Pokazywanie postów oznaczonych etykietą odrzucenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą odrzucenie. Pokaż wszystkie posty

3 lutego 2020

"Problemy nie potrzebują mapy. Podążą za tobą wszędzie." - "Walcząc z cieniami" #2 - Aly Martinez


Tytuł: Walcząc z cieniami
Tytuł oryginalny: Fighting Shadows
Autor: Aly Martinez
Cykl: On the Ropes (tom 2)
Wydawnictwo: NieZwykłe
Tłumaczenie: Anna Kuksinowicz
Data wydania: 3 lipca 2019
Liczba stron: 306
Moja ocena: 8/10
Opis wydawcy
Pochodzę z rodziny wojowników. Od zawsze myślałem, że podążę za ich cieniami, stając się niepowstrzymany na ringu. Zmieniło się to w dniu, kiedy uratowałem życie kobiecie, którą kochałem, ale której nigdy nie mógłbym mieć.

Brat okrzyknął mnie bohaterem, a moją nagrodą stał się wózek.
Kiedy zostałem sparaliżowany, moje życie zamieniło się w koszmar.
Dopóki nie spotkałem jej.

Ash Mabie miała zapierający dech w piersiach uśmiech, który poskramiał moją wściekłość i żal. Pokazała mi, że nawet w najciemniejsze noce istnieją gwiazdy, chociaż czasami trzeba było leżeć w chwastach, żeby je zobaczyć.

Byłem zgorzkniałym dupkiem, który zakochał się w dziewczynie skłonnej do uciekania. Nie mogłem nawet chodzić, ale byłem gotowy spędzić całe życie, goniąc za nią.

A teraz prowadzę najcięższą walkę swojego życia i znalazłem się na skraju porażki.
Walczę z cieniami naszej przeszłości.
Walczę o odzyskanie swojej przyszłości.
Walczę dla niej.

http://wydawnictwoniezwykle.pl/produkt/walczac-z-cieniami/


  Pierwszy tom serii "On the Ropes", czyli "Walcząc z ciszą" bardzo mi się podobał, dlatego po zakończeniu, które zostawiło czytelników w niepewności, z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnej części. Części o kolejnym bracie - Flincie. Braci jest trzech, dlatego autorka w każdym tomie skupia się na innym. Najpierw był Till, teraz Flint a ostatni tom będzie historią Quarrego, który również będzie musiał walczyć z przeszłością. Jeśli nie czytaliście poprzedniego tomu, to raczej polecałabym ominięcie tej opinii, w której mogą być zawarte spoilery, bo jednak mimo że każda część opowiada o innym bohaterze, to wszystkie łączy wiele wątków, w związku z czym trzeba czytać tę serię po kolei.



"Problemy nie potrzebują mapy. Podążą za tobą wszędzie."



  Flint chronił kobietę, w której od lat był zakochany. W związku z tym skończył sparaliżowany od pasa w dół. Stał się zgorzkniały, zazdrosny, samotny i zamknięty w sobie. Nie pomaga fakt, że dzień w dzień musi patrzeć na obiekt swoich uczuć, w ramionach innego mężczyzny. Na domiar złego tym mężczyzną jest jego starszy brat. Podejmuje zatem spontaniczną decyzję o wyprowadzce. I choć nie podoba się to jego najbliższym, on sam twierdzi, że tylko w ten sposób zacznie żyć na nowo. Zatem wprowadza się do nowego mieszkania, ale nikomu nie mówi gdzie i dość szybko urywa kontakty z rodziną. Do czasu, aż jego młodszy brat zostaje odebrany przez matkę. W ten sposób poznaje Ash. Wygadaną, pewną siebie, manipulantkę, która w jakiś sposób wydobywa z Flinta uczucia. Chłopaka jednak w pewnym momencie to przerasta i traci kogoś, kto pokochał go ze wszystkimi wadami.

  Ash to marzycielka. Zwariowana, szalona i lekkomyślna nastolatka marząca o nauce. To co dla kogoś może być męką i obowiązkiem, dla niej jest największym celem. Niestety od lat uczona jest czegoś innego, a wręcz zmuszana do okradania innych przez ojca, który jedyne co potrafi to ją karcić i negować. Potem poznaje Flinta i dość szybko zaczyna widzieć w nim kogoś więcej niż przyjaciela. Po raz pierwszy ktoś staje w jej obronie. Dość szybko jednak jej radość i szczęście zostają zmiażdżone. Wybiera więc najłatwiejszą drogę - ucieka. Znika na pełne trzy lata..

  Jeśli chodzi o bohaterów, to na uwagę zdecydowanie zasługuje Ash. Barwna, wygadana, pełna energii i przede wszystkim żywa postać. To dzięki niej ta powieść nie była przesiąknięta tragedią i żalem Flinta. Ash potrafiła każdą przykrość i każdy gniew zamienić w coś zabawnego i radosnego. Niestety jest to również bohaterka dość dziecinna i tak jak w pierwszej połowie mi to nie przeszkadzało, w końcu rzec można, że była "dużym dzieckiem", tak w drugiej, kiedy minęło trzy lata powinna być nieco poważniejsza. To znaczy w sytuacjach tego wymagających, a tak naprawdę wciąż była dzieckiem, które gdy tylko pojawił się problem czy zwątpienie, to chciała uciekać.
  Natomiast jeśli chodzi o Flinta, to w tym przypadku jestem w stanie zrozumieć każde jego zachowanie - może oprócz sytuacji, przez którą Ash uciekła. Mianowicie nie dość, że obdarzył uczuciem kobietę, z którą NIGDY nic go nie połączy, to do tego każdy się nad nim lituję, a sam nie jest w stanie robić wielu rzeczy. To bohater wręcz tragiczny i kibicowałam mu od samego początku.
Warto również wspomnieć o Quinnie, który niezmiennie bawił mnie swoim niewyparzonym językiem. Dlatego równie mocno czekam na jego historię, a zdecydowanie łatwa nie będzie.

  Zauważyłam pewien schemat między pierwszym tomem a drugim, mianowicie podział książki na dwie części. Pierwsza opowiada o początkach bohaterów, a druga jakiś czas później. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale czytając tę książkę w głowie miałam myśl, że już to gdzieś było. Ponadto pierwsza część była zaskakująca, coś się działo, poznawaliśmy bohaterów i czytałam ją jednym tchem. Niestety druga mimo kilku zawirowań, była zbyt przesiąknięta słodką miłością Ash i Flinta, co mi osobiście w pewnym momencie zaczęło przeszkadzać. Bo ile można czytać o tym, że się kochają i ich ekscesach łóżkowych. Brakowało mi dreszczyku emocji, zwrotu akcji i czegoś, przez co ponownie nie mogłabym oderwać się od czytania.



  Moja przygoda z historią Flinta i Ash rozpoczęła się równie szybko, co się skończyła. Czytało mi się tę książkę szybko i niezwykle przyjemnie, mimo że w drugiej części było zbyt słodko jak już pisałam. Stawiam obie części na jednym poziomie i nie mogę doczekać się "Walcząc z samotnością", która przedstawia historię Quarrego.

  Jeśli chodzi o okładkę to niestety jestem na nie. Koleś w ogóle nie jest w moim typie i absolutnie nie pasuje mi do bohatera. Nie wspominając już o milionowej okładce z gołą klatą. Rozumiem jednak, że wydawnictwo zostało przy oryginale.

  Jak wspomniałam na samym początku, uważam że tę serię trzeba czytać od pierwszego tomu, mimo że każdy z nich jest o innym bracie. W tym akurat przypadku wiele wydarzeń się ze sobą łączy, dlatego też kolejność jest wskazana. Jeśli nie czytaliście jeszcze "Walcząc z ciszą" to polecam jak najszybciej to nadrobić.






"On the Ropes":
Tom 1. Walcząc z ciszą
Tom 2. Walcząc z cieniami
Tom 3. Walcząc z samotnością




22 sierpnia 2019

Od nienawiści do miłości, tatuaże i książka którą kocham od lat - "Buntownik" #1- Jay Crownover


Tytuł: Buntownik
Tytuł oryginalny: Rule
Autor: Jay Crownover
Cykl: Naznaczeni mężczyźni (tom 1)
Wydawnictwo: Amber
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Data wydania: 18 marca 2014
Liczba stron: 334
Moja ocena: 9/10
Opis wydawcy
Bad boy, który wciąż obwinia się o śmierć brata.

Zakochana w nim grzeczna dziewczyna, która wciąż zmaga się ze skrywaną bolesną tajemnicą…

Trzy lata temu dziewiętnastoletni Remy Archer zginął w wypadku. Od tego dnia Rule, jego brat bliźniak, czuje się winny. Gdyby tylko nie zadzwonił wtedy do Remy’ego… Remy był jego drugą połową, jego jasnym, lepszym odbiciem. Był doskonały. Kochali go wszyscy – rodzice, którzy zawsze żałowali, że Rule nie jest taki jak Remy. I kochała go jego dziewczyna – Shaw.

Remy nie żyje, lecz Shaw jest nadal częścią rodziny Archerów, która ofiarowała jej bezwarunkową miłość, jakiej nigdy nie zaznała od własnych rodziców. Ta piękna, dobra dziewczyna jest im bliższa niż Rule, wieczny buntownik z tatuażami. Śmierć Remy’ego zdruzgotała ich i jeszcze bardziej oddaliła od Rule’a, lecz Shaw jest zdecydowana połączyć tę rodzinę na nowo. Dla nich i dla siebie. Bo tylko ona wie, że zawsze kochała tylko Rule’a. I tylko ona zna sekret, który wreszcie musi wyjawić…

http://www.wydawnictwoamber.pl/kategorie/beletrystyka/literatura-obyczajowa/buntownik,p1555


  Dopadł mnie mały czytelniczy kryzys. Czytając pewną książkę w oryginalne, a dokładniej mówiąc "Scorched" J. Lynn (to drugi tom "Frigid"), porzuciłam ją po połowie. I wcale nie dlatego, że była tak zła. Wręcz przeciwnie - to prosta, przyjemna i szybka historia, ale za nic w świecie nie dałam rady się w nią wciągnąć. Myślę, że może problem tkwił w języku i zwyczajnie na tamten moment wolałam coś w ojczystym języku. Dlatego też zrobiłam coś co mi się nie zdarza - nie dość, że porzuciłam fajną książkę, to zabrałam się za coś, co już czytałam. Stwierdziłam, że chcę przeczytać powieść, którą lubię, co do której mam pewność zadowolenia z lektury, no i nie ukrywam, że miałam ochotę na jakiegoś drania. Szybko zatem zabrałam się za "Buntownika" i chyba pomogło. Chyba kryzys został zażegnany. Co więcej, na moim blogu, opinia "Buntownika" aż do tej pory wisiała. Dodana dokładnie 2 stycznia 2015 roku. Cóż, musiała wylądować w śmietniku, szczególnie że zawierała ze dwa akapity, bo to był mój początek z blogowaniem. Zdecydowałam zatem, że tym razem napiszę ją lepiej, szczególnie że mam do powiedzenia trochę więcej.
 A co do "Scorched", to mam zamiar kiedyś ją skończyć, ale wolałabym po polsku, więc kto wie, może jeszcze doczekam się jej wydania.


