Pokazywanie postów oznaczonych etykietą karton. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą karton. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 14 sierpnia 2011

#164 - Karton #6

Najnowszy (ale już wcale nie taki nowy) numer Kartonu po raz kolejny potwierdza to, co udowadniał już wcześniej, właściwie każdą kolejną odsłoną - że nadal warto rzucać redakcji te śmieszne 5zł raz na kilka miesięcy.

Nie ma tu zbyt wielu nowości, w szóstym Kartonie postawiono raczej na znane serie. Minusem jest rzecz, o której wspominałem już wcześniej, czyli to, że po dłuższej przerwie zapomina się o tym, co miało miejsce w poprzednich odcinkach poszczególnych cykli, przez co trzeba ponownie wertować poprzednie numery. Nie żeby była to szczególnie uciążliwa wada. Jeśli chodzi o komiksową zawartość magazynu, każda krótka historia nadal utrzymuje swój stały, w większości dobry poziom. Tym razem najbardziej spodobały mi się Odpowiedzi na palące pytania Macieja Łazowskiego oraz, jak zwykle, Rubino. Gościem numeru został brazylijski twórca Waldemar Lene Chaves.

Trzeba przyznać, że redakcji znowu się udało, choć szósty numer magazynu nie jest szczególnie zaskakujący i chyba jednak trochę gorszy niż kilka poprzednich. Może zabrakło w nim jakiejś mocnej nowości, ale i tak chętnie kupię kolejny. Mam nadzieję, że będzie dostępny już na październikowym MFKiG.

środa, 29 września 2010

#112 - Karton #5

Ostatnie recenzje kolejnych numerów Kartonu były nadrabianiem zaległości, natomiast ten, już piąty, ukaże się za kilka dni na MFK(iG). Czas leci, a ludzie odpowiedzialni za formę i zawartość magazynu nadal nie cierpią na niedostatek świeżych pomysłów, nie istnieje coś takiego jak jechanie na jednym, sprawdzonym patencie (choć oczywiście nie brakuje stałych serii), a wręcz przeciwnie, dotychczas nie było Kartonu pozbawionego nowego komiksu, nowych autorów lub nowego działu. I to się chwali, jak również fakt, że czuć w tym wszystkim radość z tworzenia, co niewątpliwie wpływa na mój pozytywny odbiór historii zaprezentowanych w periodyku.

W numerze piątym żegnamy się z serią Cyberdetektywi z kosmosu, która od początku nie należała do moich ulubionych, więc robię to bez większego żalu. Nie wiem tylko, czy zamiast publikowania finałowej strony, wyglądającej na robioną "bo trzeba było", nie dało się po prostu zrezygnować z wrzucania czegokolwiek. Jeden z twórców Cyberdetektywów, Maciej Łazowski, postanowił zaatakować czymś innym, a mianowicie jednoplanszówkami z cyklu Odpowiedzi na palące pytania. Trzeba przyznać, że zmiana wyszła Kartonowi na dobre i przy okazji zjadła kilka stałych punktów programu. Jako gość numeru wystąpił znany polskiemu czytelnikowi Tony Sandoval, a planszę w dziale Szczypta realizmu machnął Fillipe Andrade, co pokazuje, że redakcja magazynu potrafi przyciągnąć interesujących autorów spoza Polski.

Reszta w zasadzie bez zmian. Smutno mi Boże, bo nie ma więcej przygód Rubino (jedynie dwie strony), fajnie, że serie, które lubiłem, cały czas prezentują wysoki poziom i szkoda, że pozostałe nadal nie zdołały mnie zachwycić. I tak z każdym numerem jest coraz ciekawiej.

