisbcACmeLgGKfkgp3CUcT9cKIRIkkMb2gJxO6k84JnIdirNTbebeOtAbSjx0CH2KGBg/s1600/05.jpg)
A skoro zostałam w okolicach Mikołajek obdarzona stopkami do maszyny w ilościach trudnych do policzenia, to uparłam się, że będę się stosować do zasady "mam, to używam".
I tak Kurzołap powstawał z wykorzystaniem... spoglądamy na zdjęcie poniżej:
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUPvlx7txYfB0nk9cxjMvgTaM7ccc2aa-GJ9bqy8Z0xenERc0G-UyUQqEhbjTHaVA0jiuu4Iq0YGv5Z9Q9H_IuUf70BdS4fN0I8rOsyoCnm9zqehjY5GWRwXRnwru9DUJHIUegXyPDcQ/s1600/03.jpg)
Od lewej:
- stopka uniwersalna (ale z nowego kompletu :)));
- stopka do stebnowania - na prawej "płozie" ma dodatkowe znaczniki; niby nic, ale zwiększa precyzję szycia, co mnie przynajmniej raduje wielce;
- stopka do przyszywania sznureczków - przy Kurzołapie, gdzie cała pięciolinia i nutki to przyszyty kordonek, ta stopka to było zbawienie; przyszywa się przy jej użyciu precyzyjnie, ekspresowo i bezproblemowo;
- stopka do ściegu satynowego, czyli bardziej po ludzku - do zygzakowania - i znowu niby nic, ale jej konstrukcja jest jakoś tak doskonale przemyślana, że trzyma materiał tam, gdzie ma być, żeby prawa strona zygzaka wychodziła idealnie na brzegu tkaniny.
***
Na drutach pojawił się Projekt Intensywnie Kreatywny :)))
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL4N11VCAOyCHOGcD-xF0lxEre36XZtqU3joZA0kAbXqmAiWo76AhCbNgeMWlwFiPscHhDq7hMK6S4gpnMXMnNG-cc0j0m_kdTuV6cjUR9tZ0LFo61e-hpDlqgm3lIxBpiZedbRzGADQ/s1600/10.jpg)
Będę wykorzystywać motyw centralnej części z Tybetańskich Chmur, ale bynajmniej nie do szala. Na razie pomysł jest w fazie "kombinacyjnej", więc szczegóły nieco później.
***
I jak widać nagłówek został zmieniony już na zimowy - jak zwykle dziękuję Ślubnemu, że te nagłówki stworzył i mogę sobie szaleć zgodnie z porami roku!
Życzenia będą jutro, a dzisiaj ja wracam do przedświątecznego kociokwiku, a Was zostawiam z Małym:
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcPb-6mU4Ok3MvADEyAmHlZ0dL_JS-3Wh6RPQWngehHuwccyef2ocsvKo3pymu7qwe5nKu6K0hZPpFVgxZloyXxal5kUzOOwVRT3DZ6ARfVyFBDAkOnnGyA4pqD-4SyUGr8rYN_DYJTA/s1600/01.jpg)