"... on był światłem w mojej ciemności, miękkością w mojej twardości, radością w gniewie i doskonałością przy moim nieudacznictwie..."


  Shaw od lat jest zakochana w Rule'u - bratu bliźniaku swojego najlepszego przyjaciela - Remy'ego. Rule i Remy choć bliźniacy, to całkiem inni. Ten pierwszy jest zbuntowany, pyskaty, samowystarczalny, a do tego posiada mnóstwo tatuaży i piercing. No i kompletnie nie zwraca uwagi na Shaw. Remy natomiast to ułożony, kulturalny i uczuciowy chłopak. Kochający Shaw do tego stopnia, że postanowił wprowadzić ją do swojej rodziny. Tylko że Remy kocha Shaw tylko i wyłącznie jak przyjaciółkę.
  Kiedy Remy ginie w wypadku, rodzina się rozpada. Starszy brat bliźniaków zaciąga się do wojska. Rule tłumi uczucia i emocje w alkoholu, seksie i tatuowaniu - w którym tak na marginesie jest niezwykle utalentowany. Matka chłopców obwinia za wszystko Rule'a, dlatego rodzina ledwo się trzyma. Shaw natomiast jest jedyną, która tę rodzinę stara się na nowo połączyć. Gdyby nie ta dziewczyna, już dawno kontakty między matką a synem zostałyby urwane. Dla Shaw to tak naprawdę jedyna prawdziwa rodzina jaką ma, bo jej własna ją tylko krzywdziła i krzywdzi nadal. Dlatego w swoje dwudzieste urodziny postanawia zrobić coś dla siebie, wykorzystując przy tym wybranka jej serca - Rule'a.

  "Buntownik" to tak prosta i schematyczna książka, że z miejsca mogłabym wymieniać dziesiątki dużo lepszych. A jednak mam do niej ogromny sentyment, kocham ją całym sercem i z pewnością jeszcze nie raz ją przeczytam. Czy chodzi o to, że to była jedna z pierwszych książek z tego gatunku, którą przeczytałam i polubiłam? Lub że dzięki niej, zaczęła się moja przygoda z nałogowym czytaniem (w sensie, większą ilością niż do tamtej pory udawało mi się czytać)? Nie wiem. Wiem natomiast, że choć minęły 4 lata, ja dalej jestem nią zauroczona i będę ją polecać każdemu.


"(...)przeciwieństwa nie tylko się przyciągają. Płoną żywym ogniem i spopielają całe miasta."


  Shaw to bohaterka, której nie da się nie lubić. Mimo że niewinna i niedoświadczona, to tak niesamowicie zdeterminowana, że szczerze? Chciałabym posiadać kilka jej cech. Ponadto pewna siebie, zdecydowana i potrafiąca walczyć o siebie i ludzi, których kocha, a przy tym wszystkim urocza, uczuciowa i miła. Jej kreacja została dopracowana w 100%. Z pewnością nie jest to typ bohaterki tak dobrze nam znanej. Takiej, która wzdycha do kolesia, ale nie ma odwagi nic powiedzieć, a gdy widzi go z inną rozpada się, histeryzuje i niemal przekreśla swoje życie. Nic z tego. Shaw choć od lat zakochana po uszy, przyjmuje każdą jego pannę z pokorą i dumą, pokazując przy tym swoją siłę, zadowalając się pewnym wydarzeniem.

  Rule natomiast wcale nie jest jej dłużny. Oczywiście nie jest to bohater na medal, bo ma pełno wad, jego zachowanie jest momentami odrażające i nie szczędzi w słowach. Ale czy takich bohaterów nie kochamy? Bo kiedy trzeba, kiedy sytuacja tego wymaga, potrafi być kochany, przyjazny i otwierający serce. A moje łamało się czytając o jego stosunkach z matką. A raczej o stosunku matki do niego. Poniekąd ją rozumiałam, w końcu straciła syna. Tylko tak bardzo zatraciła się w żałobie, że całą winę za śmierć zrzuciła na drugiego syna, coraz bardziej rozdzielając swoją rodzinę. Rule to typowy, tytułowy buntownik, tyle że pogubiony i nie zauważający, że serce Shaw, dziewczyny która go tylko drażniła, miał na dłoni, a tak naprawdę tylko tego potrzebował do spełnienia.


"- On nie jest okropny, on jest po prostu trudniejszy do kochania."



  Mogłabym o tej książce pisać i pisać, ale dopiero zdałam sobie sprawę, że już trochę przesadziłam. Dlatego napiszę jeszcze - KONIECZNIE JĄ CZYTAJCIE, szczególnie jeśli jesteście fanami gatunku, fanami wydziaranych i wykolczykowanych bohaterów, oraz pewnych siebie bohaterek. Autorka ma na tyle prosty i plastyczny styl, że jak już się wciągniecie to pochłoniecie ją jednym tchem. Od siebie jeszcze dodam, że pragnę wznowienia tej książki, nie tylko ze względu na okładkę (bo oni nasza, ani oryginalna kompletnie mi się nie podobają, ani nie pasują do tej historii), ale także dlatego, by zyskała rozgłos, by więcej osób o niej usłyszało i by została doceniona, bo zdecydowanie na to zasługuje. Szczególnie, że aktualnie wcale nie tak łatwo jest ją dostać w księgarniach.

  Seria "Naznaczeni mężczyźni" ma 6 tomów - każdy o innym bohaterze. Niestety Amber porozbijało pojedyncze tomy na dwa (tylko "Buntownik" został w jednym tomie). W związku z tym można się pogubić. Tym bardziej chciałabym wznowienia całej serii, żeby jeszcze raz się cieszyć bohaterami i ich historiami.



"Nigdy nie ufam nikomu przez cały czas. Zwykle największą krzywdę robią ludzie, na których mi najbardziej zależy."



Cykl "Naznaczeni mężczyźni":
Tym 1. Buntownik
Tom 2.1. Zaryzykuj ze mną
Tom 2.2. Zaryzykuj miłość
Tom 3.1. Niepokorny. Jego walka
Tom 3.2. Niepokorny. Jego siła
Tom 4.1. Wierny. Jego próba
Tom 4.2. Wierny. Jego droga
Tom 5.1. Rowdy. Tom 1
Tom 5.2. Rowdy. Tom 2
Tom 6.1. Asa. Tom 1
Tom 6.2. Asa. Tom 2




15 lipca 2019

Idealna i przykładna dziewczyna i potwór z miasta - pozory zazwyczaj mylą. "Zawsze i wszędzie" - Brittainy C. Cherry


Tytuł: Zawsze i wszędzie
Tytuł oryginalny: Disgrace
Autor: Brittainy C. Cherry
Cykl: -
Wydawnictwo: Filia
Tłumaczenie: Dyrek Katarzyna Agnieszka
Data wydania: 3 kwietnia 2019
Liczba stron: 420
Moja ocena: 8/10
Opis wydawcy

Każdego dnia modliłam się, żeby on znów mnie pokochał. Zostawił mnie dla innej, nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić, jak bez niego żyć. Chciałam jedynie, by do mnie wrócił.
Ale pojawił się Jackson Emery. To miał być tylko letni romans. Zastrzyk pozytywnej energii dla pogruchotanego serca.
Byliśmy dla siebie idealni, ponieważ oboje wiedzieliśmy, że nasz romans nie potrwa zbyt długo. Jackson nie wierzył w związki, a ja straciłam wiarę w miłość. 
Wszystko było dobrze, aż pewnej nocy moje serce zgubiło rytm. Nie spodziewałam się, że Jackson się zaśmieje, nakłoni mnie do zwierzeń, przegna mój smutek.
Kiedy nasz wspólny czas dobiegł końca, moje serce nie potrafiło zapomnieć. 
Prosiłam o jeszcze jeden uśmiech, kolejny pocałunek, następny dotyk… Wznosiłam modły, by Jackson mógł być mój, nawet jeśli wiedziałam, że jego przeznaczeniem nie była miłość.






"- Płaczesz przez kogoś, kto zapewne nie jest tego wart.
- Co sprawia, że tak myślisz?
- To, że płaczesz. Ludzie nie płaczą nad kimś, kto ich uszczęśliwia."



  Z Brittainy C. Cherry mam już tak, że jak tylko widzę jej powieść w zapowiedziach, od razu wiem, że czym prędzej muszę ją przeczytać. Chociaż ostatnia u nas wydana czyli "Poza rytmem" aż tak mnie nie zachwyciła jak się tego spodziewałam, to tym razem postanowiłam nie nastawiać się na fajerwerki, tylko być może mile się zaskoczyć. Gdy zaczęłam czytać pomyślałam, że autorka chyba się nieco wypaliła, albo ja zwyczajnie potrzebuję czegoś więcej. Na szczęście to było tylko początkowe zwątpienie, bo chwilę później przepadłam po całości.


"Daliśmy sobie czas, ponieważ przestaliśmy wykorzystywać się nawzajem jako wsparcie. Jeśli naprawdę mieliśmy być razem, najpierw musieliśmy pokochać samych siebie."


  Miłość. Rodzina. Wiara. Wydawać by się mogło, że Grace to wszystko ma. No może po za pełną rodziną, ale u boku męża jest w stanie znieść i pogodzić się prawie ze wszystkim. Do czasu.. Kiedy jej mąż chcę separacji i sprzedaży domu, w którym mieszkali, po tym jak ją zdradził, Grace wraca do rodzinnego małomiasteczkowego domu rodzinnego załamana, z poczuciem wstydu i zażenowania. Pragnie tylko by Finn ponownie ją pokochał. Na miejscu dodatkowo odkrywa kim jest kobieta, z którą ją zdradzał, co tylko pogarsza sytuację. O ile może być jeszcze gorzej.. W załamaniu i ataku paniki pomaga jej czarna owca miasta i potwór zwany Jacksonem Emery.
  Jackson od lat ma przyklejoną przez miasto łatkę potwora. Tak jak jego ojciec alkoholik. Lata życia w nienawiści pozbawiły go uczuć, relacji międzyludzkich i normalności. Pracując w warsztacie samochodowym ojca, sam stał się dla niego rodzicem. Stara się żyć nie oglądając się za siebie, nie zwracając uwagi na ludzi i nie słuchać ich słów. Stał się potworem, dokładnie takim o jakim mówią.
  Zdradzona i załamana kobieta plus przerażający i zagubiony mężczyzna. Co z tego wyniknie?