Kiedy Karton #6?

wtorek, 28 września 2010

#111 - Karton #4

Czwarty numer Kartonu ponownie pokazuje, że twórcy magazynu nie mają zamiaru spoczywać na laurach i cały czas wprowadzają na swoje łamy nowe serie, nowe komiksy oraz nowych twórców. Tym razem po raz pierwszy pojawia się tu Nerdówek Karola Konwerskiego i Pawła Zycha, zabawne przygody trzech nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie i spędzających sporo czasu przed monitorami kumpli. Opowieść nie odbiega klimatem i poziomem od całości, nie zachwycając, ale i nie burząc dobrego wrażenia. Kolejną nowością jest pasek (na razie tylko jeden) z serii Robić nie ma komu, ale z powodu niewielkiej ilości materiału ciężko napisać o niej coś konkretnego. Pożyjemy, zobaczymy. Reszta Kartonu to rzeczy znane czytelnikowi z poprzednich numerów - według mnie nadal wygrywa Rubino, komiks epatujący humorem z rodzaju "nie wierzę, że to lubię, ale to lubię". Moja opinia o pozostałych seriach nie uległa znaczącej zmianie - wciąż nie mam pojęcia, o co chodzi w Diogenesie (ale tym razem w końcu dowiedziałem się, że taki właśnie jest zamiar Przemysława Surmy), lubię Grand Bandę oraz Byle do piątku trzynastego i czekam na rozwój wydarzeń w serii 168. Cyberdetektywi z kosmosu to całkiem niezła, ale nie porywająca rzecz, a Flatties w dalszym ciągu jedynie toleruję i cieszę się, że w czwartym Kartonie seria dostała tylko jedną stronę. I choć zawsze brakuje mi motywacji do śledzenia komiksu internetowego, Zuzanna Kochańska przekonała mnie, że w wolnym czasie warto rzucić okiem na The Meek... a to wszystko jedynie za piątkę. Jeszcze nie miałeś Kartonu w rękach? Najwyższy czas nadrobić zaległości.

sobota, 25 września 2010

#109 - Karton #3

Ciąg dalszy mojej przygody z Kartonem. Na wstępie: świetna okładka, chyba żadna z dotychczasowych (a widziałem wszystkie pięć) nie spodobała mi się aż do tego stopnia. W środku głównym punktem programu jest według mnie Rubino, nowa seria autorstwa Patricio Didlo. Pewnie powinienem się wstydzić, że tak ją polubiłem, ale nic na to nie poradzę, tak samo jak - przynajmniej z tego, co zauważyłem - co najmniej kilku czytelników oprócz mnie. Poza tym w trzecim numerze znajdziemy jeszcze trochę bardzo dobrych rzeczy, na przykład Człowieka Paroovkę Marka Lachowicza, Wyjście KRL-a, Ćmy Tomasza Pastuszki oraz Byle do piątku trzynastego Bartosza Sztybora i Piotra Nowackiego. To najlepsze, przynajmniej moim zdaniem, kąski, pozostałe serie darzę mniejszą sympatią, aczkolwiek w żadnym wypadku nie oznacza to całkowitej niechęci (Flatties wciąż jest komiksem, który odpowiada mi tu najmniej, ale to jak zwykle kwestia gustu). Jeśli chodzi o gościa numeru, w tym Kartonie jest to Oscar Medina Hernandez, prezentujący kilka naprawdę fajnych niemych jednoplanszówek.

Niech nikogo nie zmyli krótka recenzja, niewielka ilość tekstu wcale nie wskazuje na mniejszą satysfakcję z lektury. Z każdym numerem jest coraz lepiej i oby ta tendencja nie ulegała zmianie - albo już o tym wiecie, albo musicie się przekonać.

poniedziałek, 20 września 2010

#106 - Karton #2

Zaniedbałem Karton - recenzja pierwszego wydania magazynu pojawiła się tu 25 października 2009 roku i od tego czasu cisza. Mój błąd, przepraszam. Wreszcie nadrobiłem zaległości i mam za sobą lekturę wszystkich dotychczasowych numerów.

Co nowego w dwójce? Mniejszy format, identyczna cena i tyle samo stron, a przy tym zawartość nieco przyjemniejsza w odbiorze niż ostatnio. Na pewno wynika to po części z tego, że wiedziałem już, czego się spodziewać, trochę z powodu znajomości bohaterów, którzy pojawili się już wcześniej w magazynie oraz przez to, że coś zaczęło z tych opowieści wynikać. Poprzednio były to tylko krótkie początki, teraz na ogół widać, w jakim kierunku zmierza fabuła, jak również co chcieli pokazać twórcy danej serii. Po przeczytaniu tych kilku komiksów kształtuje się inicjatywa godna wspierania, do której najbardziej pasuje słowo sympatyczna. Nie żałuję dania magazynowi drugiej szansy (a w zasadzie drugiej, trzeciej i czwartej naraz - tyle bowiem wynosi liczba numerów, które ukazały się do tej pory), wręcz przeciwnie, już czekam na kolejny Karton, tym razem z cyfrą 5 na okładce, w tym przypadku oznaczającą nie tylko cenę.

