Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Prószyński i S-ka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Prószyński i S-ka. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 stycznia 2013

Pół życia - Jodi Picoult

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tytuł oryginalny: Lone wolf
Rok wydania: 2012
Gatunek: literatura współczesna
Ilość stron: 459

"Pół życia" to najnowsza powieść amerykańskiej pisarki Jodi Picoult, autorki takich bestsellerów, jak "Krucha jak lód", "Bez mojej zgody", czy "Dziewiętnaście minut".

Tak jak w poprzednich, jej bohaterami jest kilka osób, a na pierwszy plan wybijają się hodowca wilków - Luke Warren oraz jego dzieci Cara i Edward. Pewnego wieczoru Cara w tajemnicy przed ojcem wymyka się na imprezę, ale dość szybko zaczyna jej się nie podobać tamtejsza atmosfera i dzwoni do niego by ją odebrał. W drodze powrotnej mają wypadek samochodowy. Cara wyciąga tatę z samochodu i traci przytomność. Budzi się w szpitalu z rozległymi obrażeniami barku i dowiaduje się, że jej ojciec ma liczne urazy głowy i jest w śpiączce. Z Tajlandii po sześciu latach nieobecności przyjeżdża jej brat, który jako jedyny może decydować o dalszym leczeniu ojca. Wbrew woli Cary postanawia odłączyć go od respiratora. By ratować ojca dziewczyna wnosi sprawę do sądu i decyduje się nieco nagiąć prawdę...

To już kolejna powieść autorki, jaką miałam przyjemność czytać. Jak zwykle zrobiła na mnie wrażenie jej ogromna wiedza w dziedzinie medycyny i prawa, ale tym razem także zwyczajów wilków. Pomimo tego, że Luke jest, przez swoją śpiączkę, jakby wyłączony z akcji, przez fabułę przeplatają się rozdziały, w których jest narratorem i wspomina swoje życie i doświadczenia z tymi zwierzętami. Retrospekcje, które prezentuje są bardzo plastyczne, łatwe do wyobrażenia i działają na emocje czytelnika. Mi momentami przywodziły na myśl film "Tańczący z wilkami" i sceny, gdzie John Dunbar bawił się ze swoim wilkiem.

Bardzo podobała mi się pasja Luke'a, choć nie do końca rozumiałam jego całkowite poświęcenie dla niej i odsunięcie się od ludzi, a szczególnie od własnej rodziny. Za to postawa Cary i jej miłość do ojca bardzo mi zaimponowały. Gotowa była poruszyć niebo i ziemię, byle tylko go ocalić. Tak właśnie powinna zachowywać się córka. Co do Edwarda, to cóż zarówno jego charakter, jak i czyny nie przypadły mi zbytnio do gustu. Zupełnie nie wzbudził mojej sympatii i jak dla mnie to raczej swego rodzaju "czarny charakter".

Kiedy zaczęłam powieść, nie sądziłam, że aż tak mnie wciągnie. Doszło do tego, że czytałam, aż skończyłam, czyli do trzeciej nad ranem, a potem jeszcze długo nie mogłam zasnąć, bo przed moimi oczami cały czas przewijały się różne jej fragmenty.  Rano czułam się koszmarnie, ale dla takiej książki warto było zarwać noc. Chyba najbardziej poruszyło mnie w niej to, że w gruncie rzeczy przedstawiała sytuację, w której każdy z nas może się niespodziewanie znaleźć - stanięcie przed trudnym wyborem, którego konsekwencje obciążą nas na całe dalsze życie.

Twórczość Jodi Picoult jest w pewnym sensie niezwykła. Niezwykła w swej zwyczajności, bo dotyczy codzienności, bez domieszki zjawisk nadprzyrodzonych, fantastyki, czy też nieprawdopodobnych teorii spiskowych. A myślę, że każdy z nas czasem potrzebuję właśnie tego typu literatury.

Moja ocena:
5,5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Prószyński i S-ka.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

S@motność w sieci. Tryptyk - Janusz Leon Wiśniewski

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, Czarne
Rok wydania: 2001
Ilość stron: 416
Ocena: 4+/6