  Nie polubiłam Grace na początku książki. Mimo iż bardzo jej współczułam, bo doznała zdrady od najbliższych osób, dodatkowo zmagała się z niewyobrażalnymi stratami. Miałam wrażenie, że czytam o nastolatce, która tylko płacze, a nie o skrzywdzonej kobiecie. Na szczęście dość szybko obdarzyłam ją sympatią i wrażenie nastolatki minęło. Jackson natomiast to postać z jednej strony bardzo destrukcyjna i gniewna, przez co ciężko go polubić po jego czynach i słowach. Dość szybko jednak można zrozumieć jego zachowanie. W końcu kim ma być człowiek, którego nikt nienawidzi, którego każdy obraża a nawet życzy mu i jego ojcu śmierci? Ludzie z miasta się go boją, szydzą z niego i wytykają palcami, ale nie zauważają, że oni sami zgotowali mu taki los. Że to przez tych ludzi chłopak jest oziębły i wrogo nastawiony. Autorce udało się przedstawić wpływ ludzi na samotnego człowieka. Jeden wybór prowadzi do następnego, a za nim podąża cała masa. Uważam, że to jeden z lepszych przekazów w książkach Brittainy C. Cherry.


"Jeśli odwrócisz się plecami do jednego człowieka, zrobisz to wobec wszystkich."


  Nie jest to idealna książka, ale zawiera tak dużo mądrych słów, otwiera oczy na wiele ważnych spraw a nawet jestem w stanie napisać, że jej treść mogłaby pomóc niejednej kobiecie. Cieszę się, że autorka podeszła do tego tematu poważnie i z rozsądkiem, bo poronienie to dla kobiet cierpienie, strata i zwątpienie, a także utrata części siebie, przez którą często nie będą mogły stworzyć "pełnej" rodziny. Niesamowicie współczułam Grace a także każdej kobiecie przeżywającej to samo co ona.

  Według mnie było zbyt wiele odniesień do Boga, wiary i modlitw. Jestem osobą wierzącą, ale dla mnie było to za częste i nie potrzebne. Rozumiem wspomnienie o tym kilka razy, co byłoby zrozumiałe, w końcu ojciec Grace był pastorem, ale uważam, że autorka lekko przesadziła co niestety odbiło się na książce. Dlatego też moja ocena jej jest nieco niższa. Wiem, że prawdopodobnie znów autorka chciała zwrócić uwagę na ludzi, którzy nawet wierzący i modlący się ciągle, często są zawistni i mający w sobie przerażające pokłady nienawiści. Jednak w pewnym momencie zaczęło mnie to zbyt męczyć. Oczywiście to moje osobiste odczucia, dla innych może to być akurat atutem.


"Właśnie w tym leżała największa różnica między tymi dwoma mężczyznami, których miałam obok siebie. Finley więził mnie jak w klatce. Jackson natomiast pozwalał mi latać."




  Jestem bardzo zadowolona z lektury, bo nie tylko dostałam ciekawą i wciągającą fabułę, ale także dobrze i konkretnie wykreowane postacie. Ich osobowości choć zupełnie rożne, dzieliło przede wszystkim dobro - choć u jednego daleko ukryte - oraz troska o drugą osobę. Bardzo podobało mi się powolne pogodzenie się z obecną sytuacją Grace, oraz dosadne wychodzenie z mroku przez Jacksona. Nie szukali się, nie byli przygotowani i już na pewno tego nie planowali, a jednak się odnaleźli w niecodziennej sytuacji, zaakceptowali i pokochali. Takich książek pragnę więcej.

  Na koniec chciałabym dodać, że bardzo cieszę się, że wydawnictwo zrezygnowało z oryginalnej okładki - która przez zbyt duże poprawki wygląda wręcz karykaturalnie. Nie dość, że nasza jest dużo ładniejsza, to do tego subtelniejsza dzięki czemu lepiej pasuje do treści.

  Fani autorki na pewno nie będą zawiedzeni, wręcz przeciwnie uważam, że to jedna z lepszych książek Pani Cherry i liczę na to, że również będziecie zadowoleni.





"(...) - Chociaż to dziwne.
- Co takiego?
- Kiedy mój książę z bajki dla reszty świata jest bestią."





12 czerwca 2019

Największy drań na kampusie i jąkająca się dziewczyna. - "Ezekiel" #2 - Sara Ney


Tytuł: Ezekiel
Tytuł oryginalny: The Failing Hours
Autor: Sara Ney
Cykl: Jak poderwać drania? (tom 2)
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Data wydania: 27 marca 2019
Liczba stron: 424
Moja ocena: 7/10
Opis wydawcy
Wszystkie kobiety mają słabość do drani!

Zeke Daniels to największy drań, jaki chodzi po kampusie. Kapitan drużyny zapaśniczej, jedynak bogatych rodziców i prawdziwe ciacho, który kobiety traktuje przedmiotowo. Zalicza i zostawia. Ma problem tylko z biologią, przez które może wylecieć ze swojej drużyny. Jego jedynym ratunkiem jest Violet, studentka, która dorabia jako korepetytorka.

Dziewczyna jest jego całkowitym przeciwieństwem. Spokojna, nieśmiała, chętnie wspierająca innych. Kiedy ich drogi się krzyżują, Zeke odkrywa, że nie tylko chce przespać się z Violet, ale również chce się nią zaopiekować. To uczucie jest dla niego tak nowe, że odruchowo próbuje je w sobie stłumić.

Czy prawdziwy drań może się zmienić? Czy dziewczyna z sercem ze złota może je stracić dla jednego mięśniaka? A może ten cały Zeke tylko udaje takiego złego i też potrafi kochać?

http://www.wydawnictwokobiece.pl/produkt/ezekiel-jak-poderwac-drania-tom-2/#



  Pierwszy tom serii "Jak poderwać drania?", czyli "Sebastian", mimo swoich wad bardzo mi się podobał. Z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnej części, tym razem o kolejnym draniu. Po premierze nie zwlekałam zbyt długo. Szybko zabrałam się za lekturę, licząc na to że będzie to ponownie fajna, lekka i zabawna historia. Czy faktycznie tak było, dowiedzie się z poniższej treści.

  Największy drań na kampusie i jąkająca się dziewczyna, czyli totalne przeciwieństwa. Violet po za zajęciami pracuje w bibliotece, udziela korepetycji a także jest wolontariuszką w programie "Starszy brat/starsza siostra". Nie do końca jestem pewna czy to się tak nazywa, bo nie wiem czy nie zapamiętałam, czy nazwa nie była podana. Dziewczyna osierocona jako dziecko, próbuje wiązać koniec z końcem każdego miesiąca. Mieszkając z dwoma najlepszymi przyjaciółkami, które uważa za jedyną rodzinę. Violet nie tylko jest nieśmiała, ale także ma problem z jąkaniem się, które nasila się gdy jest zdenerwowana, bądź zestresowana.
  Ezekiel/Zake uchodzi za gbura, chama i nieczułego drania o twardym jak skała sercu. Kapitan drużyny zapaśniczej ma swoje problemy, które odbijają się na całej drużynie. Aby z niej nie wypaść musi zaliczyć biologię, czyli zacząć korepetycje, oraz być "starszym bratem" dla jedenastolatka imieniem Kyle. Łatwo się domyślić, że chłopak z tego powodu szczęśliwy nie jest, ale zaszantażowany zgadza się.

  Miała być książka o draniu, a była to książka o największym chamie, o jakim miałam okazję czytać. Przez całą książkę nie byłam w stanie polubić Zake'a. Obrażony na cały świat egoista, patrzący tylko na siebie i nie zważający na uczucia innych. Między draniem a chamem jest miała różnica i autorka ją przekroczyła. W zasadzie, w co drugiej młodzieżówce mamy do czynienia z draniami, którzy nas czytelniczki, w sobie rozkochują. Podejrzewam, że w tym przypadku zamysł był podobny, ale niestety to się nie udało. Jego zachowanie i słowa momentami wprawiały mnie w zażenowanie, bo ani miłe, a już tym bardziej zabawne nie były. Mam dość spory dystans do siebie (chyba) i często ze znajomymi rzucamy do siebie różnymi tekstami, co oczywiście robimy w żartach. Zake natomiast wszystko mówił z powagą, jakby to było w porządku obrażać dziewczynę, czy dołować małego chłopca. Po prostu bohater, którego nie chciałabym poznać w prawdziwym życiu. I choć jego zachowanie w pewnym momencie nabiera nieco wytłumaczenia, to jednak nie usprawiedliwia go ono w odzywkach i zachowaniu w stosunku do najbliższych mu osób.

  Violet natomiast była taką niewinną, czasami głupiutką i łatwowierną dziewczynką. Na szczęście nie pozwalała sobie za bardzo na chamskie odzywki Zake'a, za co zarobiła u mnie plusa. W jej postaci przeszkadzało mi zbyt szybkie wybaczanie. W sensie, że wydawać by się mogło, że to koniec takiego traktowania, że zaraz wybuchnie drama, ale w sumie jak popatrzyła na górę mięśni, piękne oczy itd. w postaci Zake'a, to gniewać się nie potrafiła. Działo się to na zasadzie, że Zake i tak nie zmienił zachowania a ona choć potrafiła powiedzieć co o tym myśli i że jej się to nie podoba, to i tak za chwile puszczała to mimo uszu. Była dość sprzeczną bohaterką, ale dużo lepszą od bohatera.

