Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fabryka Słów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fabryka Słów. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 czerwca 2015

Zwycięzca bierze wszystko - Aneta Jadowska

Czasem brutalna prawda działa lepiej niż miękkie słówka.''

Anety Jadowskiej chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Jej książki potrafią masakrycznie pochłaniać, uzależniać i dobrze bawić. Nie sposób więc nie wracać do świata przez nią stworzonego - pełnego przeróżnych istot nadprzyrodzonych, którym nie brakuje humoru, sarkazmu i waleczności. Mnie co prawda trochę zajęło sięgnięcie po trzeci tom, bo ponad rok, ale może to i lepiej, bo nie skończę aż tak szybko przygody z tymi świetnymi bohaterami.

Co słychać u Dory Wilk? Mogłabym napisać, że nic nowego. Jak zwykle czyimś marzeniem jest pozbawienie ją życia, a ona musi na jakiś czas oddalić się od centrum wszystkich wydarzeń i wyruszyć w miejsce ze swojej przeszłości. Jej towarzyszami są spokojny anioł i niestabilny emocjonalnie diabeł, ale możecie być pewni, że z czasem grono się powiększy. Na dodatek rozpoczyna się rewolucja, a wiedźma odegra w niej dość znaczącą rolę. Dlatego nie może pozwolić, by ktoś przeszkodził jej w planach. Nawet jeśli tym kimś jest Abbadon.

Wiecie, trochę trudno ogarnąć z początku o co chodzi w trzecim tomie, jeśli poprzednie czytało się dawno temu. Ale z czasem zaczęłam kojarzyć sporo faktów i je ze sobą wiązać, więc aż tak źle nie było. A kiedy już przypomniałam sobie, kto jest kim i co zrobił, zostałam wciągnięta razem z postaciami w wir wydarzeń. Możecie być pewni, że jest ich naprawdę sporo i jak przystało na Jadowską - nudzić się nie da. 
Powieść czyta się szybko i trudno się od niej oderwać, ale też nie dorównuje poprzednim częściom. Najbardziej irytuje główna bohaterka, której, mam wrażenie, autorka podarowała wszelkie możliwe zdolności. Wampir, wilkołak, wiedźma, anioł? Czemu nie? W końcu można być wszystkim. Zabrakło w Zwycięzcy również charakterystycznego dla Jadowskiej złośliwego języka. Nie przypominam sobie ani jednego momentu, kiedy się zaśmiałam, a we wcześniejszych tomach śmiech stale towarzyszył mi w trakcie czytania.

Bardzo podobały mi się za to relacje Dory ze znaczącymi postaciami, które na początku zaskakiwały nie tylko mnie, ale również bliski krąg przyjaciół wiedźmy. Oraz to, jak radziła sobie z duchami przeszłości i ze złem, w które nikt nie chciał uwierzyć. No i nie da się zapomnieć o porąbanym trójkącie! 

Zwycięzca bierze wszystko to powieść dobra, z którą można spędzić fajnie kilka godzin, ale niestety nie tak świetna jak Złodziej dusz czy Bogowie muszą być szaleni. Z pewnością sięgnę za jakiś czas po kolejne części, które może będą lepsze niż ten.
Ocena 4+/6

niedziela, 9 listopada 2014

Zew księżyca - Patricia Briggs

Tańcz, kiedy śpiewa księżyc i nie płacz z powodu kłopotów, które jeszcze nie nadeszły.''

Okładka wołająca o pomstę do nieba, opis, który niespecjalnie intryguje. Dlaczego więc przeczytałam Zew księżyca? Sama do końca nie wiem, książkę dorwałam kiedyś na jednej z wymian, a w ostatnich tygodniach mój wzrok zatrzymywał się właśnie na niej. Stwierdziłam, że pora dać jej szansę, a że o wilkołakach ostatnio czytałam... dawno temu, to był to kolejny argument za tym, by poznać twórczość  Briggs.

