Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świątecznie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świątecznie. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 stycznia 2014

Powyjazdowo, (nie)zakupowo i troszkę o takiej jednej, a nawet kilku

Wiele się dzieje z początkiem roku. Miałam napisać coś o świętach czyli o książkach pod choinką i pierwszy raz od lat tego nie zrobiłam. Zapalenie błędnika wykluczało długie siedzenie przy komputerze, potem złamałam palec u nogi, więc chętniej leżę pod kocem niż siedzę w sieci, poza tym wyjechałam na kilka dni do Polski i mnie nie było.
Postaram się już tak nie zaniedbywać bloga.

Wizyta w kraju była krótka, oczywiście weszłam do księgarni, ale nie miałam czasu na długie grzebanie po półkach, zresztą mam za dużo książek nieprzeczytanych. Listę miałam krótką acz treściwą, w sensie zawartości wielce pożądanej. 

  • Czarny anioł o Ewie Demarczyk
  • Starszy Pan A o Wasowskim
  • Stanisław Bareja. Król krzywego zwierciadła (na tę pozycję miałam słabe nadzieje, ale może?)
  • Filipinki to my
Udałam się do kasy w Empik. Młodzian niezwykle miły wziął się za wpisywanie kolejnych tytułów do komputera, Czarnego anioła nie ma, a czyje to? Kurczę, jak zwykle pomroczność jasna, te salony tak na mnie działają, nie wiem, czy nie przekręcę - Kuźniak - tej pani, co napisała Papuszę. Widzę na licu młodziana całkowitą niewiedzę co do tego, o jakim tytule mówię. Nie ma, czy mam sprawdzić dostępność w innych salonach. Poproszę. Nie ma nigdzie. Podaję kolejny tytuł. Autora tym razem też. Nie ma. Mam sprawdzić w innych salonach, Tak poproszę. Nie ma nigdzie. Kolejny tytuł. Podaję i zaznaczam, że chodzi o książkę o Barei, a nie o filmy tegoż. Nie mam. Mam sprawdzić...wrrrr
I dalej to samo. Za każdym razem pytał, czy ma sprawdzić. Niby to nieoczywiste, ale dla mnie oczywiste. Może tylko dla mnie? No, ale czepiać się nie będę, dostałam informację, że nigdzie nie ma, a że kolejka się uformowała i inni czekali, to szczegół.
Pan odetchnął, że więcej tytułów nie ma na liście, odwrócił promienne lico od komputera i wypalił - polecam książkę z dzisiejszej oferty salonu, w tym momencie wykonał gest dwoma dłońmi w kierunku książki na ladzie - Anioły i demony Dana Browna!
Zanim pomyślałam, z tej frustracji, ze nic nie znalazłam, rozczarowania wielkiego, wypaliłam - no chyba sobie pan ze mnie kpi. Ja do pana z prośbą o książkę o Demarczyk, o Wasowskim, a pan mi takie stare suchary proponuje i do tego nawet nie w gatunku?
Zaraz mi się zrobił przykro i głupio. Zaczęłam go przepraszać, tłumaczyć, że jestem zawiedziona, że nic dla mnie nie ma, że rozumiem, że on musi proponować, bo mu kazali (do tego szefowa przypłynęła majestatycznie do stanowiska, nie żeby rozładować kolejkę, o nie, ale żeby coś tam znaleźć, no i oczywiście popatrzeć, co się dzieje), mało nie kupiłam tej książki, tylko, żeby mu przyjemność zrobić.
Biedny pan i głupia ja, nie powinnam była tam leźć do tego empiku, ale koleżanka mnie podrzuciła do centrum handlowego, a ja z tym palcem połamanym u nogi nie bardzo mogłam po mieście biegać, więc tam najbliżej i najłatwiej. Ech, nigdy się nie nauczę.
Z tego wszystkiego kupiłam obok w Matrasie, bo jednak pokuśtykałam tam szukać tych tytułów (też nie było) powieść Kiry Gałczyńskiej. Już dawno nie zdarzyło mi się kupić czegoś, o czym nie słyszałam, tylko na podstawie podczytania treści i tego, co na okładce. Autorka do mnie też przemówiła, nie mogłam jej nie wziąć.