  Rzuciły mi się w oczy również sceny seksu, które w moim odczuciu nie były naturalne. Wydawały mi się dość sztuczne i pisane na siłę, byle tylko chwile namiętności przedłużyć o kolejne dwie strony. Ponadto, nie wiem czy to wina tłumaczenia, czy brak skupienia się na szczegółach przez autorkę, ale zauważyłam pewne niezgodności. Na przykład Zake całuję bohaterkę w łopatkę (czyli zakładamy, że stoi za nią, bo wątpię by umiał się tak wygiąć), a w tym samym zdaniu okazuje się że stoi do niej przodem, a zaraz okazuje się, że jednak leżą i faktycznie ona jest do niego tyłem. No jasne, mógł się przesunąć, ale to nie było zawarte w książce, dlatego w mojej wyobraźni zrodził się chaos. Nie mówię tu o jednej sytuacji, bo bardzo często tak właśnie wyglądały różne sceny, przez co finalnie nie wiedziałam jak w końcu oni stoją, leżą, czy cokolwiek innego robią.

  Mam lekki problem z tą powieścią, bo ona naprawdę mi się podobała i oderwać się od czytania nie mogłam, ale znalazłam tak wiele wad, czy spraw, które mi się nie spodobały, że skończyłam na zastanawianiu się, jak ją ocenić. Z jednej strony chciałabym dać niską ocenę, ale chcę być w porządku, bo niżej oceniam dużo, dużo słabsze pozycje. No i do tego dochodzi to, że mi się mimo wszystko podobała i oprócz bohatera jestem w stanie przymknąć oko na inne niedoskonałości.

  Sara Ney, choć napisała "Ezekiel'a" na schemacie pierwszego tomu, który też do oryginalnego nie należy, to tym razem poruszyła temat porzucenia przez rodzinę. Zarówno z własnego wyboru, jak i tego nieoczekiwanego i niechcianego. Dla mnie mogła ciut bardziej się w te rejony zagłębić i dokładniej opisać psychikę porzuconych osób. Jednak cieszę się, że w ogóle postarała się dorzucając do powieści coś poważniejszego.


  Perspektywa zarówno jej jak i jego pozwala nieco bliżej przyjrzeć się ich osobowościom, skomplikowanym życiom i uczuciom jakie wobec siebie czują. Ponadto w "Ezekielu" fanki Oz'a z pierwszej części, całkiem sporo go tu dostaną. Choć dla mnie wcale nie był tym Oz'em z Sebastiana i denerwował mnie swoją obecnością, to jednak dobrze było podejrzeć jak układa mu się z Jameson.

  Nie jestem zachwycona lekturą, ale też nie żałuję jej przeczytania, bo jak już pisałam podobała mi się i ciężko było mi odłożyć ją na bok. Z pewnością sięgnę po kolejne części, które mam nadzieję będą mieć lepiej wykreowanych bohaterów męskich i dostanę prawdziwego drania, nie chama.

  Jeśli spodobał wam się "Sebastian", to śmiało mogę polecić lekturę "Ezekiela". Swoją drogą, oryginalna okładka podoba mi się dużo bardziej od naszej :D.






"Jak poderwać drania?":
Tom 1. Sebastian
Tom 2. Ezekiel
Tom 3. The Learning Hours
Tom 4. The Coaching Hours
Tom 5. The Lying Hours



4 czerwca 2019

Podniebny kowboj i miejska dziewczyna na Alasce - "Zostań ze mną" - K.A. Tucker


Tytuł: Zostań ze mną
Tytuł oryginalny: The Simple Wild
Autor: K.A. Tucker
Cykl: -
Wydawnictwo: Filia
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Data premiery: 20 lutego 2019
Liczba stron: 440
Moja ocena: 9/10
Opis wydawcy
Calla Fletcher nie miała nawet dwóch lat, gdy matka wywiozła ją z Alaski, nie mogąc dłużej znieść izolacji i wiejskiego trybu życia. Dwudziestosześcioletnia dziewczyna zna tylko życie w wielkim, zatłoczonym Toronto. Kiedy dowiaduje się jednak, że dni jej ojca, który pozostał na Alasce, są policzone, zdaje sobie sprawę, że nadszedł czas na długą podróż do odległego miasteczka, w którym się urodziła.
Calla stawia czoła dzikiej przyrodzie, dziwacznym porom naturalnego światła, wygórowanym cenom, nawet konieczności korzystania z wychodka, a wszystko to, by poznać ojca. Podczas gdy dziewczyna stara się przywyknąć do surowego środowiska, nieuczesany, arogancki miejscowy pilot, który pomaga w prowadzeniu firmy czarterującej samoloty jej ojca, nie potrafi sobie wyobrazić życia w jakimkolwiek innym miejscu na świecie. I z chęcią odstawi Call do domu, przekonany, że jest zbyt rozpieszczona, by poradzić sobie na odludziu.
Niebawem jednak między dwojgiem zupełnie różnych ludzi, rodzi się nieoczekiwane uczucie. Calla nie zamierza jednak zostać na Alasce, a Jonah nigdy z niej nie wyjedzie.
Czy przystojny pilot i rozkapryszona dziewczyna z Toronto znajdą w końcu do siebie drogę? Czy będą potrafili poświęcić się dla miłości? Czy powtórzy się historia rodziców dziewczyny?

http://www.wydawnictwofilia.pl/Ksiazka/341


  Dzięki serii autorki "Dziesięć płytkich oddechów", zdążyłam zapoznać się bardzo dobrze z jej stylem, który utwierdził mnie w przekonaniu, że bez zastanowienia mogę sięgać po jej książki nawet w ciemno. Kiedy na rynku wydawniczym ukazała się jej najnowsza książka "Zostań ze mną", wiedziałam, że czym prędzej muszę się za nią zabrać. Pojawiające się pozytywne opinie jeszcze bardziej zachęcały do lektury, aż w końcu nadszedł moment w którym i ja mogłam zacząć czytanie. Wiedząc tylko, że fabuła dzieje się na Alasce, rozpoczęłam wraz z bohaterką podróż.

  Calli życie wydaje się proste. Jako dwudziestosześciolatka zostaje zwolniona z banku, w którym dotychczas pracowała. Mieszkając z matką i ojczymem, który jest psychologiem, nie martwi się o pieniądze a raczej o zakończenie kariery. Calla zajmuje się również karierą w internecie. Wraz z przyjaciółką prowadzi bloga, który bardzo dobrze się rozwija. Niestety jej chłopak nie wspiera jej tak jak powinien, a raczej wydaje się obojętny na dziewczynę. Pewnego razu wybierając się do klubu, dostaje telefon od Agnes. Zupełnie obcej osoby, która zmienia jej dotychczasowe życie. Dziewczyna dowiaduje się, że jej ojciec mieszkający na Alasce poważnie choruje. Jako, że ostatni raz widziała się z nim mając 2 lata, czego naturalnie nie pamięta, rozmawiała z nim przez telefon ostatni raz 12 lat temu, jest rozdarta między wyjazdem a zostawieniem wszystkiego tak jak jest. Jeszcze tego samego wieczoru podejmuje decyzję. Dostaje jedną radę od matki - by nie zakochała się w podniebnym kowboju pilocie. Biorąc pod uwagę fakt, że pilot z którym leci do ojca wygląda jak Yeti, jest chamski, gburowaty i od początku wydaje się nie znosić Calli, rada matki dziewczynie wydaje się zbyt zabawna. Do czasu..


"Poprosić wkurzonego yeti o pomoc lub umrzeć z głodu. To drugie może być mniej bolesne."


  Nie będę ukrywać, że głównej bohaterki na początku w ogóle nie polubiłam. Próżna, zapatrzona w siebie egoistka, myśląca tylko o własnym tyłku. Pomyślałam sobie, że z taką bohaterką ciężko będzie mi przejść przez tę książkę i byłam rozczarowana, że autorka postanowiła właśnie tak ja skonstruować. Po czasie okazało się to być celowym zabiegiem. Mianowicie idealnie pokazała obraz osoby w drogich ciuchach, wystylizowanej fryzurze i pełnym makijażu, radzącej sobie w miejscu, w którym ubiór i kosmetyki nie mają żadnego znaczenia. Zaczęłam rozumieć co autorka chciała przez jej osobę przekazać, co wyszło jej niewątpliwie dobrze. To ludzie mają największe znaczenie i pokochają cię za wnętrze, nie za to co widzą na zewnątrz.

  W tym momencie wkrada się Yeti - Jonah, który nie jeden raz "pomógł" Calli zapomnieć o tym, co dla niej wydawałoby się było najważniejsze. Jeśli chodzi o Jonah, to choć od samego początku jest z niego kawał gnoja, to jakimś sposobem ujął mnie niemal od razu. Wiedziałam, że nie będę musiała długo czekać by pokazał swoją twarz - nie dosłownie, bo to trwało chwilę dłużej. Niesamowicie szczery, lojalny i troszczący się nawet o obcych ludzi. Ponadto zakochany w swojej pracy - jako pilot, który nie znosi nowoczesnej technologii - gość nie używa komórki! Nie wspominając już o braku internetu w domu. Rozkochał mnie w sobie do tego stopnia, że po skończeniu książki chciało mi się płakać, że moja przygoda z tą historią się już skończyła.

  Bardzo podobało mi się przedstawienie kultury alaskańskiej. Nie miałam jeszcze okazji czytać książki, w której fabuła rozgrywała by się właśnie tam, dlatego z zaciekawieniem śledziłam ciekawostki związane z tym stanem. Widać było że autorka przyłożyła się do tej książki i każdy rozpoczęty wątek dostał swoje zakończenie. Natomiast ja, do "listy marzeń" dopisałam zwiedzenie Alaski.


"Nie zaczynaj czegoś, czego nie będziesz w stanie dokończyć."


  Mały problem mam z zakończeniem. Bo z jednej strony tak właśnie powinna się kończyć książka, bez zbędnego przedłużania i idealizowania wszystkiego naokoło. Z drugiej jednak strony, tak tę książkę pokochałam, że pragnęłam by choć ten jeden jeszcze rozdział był. By dowiedzieć się nieco więcej o decyzji bohaterów, bo muszę napisać, że do samego końca tak naprawdę nie wiemy jak potoczą się losy Calli i Jonah. Umiejętne poprowadzenie fabuły przez autorkę zasiało w mojej głowie zwątpienie, czy będzie happy end, czy jednak nie.



  "Zostań ze mną" nie tylko ma piękną okładkę, ale również wnętrze. K.A. Tucker świetnie wyważyła zabawne dialogi, przekomarzanki i żarty robione sobie nawzajem przez bohaterów - z poważnymi tematami, z odrzuceniem, smutkiem i żalem. Nie ma mowy o odczuciu, że czegoś jest za dużo. Wręcz przeciwnie, powiedziałabym że książka była ZA KRÓTKA.

