Maggie
Stiefvater - amerykańska pisarka, autorka książek głównie z gatunku urban
fantasy, jej pasją jest także malarstwo i muzyka.
Siedemnstoletnia
Grace często wraca myślami do pewnego wydarzenia z dzieciństwa, kiedy to
została zaatakowana przez sforę wilków. Sparaliżowana strachem nie krzyczała,
nie walczyła i nie broniła się. Przerażona czekała na to, co się wydarzy.
Dziewczyna jakimś cudem wyszła z tego cało i chociaż od tamtego zdarzenia
minęło sporo czasu, wciąż ma w pamięci wpatrzone w nią, brązowozłote oczy jednego
z członków watahy - wilka, który jak jej się wydaje, uratował ją tamtego dni od śmierci.
Mijają
lata, a co roku, wraz z nadejściem zimy na skraju lasu pojawia się sylwetka tamtego
wilka. Chociaż dzieli go od Grace dosyć duża odległość, dziewczyna niemal czuje
piżmowy zapach jego skóry. I te niesamowite, hipnotyzujące oczy uparcie w nią wpatrzone.
Jest w tym wilczym spojrzeniu coś ludzkiego, co trudno pojąć i wyjaśnić…
Tymczasem
miasteczkiem wstrząsa straszliwa wiadomość - jeden ze szkolnych kolegów Grace
został zaatakowany przez wilki. Wstrząśnięci mieszkańcy postanawiają na własna
rękę rozprawić się z tymi niebezpiecznymi zwierzętami. Dziewczyna próbuje za
wszelką cenę zapobiec polowaniu. Obawia się, że może na zawsze utracić swojego
ukochanego wilka. Nie wie jeszcze, że w wyniku toczących się wydarzeń, odkryje
wreszcie tajemnicę tych magicznych, brązowozłotych oczu…
Drżenie
to pierwsza część trylogii o wilkołakach z Mercy Falls. Sama bardzo rzadko
sięgam po paranormal romance i jak w opisie na okładce pojawia się wzmianka o wilkołakach
lub innych magicznych stworzeniach, odkładam książkę z powrotem na półkę. Tym
razem jednak się przełamałam i nie żałuję. Może podziałała na mnie klimatyczna
okładka, a może po prostu dla odmiany potrzebowałam sięgnąć po coś zupełnie
innego niż zazwyczaj. Już na samym początku dałam się wciągnąć intrygującej
fabule. Podobał mi się sposób narracji zastosowany przez autorkę. Wydarzenia
poznajemy z perspektywy dwójki głównych bohaterów, co sprawia, że całość wydaje
się bardziej interesująca. Chociaż motywem przewodnim jest oczywiście miłość,
to jest to również opowieść o samotności, strachu i akceptacji. Doceniam także
kreacje głównych bohaterów. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że Grace nie jest
głupiutką, naiwną nastolatką, a Sam zabójczo przystojnym egoistą i podrywaczem.
Największy plus jednak daję za samo podejście do tematu. Wilkołaki w tej powieści
zostały tak przedstawione, że chyba zmieni się moje negatywne nastawianie do
tego motywu.
Drżenie
ma oczywiście także swoje słabe strony. Według mnie Stiefvater mogła wprowadzić
więcej wątków pobocznych lub jakoś rozbudować te już istniejące, bo chociaż początek
i koniec powieści jest ciekawy, to w środku fabuła jest nieco rozwlekła i
miejscami po prostu nic się nie dzieje. Zdziwiło mnie podejście bohaterów do
odkrycia faktu istnienia wilkołaków. Wszyscy niemal bez mrugnięcia okiem
przeszli nad tym do porządku dziennego, a powinni być raczej w szoku. Nie
przekonuje mnie również zakończenie. Wprawdzie akcja nabiera tam tempa, ale
pomysły bohaterów wydają mi się nieco za bardzo naciągane.
Drżenie
polecam nie tylko fanom gatunku, ale również wszystkim mającym, podobnie jak
ja, uprzedzenie do tego rodzaju książek. Jest to paranormal romance na przyzwoitym
poziomie i warto było się przełamać. Z pewnością sięgnę po kolejne części
trylogii.
Moja ocena: 4,5/6