A pod choinką znalazłam wspaniałe trzy tytuły. Jeden od Kate B. (Amy Tan), od męża pozostałe dwie i jeszcze jedną, tę na drugim zdjęciu



Niestety czasu mi w pakiecie nie dołożyli.
Muszę się pozbierać jakoś, złamany palec powoduje, że ból staje się ważniejszy od wszystkiego, jak go już opanuję trochę, to usypiam, bo mnie męczy to skulawienie strasznie.
Notatki porobione do opisów na bloga, więc już wkrótce.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Marzenia się spełniają, ale za tym zawsze stoją ludzie

Od lat miałam marzenie o wygodnym fotelu do czytania. Miałam taki kiedyś, w kratkę, z przeważającym kolorem czerwonym, wysokie oparcie, wygodnie podłokietniki - siedząc w nim słuchałam listy programu trzeciego, czytałam Anię z Zielonego Wzgórza, potem powieści o miłości i czekałam na telefon od chłopaka. Potem karmiłam Michalinę, pierwsze dziecko. Przepadł, jak wiele rzeczy czy mebli z mojej młodości. Żal mi było, tęskniłam za czymś podobnym, przede wszystkim do czytania.
Dlaczego nie kupiłam wcześniej? Jak to w życiu, powodów wiele, a to pieniądze były potrzebne na coś innego albo w ogóle było ich niewiele, a to miejsca nie było, albo nie mogłam znaleźć właściwego mebla. Ostatnio nawet jeśli widziałam gdzieś w katalogu, cena była zaporowa i wiedziałam, że tak czy inaczej nie da się kupić online, bo najpierw musiałabym usiąść, spróbować, zbyt wielkie miałam wymagania co do formy mojego wymarzonego fotela.
Aż pewnego dnia natknęłam się na  NIEGO - usiadłam w show roomie, umościłam się i już wiedziałam, że kiedyś muszę GO mieć. I ten kolor! Prawie taki, jak mój z młodości.
Ale kasy akurat było za mało, żeby wygospodarować na taki wydatek, w końcu egoistyczny, bo tylko dla mnie. Nawet jeśli to była połowa ceny innych foteli, i tak dużo jak dla mnie.

Przed świętami członkinie komitetu rodzicielskiego naszej polskiej szkoły, gdzie prowadzę bibliotekę, wręczyły mi podarunek od wszystkich rodziców. Wprawdzie bibliotekę prowadzę bez wynagrodzenia, ale uwielbiam to robić, przecież książki, rozmowa o nich i 'wciskanie' świetnych powieści innym to moja pasja, niczego w zamian nie oczekuję, ale nie ukrywam, że było mi niezwykle miło, że rodzice pomyśleli o mnie przy święcie i wręczyli mi pieniądze, na cokolwiek tam chcę.

Dwa raz nie musiałam myśleć, od razu wiedziałam, że to ostatnia jedyna szansa na zrealizowanie marzenia bez wyrzutów sumienia, ze 'odbieram rodzinie od ust'.

Jedyny problem polegał na tym, że nie wiedziałam, kiedy będę w stanie sobie GO kupić, bo IKEA jest w Irlandii jedna i do tego 4 godziny jazdy samochodem od nas, po nie najlepszych drogach niestety.
Druga jest w Irlandii Północnej w Belfaście, ale nie wiem, gdzie, a to i tak nie jest wiele bliżej, może z pół godziny jazdy mniej. Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy w piątek poświąteczny mąż spytał, czy jestem gotowa na wyjazd do IKEI po fotel. Myślałam, że sobie ze mnie dworuje, więc nie bardzo poważnie do tego podeszłam, ale okazało się, że plan jest jak najbardziej poważny i jedziemy w sobotę, wstajemy o 6tej i o 7mej mamy już być w trasie. Jak powiedział, tak się stało. Dojechaliśmy tam na jedenastą, zjedliśmy na górze w kafejce irlandzkie śniadanie (kolejny treat, bo uwielbiamy, a pozwalamy sobie na nie niezwykle rzadko, jednak to bomba kaloryczna, ale ile energii po nim, resztę dnia nie jedliśmy, aż do powrotu do domu). Okazało się, że wprawdzie strona internetowa wskazywała, że jest tych foteli 4 na stanie, ale jak dotarliśmy do półki, stał tam ostatni karton. Podnóżek, prezent od męża, też w tym kolorze był jeden. Aż mi włosy dęba stanęły, kiedy pomyślałam, że mogło się tak stac, że po tak długiej drodze złapałabym tylko powietrze na półce.