  Fantastyczni bohaterowie sprawiają, że z przyjemnością śledzi się losy każdego z nich. Warto zaznaczyć, że w końcu trafiła się książka, w której nie ma zazdrosnej dziewczyny, zawistnych znajomych i pokręconych obcych. Nie, wszyscy są przyjaźni, każdy sypnie jakąś radą, ktoś rozbawi, ktoś wywoła łzy. Po prostu TRZEBA PRZECZYTAĆ, by się przekonać na własnej skórze jak dobra jest to powieść! 








23 maja 2019

Podróż, wygadany przystojniak i mdlejąca koza. - "Słodki drań" - Vi Keeland & Penelope Ward


Tytuł: Słodki drań
Tytuł oryginalny: Cocky Bastard
Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Cykl: -
Wydawnictwo: Editio Red
Tłumaczenie: Edyta Stępkowska
Data premiery: 12 marca 2019
Liczba stron: 296
Moja ocena: 8/10
Opis wydawcy
Stacja benzynowa gdzieś na pustkowiu Nebraski nie jest zbyt romantycznym miejscem, zwłaszcza kiedy jesteś w kiepskim humorze. Aubrey była. Znużona wielogodzinną trasą w perspektywie miała jeszcze wiele godzin dalszej jazdy. Uciekała przed swoją przeszłością, chciała ukoić złamane serce i rozpocząć nowe życie w Kalifornii. Chance, zarozumiały przystojniak z Australii, wkurzył ją od pierwszego wejrzenia. Był niesamowicie seksowny, ale do przesady arogancki. Dziewczyna przestałaby o nim myśleć pięć minut po odjechaniu ze stacji, gdyby nie problem z kołem, którego sama nie była w stanie zmienić. Również Chance nie mógł wyruszyć w dalszą podróż - nie umiał poradzić sobie z awarią motocykla. Chcąc nie chcąc, dalej pojechali razem.

Wkrótce Aubrey z zaskoczeniem odkrywa w tym pewnym siebie zarozumialcu najlepszego kompana podróży, jakiego mogłaby sobie wymarzyć. A i Chance wygląda na faceta, który również czuje do dziewczyny coś więcej. Wyprawa wydłuża się do kilku dziwnych, ale cudownych dni. Jest zabawnie, miło, a napięcie między nimi rośnie. Audrey coraz bardziej zakochuje się w przystojnym Australijczyku i wszystko zdaje się zmierzać do szczęśliwego końca, gdy któregoś dnia, zupełnie nieoczekiwanie, Chance znika bez pożegnania...

To opowieść o zabawnych przypadkach, namiętności i pożądaniu, ale również o trudnych wyborach, cierpliwości i przyjaźni. O rozterkach, smutku i tęsknocie za ukochaną osobą. Ta historia pełna jest zaskakujących zwrotów akcji, uśmiechów, łez i radości. Od kart tej książki nie oderwiesz się aż do ostatniego zdania!

Po prostu zniknął... Tego się nie robi takiej dziewczynie!
https://editio.pl/ksiazki/slodki-dran-penelope-ward-vi-keeland,slodki.htm#format/d



   Nie będę się powtarzać pisząc jak bardzo uwielbiam powieści autorek zarówno w duecie, jak i osobno, bo widać to chociażby po ocenach. Co prawda nie wszystkie przeczytałam, bo kilka wciąż czeka na swoją kolej, kilka jest dopiero w zapowiedziach, ale największą ochotę miałam właśnie na "Słodkiego drania". Nie zawiodłam się i tym razem, a wybór książki na dany moment był strzałem w dziesiątkę, bo właśnie tego potrzebowałam po rollercoasterze, który właśnie przeczytałam.

   Myślę, że opis jest dość obszerny i dokładny, więc nie będę się powtarzać, by przytoczyć fabułę. Książka została podzielona na dwie części. Pierwsza, pisana z perspektywy Aubrey skupia się na zapoznaniu, wspólnej podróży, przyciąganiu i przywiązaniu. Dopóki Chance nie znika bez słowa..
Druga część natomiast dzieje się dwa lata później i tym razem to Chance został dopuszczony do głosu. Z jednej strony taki zabieg mi się podobał, ale z drugiej jednak wolałabym w tych dwóch częściach narrację naprzemienną. Ciekawiły mnie myśli bohatera w pierwszej części, a bohaterki w drugiej. Szczególnie, że w drugiej fabuła skupia się na wybaczeniu, akceptacji i ponownym zaufaniu.

   Największą zaletą "Słodkiego drania" jest humor i niewyparzony język Chance'a. Ta książka byłaby nijaka, gdyby nie to. Prawda jest taka, że nic odkrywczego, ani oryginalnego w niej nie ma, a mimo to jest przykładem na to jak dobrze skonstruowane postacie, z banalnej fabuły mogą stworzyć coś naprawdę dobrego. Zaskoczeniem dla mnie był powód zniknięcia Chance'a. W tej książce, dobrze nam znane "będzie ci lepiej beze mnie" nabiera sensu. Chodzi mi o to, że zwykle w książkach z tego gatunku, bohaterzy próbują zachować się szlachetnie "bo nie są dość dobrzy" dla wspaniałej i idealnej bohaterki. Co niesamowicie jest wkurzające, bo może tak drodzy panowie, dajcie zdecydować bohaterce? W tym jednak przypadku było to dość dobrze uargumentowane, co jak już pisałam było dla mnie miłym zaskoczeniem.

   Nie mogłabym nie wspomnieć o zwierzaku, którego bohaterzy przygarnęli, a którym była.. koza. Tak, dobrze czytacie, koza okazała się być przyjaznym i kochanym domowym zwierzakiem. Ilekroć tylko pojawiała się w książce, ja miałam na twarzy zaciesz. Kto by się spodziewał, że to właśnie koza mnie tak rozbawi. No i ogromny plus za to, że do samego końca ta koza się przewijała w fabule. Autorom często zdarza się "zapominać", że bohaterzy mają zwierzęta, co mnie osobiście niezwykle denerwuje. Dla Pani Keeland i Ward, zwierze było zdecydowanie trzecim głównym bohaterem.

   Nie byłabym natomiast sobą gdybym oczywiście się do czegoś nie przyczepiła. Tym razem jest to mało realne uczucie bohaterów. No bo oni spędzili ze sobą około tydzień. Ja naprawdę jestem w stanie zrozumieć, że mogli się do siebie przywiązać w jakimś stopniu i że dobrze im było w swoim towarzystwie. Jednak czy to był wystarczający czas na spędzenie kolejnych dwóch lat osobno w tęsknocie, przez cały czas myśląc o sobie nawzajem i nie mogąc sobie poradzić? Właściwie zmuszając się do "rozpoczęcia nowego życia po nim" - dotyczy to Aubrey. Tak, wiem że została porzucona bez wyjaśnień, ale odniosłam wrażenie, że przeżywała to rozstanie, jakby co najmniej rozpadł jej się 10-letni związek. Takie moje małe zastrzeżenie, bo wiem że to tylko książka, ale autorzy za bardzo wyolbrzymiają krótkie znajomości i przelotne romanse, co zaczyna mnie zwyczajnie męczyć. Dlatego też dużo bardziej wolę motyw "od przyjaźni do miłości", bo wtedy dopiero był ten czas na zakochanie. Nie zrozumcie mnie źle, to też nie był powód na obniżenie mojej oceny książki.



  Jak już wspomniałam wyżej, książki autorek nie są oryginalne i nie wyróżniają się jakoś szczególnie na tle podobnych. Za każdym jednak razem posiadają jakiś element, dzięki któremu powieść pozostaje w pamięci. W tym przypadku była to również wyżej wspomniana koza. Ja tę książkę zapamiętam właśnie dzięki niej.

   Ciesze się, że wydawnictwo wydaje po kolei książki tych Pań, bo traktuje je jako "pewniaki". Kiedy mam problem z wyborem książki do czytania, bo boje się zawodu, to wiem, że śmiało mogę brać w ciemno którąś wydaną przez ten duet.

   Polecam jak najbardziej, szczególnie że bohater od pierwszych stron potrafi zawrócić w głowie. Uwielbiam tak wygadanych, pewnych siebie i sypiących podtekstami facetów w książkach. Natomiast sytuacje z kozą rozbawią was do łez. Póki co jest to jedna z lepszych wspólnych książek autorek, jaką miałam okazję czytać.









19 maja 2019

Kontynuacja mrocznej, brutalnej i zachwycającej serii. "Echo" #2 - E.K. Blair


Tytuł: Echo
Tytuł oryginalny: Echo
Autor: E.K. Blair
Cykl: Czarny Lotos (tom 2)
Wydawnictwo: NieZwykłe
Tłumaczenie: Marta Słońska
Data wydania: 24 października 2018
Liczba stron: 334
Moja ocena: 9/10
Opis wydawcy

Podobno najdłuższe zarejestrowane echo rozbrzmiewało siedemdziesiąt pięć sekund, ale zapewniam cię, że tym razem potrwa to o wiele dłużej. Ogłuszający huk stłumił wszystkie dźwięki i pogrążył otaczający mnie świat w ciszy, pozwalając, by echo zniszczeń przetrwało znacznie, dłużej niż było to zamierzone.

To echo będzie podążać za mną wszędzie, niszcząc mnie… i niszcząc ciebie.

Chcesz odpowiedzi?

Ja też.

http://wydawnictwoniezwykle.pl/produkt/echo/







   Jeśli sądziłam, że napisanie opinii "Bang" było trudne ze względu na obawę przed zdradzeniem czegoś ważnego, do czego lepiej dojść samemu - to byłam w dużym błędzie. "Echo" to jest dopiero wyzwanie, bo napisanie czegokolwiek o tej części bez zdradzenia choćby minimum fabuły jest wręcz niemożliwe. W związku z tym ostrzegam, że może pojawić się spoiler - o ile można go tak nazwać, bo biorąc pod uwagę fakt jak zakończył się pierwszy tom i to, że po nim są jeszcze dwa, to raczej można domyślić się, że tak właśnie będzie. Ale żeby nie było, że nie ostrzegałam.


"To, co w danym człowieku najprawdziwsze, zawsze jest też najbardziej odpychające".