Mercedes Thompson ma swój warsztat samochodowy, w którym naprawia właśnie furgonetkę należącą do wampira. Jej sąsiadem jest za to wilkołak, który nieustannie próbuje uprzykrzyć jej życie... Sama wie, że nie wchodzi się wilkołakom w drogę, bo w innym wypadku mogą być niebezpieczne. Dlatego stara się zachować ostrożność, co nie jest do końca łatwe, bo zarówno one jak i ona potrafią się nawzajem rozpoznać. Mercedes nie jest do końca zwyczajna, a to właśnie wpakuje ją w kłopoty, które prawie wcale jej nie dotyczą.

Patricia Briggs ma lekki, swobodny styl, dzięki któremu łatwo jest wejść w świat przez nią stworzony. A jest to świat, w którym swój prym wiodą przede wszystkim wilkołaki, chociaż nie można zapomnieć również o wampirach, wiedźmach i innych różnych dziwactwach, które czasami ze sobą współpracują, wiążą, zostają wrogami i to dzięki temu wymieszaniu istot paranormalnych książka stała się z pewnością dużo ciekawsza i bogatsza.
Zew księżyca to takie czytadło urban fantasy, przy którym miło spędza się czas i od którego z trudem się oderwać, ale nie ma w sobie nic wyjątkowego. Bo okej - czyta się tę powieść w mgnieniu oka, ma swoje lepsze i gorsze fragmenty, całość trzyma się jako tako, ma trochę wyrazistych bohaterów. Ale chyba nie ma jakiegoś mocnego plusa, który mógłby spowodować, że ta pozycja stanie się jedną z moich ulubionych. Nie czytałam jej z wypiekami na twarzy, nie przypominam sobie fragmentów, które mnie rozbawiły - a tego oczekiwałam po książce, która miała być mrocznym urban fantasy.

No właśnie. Zabrakło też trochę klimatu. Skoro są istoty paranormalne, a przede wszystkim wilkołaki, powinno być mrocznie, tajemniczo. Było tak tylko kilka razy, a powinno utrzymywać się przez całą książkę. Podobało mi się za to pokazanie jak funkcjonuje społeczność wszystkich nieludzi, chociaż też nie wszystko zostało tu wyjaśnione. Polubiłam za to główną bohaterkę, co samo w sobie jest już jakimś sukcesem książki - wydała się całkiem okej, no i nie mogę nie wspomnieć o jej sąsiedzie - po przeczytaniu tego tomu mam ochotę pokroić się z ciekawości i dowiedzieć co dalej się z nim dzieje.

Ogólnie rzecz biorąc Zew księżyca polecam. Ale nie aż tak, że mam ochotę o tej książce gadać i się nie zamykać. Miło ją wspominam, dzięki niej oderwałam się od szkolnej rzeczywistości, no i w końcu zaczęłam coś czytać. Jeśli nie macie pomysłu po co sięgnąć, a macie akurat u siebie tę pozycję, to wydaje mi się, że i wam powinna przypaść do gustu.
Ocena 4/6

piątek, 18 stycznia 2013

Bogowie muszą być szaleni - Aneta Jadowska


Seria/cykl wydawniczy: Heksalogia o Dorze Wilk tom II
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 9 styczeń 2013
,,Spoglądali na mnie, jakbym była różowym słoniem, który dość nieoczekiwanie pojawił się w salonie.''

Przeczytawszy kilka dni temu Złodzieja dusz, od razu sięgnęłam po drugą część - Bogowie muszą być szaleni. Osobom znającym Dorę, nie muszą tłumaczyć, jaka byłam szczęśliwa, mając u siebie już kolejny tom, po którym spodziewałam się naprawdę wiele akcji. W końcu tytuł do czegoś zobowiązuje. Muszę napisać, że nadal jestem pełna podziwu dla autorki za jej genialne pomysły, dzięki którym miałam przyjemność spędzić całkiem miło czas wolny od obowiązków szkolnych. Osobiście jestem bardzo na tak i mam nadzieję, że w przyszłości nic sie nie zmieni. Jak wypadła druga część w porównaniu do pierwszej? O tym w dalszej części recenzji.