No i teraz stoi u mnie w książkowym kąciku. W zimie mąż mi dołożył skórę pod plecy. Poduszka, poszewka własciwie, nie pasuje za bardzo, ale nie było innych, z czasem zmienię, a szerokość poduszki idealnie konweniuje z fotelem. Musiałam ją dokupić :-)

Po relację z zakupów w Ikei zapraszam na Z babskiej perspektywy. Tutaj już tylko zdjęcie fotela


wtorek, 24 grudnia 2013

What a wonderful świąt Wam życzę

Kochani - wspaniałych książek pod choinką Wam życzę, makowca, który da się jeść podczas czytania i dużo czasu wolnego w pakiecie (na to czytanie oczywiście :-)


czwartek, 5 grudnia 2013

Jestem bohaterem w swoim własnym domu

Niedawno byliśmy z mężem w gminie na jego badaniach. On po znieczuleniu nie mógł jechać, a ja nie bardzo mogłam w danej chwili prowadzić, więc wybraliśmy się pochodzić po sklepach i padło na takie z elementami do dekoracji wnętrz. Od dawna nie bywam w tego typu przybytkach, bo wszystko bym chciała, a to wydatek i w sumie zbieracze kurzu, takie durnostojki i obrazki.
Sklepy zawalone świątecznymi ozdobami, nie mogłam się kilku oprzeć, tym bardziej, że był czarny czwartek tzw. i wszystko 20% taniej. A to kaczki ubrane na świątecznie, a to koń na biegunach, a tam robin czyli nasz rudzik bodajże, ubrany w czapkę i szalik. Wszędzie kokardy, wieńce, jakieś obrusy i serwety, talerze i kubki. A na samej górze, co sobie winszuję, że wypatrzyłam, bo łatwo było ominąć wzrokiem, gdyż wisiały też pod sufitem choinki (takie jak dawniej, do góry nogami u powały) - zahaczony o półeczkę łazienkową, wisiał wieszak na papier toaletowy.
Cóż on ma wspólnego z książkami, spytacie? Dlaczego ona na blogu czytelniczym o tym pisze?


Otóż wieszak ma półeczkę. U normalnych ludzi pewnie na ręczniczek taki na jeden raz, co się gościom serwuje. Ale tu normalni ludzie nie mieszkają. Od razu oczami wyobraźni zobaczyłam tam książkę :-)
Bo ja czytam wszędzie.
I tak mam wspaniały wieszak spełniający wszystkie potrzeby mola książkowego.


Kindle się mieści, książka nawet duża i gruba też.


I tak zostałam bohaterem w swoim własnym domu :-)
Wielka radość ma rozmiary małych rzeczy.

wtorek, 3 grudnia 2013

Sekretna lista dla Mikołaja, która ma to do siebie, że się nie spełni

Tradycyjnie, jak co roku, robię sobie przyjemność grzebaniem w książkach, które mi się wymarzyły, ale ich na razie nie będę miała, z wielu względów, przeważnie prozaicznych. Moja rodzina nie robi zakupów w Polsce, jestem jedyną osobą, która może sobie coś zamówić, przecież nie będę sama sobie robić prezentu. Taka lista ma tę dobrą cechę, że jej komponowanie to już prawie jak posiadanie tytułu, czyli radość choinkowa jest, a potem wiem, co to ja chciałam i nie mam.
Uwielbiam popijanie kawy z kubka świątecznego i grzebanie w schowkach. Tak mnie to nakręca, że mi starcza, chociaż finału w postaci posiadania nie ma.
Nie jest to post żebraczy, żeby się nikt nie czuł głupio, że ja tu jakieś płacze uskuteczniam. Nic w tym stylu, po prostu czuję się jakbym była w Polsce i buszowała w księgarni :-)
Uwaga, startuję.