   Wspominałam już przy okazji opinii pierwszego tomu, ale zrobię to raz jeszcze. E.K. Blair nie ma wyznaczonych żadnych granic, nie traktuje żadnego tematu jako tabu, dlatego też jej książki są przesiąknięte brutalnością, krzywdą, okrucieństwem, są wulgarne, erotyczne i niemoralne. Dlatego też nie są dla wszystkich, nie każdy jest w stanie znieść to co się dzieje z bohaterami. Niektórzy uznają za wielką przesadę i zgorszenie fabułę jaką stworzyła autorka. Ja się zgodzę, bo rzeczywiście w pewnych momentach miałam ochotę powiedzieć dość, to za dużo. Jednak chwilę potem przypominałam sobie, że to tylko fikcja, że o to autorce chodziło. By zaszokować czytelnika, by wzbudzić w nim masę emocji i sprawić, żeby nie mógł się oderwać od lektury.

  W pewnym momencie znienawidziłam bohatera, Declan zrobił coś niewybaczalnego, brutalnego i złego. Stwierdziłam, że zasłużył na najgorsze a bohaterka powinna brać nogi za pas i zwiewać z dala od niego. Do teraz gdy wspominam tę sytuację czuję się zniesmaczona i zła. Tę scenę bym wyrzuciła z książki, bo choć jako takie uzasadnienie było, to ja w żadnym stopniu nie akceptuję takiego zachowania i zrobiło mi się przykro, że od tak zostało mu to wybaczone.

   Choć bohaterzy są nieźle pokręceni - kto by ich winił? Kto pozostałby normalny po przeżyciach jakie przeszli? To nawet mimo zła jakie ciągle wyrządzają sobie nawzajem, czułam do nich współczucie. A już w szczególności do bohaterki, która popadła w autodestrukcję. Nie sądziłam, że to będzie możliwe i że autorce uda się wycisnąć z moich oczu łzy, ale tak się właśnie stało i to nie jeden raz. Bohaterka została potraktowana w jeden z najbardziej okrutnych sposobów. Przez całe życie walczyła o przetrwanie, o akceptację i przede wszystkim o bliskość i miłość. Jak każdy człowiek, chciała być kochana. I jestem w stanie poniekąd zrozumieć jej zachowanie, jej upadek, jej myśli. Jak wspominałam - choć dorosła i nieźle pokręcona, z chaosem w głowie, wciąż w środku była małą, pięcioletnią dziewczyną, której odebrano szczęście i radość z życia. A mimo to, nawet w najgorszych momentach się nie poddała. Wciąż i wciąż walczyła o wolność, o życie i spokój.


"Cierpienie jest jak głęboka studnia, w której kąpię się każdego dnia. Zanurzam się aż po czubek głowy, czując, jak ból przenika przez pory mojej zniszczonej skóry; nasiąkam nim, zatracam się i tonę w jego odmętach, a on zakorzenia się we mnie bardzo głęboko, nie pozwalając znaleźć ani chwili spokoju."


   Zakończenie "Echo" znów miało czytelników zostawić z pytaniami, ale muszę przyznać, że prawie od początku serii wiedziałam, że ten moment nadejdzie. Nie wiem, czy to intuicja, czy po prostu autorka umiejętnie wplotła podpowiedzi w treść, ale po skończeniu książki miałam ochotę wykrzyczeć "wiedziałam!". Oczywiście nie czuję się rozczarowana, w żadnym wypadku. Bardziej ciekawi mnie jak rozwinie się teraz fabuła, dlatego od razu biorę się za "Hush".


  Lubię mocne i drastyczne książki, dlatego seria "Czarny Lotos" mnie zachwyciła - nawet mimo tej sytuacji o której wspomniałam wyżej, której nie potrafię wybaczyć autorce. Spotkałam się z opiniami, że to seria dla "niewyżytych i nieznających się na literaturze", ale przepraszam.. czy każda książka musi czegoś uczyć i być wybitnym dziełem? Nie. Książki mają sprawiać nam przyjemność (chociaż w tym przypadku o przyjemność ciężko, ze względu na bolesną treść). Chodzi mi o to, że każdy ma inny gust, każda książka znajdzie zwolenników i przeciwników, i to że ktoś czuje się urażony daną pozycją nie znaczy, że tylko "świrom" może się ona podobać.

  Dla mnie to jeden z lepszych darków (bo chyba pod ten gatunek można podpiąć tę serię?) jaki czytałam i jeśli nie jesteście wrażliwcami i lubicie mroczne klimaty, to polecam bardzo zapoznanie się z tymi książkami. Mam nadzieję, że tak jak ja pozostaniecie w szokującym zachwycie i z ciekawością będziecie śledzić losy bohaterów.




"Teraz możecie już odetchnąć, bo wreszcie jestem gotowa rozwiać się i ulecieć w nicość.
Teraz wiem, że moje kłamstwa, naprawdę zniszczyły to, czego nigdy zniszczyć nie chciałam."





"Czarny Lotos":
Tom 1. Bang
Tom 2. Echo
Tom 3. Hush




11 maja 2019

"Niecodzienna para przyjaciół" - "Fighting temptation" #1 - K.C. Lynn


Tytuł: Fighting temptation
Tytuł oryginalny: Fighting temptation
Autor: K.C. Lynn
Cykl: Honorowi mężczyźni (tom 1)
Wydawnictwo: NieZwykłe
Tłumaczenie: Weronika Kryń
Data wydania: 14 listopada 2018
Liczba stron: 456
Moja ocena: 8/10
Opis wydawcy

Jaxson jest arogancki, skłonny do złości i agresji. Ale jest także wyjątkowy, silny i honorowy. Uwielbiam wszystkie jego wady bezwarunkowo i nieodwołalnie. Chociaż on sam nie wierzy w miłość, ja zawsze będę go kochała.

Julia Sinclair.
Julia różniła się od wszystkich ludzi, których znałem. Wcześniej nigdy bym nie przypuszczał, że może istnieć ktoś równie dobry i szczery. Im lepiej ją poznawałem, tym bardziej byłem od niej uzależniony. Z każdą chwilą spędzoną razem niszczyła jakąś część mroku, który gdzieś we mnie tkwił. Dzięki Julii moje gówniane życie nie wydawało się takie okropne. I zanim się spostrzegłem, zakochałem się w dziewczynie nie z tego świata.

Jaxson Reid
Niecodzienna para przyjaciół – niewinna dziewczyna o dobrym sercu i powszechnie znany „niegrzeczny chłopiec”. Los sprawił, że ich ścieżki się przecięły, co sprawiło, że powstała między nimi silna więź oraz pojawiła się pokusa, której oboje pewnej nocy ulegli.

Mija pięć lat; Jaxson powraca do jedynej dziewczyny, która była dla niego ważna, aby naprawić błędy przeszłości. Jednak jest ktoś, kto nie cieszy się z jego powrotu. Ktoś, kto uważa, że Julia ma już kogoś, kto o nią zadba i kto nie cofnie się przed niczym, aby ten stan rzeczy nigdy nie uległ zmianie.
Jaxson nie tylko będzie musiał stanąć do walki w obronie Julii, ale również zmierzy się twarzą w twarz z własnymi demonami, dręczącymi jego duszę: uosobieniami śmierci, zepsucia, destrukcji i wojny.

http://wydawnictwoniezwykle.pl/produkt/fighting-temptation/




   Pamiętam gdy czytałam tę książkę po raz pierwszy, pamiętam jak bardzo byłam zachwycona i czekałam na jej wydanie. Gdy po latach w końcu się doczekałam i ponownie zabrałam za lekturę, niestety nie mogę potwierdzić zachwytu. Książka w dalszym ciągu mi się podobała, jednak tym razem dostrzegłam powtarzalność tematu. Kilka lat temu nie tylko na polskim rynku nie było tak ogromnego wyboru książek new/young adult, ale też czytając w oryginale nie miałam zbyt wiele tego typu powieści na koncie. Dlatego też było to dla mnie coś nowego, coś oryginalnego i ciekawego. Dziś mogę śmiało napisać, że po około setce książek z podobnym motywem, nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Jest jednak napisana bardzo dobrze i dzięki temu dostała ode mnie tak wysoką ocenę.


"Nie możesz zniszczyć kogoś, kto już od dawna jest martwy w środku."


   Spotkanie bohaterów następuje w niecodziennej i nieciekawej sytuacji. Jax ratuje Julię przed dwójką typów, którzy są o krok od skrzywdzenia dziewczyny. Mówi się, że wszystko dzieje się po coś i może w przypadku Julii oraz Jaxa tak właśnie było. Zaprzyjaźniają się ze sobą i spędzają razem wolne chwile. Mimo silnej więzi i przekroczenia granic przyjaźni w uczuciach, żadne z nich nie przyznaje co do siebie czuje. Kiedy Jax oznajmia przyjaciółce, że wstąpił do marynarki wojennej, dziewczyna jest rozdarta między uczuciami a przyszłością Jaxa. Przed samym wyjazdem chłopaka sprawy nieco się komplikują, gdy dziewczyna postanawia wyznać prawdę. Reakcja Jaxa nie jest jednak tym czego oczekiwała. Mimo to przyjaźń wygrywa i bohaterzy spędzają ze sobą ostatnie chwile przed wyjazdem chłopaka. Niestety to nie jedyny raz gdy dziewczyna zostaje odrzucona, bo jakiś czas później chłopak znów to robi. Tyle że tym razem nieco bardziej boleśnie i krzywdząco.
Mija pięć lat, wydawałoby się, że Julia ułożyła sobie życie na nowo, aż pewnego dnia w jej domu pojawia się nie kto inny, tylko Jaxon.. który nie zniknie dopóki nie odzyska przyjaciółki, albo kogoś więcej.

   Niewątpliwym atutem "Fighting Temptation" jest siła przyjaźni. Nie tylko tej między głównymi bohaterami, ale także wśród reszty bohaterów tworzących tę historię. Autorka każdego z nich wykreowała tak, by mogli się wyróżniać. By mogli tworzyć rodzinę, pełną barwnych charakterów. Chociaż podobnie jak tę część, czytałam również kolejne to śmiało mogę napisać, że jest na co czekać, bo autorka postarała się nawet bardziej w historii przyjaciół Jaxa i Julii.
Warto wspomnieć o wspomnieniach Jaxona z z pobytu w Iraku. To co przeżył on, wraz z przyjaciółmi było koszmarne. K.C. Lynn dawkuje czytelnikom informacje z tym związane, by w kolejnych częściach rozjaśnić nam ten obraz.

   Niestety pierwszy tom serii "Honorowi Mężczyźni" nie wyróżnia się na tle powieści swojego gatunku. Nic więc dziwnego, że chyba trochę została zignorowana w świecie literackim. Ja uważam, że warta jest przeczytania, bo styl pisania autorki wciąga od pierwszych stron, bohaterzy zyskują sympatię, a po przeczytaniu chce się kolejnych tomów o kolejnych bohaterach (które mam nadzieję, niedługo się u nas pojawią).


