Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Demony. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Demony. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 czerwca 2011

"Dwie Karty" Agnieszki Hałas, czyli udany debiut pisarki i wydawnictwa.

Każde wydawnictwo dużo ryzykuje wydając powieść dotąd niezbyt rozpoznawanego pisarza. Zwłaszcza, gdy jest to wydawnictwo nowe. Ifryt jednak zdecydował się na ten krok i na rynku ukazała się pierwsza powieść Agnieszki Hałas – „Dwie karty”. Autorka wcześniej opublikowała kilkanaście opowiadań i mikropowieść „Gad i sługa ziemi”. Tym razem, mamy jednak do czynienia z pierwszym tomem planowanego cyklu dark fantasy – „teatr węży”. 

Świat, w którym została osadzona akcja książki, jest równie ciekawy co sam bohater. Bogowie po ciężkiej walce z potężnym smokiem o wielu głowach poczuli się zmęczeni i postanowili opuścić świat, nad którym sprawowali opiekę. Odeszli, ale pozostawili ludziom coś, co miało im pomóc w walce z demonami – magię i Zmrocza, osłona, która nie pozwalała Otchłani na przeniknięcie do świata śmiertelników. Jednak z biegiem czasu słabnie ona coraz bardziej i jej utrzymanie wymaga ofiar i licznych poświęceń ze strony srebrnych magów. Lecz magia nie zawsze służy tylko dobrym celom, i powstała także jej mroczniejsza, niebezpieczna odmiana – czerń. Osoby nią władające często pozostają w kontaktach z demonami i są zmuszeni do ukrywania się przed srebrnymi czarodziejami. System społeczny, jak i cały świat w którym dzieje się akcja książki został przemyślany i widać, że autorka ma mnóstwo pomysłów, które poznamy dopiero w kolejnych częściach. Nie jest to typowe fantasy, a większą część czasu, nasi bohaterowie spędzą wśród najniższej klasy społecznej i najmniej przyjaznym miejscu miasta Shan Vaola – podziemiach. Agnieszka Hałas wykreowała złożony system poziom i swoiste „miasto w mieście”, w którym znajdziemy zarówno żebraków tawerny jak i targ. 

Ale żadna książka nie obyłaby się bez bohaterów, a Krzyczący w Ciemności to postać ciekawa, wzbudzająca sympatię i potrafiąca zapaść w pamięci na dłużej. Z początku poznajemy go jakoś osobę pół-szaloną, nie wiedzącą kim jest i co się stało. W takim stanie znajdują go zbieracze śmieci i zaprowadzają do podziemi. Od tej chwili, śledzimy ewolucję bohatera, to jak powoli odkrywa prawdę o sobie i swoich mocach. Warto tutaj podkreślić, że autorka nie stworzyła postaci w pełni pozytywnej, ale mimo to wzbudza sympatię czytelnika. Podobnie jest z pozostałymi bohaterami – zostali oni wiarygodnie opisanie i jest to istny zbiór osobliwości – od Chowańca Zazela, poprzez lekarkę Haru aż do będącej srebrnym magiem Iglendis. Nikt nie jest jednoznacznie dobry ani zły – nawet demony mają wady i popełniają błędy. Dodaje to wiarygodności lekturze i świadczy o dobrym warsztacie pisarki. 

Jest to pierwsza książka wydana przez Ifryt, dlatego dużo uwagi poświęciłam także temu, jak został wydana. O ile okładka jest przeciętna, chociaż nawiązuje do samej treści, tak dobór czcionki, papieru i korekta budzą wyrazy uznania. Zostało to dopracowane w szczegółach, a wraz z lekkim, dobrym stylem autorki tworzą zgraną całość. Duża dawka humoru potęguje wrażenie obcowania z lekturą przyjazną czytelnikowi. Zakończenie „dwóch kart” jest otwarte i wprowadza nowe wątki, które z pewnością będą wyjaśnianie w kolejnych częściach. 

Czy książka jest wystarczająco dobra, aby polecić ją innym? Według mnie tak, jest dobrze napisanym tytułem, z przemyślanym światem i ciekawą galerią postaci. Nieustannie pojawiają się kolejne tajemnice, które chcemy odkryć. Rozwój zdarzeń zachęca do ciągłego przewracania kartek i nie odrywania się od lektury. A to prawdopodobnie najlepsza rekomendacja.

Za udostępnienie egzemplarza książki dziękuję wydawnictwu Ifryt.

niedziela, 29 maja 2011

"Wołanie z mroku", czyli nie każdy sequel jest dobry.

Z reguły dopiero po zapoznaniu się z drugą częścią serii, jesteśmy w stanie stwierdzić, czy nasza pierwsza ocena była trafna, oraz czy warto kontynuować czytanie dzieł danego autora/autorki. „Pocałunek łowcy” pierwszy tom serii autorstwa Marjorie M. Liu był lekturą dość ciężką do oceny – z jednej strony duży potencjał, istnienie demonów itd., ale z drugiej, dziwne poczucie nudy, braku zadowolenia i satysfakcji z lektury. „Wołanie z mroku”, druga książka w cyklu tworzonym przez młodą amerykankę, utwierdziło mnie w moich wcześniejszych obawach. 