Po pierwsze pozycja, której szukam bezskutecznie od lat wielu, na Allegro bywa podobno, ale nigdy nie widziałam. Nie jest to więc kwestia ceny, a po prostu braku możliwości zakupu. Kto wie, może moim świątecznym cudem będzie ukazanie się jej na tej platformie zakupowej i będę mogła triumfalnie kliknąć KUP TERAZ :-)


2. Drugi tom Dziennika Pilcha, tu chyba nie muszę nic tłumaczyć. Miłość po prostu.


3. Nie znam tego jeszcze, wstyd i hańba

4. Przeczytałam Obławę, kolej na Kryptonim 'Liryka'


5. A jak już w tym temacie, mam na liście jeszcze i to:




6. Ciągle się na to czaję :-)


7. Jak zobaczyłam ten tytuł, wiedziałam, że muszę kiedyś go posiąść


8. Wznowiona 'Nikt nie woła'. Jak to nie woła, jak woła - ta powieść do mnie.


9. Żadne Boże Narodzenie z moich dziecięcych lat nie mogło się obyć bez Kabaretu Starszych Panów, poczytałabym chętnie


10. Ten tytuł wisi mi na liście od zeszłego roku, jakoś nie udało mi się go kupić, ale nadal pożądam


11. Petra Hulova, chwalona, w kręgu moich zainteresowań, a ja do tej pory nic nie mam i nie znam. Trzeba koniecznie nadrobić


12. Niedawno się  ukazała i chętnie bym poczytała



13. Kino przedwojenne mnie kiedyś fascynowało, te dwie pozycje mnie nęcą




14. jak ja mogłam zapomnieć o tym?


15. I o tym (nie piję, to sobie chociaż poczytam, haha)


16. Blogerka Szepty w metrze dzisiaj napisała, że jakiś czas temu nikt nie przyszedł na spotkanie ze Zbigniewem Wodeckim związane z promocją jego książki w gdańskim empiku. Dziwne. Żeby tak nikt zupełnie? On ma niesamowite poczucie humoru i dystans do siebie, może być ciekawie.



17. Po angielsku też mam marzenia :-)


i do tego przypadkiem znalazłam box z filmami na podstawie jej powieści

Uff, ale się zmęczyłam tym zbieraniem moich marzeń na jedną stronę bloga. Przydałby się jakiś superowy fotel do czytania i odpoczynku. A ło taki


Ciekawa jestem Waszych listów do Mikołaja, macie jakieś książkowe marzenia?