"- Płacz. Nie ma w tym nic złego. Trzymając to w środku, robisz sobie krzywdę."




  Chciałabym wspomnieć również o stronie wizualnej książki. Napisałam, że "Fighting Temptation" nie została doceniona i myślę, że poniekąd powodem może być okładka. Od razu zaznaczę, że sto razy lepsza od oryginalnej (która chyba ze dwa razy została zmieniania), to jednak gdy pierwszy raz ją zobaczyłam, od razu pomyślałam że coś jest nie tak. Doszłam do wniosku, że od razu skojarzyła mi się z erotykiem - pomimo kolorów. Jasne, sceny erotyczne się pojawiają, ale nie są przesadzone, a raczej sensowne i napisane ze smakiem. Ponadto nie przytłaczają i nie pojawiają się w każdym rozdziale. Sama nie jestem pewna o co może chodzić, ale z pewnością mam problem z okładką.

   Jeśli jeszcze nie czytaliście, to ja osobiście jak najbardziej polecam - szczególnie fanom gatunku. Może nie dostaniecie nic czego nie czytaliście, ale zapewniam miło spędzony czas, uśmiech a także wzruszenie.






"Honorowi mężczyźni":
Tom 1. Fighting Temptation
Tom 2. Sweet Temptation
Tom 3. Resisting Temptation





3 maja 2019

"Nawet najczarniejsze serca są zdolne do miłości." - "Mroczna miłość" i "Mroczne pożądanie" - T.M. Frazier


Tytuł: Mroczna miłość
Tytuł oryginalny: The Dark Light of Day
Autor: T.M. Frazier
Cykl: Mroczne światło (tom 1)
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Grzegorz Gołębski
Data wydania: 27 lutego 2019
Liczba stron: 344
Moja ocena: 8/10
Opis wydawcy
Historia, niepokornego, niebezpiecznego zabójcy znanego z serii King!

Jake jest mrocznym, tajemniczym, wytatuowanym i bardzo niebezpiecznym motocyklistą, od którego ktoś taki jak 17-letnia Abby powinien trzymać się z daleka. Jednak dziewczyna wbrew pozorom nie jest taka niewinna, jak mogłoby się wydawać, a życiowe doświadczenia sprawiły, że niełatwo ją złamać.

Jake i Abby poznają się w dziwnych okolicznościach. Ona spędza noc w samochodzie swojej zmarłej babci na złomowisku, on robił to, co zdarzało mu się dość często, czyli spędzał czas… w miłym towarzystwie.

Oboje noszą w sercach ciemność, oboje przekonali się, że mogą liczyć tylko na siebie i oboje odkryją smak pierwszego prawdziwego uczucia, które narodzi się… w mroku.

http://www.wydawnictwokobiece.pl/produkt/mroczna-milosc-mroczne-swiatlo-tom-1/#



   "The Dark Light of Day" przeczytałam dokładnie 3 lata temu. Byłam zachwycona i nie widziałam innego wyjścia, niż ocenić tę książkę na maksimum punktów na lubimyczytać.pl. W chwili obecnej, po znajomości już innych książek autorki, po dokładniejszym zapoznaniu się z jej stylem, wracając do powyższego debiutu autorki, zauważyłam wiele różnic. Nie zmieniło to faktu, że książka w dalszym ciągu mi się podobała, ale nie byłam już nią zachwycona tak, jak za pierwszym razem, bo doszukałam się wielu wad.


"Chodzenie z przyjacielem w ciemności jest lepsze od chodzenia samotnie w świetle."


   Abby przeżyła w dzieciństwie horror. Dosłownie. Najgorsze w tym jest to, że ludzie, którzy powinni kochać ją bezwarunkowo, z którymi powinna czuć się najbezpieczniej, ludzie którzy dali jej życie zgotowali jej piekło na ziemi. Gdy w końcu dziewczynka ucieka z nadzieją na ocalenie, zostaje przerzucana z jednej rodziny zastępczej, do drugiej, gdzie wcale nie ma lepiej. W końcu po latach zaniedbania, braku miłości, braku zaufania i radości, trafia do Babuni, która wyrozumiale i powoli pokazuje jej czym jest miłość. Niestety i to kiedyś się kończy, a dziewczyna z braku możliwości postanawia zamieszać na złomowisku, w starym samochodzie Babuni. Do czasu, aż nie zostaje jej przystawiona lufa do głowy. Czy czeka ją śmierć, wyzwolenie od złego? Czy może kolejne więzienie? Albo szczęście..
   Jake, obwiniany przez ojca za śmierć dwóch najbliższych mu osób, decyduje się uciec z miasta. Zostawiając za sobą stoczonego na samo dno ojca, warsztat samochodowy i miasto bez żadnych perspektyw. Jake'a "praca" jest nietypowa (nie będę zdradzać, musicie sami się dowiedzieć podczas czytania), ale chłopak jest w niej najlepszy. Po paru latach, gdy warsztat ojca podupada, postanawia wrócić do miasta by ratować dom, który tak bardzo kochała jego matka. Jego plany to postawić warsztat na nogi, spakować się i wrócić tam, skąd przybył. Czy zimny i oschły chłopak, zmieni swoje plany dla pewnej rudej, niepewnej nastolatki, ukrywającej ciało i serce?


"Wolę przyjemną ciszę niż niewygodne rozmowy każdego dnia."


   Dla wyjaśnienia, powyższa książka jest debiutem literackim T.M. Frazier, prequel który można powiedzieć zapoczątkował serię "The King". Jeśli wspomnianą serię mieliście okazję czytać, to na pewno pamiętacie Jake'a i Abby, czyli małżeństwo do którego zwracali się bohaterzy w kłopotach. "Mroczna miłość" to tylko i wyłącznie historia Jake'a i Abby, dlatego chłopaków z "The King" tu nie znajdziecie. Spokojnie zatem nie trzeba czytać tej historii jako pierwszej, bo nie ma ona wpływu na kolejne książki autorki. Mam wrażenie, że zaplątałam to wyjaśnienie, ale ma nadzieję że zrozumieliście o co chodzi :D

   Tak jak wspominałam na samym początku da się wyczuć pewne niedociągnięcia. Na przykład tak jak parę lat temu byłam zauroczona miłością bohaterów, tak teraz niestety jedyne co mam w głowie to pytanie - skąd właściwie ta miłość się wzięła. Jak dla mnie to raczej "uczepienie" się osoby, która wykazuje pewną troskę i dobro. Tak jak kot, który przywiąże się do każdego, kto się nim zajmie, nakarmi i go przygarnie. Tego zakochania bohaterów, o których mówią nie poczułam ani trochę z prostej przyczyny - oni właściwie się nie znali, nie mieli czasu by spędzić ze sobą odpowiedni czas na to by uczucie mogło się rozwinąć. W związku z tym padła prosta i tak dobrze znana mi fraza z podobnych książek, czyli "miłość od pierwszego wejrzenia". Niestety nie lubię gdy tak się dzieję. Ja lubię obserwować rosnącą miłość, poznawanie się i przywiązywanie. I ja wiem, że książki autorki nie należą do tych sielankowych, tylko brutalnych i mrocznych. Mimo to jednak, tym bardziej uważam, że bohaterzy jej książek przez okropne doświadczenia i zawody z przeszłości, nie powinni tak szybko ufać nowo poznanym osobom. I nie powinni zakochiwać się niemal od razu po tym, jak wszem i wobec ogłaszają jak to nie mają uczuć, nigdy nie kochali i nie pokochają. Trochę mi się to ze sobą kłóci. I tylko z tego powodu tym razem obniżyłam ocenę.

   T.M. Frazier nie uznaje słowa "umiar", co dla mnie jest strzałem w dziesiątkę. No bo, w każdej (prawie) książce, gdy tylko ma stać się bohaterce coś złego, brutalnego i niedopuszczalnego, NAGLE któryś z bohaterów (najczęściej główny) pojawia się sekundę przed atakiem, ratując wybrankę serca. W związku z tym zawsze wiem, że do najgorszego nie dojdzie, bo zaraz przyjdzie pomoc. Cóż, Pani Frazier lubi katować swoich bohaterów i nie szczędzi im cierpienia. Dlatego też lubię w jej książkach ciągłą akcję, mrok, cierpienie a następnie radzenie sobie z tym. Oczywiście to co przechodzą bohaterzy nie jest w żadnym stopniu fajne, ale lubię to że autorka żadnego tematu nie traktuje jako tabu, coś zakazanego o czym lepiej nie pisać. Nie, ona wręcz ze szczegółami opisuje najbrutalniejsze sceny.


"(...) nawet najczarniejsze serca są zdolne do miłości..."


   "Mroczna miłość" napisana jest z perspektywy bohaterki. Jedynie prolog i epilog należą do Jake'a. I choć zawsze mam z tym osobisty problem, bo jednak lubię narrację naprzemienną, tak tym razem zdecydowanie książka należała do Abby, więc tylko jej perspektywa jest jak najbardziej uzasadniona.

   Kilka lat temu napisałabym, że to najlepsza książka autorki. Dziś jednak nie mogę tego zrobić, ale nie zmienia to faktu, że i tak z lektury jestem zadowolona. Według mnie od razu da się wyczuć początki pisarstwa Pani Frazier, przez zbyt proste dialogi czy za mało emocji w bohaterach, ale nie przeszkadzało mi to w czytaniu, a nawet nie mogłam się oderwać do samego zakończenia, które w pełni mnie usatysfakcjonowało.

   Należy pamiętać jednak, że ani ta książka ani pozostałe autorki, nie są dla wszystkich. W szczególności nie dla ludzi młodych, nastolatków, przez ogromną ilość wulgaryzmów, brutalne sceny i erotyzm, który może nie rządzi tą książka i nie wylewa się ze stron, to jednak obecny jest, co niektórym wiem, że może przeszkadzać.

   Polecam natomiast fanom autorki, ludziom o mocnych nerwach. Może dzięki tej książce będziecie mogli wyznaczyć sobie granicę czy jesteście w stanie przez nią przebrnąć, czy to może już za wiele.


