Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kakao. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kakao. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 kwietnia 2014

Dietetyczne muffiny marmurkowe.


Było już czekoladowe ciasto fasolowe, było białe ciasto z fasoli ze świeżym kokosem... Czas na marmurkowe muffiny :) Może część osób powie, że to mało kreatywne, ale... moim zdaniem dowodzi, jak bardzo można kombinować w kuchni oraz - oczywiście - jak świetne są wypieki z fasoli :) 
Serdecznie polecam, w dodatku jedna taka muffinka ma ok. 50 kcal!

czwartek, 26 grudnia 2013

Przepyszne (fasolowe) ciasto czekoladowe - bez mąki i bez cukru!


Od czasu do czasu można zgrzeszyć - o ile nie jest się na ścisłej diecie - jednak nawet wówczas warto patrzeć na składniki używane nawet do tych "grzesznych" potraw. To ciasto jednak jem ze spokojem nawet na redukcji, bo... jedynym źródłem węglowodanów jest tutaj fasola, której smaku na dodatek zupełnie się nie czuje :)
Nie ma w nim ani grama mąki, ani grama cukru (ja użyłam słodzika, ale jeśli go nie używacie, to można zastąpić cukrem lub miodem - więcej w przepisie), zawiera bardzo niewiele tłuszczu i... jest po prostu przepyszne.
Polecam i... lecę po kolejny kawałek! :)

wtorek, 2 lipca 2013

Lubicie kokosanki? Domowe masło kokosowe.


Przepis jest dużo prostszy, niż mogłoby się wydawać.  Lekko słodkie, kremowe, a jeśli zostawicie większe kawałki wiórków (jak ja), to wyjdzie masło w stylu tego klasycznego crunchy. Mi najbardziej przypomina kokosanki, szczególnie z tymi chrupkimi wiórkami :).
Ja do swojego używam samych wiórków (i czasem cynamonu), ale można dodać przeróżnych dodatków - poniżej przykłady. 

PS Kokos jest niedocenianym orzechem, ok. 90% jest tłuszczy to tłuszcze nasycone (dlatego olej kokosowy jest doskonały do smażenia), a przy okazji posiada właściwości odżywiające mięśnie, więc jest cennym produktem w diecie sportowców! :)

piątek, 22 lutego 2013

Ekspresowe, klasyczne brownies... z lodówki.


W naszej wspólnej wirtualnej kuchni padło tym razem hasło czekolada. Cokolwiek czekoladowego, byle na słodko i byle na podstawie przepisu z książki. Nie musiało to być ciasto czy muffiny, mogły być ciasteczka czy cokolwiek innego, jednak ja w ostatniej chwili postawiłam na klasyczne brownies.
Nie ma w nim wprawdzie czekolady, ale jest mnóstwo gorzkiego kakao. Ciasto robi się ekspresowo, bo wystarczy wymieszać składniki  i... wrzucić do lodówki. Żartuję oczywiście, to nie koniec ;) Ale dzięki takiemu zabiegowi ciasto wychodzi naprawdę wspaniale zakalcowate, czekoladowe i takie bardzo... bardzo brownie. Do tego nie potrzebuje wiele cukru ani tłuszczu, mąkę podmieniłam na pełnoziarnistą i znowu mam niemal idealne ciasto nawet na dietę (i nie tylko oczywiście), gdy nie potrafimy się oprzeć słodyczom, a próbujemy je raczej ograniczać.

PS Dodam może, że dziadkom bardzo smakowało, a im do diety tak daleko jak ode mnie do Londynu, więc ciasto z pewnością jest idealne dla każdego czekoladoholika.

Tym razem wyczarowałam to czekoladowe cudo wraz z Malwinną, MaggieDobromiłą, WierąMirabelkąEve i Siankoo. Dziękuję! :)

sobota, 16 lutego 2013

100-warstwowy naleśnikowy tort czekoladowy z nutellą.


Pamiętacie jeszcze ten tort naleśnikowy? Na blogu śniadaniowym prosiłam Was o pomysł na oryginalny tort osiemnastkowy dla koleżanki. Był pomysł na tort bezowy, torty z przepysznymi kremami, jednak są one raczej trudne do przeniesienia (byliśmy na kręglach, tort miał być konsumowany potem).
W końcu, zainspirowana tym przepisem, stworzyłam tort naleśnikowy (oczywiście nie ma 100 wartw, ale na pierwszy rzut oka tak wygląda ;)), pokazałam zdjęcia na śniadaniowcu, obiecałam przepis i... W tym miejscu przepraszam wszystkich, którzy na przepis czekali i o niego prosili. Rozleniwiłam się ostatnio, nie chciało mi się obrabiać zdjęć, robić animacji, opisywać, na nadmiar czasu też nie narzekałam. Ale w końcu zbieram się i piszę, chociaż jest mi strasznie głupio.

