Edyta „Mei” Bystroń to autorka wyjątkowa. Z jednej strony nie nastawia się wyłącznie na twórczość autobiograficzną, z drugiej jednak jej prace charakteryzuje niezwykle intymny klimat. Wszechstronna, w pełni profesjonalna oraz niezwykle produktywna artystka wciąż dociera do swoich czytelników głównie za pośrednictwem zinów kserowanych w niewielkiej ilości egzemplarzy. W swoich wydawnictwach pozostaje bezpretensjonalna i szczera, choć posługuje się nieestetyczną kreską, niezbyt przystępną dla szerokiego grona odbiorców. Niedawno ukazały się trzy nowe produkcje Mei, będące pokazem wizualnej oraz fabularnej różnorodności. [więcej w najnowszym numerze ArtPapieru]
środa, 18 grudnia 2013
#339 - Dziwadła (są fajne), Ja i moje kredki, Nenufaria [Edyta Bystroń i Piotr Szreniawski]
niedziela, 20 listopada 2011
#177 - Dziewczynka, którą bolała głowa oraz inne historyjki Mei [Mei]
Dziewczynka, którą bolała głowa to liczący ponad sześćdziesiąt stron zbiór komiksów Mei, zarówno publikowanych wcześniej oraz pokazywanych po raz pierwszy, z jedną opowieścią stworzoną specjalnie na potrzeby tego kserowanego zina. Ciekawa rzecz, nie tylko dla osób, które jeszcze nie zetknęły się z twórczością autorki, ale także dla tych, którzy zdążyli polubić jej opowieści obrazkowe i chcieliby przeczytać coś więcej. Dziesięć zamieszczonych tu komiksów to rzeczy bardzo zróżnicowane, różne są pomysły na scenariusze (ale wszystkie łączy osobowość Mei), różna jest kreska, w końcu różny jest poziom historii.
Jeśli chodzi o scenariusze, najbardziej podobają mi się tu komiksy autobiograficzne. Nawet jeśli autorka nie pisze o sobie, przemyca do swoich utworów zaskakująco dużo własnej osobowości. Kiedy sama staje się główną bohaterką, naturalnie rzuca się to w oczy jeszcze bardziej. Mei potrafi pisać o codzienności w interesujący i ciekawy sposób, jej dziwny charakter prowadzi do nietypowych reakcji na otoczenie, a te do wielu zabawnych sytuacji. Poza tym całość wychodzi tak szczerze i naturalnie, że autorce mogłoby pozazdrościć naprawdę wielu scenarzystów próbujących pisać osobiste historie. Z wyżej wymienionych powodów Okres jako problem, Gimnastyka korekcyjna i Dziewczynka, którą bolała głowa to moje ulubione komiksy w zbiorze.
Graficznie najlepiej wyszła opowieść Dziewczynki jedzą muchomory i pestki. Mei zaszalała tu z ornamentami, co dało świetny efekt i pokazało, że autorka potrafi rysować nie tylko minimalistyczne rzeczy. Reszta jest na jej stałym, dobrym poziomie, poza kilkoma starszymi komiksami, na przykład Chemią. Te historie pozwalają zobaczyć, jak zmieniała się jej kreska (i to, że z biegiem czasu na szczęście zmieniła się na lepsze), co zawsze jest interesujące.
Trafiło się też kilka słabszych rzeczy, jak choćby Eliza czy seria Ptak Srak, zwłaszcza jej pierwsze odcinki, wyglądające, jakby autorka rysowała je nudząc się na wykładzie, myślami będąc gdzie indziej. Są w tym śladowe ilości uroku jej pozostałych scenariuszy, ale moim zdaniem nie umywają się do reszty. Mimo to Dziewczynka, którą bolała głowa to bardzo dobra oraz interesująca pozycja, potwierdzająca, że Mei jest jedną z najciekawszych i najbardziej płodnych polskich autorek opowieści obrazkowych. Jak zawsze czekam na jej nowe komiksy.
czwartek, 19 maja 2011
#153 - Historia fabryki [Mei]
Z tekstu na blogu Kopiec Kreta wynika, że nakład Historii fabryki rozszedł się dużo szybciej od nakładu Księżniczki, w sieci można znaleźć trochę więcej recenzji niż ostatnio. Czyli o Mei jest nieco głośniej niż wcześniej, co i tak śmieszy, bo powinno być o niej głośno już od dawna. Przynajmniej moim zdaniem, można się z tym nie zgadzać. Autorka zrobiła już jednak tyle, wydała kilkanaście numerów Nansze, współpracowała z wieloma innymi zinami, konsekwentnie pracuje nad swoimi umiejętnościami (przy czym widać, że ciągle sprawia jej to radość), a przede wszystkim jest na tyle dobra w tym, co robi, że "sukces" w postaci sprzedania 20 egzemplarzy komiksu (to chyba i tak lepiej, niż w przypadku Księżniczki) może brzmieć jak jakiś żart. I nie twierdzę, że twórczość Mei ma predyspozycje do znalezienia się na półkach w każdym Empiku, bo nie ma, jej opowieści są jednak zbyt specyficzne i nieprzystępne, ale należy jej się trochę więcej.