Dora Wilk znana jest przede wszystkim jako złośliwa wiedźma, która nieustannie wplątuje się w kłopoty, w których nikt (uwierzcie!), nie chciałby się znaleźć. Co tym razem? Kiedy pewnego dnia, sobie smacznie śpi, w śnie odwiedza ją kobieta, która potrafi przemieniać się we wronę i pokazuje jej przerażającą przyszłość. Musi zrobić wszystko, aby do tego nie doprowadzić, dlatego też całkowicie niechętnie odnawia i poprawia kontakty z wampirami, wilkołakami, czy też Archaniołami. Jej zadaniem jest, by Toruń, Trójmiasto, Trójprzymierze i Thorn były nadal bezpiecznymi miejscami. Zaprowadzenie porządku nie ułatwia jej z pewnością totalna wariatka, która nigdy nie zaznała miłości. Okładkowo, ale stosownie do sytuacji: ,,Drżyjcie Bogowie. Niech zabrzmi Highway to hell!''

Sięgając po tę powieść, byłam świadoma tego, że może wypaść gorzej niż Złodziej dusz i tak też jest. Aneta Jadowska przyzwyczaiła mnie do swojego złośliwego, jadowitego języka, dzięki któremu wypowiedzi bohaterów rozkładały mnie na łopatki, a tutaj mi tego zabrakło. Pisarka nadrobiła jednak pod koniec książki, gdzie śmiałam się już co chwilę. Co jeszcze mi nie odpowiadało? Liczba nowych wątków, jaka została wprowadzona zwiększa akcje, historia staje się bogatsza, ale przez to też dowiadujemy się tylko ogólnikowo o systemie, chociażby wampirów czy Archaniołów. Jest dużo informacji, ale wszystko naraz nie dało, według mnie, zamierzonego efektu. Z mankamentów tyle, a teraz przejdźmy do rzeczy przyjemniejszych, dzięki którym po raz kolejny zatraciłam się w piórze Jadowskiej.

Po pierwsze, postaci, przez które wiele razy podczas lektury miałam ochotę powyrywać sobie włosy, bo nie mogłam uwierzyć w to co robią, mówią. Uwierzycie jeśli powiem, że tu są jeszcze bardziej wyraziści i dużo ciekawsi niż w Złodzieju dusz? Dora po prostu ma w sobie coś, co każe dosłownie każdemu zamknąć jadaczkę i obślinić jej rękę. Muszę dodać, że się okropnie pomyliłam pisząc recenzję wcześniejszego tomu. Bo wiele zmienił Miron, który tym razem podbił moje serce bardziej niż Joshua. Kiedy czytałam pewne fragmenty, mówiłam: ,,Nareszcie!'' i strasznie przeżywałam to, co dzieje się pomiędzy ich porąbaną trójką. Ponadto bardzo przypadła mi do gustu koncepcja Lucyfera, którego wyobrażałam sobie zupełnie inaczej, a tutaj spotkało mnie ogromne zaskoczenie! Nie mogę wspomnieć też o Romanie (,,Waszej Kąśliwości''), który rozbrajał swoim humorem, czym zaskarbił sobie moje uznanie. Sytuacja się powtarza, bo to znowu kreacja postaci stanowi największy atut historii! 

Bogowie muszą być szaleni to powieść, która obfituje w niespodziewane zwroty akcji i szybkie tempo, dzięki czemu naprawdę nie można się nudzić. Już od samego początku coś się dzieje, a gdy się coś kończy, zaraz wybucha kolejna mina i tak w kółko. Niemniej jednak to przy końcówce pewne wydarzenia sprawiły, że serce mało co nie wyskoczyło mi z piersi, dosłownie. Siedziałam i nie wiedziałam co ze sobą zrobić w pewnym momencie, czy się śmiać czy płakać. Historia wywarła na mnie tak skrajne emocje, że sama nie mogłam uwierzyć w to, aby pod sam koniec mogło stać się coś tak.. kompletnie nieprzewidzianego. Zakończenie można uznać w pewien sposób, jako wstęp do kolejnej części, w której z pewnością będzie się dziać i to bardzo dużo. Właściwie to nie wiem jak wytrzymam oczekiwanie na kolejne spotkanie z moimi ukochanymi bohaterami... Wraz z nimi przemierzyłam świat istot magicznych i miałam okazję stanąć u bram piekieł, które zaskakuje, ale też w jakimś stopniu przeraża. Wspomnieć trzeba też o nawiązaniach do bogów, którzy stanowią dość intrygujący element tej historii, o czym możecie przekonać się sami, sięgając po tę niezwykłą książkę. Reasumując, pomimo pewnych mankamentów powieść Bogowie muszą być szaleni uważam za jedną z tych, obok których nie da się przejść obojętnie. Po przeczytaniu nadal rozmyśla się o tym, co się wydarzyło, a co nowego może przynieść kolejna część. Stawiam 5 i mam ogromną nadzieję, że w kontynuacji postawię ocenę wyższą. :)
Moja ocena 5/6, 8/10
Książkę otrzymałam od Fabryki Słów.