Tort jest łatwy w przygotowaniu, jednak bardzo czasochłonny (smażenie nalesników zajęło mi 1,5-2 godziny). Prosty do przeniesienia, łatwy do krojenia, bardzo czekoladowy, niezbyt słodki... Moim zdaniem jeden z najbardziej oryginalnych i pysznych. Bardzo polecam!

niedziela, 18 listopada 2012

Niesamowicie czekoladowe i "bagniste" brownies cukiniowe.


Nie wiem czy zachęca Was określenie bagniste, jednak dla mnie nie ma lepszego opisu :). To brownies nie jest twarde i bardzo zakalcowate jak większość, lecz wilgotne i po prostu rozpływające się w ustach.
Inspirowałam się przepisem z fullmeasureofhappiness, jednak wprowadziłam nieco modyfikacji, m.in. zastąpiłam dropsy z białej czekolady zwykłą gorzką czekoladą, która pod wpływem ciepła się rozpuściła i uczyniła ciasto jeszcze bardziej bagnistym...Do tego chrupkie orzechy, polewa czekoladowa i dla mnie może nie istnieć cały świat :).

czwartek, 13 września 2012

Ukochane sernikobrownies w bardzo zdrowej wersji.


Bardzo zdrowej i, muszę koniecznie dodać, nieprzyzwoicie pysznej :).
Z okazji odwiedzin dawno nie widzianej pewnej osoby, która jest mi bliska od ponad 10 lat (i bardzo prosiła o przygotowanie czegoś pysznego), miałam upiec zupełnie inne ciasto, które upiekłam także kilka dni wcześniej, jednak doszłam do wniosku, że czas zrobić coś innego, mniej typowego, mniej suchego (tamto było w stylu babki, biszkoptu), z ukochaną przeze mnie czekoladą w wersji zakalcowatej i ukochanego przez moją mamę sera, którym i ja nie pogardzę (co widać na blogu śniadaniowym ;)).
Za inspirację robił przepis znaleziony foodnetwork, który pozmieniałam i upiekłam chyba najlepsze (do tej pory!) z moich ciast :) Wspaniałe sernikobrownies z dużą ilością bardzo wilgotnego czekoladowego ciasta oraz mazistym, wcale nie puszystym, serem. Puszysty ser by tu w ogóle nie pasował, więc wszystko współgrało ze sobą idealnie... Może oprócz tego, że całe ciasto znikło po 4 godzinach. No cóż...

sobota, 26 maja 2012

Ekstremalnie czekoladowy tort urodzinowy na ostatnią chwilę. Dla Babci.


Post nieco spóźniony, ale jest. Jednak pamiętam dokładnie, jak to było z tym tortem ;).

27. kwietnia, godzina 18.00. 
Mama: Emi, wiesz, że jutro babcia ma urodziny?
Ja: No, wiem...
M: I na pewno doskonale pamiętasz, że jeszcze w grudniu obiecałaś jej tort, a potem po Wielkanocy kłóciłaś się o to, żeby Ci pozwolić go upiec, gdy babcia zasugerowała konara?
J: Taaak... doskonale pamiętam...

Dodam może, że podczas tej rozmowy byłam na rynku w pracy mamy, ok. pół godziny drogi od domu przy sprzyjającej sytuacji z MPK (ha ha ha), a w kuchennych szafkach i tak nie miałam żadnych składników. Kieszenie i porfel świeciły pustkami, więc zahaczenie o sklep w drodze powrotnej wypadało. Co robić?...
Wiem, Nigella. U niej znajdę jakiś prosty tort. Na pewno...

wtorek, 15 maja 2012

Czekoladowe ciasto, krem z kawałkami czekolady i czekoladowe okruszki. Kopiec kreta.


Banalne ciasto. Kupić Kopiec Kreta w pudełku oraz wszystkie składniki na nim wypisane, w domu zrobić wszystko wg instrukcji... Nie, oczywiście, że to żart ;). Ale kopiec kreta to jedyne ciasto, którego nigdy nie wyobrażałam sobie zrobić nie z pudełka, bo to przecież taki "trudny wypiek". No bo serniki, ciasta czekoladowe, babeczki... banał, ale kopiec kreta? Nigdy w życiu...
A jednak. Zainspirowana postem Domi upiekłam to cudo w niedzielę. Wprawdzie na początku nie było łatwo, bo ciasto miało powstać już w sobotę wieczorem, ale po sporej liście porażek (w tym m.in. wysypaniu proszku kakaowego na całą podłogę w kuchni) musiałam odreagować biegiem i wzięłam się za pieczenie dopiero przedwczoraj. Do poniedziałku więc ciasto tężało w lodówce, wczoraj ukroiłam pierwszy kawałek, dzisiaj nie ma już nic... No, poza jednym, który uchowałam dla siebie na śniadanie ;).
Coś czuję, że niedługo powtórzę ten wypiek...

niedziela, 6 maja 2012

Awokadowe brownie. Pieczenie na dwie pary rąk.