Opis książki:
        S@motność w Sieci opisuje miłość dwójki Polaków, którzy prawie całą swoją znajomość ograniczają do kontaktów w Internecie. Jakub, ceniony na świecie polski genetyk, na stałe pracuje i mieszka w Niemczech. Któregoś dnia otrzymuje na ICQ wiadomość od Polki, chcącej zwierzyć mu się ze swoich problemów. Ta niewinna wiadomość zapoczątkowuje ich znajomość i fascynację sobą nawzajem. Uczucie, którym się darzą, w pewnym momencie przeradza się w miłość na odległość.
Akcja powieści widziana jest oczami dwóch osób: Jakuba i Jej (nie wiadomo, jak ma na imię bohaterka, mimo iż jest jedną z głównych postaci, choć w filmie nadano jej imię Ewa). Autor często zmienia bohatera, który rozwija akcję – raz obserwujemy działania Jakuba, raz Jej. Taki sposób prowadzenia akcji pozwala czytelnikowi lepiej poznać obydwoje bohaterów.
Bieżące wydarzenia często przerywane są retrospekcjami z przeszłości postaci, co pozwala czytelnikom lepiej zrozumieć uczucia bohaterów w danym momencie oraz w kontekście całej książki.
         Postanowiłam przeczytać tę powieść po namowach mojej koleżanki z klasy. Wypożyczyłam ją więc z biblioteki szkolnej i zaczęłam czytać jeszcze przed maturą. Styl autora urzekł mnie i to bardzo, lecz niestety przez nawał nauki nie zdążyłam przeczytać powieści na czas i musiałam oddać ją nieskończoną. Postanowiłam sobie jednak, ze jak tylko zaczną się wakacje polecę do publicznej i wezmę ją razem ze wszystkimi innymi utworami tego autora, jakie tylko będą dostępne. Tak też zrobiłam. Wczoraj nareszcie dobrnęłam do końca tej smutnej historii.
         Ogromne wrażenie zrobiło na mnie wnikliwe, wręcz analityczne oddanie emocji bohaterów. Jakub został od tej pory moją ulubioną postacią literacką, chciałabym w przyszłości poznać faceta, który będzie choć trochę do niego podobny. To zdecydowanie mój ideał – jak on dobrze rozumie kobiety!
         Niestety od mniej więcej połowy książka przestała być już taka dobra. Za bardzo przeszkadzały mi liczne retrospekcji z przeszłości pary, na dodatek kiedy na przykład przedstawione były wspomnienia Jakuba i jego rozmowa z przyjacielem to często myliło mi się to, co mówi i myśli Jakub, z wypowiedziami tego drugiego. Musiałam się cofać i jeszcze raz czytać. To było trochę denerwujące.
         Świetnie została skonstruowana historia Natalii – największej miłości Jakuba. Przyznam, że jak dobrnęłam do końca maila, w którym opisywał, co ją spotkało, to aż musiałam przerwać lekturę, bo okropnie chciało mi się płakać.
         Co do końca, to w zasadzie nie umiem zdecydować, czy mi się podobał, czy nie. Wkurzyłam się na Nią, że nie miała dość odwagi i zrobiła to, co zrobiła. Ona w zasadzie zabawiła się uczuciami Jakuba, zadrwiła sobie z niego. Aczkolwiek, trzeba też wziąć pod uwagę sytuację, w jakiej została postawiona. Jedno jest pewne – gdyby nie dodatkowy Post-epilog byłabym bardzo zdołowana. W sumie to cieszę się, że autor go dodał. Polecam Wam czytanie Tryptyku właśnie ze względu na to, że w zwykłej edycji książki go nie ma. Nie daje to wtedy pełnego poglądu na całą historię. W Tryptyku jest jeszcze część, w której umieszczone zostały maile czytelników i odpowiedzi autora. Ja jednak jej nie czytałam, gdyż nie potrzebne mi są na temat tej powieści cudze opinie.
          Moim zdaniem „S@motność w sieci” to powieść, którą należy przeczytać. Jestem zadowolona, że mam jeszcze kilka książek tego autora. Już jedną z nich przeczytałam i szykuję się na kolejne. Janusz Leon Wiśniewski to wspaniały pisarz, którego powieści na długo zapadają w pamięć.

Cytat na koniec:
„Ludzie poruszają się po wyznaczonych przez los albo przeznaczenie – obojętnie jak to nazwać – trasach. Na mgnienie oka krzyżują się one z naszymi i idą dalej. Bardziej niż rzadko i tylko nieliczni zostają na dłużej i chcą iść naszymi trasami. Zdarzają się jednak i tacy, którzy zaistnieją wystarczająco długo, aby chciało się ich zatrzymać. Ale oni idą dalej.”

niedziela, 19 lutego 2012

Krucha jak lód - Jodi Picoult

Tytuł oryginału: Handle with care
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania zagranicznego: 2009
Rok wydania polskiego: 2010
Ilość stron: 613
Ocena: 3/6