Jak mało kto w tego typu historiach, autorka z powodzeniem przemyca do scenariuszy swoją osobowość. Czytelnik wcale nie ma do czynienia z komiksem autobiograficznym, a jednak znajdzie w nim więcej Mei niż mógłby się spodziewać. To główny atut Historii fabryki, kolejnym jest atmosfera panująca na stronach jej wydawnictwa. W to trzeba jednak uwierzyć mi na słowo i przeczytać całość samemu (o ile autorka zrobi jakiś dodruk), bo pisząc o samym pomyśle na scenariusz, chyba trudno byłoby przekonać kogokolwiek o jego zaletach - komiks opowiada o kilku dziwnych postaciach, między innymi o Eryku, który bardzo lubi gotować, ale oprócz tego musi znaleźć jakąś pracę i zatrudnia się w tytułowej fabryce, gdzie mają miejsce bardzo dziwne i nieprzyjemne rzeczy. Inni bohaterowie to między innymi Alien (imię mówi samo za siebie) oraz krab Janusz. Przekonałem kogoś? Nie? Tak myślałem. A jednak naprawdę warto spróbować. Chwaliłem Księżniczkę, Historia fabryki jest jeszcze lepsza.
Kreskę Mei można uwielbiać lub jej nie znosić, ja należę do tej pierwszej grupy. Jej brzydkie, nieestetyczne rysunki podobają mi się już od dłuższego czasu. Tym razem autorka postawiła na mniejszą ilość szczegółów niż ostatnio, na stronach znajduje się też mniej kadrów, co wyszło jej komiksowi na dobre. Tak trzymać.
Historia fabryki jest lepiej narysowana niż Księżniczka, ma ciekawszy scenariusz, prawie dwa razy więcej stron i kolorową okładkę, a także prezent w postaci zestawu pocztówek dla zamawiających. I nakład w postaci 20 egzemplarzy, który już się wyczerpał, więc chyba nie polecam zakupu, za to namawiam do poproszenia Mei o jakiś dodruk. Jeśli zbierze się kilka osób, może będzie to miało sens. Komiks kosztuje 7zł, śmieszna cena za coś tak fajnego.
czwartek, 10 marca 2011
#139 - Księżniczka [Mei]
Księżniczka, napisana i narysowana przez Edytę Mei, przypomina mi recenzowany jakiś czas temu Terror na wizji Tomasza Niewiadomskiego. To taka sama sympatyczna inicjatywa, w sumie pierdółka, format A5, 24 strony (z których sama opowieść zajmuje 18), da się to przeczytać w 10 minut i w sumie nic się nie stanie, jeżeli nie będziecie mieć tego zeszytu na swoich półkach, ale z drugiej strony, za te 5zł plus opłata za przesyłkę czytelnik otrzyma nieco więcej, niż sam komiks. Dostanie trochę pokręconą, interesującą osobowość Mei, autorki, której twórczości warto się przyglądać (nie tylko na jej blogu) oraz którą można bez obciachu wspierać. Lubię czytać historie i czuć, że ktoś, kto jest odpowiedzialny za ich powstanie, kocha to, co robi. Czasem to dużo ważniejsza rzecz od odpowiedzi na pytanie, czy mamy do czynienia z arcydziełem. Księżniczka żadnym arcydziełem oczywiście nie jest, ale to fajny komiks, prosta, zabawna opowieść zilustrowana charakterystyczną, trochę brzydką (ale dzięki temu bardzo ciekawą) kreską. Jeśli miałbym się do czegoś doczepić, to czasem denerwowały mnie zbyt małe literki (niewielki format i duża ilość kadrów na stronie robią swoje), ale poza tym otrzymałem dokładnie to, czego mogłem się spodziewać. Było krótko, sympatycznie i na tyle dobrze, że chętnie przeczytam kolejne komiksy Mei. A tymczasem będę sprawdzał, co gotuje na swoim blogu.
Gdyby ktoś poczuł się wystarczająco zachęcony (mam nadzieję, że znajdzie się choć jedna taka osoba), Księżniczkę można kupić tutaj.
W następnym odcinku (najprawdopodobniej):
Mrok - Przebudzenie [Robert Zaręba i Nikodem Cabała]