Heksalogia o Dorze Wilk:
Złodziej dusz | Bogowie muszą być szaleni | Zwycięzca

środa, 16 stycznia 2013

Złodziej dusz - Aneta Jadowska


Seria/cykl wydawniczy: Heksalogia o Dorze Wilk tom I
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2012
 „- Co znowu? - warknął Joshua na widok pergaminu obwieszonego pieczęciami jak choinka bombkami. 
- Dziadek się stęsknił. - Miron był szczerze rozbawiony nieszczęśliwą miną przyjaciela. Dziadek Joshui był szychą w Radzie Archanielskiej. Może o nim słyszeliście, na imię ma Gabriel, a na koncie jedno spektakularne zwiastowanie.”

Dora oficjalnie jest policjantką, a prywatnie wredną wiedźmą, która nieustannie wplątuje się w przeróżne konflikty. Miron pochodzi z piekła i poznajemy go jako diabelnie przystojnego faceta, a Joshuę jako prawdziwego, nieśmiałego anioła. Generalnie powinni być dla siebie wrogami, ale dzięki wielu wspólnym cechom zostali przyjaciółmi, którzy tworzą całkiem zgrany zespół. Pewnego dnia główną bohaterkę nawiedza sen, w którym spotyka swoją przyjaciółkę, którą atakuje tajemniczy mężczyzna, posiadający ogromną moc. Dora wraz ze swymi towarzyszami zostaje zmuszona, by odnaleźć człowieka odpowiedzialnego za porwanie kilkunastu istot nadprzyrodzonych, a po drodze musi wpaść do Trumny, odwiedzić wilkołaków, a co za tym idzie skopać im tyłki, przekonać nastolatkę, że piekło nie jest tak kuszące jak myśli. No i oczywiście złamać wszystkie zasady i skończyć ledwie żywa. Ale czego Dora nie zrobi! :)

Złodziej dusz to pierwsza część serii autorstwa Anety Jadowskiej, zaliczanej do gatunku urban fantasy. Autorka książki chciała pisać od zawsze, a inspiracje do pisania historii czerpie ze swojego życia. Chciała być jednocześnie policjantką, aktorką, dziennikarka interwencyjną i aktywistką Greenpeace, więc postanowiła rozwijać swoje pasje, pisząc powieści, które z pewnością zaskakują swą oryginalnością i odbiegnięciem od rutynowych i już nudnych historyjek, które teraz są niezwykle popularne. Fabuła już od samego początku wciąga czytelnika w świat pełen kontrastów, które nieustannie bawią i sprawiają, że historia staje się bogatsza. Sięgając po Złodzieja dusz narażacie się wszystkim, którym coś obiecaliście - nie zrobicie nic oprócz pochłaniania kolejnych stron i śmiania się co chwilę z zabawnych wypowiedzi bohaterów.

„- Wasza Kąśliwość, cóż to za zaszczyt - powiedziałam. Roman był wampirem ze Starszyzny, nie znosiłam go, mentalnie zatrzymał się w średniowieczu i tak już chyba zostanie. Wydawało mu się, że miejsce kobiety jest przy palenisku albo w legowisku, i tyle.”