wtorek, 8 stycznia 2013

Biały jak papier, cienki jak ulotka





Odmawiałam sobie go bardzo długo. Przecież są ważniejsze wydatki, a ja czytnik miałam, tyle, że kilkuletni Sony, bez połączenia wifi, ale co mi tam. Potem okazało się, że książki zaczęli sprzedawać z zabezpieczeniami i jak nie ma wifi to nie udaje mi się ich odblokować, chyba, że na komputerze, ale potem musiałabym czytać książkę właśnie na kompie, a nie na czytniku. Może ktoś by sobie potrafił poradzić z tą przeszkodą, ale ja nie. Po przeczytaniu jednej książki z Gandalfa na komputerze, proszeniu w sklepie, żeby mi pomogli uzdatnić go na czytnik, ich odpowiedzi, ze sorry, ale nic z tego, trafił mnie hm hm jaśnisty i postanowiłam sobie zakupić Kindla. No, ale od postanowienia do czynu w moim przypadku czasem musi minąć trochę czasu, bo taki czytnik to dobro wyłącznie dla mnie (małżon odmawia czytania na tym sprzęciorku), córka ma swój, a syn nie zainteresowany. A jak wyłącznie ja jestem beneficjentem, to trudno mi wyasygnować środki, bo wiadomo - dom, rachunki, ubezpieczenie samochodu, podatki, nasiona do ogrodu - dopiszcie do listy całą resztę.
W tym roku na święta spotkała mnie wielka niespodzianka - rodzice polskiej szkoły, gdzie prowadzę bibliotekę, docenili mój wieloletni wolontariat i postanowili sprawić mi prezent w postaci zebranej od każdego kwoty pieniędzy. Wystarczyło na czytnik, na okładkę nawet (jeszcze nie dojechała).
Najpierw miałam te pieniądze przeznaczyć na potrzeby domowe, przecież święta, ale mąż zaoponował - to Twoje, musisz sobie coś kupić, żebyś miała namacalny dowód tego prezentu, a nie pójdzie na rozkurz i tyle widzieli. I tak postanowienie powzięte. I tu tama - nigdzie paperwhita nie było. Najtaniej w Argosie, ale jak na złość w żadnym w pobliżu, ani w Dublinie nie ma. Przecież nie będę jechać do innego miasta specjalnie. Pomysłowy Dobromil, oglądany w dzieciństwie, na coś się przydał, bo wymyśliłam, że skoro jesteśmy tak blisko Irlandii Północnej to może tam. I były ostatnie dwa w Derry. Ale jak przekonać męża, żeby ze mną tam pojechał? Na szczęście wymyślił on przewiezienie córki do 'gminy' na autobus do Dublina, stamtąd już rzut beretem do Derry, skoczylim i mam ci go. Jak dostałam do ręki, wyjęłam pudełko z obwoluty, przed otworzeniem mało mi serce nie siadło. Co ja Wam będę mówić, charakter mam taki, ze się nawet z ołówka z gumką cieszę, a jak mam taki gift to już w ogóle, gotowa jestem zapaści dostać.

 (te farfocle na zdjęciach to od pudełka)

Dzięki córce, która mi zwróciła uwagę na to, że nowy model Kindla wyszedł, kupiłam ten ulepszony właśnie, inaczej zamówiłabym po prostu starszy model, który też niedawno na rynek wszedł. Poza tym  nie jestem fanką dotykowych, chciałam z guzikami, mógłby być nawet z klawiaturką, ale był za drogi i do tego niedostępny.
Paperwhite ma nowe właściwości, przede wszystkim wbudowane światło, do tego lepszy kontrast i większą rozdzielczość. Poza tym podaje czas do zakończenia rozdziału czy książki, biorąc pod uwagę szybkość czytania. Można zakreślać cytaty i dodawać swoje notatki. Podświetlać nieznane słowa i poszukać tłumaczenia. Światło nie jest takie, jak w komputerze, nie ma poblasku, który drażni oczy. Wreszcie będe mogła czytać w nocy w łóżku, kiedy mąż śpi, albo w samochodzie, kiedy jedziemy gdzieś w nocy.
Jest jeszcze jedna ważna sprawa jeśli idzie o czytniki. Nie jestem w stanie czytać książek wydrukowanych małą czcionką, z małymi odstępami, albo grubych i ciężkich, bo mi się, przepraszam za wyrażenie, ale taka prawda, w cycki wrzynają i mi niewygodnie. Poza tym nie mogę ich zabierać do lekarza czy gdzie indziej, gdzie wiem, ze będę czekać i muszę zabić czas, a słuchać nie ma jak, bo będą wołać na przykład.







Poza tym już zupełnie nie mam miejsca na książki i postanowiłam kupować tylko historyczne, dzienniki, biografie, tam gdzie są zdjęcia.
Słowami nie potrafię wyrazić swojej radości.

wtorek, 25 grudnia 2012

A pod choinką?