- Pieczemy jutro chlebek bananowy? Coś trzeba zrobić z tymi bananami.
- Możemy upiec. Tylko... ja jem strasznie dużo tego chlebka.
- Nie szkodzi, pieczemy.

Na drugi dzień:
- Pieczemy jednak coś innego.
- Co?
- TO. Poznajesz?

Uśmiech. Wszystko jasne :).

wtorek, 10 kwietnia 2012

Wielkanocne brownie w skorupce.


Czyli kinder-brownie-niespodzianka.
Typowo wielkanocne, jednak samo w sobie tak nietypowe. Wyobrażacie sobie miny domowników, którzy do kawy dostali gotowane jajka w skorupkach?
Chyba nie muszę opisywać ich zaskoczenia ;).
Dodam, że to moje pierwsze brownie. Zaczęłam moję przygodę z tym ciastem z przytupem, a co! :)

niedziela, 8 kwietnia 2012

Wielkanoc i konar.


Konar to najlepsze ciasto, jakie w życiu jadłam, a jadłam ich naprawdę wiele. Mam w rodzinie ciocię, która co tydzień piecze 2-3 wyśmienite ciasta i w dodatku rzadko się one powtarzają, ale żadne z nich nie było tak dobre jak to. Wybaczcie to samouwielbienie do własnego dzieła, ale ci, którzy lubią orzechy, muszą, po prostu muszą, spróbować konara.
Konar jest bez dodatku mąki, jednak używa się odrobiny bułki tartej, ale myślę, że bezglutenowcy znaleźliby jakiś zamiennik (nie próbowałam robić bez). Samo ciasto jest niemal tylko z grubo zmielonych samych orzechów, a przełożone jest kremem waniliowym i ozdobione z wierzchu kremem kakaowym. Nie znam osoby, której by to nie smakowało. ;)

Przy okazji życzę Wam wszystkim wesołych, radosnych, ciepłych i bardzo smacznych Świąt Wielkanocnych, spędzonych w gronie rodziny. Aby pogoda jednak dopisała, a Lany Poniedziałek był bardzo mokry, ale nie przez chmury. :)

czwartek, 23 lutego 2012

Banan i czekolada w muffinach. A może bita śmietana do tego?


Muffiny Nigelli. Bardzo wilgotne, lekko słodkie, wyraźnie kakaowe. Posypane cukrem pudrem, jakby oprószone śniegiem. Upieczone na weekend, bo ostatnio piekę co tydzień (ciekawe, czy mają z tym coś wspólnego odwiedziny paru koleżanek w każdą sobotę z okazji ćwiczenia aerobiku na wf?). Może wreszcie wejdzie mi to w nawyk? Tak, w ten piątek też piekę ;). Tymczasem jednak zapraszam na muffinkę, bo są naprawdę świetne.

piątek, 30 grudnia 2011

Ciasto bounty. Uwaga, wciąga!


Jako czekoladoholiczka uwielbiam czekoladowe ciasta. Rzadko piekę, bo w domu mam mało tych czekoladoholików, ale jak już piekę, to musi wyjść idealnie.
I wyszło. Niesamowicie czekoladowe ciasto przełożone delikatnym, kokosowym kremem z wiórkami kokosowymi. Przyciągające swym kolorem, intrygujące wyglądem ciasteczek oreo, a w smaku do złudzenia przypominające popularne batoniki bounty. Jeśli tak jak ja jesteście czekoladoholikami i kochacie kokosy, a już szczególnie połączenie tych dwóch wspaniałych smaków, to koniec. Jeden kawałek nie wystarczy. Ostrzegam. 2 i 3 także ;).
Za pierwszym razem ciasto upiekłam na wigilię klasową i zaniosłam w nadziei, że będzie smakowało, a po dwóch godzinach wszyscy się rozeszli, zostało mnóstwo ciasta, ale mojego... ani kawałka (a przyniosłam chyba największą blachę!).
Następnym razem upiekłam z tej samej ilości składników w tortownicy o śr. 24 cm (jedynie ilość polewy zredukowałam o połowę) i... wystawiłam na stół w swoje urodziny. Nie zaskoczyłam, bo wszyscy znali to ciasto, jednak nikt nie spodziewał się, że właśnie ono będzie pełniło rolę tortu. Znikło do rana :)


środa, 28 grudnia 2011

Ciasteczka potrójnie czekoladowe. Na wigilię klasową.