Nie lubię mało wyrazistych, płytkich i sztucznych jak plastik głównych postaci kobiecych, dlatego też gdy zabrałam się za tę powieść, praktycznie już na początku zauważyłam, że tym razem będzie inaczej, ponieważ Dora całkowicie wyróżnia się na tle innych bohaterek. Może zacznijmy od tego, że jest policjantką (jedyną w swoim zespole) i to jeszcze najlepszą, a poza tym jako jedyna potrafi dostrzec rzeczy,  jakich inni nie są w stanie ujrzeć na własne oczy. Z drugiej strony jest też wiedźmą i to całkiem złośliwą, która nie ma żadnych granic w swoim zachowaniu - wyzywanie prokuratora jest niczym w porównaniu do oferowania kawy czy naleśników Archaniołowi, czy też propozycja walki, kiedy nie zgodzi się na jej warunki. Szczególną uwagę zwraca diabelski pomiot, który zwie się Miron i jest naprawdę nieziemsko (szkoda, że byłby ziemsko jak pochodzi z piekła :D) facetem. To wierny towarzysz Dory, z którą ma wiele dość ciekawych wspomnień i jest w stanie zrobić dla niej wszystko. Joshua to przeciwieństwo Mirona - jest nieśmiały i przede wszystkim, bardziej tajemniczy, przez co trudniej go poznać. Jednak dzięki temu staje się dla nas intrygujący, bo mało wiemy i czekamy, aż pojawi się jakaś o nim wzmianka. W pewnym momencie Was zaskoczy tak, że będziecie się śmiać i płakać jednocześnie! Oczywiście jest wiele innych postaci, które coś wnoszą do tej historii, niemniej jednak  to kreacja głównych bohaterów jest najsilniejszym atutem powieści.

Od dawna nie czytałam tak dobrze skonstruowanej pod każdym względem książki, która wywołałaby u mnie wszelkie możliwe emocje. Przygodę z Dorą w Złodzieju dusz wspominam bardzo dobrze, pomimo ogromnego bólu oczu i ich łzawienia - nawet to nie zmusiło mnie, abym przestała czytać. Byłam strasznie ciekawa, co będzie dalej, co się stanie i dosłownie każde zdanie motywowało do tego, aby nie przerywać. Coś jak przyciąganie magnetyczne, plusy i minusy i brak sposobu, aby móc odetchnąć chociaż na chwilę. Na dodatek mam całe dwie kartki zapisanych stron, na których coś mnie rozśmieszyło i kilka osób już wie, że Aneta Jadowska potrafi swoim językiem rozłożyć czytelnika na łopatki!

„- Sypianie ze mną ci służy. - Zaśmiałam się głaszcząc go po policzku. Zamrugał i zaśmiał się razem ze mną. - Najwidoczniej. - Spojrzał na prokuratora i rzucił w jego stronę cynicznie: Nie wiem co bierzesz, Żamłoda, by mieć takie jazdy ale chciałbym poznać twego dilera.”

W powieści się bezapelacyjnie Z-A-K-O-C-H-A-Ł-A-M! Mogłabym wspomnieć, że wkurzyła mnie jedna strona, że coś mi w niej nie pasowało, ale po pewnym czasie stwierdziłam, że to tylko moje chwilowe widzimisię. Złodziej dusz jest pozycją niezwykłą, nie tylko ze względu na wspaniale skonstruowaną fabułę, ale też interesującą kreację bohaterów. Ponadto historia ta obfituje w zaskakujące zwroty akcji, dzięki którym nie ma mowy o nudzie. Widać też, że Aneta Jadowska lubi uprzykrzać życie postaciom, ponieważ nieustannie coś staje im na drodze - ktoś jest bliski śmierci, inny co chwilę powstrzymuje się przed pewnymi czynami i tak w nieskończoność..  W trakcie podróży po Toruniu tym rzeczywistym jak i magicznym towarzyszył mi zachwyt i nutka podniecenia, bo była to bez wątpienia przygoda fascynująca, zaskakująca i głęboko zapadająca w pamięć. Jestem totalnie, bezsprzecznie zakochana w tej historii i prawdziwym aniele, który myślę, że w przyszłości może wiele zmienić.. :)
Moja ocena 6/6, 10/10 *__*

Heksalogia o Dorze Wilk:
Złodziej dusz | Bogowie muszą być szaleni | Zwycięzca

sobota, 27 października 2012

Renegat - Magdalena Kozak


Seria/cykl wydawniczy: Nocarz tom II
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: styczeń 2007


,,Powolnego losy prowadzą, opornego ciągną siłą”

Trylogia Nocarz przyniosła Magdalenie Kozak niemałą popularność i uznanie zarówno czytelników, jak i krytyków. Poparciem sławy i jakości autorki mogą być nominacje wszystkich trzech części z cyklu o wampirach do nagrody im. Janusza A. Zajdla. Po serię sięgają także dorośli, dlatego że (jeśli wierzyć opiniom czytelników) autorka stworzyła mocną literaturę. Pierwszy tom wprawiał czytelnika w dobry nastrój i zaskakiwał, jednak czy kolejna część również da radę?