Ponownie śledzimy losy Maxine Kiss, ostatniej tropicielki wszelkiego rodzaju stworów i jej nieodłącznych pomocników – demonów. Za dnia pozostają oni tatuażami czyniącymi bohaterkę praktycznie nieśmiertelną, nocami wychodzą na łowy i biada temu, kto stanie na ich drodze. Osoby, które nie miały styczności z poprzednim tomem, mogą z początku być zagubione, nie znając relacji łączących bohaterkę z Grantem i innymi powracającymi postaciami. Książka nie jest jednak ścisłą kontynuacją i otrzymujemy nowe wątki.

środa, 4 maja 2011

"Pocałunek łowcy" Marjorie M. Liu czyli, tatuażowe demony w akcji.

Marjorie M. Liu to bardzo młoda, ale już teraz posiadająca oddane grono fanów pisarka. W przeszłości chciała zostać adwokatem, ale chęć pisania zwyciężyła. W jej twórczości nie brakuje wampirów, wilkołaków oraz romansów, ale w najnowszej serii, stawia na nowy trend – demony. „Pocałunek łowcy” to pierwszy tom cyklu skupiającego się na przygodach łowczyni Maxine. 

Główna bohaterka to jedyna w swoim rodzaju osoba, ostatnia żyjąca Strażniczka. Jej głównym zadaniem jest tropienie i niszczenie demonów, które przedostały się przez tzw. zasłonę. Maxine Kiss w swojej walce nie jest osamotniona – towarzyszy jej piątka demonów, które za dnia odpoczywają na jej ciele w postaci tatuaży, czyniąc ją tym samym niezniszczalną. Nocą odklejają się od jej skóry i towarzyszą jej w polowaniach. Każdy z nich ma inną osobowość, ale tylko jeden z nich potrafi porozumiewać się językiem zrozumiałym dla człowieka. Zdecydowanie przyciągają oni uwagę każdego, kto sięgnie po „Pocałunek łowcy”, gdyż ich zachowanie potrafi być zarówno brutalne, jak i komiczne, dziecinne. Nigdy nie wiadomo, jak postąpią i to zdecydowanie duża zaleta tego tytułu. Warto podkreślić, że autorka od samego początku wrzuca czytelnika w wir wydarzeń, i mało kto od razu zrozumie że „zombie” to nie chodzące trupy, ale po prostu demony, które opętały ludzkie umysły i mieszkają w ich ciałach. Dziwny zabieg z nazewnictwem wymaga przyzwyczajenia i tak naprawdę nie wnosi nic do lektury. 

środa, 13 kwietnia 2011

,,Wyklęta", czyli książka pełna niespodzianek


,,Wyklęta” to pierwszy tom nowej serii autorstwa Rachel Caine. Jednak tym razem zamiast wampirów i wilkołaków pojawiają się w niej dżiny. Z początku bardzo rozbawił mnie opis tej książki. Dżiny? To chyba jakiś żart. Ku mojemu zaskoczeniu „Wyklęta” okazała się być wyjątkowo przyjemną lekturą, a dżiny interesującymi stworzeniami. Czyżby powstawał nowy trend? Były wampiry, wilkołaki, upadłe anioły. Jeśli mają być teraz dżiny w takiej formie jak przedstawiła je Rachel Caine to mogę nazwać się ich fanką.

Fabuła „Wyklętej” po przeczytaniu opisu wywołuje śmiech u czytelnika. Cassiel była bardzo potężnym i długowiecznym dżinem, ale przez swoje nieposłuszeństwo została zmuszona przyjąć ciało człowieka. Dla dżina jest to najgorsza z możliwych kar. Bohaterka poznaje słabości śmiertelników, a także kruchość ich istnienia. Musi nauczyć się akceptować swoje ludzkie słabości oraz zacząć myśleć jak istota ludzka, jeśli tego nie zrobi nie otrzyma niezbędnej dla niej do przeżycia energii, którą mają tylko Strażnicy. Zobowiązana do pomocy Strażnikom zostaje wplątana w sam środek walki. Oczywiście towarzyszyć będzie jej pewien przystojny mężczyzna.

niedziela, 10 kwietnia 2011

"Czaropis" Blake Charltona, czyli rzucanie czarów z błędami ortograficznymi

Na start zamieszczam recenzję książki "Czaropis" Blake Charlotna,która pojawiła się już wcześniej na portalu gildia.pl . Niemniej, jutro zamierzam napisać recenzje trzech innych książek i na dodatek gry komputerowej. Będzie ciężko, ale jak to mówi Barney z HIMYM "challenge accepted" :)


„Czaropis” jest tytułem, który na pierwszy rzut oka może wydawać się bardzo podobny do dzieł Terry'ego Goodkinda. Jednak nic bardziej mylnego. Blake Charlton to amerykański debiutant, a przy tym student medycyny w Stanford Medical School. Jego doświadczenia życiowe i zdobyta wiedza silnie wpływają na fabułę książki. W jaki sposób? Otóż autor jest dyslektykiem, samodzielnie przeczytał pierwszą książkę dopiero w wieku 14 lat. Od tego czasu przeszedł żmudną drogę do zostania jednym z najbardziej obiecujących pisarzy fantasy.

Popularne posty