Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ifryt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ifryt. Pokaż wszystkie posty

piątek, 22 lipca 2011

"Mój prywatny demon" czyli im dalej, tym lepiej

Pisarz decydujący się na stworzenie książki detektywistycznej z tajemniczymi morderstwami prostytutek staje przed trudnym zadaniem. Doświadczony czytelnik potrafi szybko odkryć tożsamość mordercy, a nieumiejętność podtrzymania zainteresowania opowieścią pokonała już niejednego  autora.  Tym większe obawy potencjalnych odbiorców może wzbudzać fakt, że jest on debiutantem. A taka właśnie sytuacja zdarzyła się przy wydanej przez wydawnictwo Ifryt książce Macieja Żytowieckiego. Nieznany dotąd autor zdecydował się na interesujące przedstawienie pracy zgorzkniałego, doświadczonego przez życie detektywa, wprowadzając do „Mojego prywatnego demona” zjawiska nadprzyrodzone i istoty z innego świata. Zabieg ten był niezmiernie ryzykowny i mógł zaowocować kolejnym banalnym tytułem, jakich wiele na naszym rynku wydawniczym. Jednak po zapoznaniu się z lekturą, nawet osoby nie przepadające za tego typu literaturą powinny być zadowolone z czasu, jaki poświęcili na zapoznanie się z historią zbliżającego się do czasów emerytury Ezry.

Akcja książki została osadzona w Chicago lat 30-tych ubiegłego wieku. Ma to duży wpływ na fabułę – bohaterowie pomiędzy miejscami przemieszczają się automobilami, zjawisko rasizmu ma znaczący wpływ na funkcjonowanie społeczeństwa. Mimo tego, że autor z dużą dokładnością przyłożył się do poprawnego oddania wizji Ameryki w tamtych czasach, często zapominałam o tym, że „Mój prywatny demon” nie jest osadzony we współczesności. Żytowiecki nie przytłacza nadmierną ilością opisów, ale nie oferuje także klimatu tamtych lat, co mogłoby stać się ogromną zaletą tej książki. Jak prezentuje się historia skonstruowana przez autora? 

poniedziałek, 27 czerwca 2011

"Dwie Karty" Agnieszki Hałas, czyli udany debiut pisarki i wydawnictwa.

Każde wydawnictwo dużo ryzykuje wydając powieść dotąd niezbyt rozpoznawanego pisarza. Zwłaszcza, gdy jest to wydawnictwo nowe. Ifryt jednak zdecydował się na ten krok i na rynku ukazała się pierwsza powieść Agnieszki Hałas – „Dwie karty”. Autorka wcześniej opublikowała kilkanaście opowiadań i mikropowieść „Gad i sługa ziemi”. Tym razem, mamy jednak do czynienia z pierwszym tomem planowanego cyklu dark fantasy – „teatr węży”. 

Świat, w którym została osadzona akcja książki, jest równie ciekawy co sam bohater. Bogowie po ciężkiej walce z potężnym smokiem o wielu głowach poczuli się zmęczeni i postanowili opuścić świat, nad którym sprawowali opiekę. Odeszli, ale pozostawili ludziom coś, co miało im pomóc w walce z demonami – magię i Zmrocza, osłona, która nie pozwalała Otchłani na przeniknięcie do świata śmiertelników. Jednak z biegiem czasu słabnie ona coraz bardziej i jej utrzymanie wymaga ofiar i licznych poświęceń ze strony srebrnych magów. Lecz magia nie zawsze służy tylko dobrym celom, i powstała także jej mroczniejsza, niebezpieczna odmiana – czerń. Osoby nią władające często pozostają w kontaktach z demonami i są zmuszeni do ukrywania się przed srebrnymi czarodziejami. System społeczny, jak i cały świat w którym dzieje się akcja książki został przemyślany i widać, że autorka ma mnóstwo pomysłów, które poznamy dopiero w kolejnych częściach. Nie jest to typowe fantasy, a większą część czasu, nasi bohaterowie spędzą wśród najniższej klasy społecznej i najmniej przyjaznym miejscu miasta Shan Vaola – podziemiach. Agnieszka Hałas wykreowała złożony system poziom i swoiste „miasto w mieście”, w którym znajdziemy zarówno żebraków tawerny jak i targ. 

Ale żadna książka nie obyłaby się bez bohaterów, a Krzyczący w Ciemności to postać ciekawa, wzbudzająca sympatię i potrafiąca zapaść w pamięci na dłużej. Z początku poznajemy go jakoś osobę pół-szaloną, nie wiedzącą kim jest i co się stało. W takim stanie znajdują go zbieracze śmieci i zaprowadzają do podziemi. Od tej chwili, śledzimy ewolucję bohatera, to jak powoli odkrywa prawdę o sobie i swoich mocach. Warto tutaj podkreślić, że autorka nie stworzyła postaci w pełni pozytywnej, ale mimo to wzbudza sympatię czytelnika. Podobnie jest z pozostałymi bohaterami – zostali oni wiarygodnie opisanie i jest to istny zbiór osobliwości – od Chowańca Zazela, poprzez lekarkę Haru aż do będącej srebrnym magiem Iglendis. Nikt nie jest jednoznacznie dobry ani zły – nawet demony mają wady i popełniają błędy. Dodaje to wiarygodności lekturze i świadczy o dobrym warsztacie pisarki. 

Jest to pierwsza książka wydana przez Ifryt, dlatego dużo uwagi poświęciłam także temu, jak został wydana. O ile okładka jest przeciętna, chociaż nawiązuje do samej treści, tak dobór czcionki, papieru i korekta budzą wyrazy uznania. Zostało to dopracowane w szczegółach, a wraz z lekkim, dobrym stylem autorki tworzą zgraną całość. Duża dawka humoru potęguje wrażenie obcowania z lekturą przyjazną czytelnikowi. Zakończenie „dwóch kart” jest otwarte i wprowadza nowe wątki, które z pewnością będą wyjaśnianie w kolejnych częściach. 

Czy książka jest wystarczająco dobra, aby polecić ją innym? Według mnie tak, jest dobrze napisanym tytułem, z przemyślanym światem i ciekawą galerią postaci. Nieustannie pojawiają się kolejne tajemnice, które chcemy odkryć. Rozwój zdarzeń zachęca do ciągłego przewracania kartek i nie odrywania się od lektury. A to prawdopodobnie najlepsza rekomendacja.

Za udostępnienie egzemplarza książki dziękuję wydawnictwu Ifryt.

Popularne posty