Renegat to druga część trylogii Nocarz, kontynuacja wydarzeń z poprzedniego tomu. Dalej śledzimy losy Vespera (głównego bohatera), jednakże w kolejnej części staje się kimś innym – Renegatem (czyt. złym wampirem). Losem bohatera kieruje Pani Rodu mianując go generałem, by wyszkolił dobry, wytrzymały i sprawny oddział. Jednak mimo zaufania, którym go obdarzyła od samego początku myśli o zdradzie nowych kolegów..

Fabuła wciąga już od pierwszych stron, akcja powieści toczy się wartko, dzięki czemu pozycje czyta się naprawdę błyskawicznie. Pisarka tworzy typowo męską literaturę, dlatego nie należy oczekiwać w jej książkach wątków romantycznych. Zdarzają się co prawda momenty, w których kilka postaci zbliża się do siebie, ale jest to krótkotrwałe i mało znaczące.

Magdalenie Kozak nie można zarzucić zbyt wiele, niemniej jednak największą wadą powieści są dialogi, które potrafią doprowadzić czytelnika do szału. Są sztuczne, infantylne, dziecinne i to właśnie przez nie tom drugi można odebrać znacznie gorzej niż pierwszy. Drugim mankamentem jest kreacja Vespera, który powinien być najbardziej wyrazisty, a jest płytkim, wypranym z emocji i okropnie nudnym bohaterem.

Renegat to pozycja obowiązkowa dla fanów ,,Nocarza’’ - chociaż niektórzy mogą się na niej zawieźć. Powieść czyta się lekko, a po dość przewidywalnym zakończeniu i tak ma się ochotę sięgnąć po ostatni tom trylogii. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że autorka podniesie sobie poprzeczkę i zakończenie historii będzie równie ciekawe jak to w części pierwszej.

Moja ocena 4/6, 6/10

Recenzja tomu pierwszego TU
Chcę napisać jeszcze tylko tyle, że tom I powalił mnie na kolana i nie mogłam wyjść z podziwu nad tym co stworzyła autorka. A tu w drugiej części wyskakuje z dziwnym czymś co w ogóle mi się nie podobało, zresztą nie tylko mi, bo już dostałam wiadomość od mojej koleżanki że ją też denerwuje zachowanie Vespera i inne rzeczy też. A miało być tak pięknie..!

czwartek, 24 maja 2012

Wiedźma.com.pl - Ewa Białołęcka


Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: luty 2008

„Normalna kobieta boi się myszy, pająków i zmarszczek. Normalne kobiety boją się też duchów. Nigdy nie twierdziłam, że jestem normalna.”
Krystyna Szyft (Reszka) jest samotną matką, mieszkającą nadal z rodzicami i próbującą wiązać koniec z końcem. Na co dzień pracuje jako redaktorka w wydawnictwie, po pracy wraca do domu i zajmuje się własnym dzieckiem - tak wygląda jej życie do czasu, w którym dowiaduje się, że jakaś ciotka przepisała jej dom na odludziu. Od tej pory świat Reszki zmienia się diametralnie - musi zająć się sprawami prawnymi związanymi ze spadkiem, przygotować się na możliwość zamieszkania na wsi i warunki, które mogą znacznie różnić się od tych w mieście. Jednak jak się okazuje to dopiero początek problemów bohaterki, gdyż już na samym początku nie może odnaleźć na mapie wsi o nazwie Czcinka, a gdy już po dłuższym czasie jakimś cudem dojeżdża tam, wszyscy zachowują się strasznie dziwacznie gdy przedstawia się jako Szyft. Reszka poznaje tajemniczego doktora, wiele żywych i nieżywych ludzi, rozmawia też ze swoją upierdliwą ciotką, która leży kilka metrów pod ziemią.. Czyli jakby na to nie patrzeć, życie Krystyny nie jest już normalne..