Delikatne, kruche, z wyraźnymi kawałkami czekolady. Upieczone dla klasy, ale część z nich znikła już wcześniej w brzuchach domowników. Werdykt rodziny był pozytywny, więc z większą pewnością zaniosłam je do szkoły. Bardzo smakowały, specjalnie nawet dla koleżanki (pozdrawiam, Karolina ;)) przesuwam termin dodania przepisu. Życzę smacznego!

niedziela, 4 grudnia 2011

Muffiny wypełnione czekoladą po brzegi. Dla dzieci i nie tylko.


Kolejny post kończący akcję na Mikserze. Tym razem jest to 100 lat z Lucy Maud, którą prowadziła Dobrusia. Dziś wraz z nią oraz kilkoma innymi blogerkami (i blogerami ;)) przygotowałam muffiny. Zasada była prosta: upiecz takie muffiny, które na pewno posmakują dzieciom. No to upiekłam - smakowały całej mojej klasie. Bo, jeśli wyeliminować z podziałki wiekowej "młodzież", która znajduje się między dziećmi i dorosłymi, to 16-latkowie są jednak teoretycznie dziećmi ;).
Nie wątpię jednak, że muffiny te posmakowałyby także tym najmłodszym. Są delikatne, z dużymi kawałkami białej i mlecznej czekolady, a całość po prostu rozpływa się w ustach. Zdecydowanie polecam! I kieruję to nie tylko do mam z dziećmi :).
Razem ze mną w wirtualnej kuchni pichcili: Dobrusia, MalwinaMaggieShinjuPelaAnia, druga AniaPluskotkaMichał oraz Chantel. Bardzo Wam dziękuję :).

'Czy nie sądzi pani, że mogłybyśmy zrobić jutro kurczaka na obiad? Aby trochę to uczcić, że tak powiem. A mały Jim dostanie na śniadanie swoje ulubione muffiny'
~L.M. Montgomery - 'Ania ze Złotego Brzegu'

piątek, 21 października 2011

Błyskawiczne śniadanie. Masło orzechowe i pudding z kaszy manny.


Istnie błyskawiczne śniadanie. Idealne, kiedy mam do szkoły na 8, a więc muszę wstać ponad dwie godziny wcześniej...
Śniadanie to powstało raczej z myślą o wykorzystaniu reszty mleka oraz masła orzechowego, ale niezwykle ułatwiło mi dziś rano życie... zaspałam. Ale szybko nadrobiłam stracony czas, bo śniadanie stało w lodóce. Wystarczyło wyjąć i zjeść ;).
Było rewelacyjne, mocno orzechowe (choć zwykle taka ilość masła orzechowego w owsiankach czy kaszach nie zaspokaja moich potrzeb ;)). Idealne. Na pewno pojawi się u mnie jeszcze nie raz.

sobota, 8 października 2011

Śliwki. Czekolada. Pancakes.


- Mamo, jutro jest naleśnikowa sobota...
- Mhmm...
- Chciałabyś na śniadanie zjeść ze mną pancakes?
- A jakie?

No i zaczęło się szukanie odpowiedniego przepisu przez cały piątkowy wieczór.
Miałam otwartych kilka zakładek z przepisami na pancakes i nie mogłam się zdecydować. Kokosowe, śliwkowe, marchewkowe... Wszystkie do wypróbowania, wszystkie świetne.
Stanęło na śliwkowych, bo niedługo te owoce się skończą, a zarówno ja, jak i moja mama, jesteśmy wielkimi fankami śliwek. A że ja przy okazji kocham czekoladę, to już w ogóle nie mogłam się powstrzymać ;).
Przepis definitywnie ląduje na liście moich ulubionych pancakes.

sobota, 27 sierpnia 2011

Kawowo-kakaowe naleśniki z twarożkiem.


I wcale nie przesadzam mówiąc, że jest to śniadanie idealne. Były to bowiem najlepsze naleśniki, które jadłam w życiu (a ciężko przebić te babcine ;)). Z dodatkiem serka wiejskiego, oprószone odrobiną cukru pudru...
Pyszne, mogłabym je jeść codziennie!

środa, 17 sierpnia 2011

Muffiny bardzo bakaliowe. Na pochmurne dni...


Kocham muffiny. Za to, że można w taki pochmurny dzień jak teraz pójść do kuchni, otworzyć pudełeczko skrywające ich kilka(naście) i poprawić sobie humor.
Te są inne, chyba dotychczas najlepsze moje muffiny. Mocno bakaliowe, tak bardzo, że duże kawałki orzechów chrupią między zębami.
Udekorowane minimalistycznie. Rzucony na muffinkę lub obok niej listek mięty w zupełności wystarcza :)