   Ja akurat jestem raczej odporna i wiem, że mogłabym w książce znieść wiele więcej. Po za tym jakkolwiekby to nie zabrzmiało, lubię książki w mrocznej i brutalnej odsłonie. Nie wińcie mnie. "Mroczna miłość" jest tym, czego nikt nie chciałby przeżyć na własnej skórze. Nie znajdziecie słodkich słówek, kwiatków i spokoju. W zamian dostaniecie krew, gniew, chęć zemsty i ból. Czy jesteście na to gotowi?




~~~~





Tytuł: Mroczne pożądanie
Tytuł oryginalny: Dark Needs
Autor: T.M. Frazier
Cykl: Mroczne światło (tom 1.5)
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Grzegorz Gołębski
Data wydania: 27 lutego 2019
Liczba stron: 112
Moja ocena: 7/10
Opis wydawcy
Jake dokonał zemsty, a jego sumienie ma kolejną złą duszę na koncie. Jednak, kiedy Jake odbiera życie, podsyca też mrok, ten najciemniejszy w swoim sercu. Abby jeszcze nigdy nie widziała jego prawdziwej natury, w której nie brakuje zła.

Czy kobieta, która nadała jego życiu sens, przyjmie go do siebie z powrotem? Czy w końcu znajdą spokój i szczęście, którego tak naprawdę pragną?

Być może mieliby szansę znaleźć odpowiedzi na te pytania, jednak ich małe szczęścia przyćmi wkrótce zupełnie inny rodzaj mroku, kiedy do ich drzwi zapuka policja i być może w końcu Jake będzie musiał zapłacić za to, co zrobił.

http://www.wydawnictwokobiece.pl/produkt/mroczne-pozadanie-mroczne-swiatlo-tom-2/




   "Mroczne pożądanie" to zaledwie stu stronicowy dodatek do głównej powieści. Stwierdziłam zatem, że bez sensu dzielić tę opinię na dwa posty, bo szczerze mówiąc nie wiele mam do dodania, po przeczytaniu go. Wciąż się zastanawiam czy właściwie był potrzebny, bo historia Jake'a i Abby została zamknięta w pierwszym tomie. A jeśli już autorka tak bardzo chciała dodać do tej opowieści krótką kontynuację, to mogła zrobić to po prostu w tomie głównym. Nie lubię rozbijania książek, szczególnie jeśli chodzi o takie dodatki. Nie dość że bez sensu, to jeszcze nabijanie sobie kasy na czytelnikach.

   Tym razem autorka skupiła się na perspektywie Jake'a, którego ten dodatek właściwie dotyczy. Pewna sprawa wyszła na jaw, za co Jake ma odpowiedzieć. Akcja skupia się wiec na rozwiązaniu sprawy, ale także na krótkim przedstawieniu czytelnikom ciąg dalszy miłości bohaterów.
Ponadto w "Mrocznym pożądaniu" pojawia się nam wszystkim dobrze znany King. Jego rola nie jest duża, ale myślę że miało to być połączenie w jakimś stopniu tych książek.

   Mimo, że jak pisałam, tom 1.5 nie wnosi za wiele do całej historii bohaterów, to polecam przeczytać, bo zajmie wam to zaledwie pół godziny. Nie oczekujcie od niego jednak zbyt wiele.




"Mroczne światło":
Tom 1. Mroczna miłość
Tom. 1.5. Mroczne pożądanie


20 marca 2019

On szuka żony, ona zabawy. Co z tego wyniknie? - "Jackson" IV - Eve Jagger


Tytuł: Jackson
Tytuł oryginalny: Jackson
Autor: Eve Jagger
Cykl: Sexy Bastard (tom 4)
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Monika Pruska
Data wydania: 8 czerwca 2018
Liczba stron: 320
Moja ocena: 6/10
Opis wydawcy
Jackson jest odnoszącym sukcesy architektem, któremu do szczęścia brakuje tylko idealnej żony. Ułożył nawet sobie listę cech perfekcyjnej wybranki, która będzie pasowała do jego świata.

Kiedy spotyka Skylar, wydaje się, że musi skreślić wszystkie punkty ze swojej listy, bo dziewczyna kompletnie nie pasuje do jego ideału. Jest spontaniczna, żywiołowa i nieuporządkowana, a do tego wciąż pakuje się w tarapaty.

Jackson musi podjąć najważniejszą decyzję w życiu i wybrać pomiędzy przygodą a szansą na ustatkowane życie. Chociaż Skylar podbija jego serce, to w niczym nie przypomina idealnej kobiety, z którą chciał budować wspólną przyszłość.

Czy Jackson pójdzie za głosem serca i wprowadzi odrobinę szaleństwa do poukładanego życia?

http://www.wydawnictwokobiece.pl/produkt/sexy-bastard-jackson/#



   "Sexy Bastard" to czterotomowa seria o (jak sama nazwa wskazuje) seksownych draniach.  Poprzednie trzy tomy czyli "Hard", "Cash" oraz "Knox" oceniłam jednakowo, czyli 7/10, bo były na takim samym poziomie. Jasne, było lepiej lub gorzej, ale ostatecznie mi się podobały i brałam tę serię za "pewnik" i sięgałam po kolejne tomy wtedy kiedy oczekiwałam czegoś lekkiego, spokojnego i relaksującego. Nie inaczej było też tym razem, tyle że "Jackson" okazał się najsłabszy z całej serii i mogę napisać, że odrobinę się zawiodłam. Nie oczekiwałam fajerwerków, bo skoro nie dostałam ich przy wcześniejszych częściach, wiedziałam że i w tej ich nie dostanę. Ale miałam nadzieję na coś więcej, niż na treść o której na drugi dzień zapomnę.

   Jackson to już ostatni z czwórki przyjaciół, który jest singlem. Ułożony, poważny i uporządkowany architekt szuka kobiety idealnej, która spełni jego oczekiwania z "listy" cech, które powinna posiadać jego kobieta życia. I znajduje, ale nie czuje przy niej nic, nawet niechętnie zabrałby ją do domu. Zdeterminowany jednak, nie poddaje się w poszukiwaniach. Kiedy spędza wieczór z jednym ze swoich klientów i jego przyjaciółmi w nocnym klubie, na scenie dostrzega ślicznotkę, od której nie potrafi oderwać wzroku. Gdy widzi jak obcy mężczyzna próbuje ją dotknąć (co jest zakazane), nie czeka tylko rusza w jego stronę. Lecz to nie on nokautuje mężczyznę, a sama zainteresowana. Problem jednak jest taki, że owa kobieta jest całkowitym przeciwieństwem wyobrażenia "żony idealnej" Jacksona.

   Skylar kieruję się w życiu zasadą - żadnego zaufania, żadnej miłości, żadnego przywiązania i myślenia o przyszłości. Pozwala sobie jedynie na dobrą zabawę. Tracąc możliwość do rozwijania swojej pasji, łapie się "chwilowych prac" by przeżyć. Nadszarpnięte zaufanie i porzucenie sprawiło, że nie wierzy w ludzi, bo według niej oni zawsze odchodzą jak tylko zrobi się poważniej. Lekkomyślna i rozrywkowa przyjmuje zakład od przyjaciółki. Ma wystąpić na scenie w klubie nocnym i nie uciec z niej w połowie występu. Prawie jej się udaje, jednak jeden napalony gość przekracza granice. Mimo to zakład wygrywa, a tym samym pozwala sobie na małe co nieco z przystojnym Jacksonem. Problem jednak jest taki, że Jackson szuka czegoś stałego i wszystko planuje, a ona chce jedynie się zabawić.

Czy dwa przeciwieństwa mają szansę stworzyć normalny związek? Czy bohaterzy dojdą do kompromisu? Przeczytajcie a się dowiecie.

   Podobały mi się odmienne charaktery bohaterów. To że Jackson nie okazał się kolejnym draniem, który nie chce przyszłości z kobietą, tylko właśnie chcę wiązać przyszłość z kobietą. Rzadko kiedy natrafiam na bohaterów, którzy tak usilnie próbują znaleźć swoją drugą połówkę bo marzą o żonie, domu i dzieciach. Skylar natomiast była tą, która od tego uciekała i się wzbraniała. Pomysł zatem dobry, ale wykonanie zbyt proste.

   Problem z "Jackson'em" jest taki, że nie wywołuje żadnych emocji, nie skupiałam się za bardzo na treści bo było nudno a bohaterzy tylko mignęli mi przed oczami. Poznali się, pobawili, zakochali i koniec. W tych słowach jestem w stanie określić całą książkę, bo tak naprawdę nic więcej w niej nie było. Autorka co prawda próbowała lekko przedramatyzować ich relację w pewnym momencie, ale znowu, nie wywołało to żadnego dreszczyku, zniecierpliwienia ani emocji. Nic.

   Tak jak w poprzednich częściach coś tam jednak się działo, ciekawiło mnie i z przyjemnością śledziłam losy bohaterów, tak w tym przypadku czytałam by dojść jak najszybciej do końca. Nie mówię, że to zła książka, nie. Chodzi o to, że pomysł choć oklepany, to można go było nieco bardziej dopracować i włożyć w to jakieś emocje. Zamiast tego jak pisałam - była dwójka bohaterów, kilka razy się zabawili, trochę od siebie uciekali, kłócili, by na koniec być razem. I to wcale nie jest spoiler, bo tego typu książki tym schematem się właśnie charakteryzują. Ciągle jednak liczyłam na coś więcej, ale tego nie dostałam.


   "Jackson" niestety nie spełnił moich oczekiwań, trochę mnie nudził i średnio zaciekawił. Przeczytałam go jednak  błyskawicznie, bo nie ma zbędnych opisów i bezsensownych sytuacji. Akcja płynnie i lekko leci do przodu. Choć pokuszę się o stwierdzenie, że zbyt lekko i szybko. W tego typy relacjach bohaterów, myślę że potrzeba nieco więcej by ich ze sobą związać. Ja mam wrażenie, że połowa książki mi umknęła i nie wiem kiedy nastąpił moment zakochania. Na szczęście autorka nie skupiła się na scenach erotycznych, więc nie ma obaw przytłoczenia ich nadmiarem.

   Średnie zakończenie serii, ale dla tych co przeczytali poprzednie tomy, które im się podobały, powinno być satysfakcjonujące. Szczególnie, że bohaterowie poprzednich części też się przeplatają, więc można podejrzeć co u nich słychać. Niewymagająca na kilka godzin lektura, ale nie do zapamiętania na dłużej. Myślę, że nie więcej niż tydzień i całkowicie o niej zapomnę.





"Sexy Bastard":
Tom 1. Hard
Tom 2. Cash
Tom 3. Knox
Tom 4. Jackson