„Miałam ochotę się upić aż do przerwy w życiorysie, zjeść kilo maryśki w sałatce albo strzelić sobie w łeb z procy - cokolwiek, byle odpłynąć i pozostawić za sobą tę wstrętną rzeczywistość.”

Narracja z punktu widzenia Reszki pozwala nam, lepiej zrozumieć bohaterkę i jej myśli, dzięki czemu możemy odnieść wrażenie, że znamy ją od kilku lat. Język jakim posługuje się autorka jest prosty, czasami wulgarny, ale przede wszystkim dowcipny - czasami tak bardzo, że nie można się uspokoić. Absurdalność niektórych słów wymawianych przez bohaterów, wydarzeń z ich udziałem czy zachowań, odebrałam całkowicie pozytywnie, a ile było momentów, przy których których siedziałam nad książką z szeroko otwartymi ustami ze zdziwienia! 
 .
Akcja pędzi już od samego początku i nie ma czasu na nudę - z tak dobrze wykreowanymi bohaterami, jest to po prostu niemożliwe. Główna bohaterka jako silna i niezależna chodzi w glanach i skórzanej kurtce, doktorek jako wiejski, tajemniczy pijak, a wredna ciotka pojawia się w przedpotopowych ubraniach. Na dodatek Reszka widzi duchy i zaczyna podejrzewać kim tak naprawdę jest.

„Gapiłam się na nią z pozycji siedzącej, prawdopodobnie z miną certyfikatowanej debilki. Czułam, jak zdrowe zmysły odbiegają ode mnie truchcikiem, nie pomachawszy nawet rączką na do widzenia.”

Ewa Białołęcka stworzyła unikatowy świat, w którym wszystko jest możliwe. Z dokładną starannością połączyła dwa światy - ten realistyczny i fantastyczny. Pokazała nam również jak zmieniała się Krystyna Szyft z nałogowej netomanki w kobietę, która pojawiła się w małej wiosce i zmieniła życie wszystkich jej mieszkańców.  Analizując dokładnie tekst, mogę napisać, że nie tylko Reszka przebyła drogę zmian w swoim życiu - ale o tym, kto to taki dowiecie się sami, czytając tę powieść.

,,Wiedźma.com.pl'' zaskoczyła mnie w pozytywnym słowa tego znaczeniu. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym, aby jakaś postać rozmawiała z duchami, a co dopiero próbowała się przed nimi bronić! Autorka napisała współczesną książkę, w której można odnaleźć jednak starsze motywy, czasami takie które mogą nas odrobinę obrzydzić lub wystraszyć. Wystarczy sobie wyobrazić siebie: korzystam z laptopa, a za chwilę otwieram sekretne drzwi, za którymi mam paznokcie, włosy i tym podobne rzeczy całej wsi i mogę w jednej chwili spalić człowieka. Zrobiliście tak? Przeraża Was przynajmniej odrobinę ta myśl? Myślę, że tak. Ewa Białołęcka nie chce Was wystraszyć - zawsze do wstrząsających zdarzeń doda dużą dawkę humoru i zamiast się bać, będziecie pękać ze śmiechu.

„Nie chciałam spać na tym łóżku, pod upiorną fotką, która zdawała się śledzić człowieka oczami. W dodatku te cholerne drzwi, niczym w bunkrze z serialu „Zagubieni”. Mogłabym je ewentualnie znieść, gdyby jako bonus dodali do nich przystojniaczka Sawyera, ale nie dodali. Żadnych atrakcyjnych badboyów z dołeczkami w policzkach, jedynie koszmarne żelastwo na wprost łóżka – ni w pięć ni w dziewięć, jak jakiś obłąkany sejf”
.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, więc tak naprawdę nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Powieść odebrałam bardzo dobrze i wszystko co tu napisałam, powinno wskazywać, że książce należy się maksymalna ocena. Tak jednak nie jest. Było kilka fragmentów (krótkich), które z chęcią zmieniłabym lub wyrzuciła z całej historii, gdyż denerwowały mnie niektóre zachowania mniej znaczących bohaterów. To chyba jedyny minus, jaki potrafiłam odnaleźć po lekturze tej książki, a to chyba jasno daje do myślenia, że książkę trzeba przeczytać - prawda? Polecam i już!
Moja ocena 5+/6/ 9,5/10
PS. Przeczytajcie koniecznie cytaty :D

wtorek, 8 maja 2012

Nocarz - Magdalena Kozak


Seria/cykl wydawniczy: Nocarz tom I
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: luty 2006 
„Świszczą tylko kule dookoła, tej która jest dla Ciebie nie słychać.”