Pomiędzy okładkami znajdą się zarówno lubiane przeze mnie komiksy sprawdzonych autorów (Gang Wąsaczy, paski KRL-a), rzeczy, do których dałem radę się przekonać (Ćmy i przede wszystkim Byle do piątku trzynastego), opowieści średnie (Cyberdetektywi z kosmosu) oraz takie, które kompletnie do mnie nie przemawiają (Flatties). Wciąż nie wiem, co myśleć o seriach 168 i Diogenes, ale spokojna głowa, poczekam. W pozostałej części magazynu czytelnik znajdzie historie gościa numeru (w #2 jest to Mohamed Elsayed Tawfik), przybliżenie internetowego komiksu Shrub Monkeys, ilustrację Przemysława Truścińskiego, komiks sponsorowany i okładkę, według mnie gorszą niż ostatnio. Jak widać pomimo niewielkiej objętości twórcy zdołali zmieścić tu całkiem sporo ciekawych rzeczy, a wyświechtane powiedzenie "każdy znajdzie coś dla siebie" przestaje mnie w tym momencie bawić, ponieważ Karton wydaje się być na tyle różnorodny (pomimo publikowania opowieści zamkniętych w cartoonowej formule), że naprawdę trudno nie polubić choć jednej serii, jednocześnie śledząc pozostałe, być może z mniejszym entuzjazmem, ale także z nadzieją, że wkrótce nabiorą rumieńców.

niedziela, 25 października 2009

#58 - Karton #1


Magazyn Karton mógłby być naprawdę bardzo fajną rzeczą, ale jego pierwszy numer uznaję za zmarnowanie potencjału - czuję się trochę zawiedziony. Oczekiwałem czegoś lepszego i liczę na wyciągnięcie wniosków z błędów, możliwie jak najszybciej. Nie ma rewelacji, ale debiut zachęca do dania Kartonowi co najmniej jeszcze jednej szansy.

Do nabycia magazynu zachęca jego profil, niska cena (piątak), nazwiska twórców oraz kilka z zawartych w nim historii. Przede wszystkim są to paski KRL-a, oprócz nich pojawia się parę dobrych i niezłych rzeczy, ale niestety jest z nimi tak jak z całym Kartonem - są to komiksy, które mają potencjał i w przyszłości mogą pokazać pazury, ale póki co nie jestem pod jakimś wielkim wrażeniem. Przyjemne czytadła, które nie pozostają w głowie na dłużej niż kilka minut... jeszcze. Wszystko może ulec zmianie, ale problemem jest fakt, że magazyn stawia na parę historii publikowanych w odcinkach. A skoro Karton jest kwartalnikiem, to ja nie wiem, czy takie coś ma sens. Najlepszym przykładem jest znajdujący się na ostatniej stronie okładki komiks Diogenes Przemysława Surmy - mamy jedną stronę, z której niewiele wynika i napis C.D.N. What the fuck? Moim zdaniem autorzy magazynu powinni się skupić na krótkich, zamkniętych historiach, co przy tak niewielkiej ilości stron (40) powinno sprawdzać się dużo lepiej. Na objętość nie narzekam, bo zdaję sobie sprawę, że za 5 złotych czytelnik nie może dostać opasłej cegły, ale też nie obraziłbym się na opcję "trochę drożej i trochę więcej stron".

Nie będę sztucznie przedłużał tej recenzji wymieniając każdą historię z osobna, w podsumowaniu odniosę się do ogółu: moim skromnym zdaniem Karton zaliczył średni start z całkiem niezłymi widokami na efektowny lot w przyszłości. Jeśli autorzy dobrze zakombinują, to może nawet uda im się uatrakcyjnić trochę chybioną formułę kilku seriali z jednym krótkim odcinkiem ukazującym się raz na trzy miesiące. Oby. Trzymam kciuki.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...