„Dwór, moje dziecko, jest jak akwarium. Wszyscy
przypatrują się dużym i ładnym rybom. Tyle że to bez sensu, bo żadne z
nas rybą nie jest. My się po prostu topimy.''
Rok temu przeczytałam pierwszą część z serii Mroczna bohaterka, która wywarła na mnie dość spore wrażenie i nie mogłam doczekać się momentu, w którym sięgnę po jej kontynuację. Jednak kiedy już to zrobiłam, zdałam sobie sprawę, że moja wizja drugiego tomu znacznie odbiega od tej, którą przedstawiła Abigail Gibbs w Jesiennej Róży. I nie piszę tego po to, by teraz dać Wam znać, że dzięki temu jest lepiej, fajniej i w ogóle fantastycznie. Otóż jest niestety gorzej.
Druga część jest przede wszystkim o Jesiennej Róży, piętnastolatce, która nie jest zwykłą uczennicą, a dziewczyną władającą magią Mędrców i dziedziczką tytułu książęcego. W szkole średniej oprócz nauki ma za zadanie chronić uczniów przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ataki zabójczych Extermino, przez których do miasteczka na pomoc dziewczynie przybywa syn króla Mędrców. Do tej pory zostawiona sama sobie Jesienna Róża będzie musiała nauczyć się pracować z kimś jej podobnym oraz odkryć, co łączy ją z Pierwszą Mroczną Bohaterką - Violet.
Wydaje mi się, że kontynuacja Kolacji z wampirem nie przypadła mi do gustu tak, jak myślałam, że przypadnie, ze względu na zmianę głównej postaci. Chciałam od razu dowiedzieć się, co słychać u Violet i co ciekawego wyrabia się w jej nowym, dziwacznym życiu. Zamiast tego dostałam piętnastolatkę, która właściwie nie wyróżniała się na początku niczym szczególnym, a bardziej irytowała mnie swoją beznadziejnością i po prostu byciem Jesienną Różą. Później zaczęła się zmieniać, a na koniec powieści nawet ją polubiłam, ale nie zmienia to faktu, że poznania jej nie będę wspominać miło.
Druga część jest przede wszystkim o Jesiennej Róży, piętnastolatce, która nie jest zwykłą uczennicą, a dziewczyną władającą magią Mędrców i dziedziczką tytułu książęcego. W szkole średniej oprócz nauki ma za zadanie chronić uczniów przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ataki zabójczych Extermino, przez których do miasteczka na pomoc dziewczynie przybywa syn króla Mędrców. Do tej pory zostawiona sama sobie Jesienna Róża będzie musiała nauczyć się pracować z kimś jej podobnym oraz odkryć, co łączy ją z Pierwszą Mroczną Bohaterką - Violet.
Wydaje mi się, że kontynuacja Kolacji z wampirem nie przypadła mi do gustu tak, jak myślałam, że przypadnie, ze względu na zmianę głównej postaci. Chciałam od razu dowiedzieć się, co słychać u Violet i co ciekawego wyrabia się w jej nowym, dziwacznym życiu. Zamiast tego dostałam piętnastolatkę, która właściwie nie wyróżniała się na początku niczym szczególnym, a bardziej irytowała mnie swoją beznadziejnością i po prostu byciem Jesienną Różą. Później zaczęła się zmieniać, a na koniec powieści nawet ją polubiłam, ale nie zmienia to faktu, że poznania jej nie będę wspominać miło.
„O losie, niech te wszystkie lata lekcji etykiety nie pójdą na marne!
- Eeee... cześć.''
- Eeee... cześć.''
Abigail Gibbs można zarzucić też niepotrzebne przedłużanie fabuły przez poświęcenie praktycznie całego tomu na przedstawienie życia dziedziczki tytułu książęcego. Rozumiem, że było to potrzebne, ale można było to po prostu ująć w jakichś dłuższych opisach. Bo tak naprawdę przez większą część tej książki nic się nie dzieje - są jakieś fragmenty, w których akcja nabiera tempa i czuć lekki dreszcz emocji, ale ten kulminacyjny punkt następuje dopiero pod koniec. Wtedy też dowiedzieć się można co stało się z życiem Violet i innych bohaterów, których poznało się w tomie pierwszym. Dopiero w tym momencie rozwiązuje się wiele spraw i coś konkretnego zaczyna się dziać. Szkoda, że czekać na to trzeba było kilkaset stron. Nie podobała mi się też bijąca z tej historii infantylność, której autorka nawet nie próbowała się chyba pozbyć. Obecna była już wcześniej, ale tutaj widać ją wyraźniej.
Największym atutem tej książki jest ukazanie przez pisarkę dziewięciu wymiarów, które reprezentuje dziewięć rodzajów mrocznych istot. Tutaj zostaje poświęcone temu zagadnieniu wiele więcej uwagi, dzięki czemu czytelnik może teraz lepiej zrozumieć niektóre rzeczy i łączyć ze sobą pewne fakty. Kolejnym plusem jest prastara przepowiednia, która się rozwija i więcej osób zaczyna być w nią zaangażowanych, dzięki czemu zapewne w kolejnych częściach stanie się w końcu głównym tematem tego cyklu. Podobał mi się również humor, który pojawiał się co jakiś czas na kartach tej powieści i sprawił, że odebrałam ją trochę lepiej.
Nie zmienia to jednak faktu, że Jesienna Róża jest niestety średnią kontynuacją. Należałam do nielicznej grupy osób, którym pierwsza część bardzo się podobała, ale nie mogę napisać tego o drugim tomie. Był przeciętny przez przedłużenie fabuły i tak naprawdę dopiero jego zakończenie przypomniało mi, jak dobrze bawiłam się czytając Kolację z wampirem. Dlatego też mam nadzieję, że trójka będzie równie dobra jak jedynka, a autorka skupi się na tym co trzeba, nie będzie wprowadzać niepotrzebnych wątków i, że jej styl się poprawi.
Ocena 3+/6
Książka otrzymana od Business & Culture.
+ Przypominam o konkursie, w którym ktoś z Was może wygrać W śnieżną noc - trwa do północy :).
+ Przypominam o konkursie, w którym ktoś z Was może wygrać W śnieżną noc - trwa do północy :).