Wiecie za co najbardziej kocham blogowanie (albo też Was - jak kto woli :D)? Za to, że polecacie książki, których zapewne nigdy w życiu bym nie przeczytała. Tak byłoby pewnie też z Nocarzem Magdaleny Kozak, gdyby nie recenzja Nyx, w której wychwalała tak tę autorkę, że nie mogłam odmówić przeczytania, kiedy nadarzyła się taka okazja. No bo powiedzcie - czy dziewczyny w wieku 15 lat zainteresowałyby się powieścią, na której w opisie jest napisane: ,,Praca w służbach specjalnych niektórych może pociągać, innych odstraszać.''? Większość odłożyłaby pozycję na półkę i szukała dalej, ale jeśli przeczyta się ostatnie zdanie, można wpaść po uszy: ,,Jeśli myślałeś, że wampiry nie istnieją, zobacz, jak bardzo się myliłeś...''.

Jerzy Arlecki postanawia dołączyć do  Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jednak na samym początku musi zostać poddany pewnym obserwacjom. Bohater oczekiwał, że już na samym początku dostanie broń i jakieś ważne zadanie, tymczasem on poszukuje informacji o wampirach. Na dodatek musi biegać dziennie dość sporo, więc jak się domyślacie w dobrym humorze on nie jest. :) Po jakimś czasie Arlecki budzi się dla Nocy i od teraz nosi imię Vesper, prawda że lepiej? Po odrodzeniu  na nowo dostaje nowe misje i dowiaduje się wielu nowych rzeczy np. tego że oddział do którego trafił, walczy z Renegatami - złym i groźnym rodem wampirów. Kiedy wszystkim wydaje się, że na świecie jest spokojnie, a Nocarze są bezpieczni, Renegaci próbują zarażać innych i powiększać swoje szeregi. Vesper natomiast zaczyna śnić o pięknej kobiecie i zaczyna zastanawiać się co będzie kiedy zostanie jednym ze złych..

Wyjaśnijmy sobie jeszcze jedną rzecz - nie cierpię polskich imion w książkach. Nie wiem sama dlaczego, nie jestem jakoś źle nastawiona do Polski, ale imion polskich w książce ścierpieć nie mogę. Więc początki z Jerzym Arleckim do przyjemnych nie należą, ale wszystko ulega zmianie, kiedy budzi się dla Nocy! Do końca książki spotkacie takie imiona (pseudonimy?) jak: Ultor, Aranea, Vesper, Nex itp. Prawda, że już można polubić autorkę?


Magdalena Kozak napisała typowo ,,męską literaturę'',  a za to należy jej się ogromny plus. Rzadko kiedy jakaś kobieta pisze takim bezpośrednim językiem i nie upiększa wszystkiego sztucznie, aby tylko wyglądało lepiej. Nie zdziwcie się też jak postacie zaczną się wyzywać i używać innych ,,brzydkich słów''. :) A pomysł na taką trylogię nie powinien nas dziwić, bo  Magdalena skacze ze spadochronem, strzela, uprawia sporty walki, a jej zamiłowania to wszelkiego rodzaju militaria.

Wystawiłabym tej książce maksymalną ocenę, gdyby nie denerwujące mnie niektóre fragmenty, w których wszystko było tak oficjalne, że miałam ochotę walnąć któregoś bohatera. Nie skłamię, jeśli napiszę, że zakończenie było moją ulubioną częścią całej powieści. Autorka nie zawiodła mnie i tak skończyła pierwszą część, że gdybym nie miała pod ręką drugiego tomu, to chyba bym zwariowała. :) 


Nocarza polecam wszystkim. Naprawdę warto przekonać się, że Polki potrafią napisać porządną książkę, która zostanie w pamięci na długo i niejednokrotnie nas zaskoczy!
 
Moja ocena 5,5/6, 9/10