Z okładki:
Rodzice oczekujący narodzin dziecka mają tylko jedno życzenie: żeby było zdrowe. Nie musi być idealne. Charlotte i Sean O’Keefe – małżeństwo z kilkuletnim stażem – także wybraliby zdrowie dla swojego dziecka. Niestety, kiedy na świat przychodzi ich młodsza córka Willow, okazuje się, że cierpi na rzadką chorobę genetyczną objawiającą się niezwykłą łamliwością kości. Ich życie staje się pasmem bezsennych nocy, rosnących długów, współczujących spojrzeń innych rodziców i, co może najgorsze, nieustannego rozpamiętywania: co by było gdyby? Gdyby o chorobie Willow było wiadomo odpowiednio wcześnie? Gdyby urodziła się zdrowa?
Ciążę Charlotte prowadziła jej najlepsza przyjaciółka – Piper. Po jednym z niewinnych upadków Willow, który kończy się złamaniem obu kości udowych, Charlotte i Sean szukają pomocy u prawnika. Ten doradza im wytoczenie Piper procesu o błąd w sztuce lekarskiej… Wygranie sprawy gwarantowałoby rodzinie odszkodowanie, a co za tym idzie, lepszą opiekę nad córką. Jest tylko jedno ale – matka musi przyznać, że usunęłaby ciążę, gdyby wiedziała o chorobie córki. Czy zdecyduje się na taki krok? Jak wiele poświęci z miłości do dziecka?



Czytelnik poznaje historię z punktu widzenia kilku głównych bohaterów. Łatwo dowiedzieć się, kto w danej chwili opowiada, gdyż kolejne rozdziały tytułowane są ich imionami. Jednakże po jakimś czasie zastanawia fakt, że nigdy o wydarzeniach i swoich przeżyciach nie opowiada Willow. Relację zdają jej bliscy, a przypomina to trochę jakby zwracali się do niej w liście. Dodatkowo w fabułę wplecione są przepisy kulinarne, które uatrakcyjniają ten nietypowy styl pisania. 


Akcja toczy się szybko, wszystko jest dokładnie dopasowane, brak jakichkolwiek zbędnych zdań. Przypadek Willow zaciekawia zarówno pod względem  medycznym jak i prawnym. Dodatkowo czytelnik zostaje świadkiem problemów jej starszej siostry, która ucieka się do wymiotów, samookaleczeń i kradzieży, aby zapanować nad bólem wewnętrznym, spowodowanym brakiem zainteresowania ze strony rodziców, chorobą siostry oraz świadomością, że nie może nic zrobić by jej pomóc. 


To, co do tej pory napisałam powinno dać powieści szansę na wysokie noty, więc dlaczego oceniłam ją tylko na 3?


Otóż, całkowicie nie podobało mi się zakończenie. Wyglądało to z jednej strony trochę tak jakby autorka nie wiedziała już, co ma napisać by książka nie skończyła się za dobrze. Z drugiej strony była to także próba potwierdzenia za wszelką cenę pewnej myśli:
"Żyjemy w dużych domkach dla lalek kompletnie nieświadomi tego, ze w każdej chwili może pojawić się wielka dłoń i zmienić wszystko, co nas otacza, wszystko, do czego jesteśmy tak przywiązani."  
Moim zdaniem lepiej by było, gdyby Willow zginęła po incydencie w łazience. Wtedy można by to uznać jako karę za zachłanność jej matki, a tak to mamy mniej więcej taki morał: pieniądze nie dają szczęścia, nie zapewniają bezpieczeństwa i nie chronią od przeznaczenia. Jednakże czytając dokładnie doszłam do wniosku, że znając fascynację swojej córki, Charlotte nie powinna puszczać jej samej na dwór, zwłaszcza, że już kiedyś o mały włos nie skończyło się to tragicznie... Zatem zastosowane rozwiązanie akcji w ogóle mi nie pasuje, choćby nie wiem jakie idee przekazywało, pozostaję zbulwersowana i zniesmaczona. 


Kolejną rzeczą której zamierzam się czepiać jest rzekoma wielka miłość Amelii i Adama. Można było przewidzieć, że związek na odległość prędzej czy później skończy się zerwaniem, jednak Amelia, która tak potrzebowała swojego chłopaka i w którym miała jedyne oparcie, po krótkim wybuchu żalu i rozpaczy jakoś szybko o nim zapomniała. Nie mówię, że powinna jechać do niego i próbować ratować to, co ich łączyło, w końcu miała dopiero 11 lat, jednak na moje oko dość łatwo się otrząsnęła i zapomniała o całej sprawie. Może szukam dziury w całym, bo tak na dobrą sprawę w tym wieku nie można mówić o poważnych związkach, a dla bohaterów mogła to być tylko zabawa i  odskocznia od trudnej codzienności, nie zaś prawdziwe uczucie, jednak jak dla mnie ten wątek był trochę za płaski i zbagatelizowany. 


Wiem z wielu źródeł że Krucha jak lód zbiera zazwyczaj same pozytywne oceny i opinie. Zastanawiam się czy tylko ja mam po niej takie przykre wrażenia... Chętnie zapoznam się z Waszym zdaniem na jej temat.  Pomimo wad, które dostrzegłam, zachęcam do przeczytania i wyrobienia sobie własnych poglądów, gdyż powieść jest bardzo dyskusyjna i porusza bieżące tematy natury moralnej. 


Przypominam o konkursie!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Uwaga!

Wszystkie teksty zawarte na niniejszym blogu chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.