Macham do Was łapką świątecznie, uśmiecham się szeroko i mam nadzieję, że Wasze święta przebiegają według planu, nawet jeśli go nie macie, to też jest plan (żeby go nie mieć), potrawy wyszły jak na przyjazd teściowej, a pod choinką to, o czym marzycie.

U nas różności, a wśród nich książki oczywiście, jakżeby inaczej.


Od dołu patrząc:
  • Trzy pierwsze to książki dla Michaliny od Marka, wszystkie dla grafików
  • Nigellissima i Cake Rachel Allen - ode mnie dla córki 
  • To była bardzo dobra telewizja - kupiłam sobie, miało być dla męża, ale potem udało mi się zdobyć Kalisza 'Z prawa na lewo' (było ciężko), to telewizyjna mogła być dla mnie
  • Kuchnia polska jest pod choinką, ale powinna była być pod poduszką dla Misi - sama chciała tę właśnie o polskiej kuchni. Mąż przejrzał i też chce. Zazdrośnik
  • Maeve Binchy 'A Week in Winter' ostatnia jej powieść, uśmiech ukochanej pisarki sponad chmur - od córki dla mnie
  • Kolejna to Robert Krasowski i jego 'Po południu' o Solidarności, do góry nogami leży, sorry - dla męża
  • Również dla męża wspomniana książka Kalisza
  • Oksana Zabużko - Muzeum porzuconych sekretów ode mnie dla mnie
  • Jarosław Grzędowicz Pan lodowego ogrodu tom 4, dla Misi ode mnie, ale mąż też skorzysta, bo oboje są fanami tej sagi. Cała jeszcze przede mną
  • Larry McMurtry 'Lonesome Dove' - u nas wydana jaki 'Na południe od Brazos' - fantastyczna powieść dziejąca się na Dzikim Zachodzie. Zawsze staram się wynajdywać książki dla jeszcze-nie-zięcia, które nie są nowościami, a warto je przeczytać
  • I ostatnia też dla jeszcze-nie-zięcia - Ziarno prawdy Miłoszewskiego w wersji angielskiej A Grain of Truth 
Jak widać cała rodzina obdarowana książkami, oprócz Wojtka. On się dopiero przekonuje do książek. Strasznie jestem szczęśliwa, bo zaczął zaglądać na półki Michaliny i za jej radą czyta kolejne powieści. Zobaczymy, czy się przełamie. Na razie kończy się na tym, że jak wołam, to on mówi, że czyta i 'co, przecież sama chciałaś, żebym zaczął'. Cwaniaczek

A co na Was czekało? Dostaliście jakieś książki?

wtorek, 18 grudnia 2012

Świąteczna lista życzeń - takie małe choinkowe przyjemności

Wszyscy opisują swoje typy na święta, albo to, co by chcieli. Ja też postanowiłam, bo mi to sprawia organiczną przyjemność, nawet jeśli mnie nie stać na ich kupno, powklejam sobie tutaj te książki i już mi lepiej. To nie jest też wpis martyrologiczny pod tytułem - nie mam, taka jestem nieszczęśliwa. Po prostu uwielbiam macać, chociażby przez ekran. Gdybym była w Polsce, poszłabym do księgarni, najchętniej takiej z kawą i do tego, żeby jakaś koleżanka ze mną była, żebyśmy się mogły razem ponakręcać. Jak się nie ma, co się lubi, do tego noga rwie (o tym na moim co-dzienniku), spać się nie da, to chociaż, jak to małżon mówi, okładki, okładki i jeszcze raz okładki.

Wymieszałam te moje marzenia-życzenia, trochę starych, które miałam nadzieję zdobyć, trochę nowych, pewnie tak wszyscy macie.

1. Słodkie życie - Ewa Morelle

pisał o niej Tyrmand, wspominali w książce o Czyżewskiej, ciekawe by było wiedzieć, co ona myślała. Poza moim zasięgiem allegrowym, za droga

2. Moje życie z książką tom 1. Mam drugi, ale nie chcę czytać bez zapoznania się z pierwszym. Nie mogę go nigdzie dostać, bywa na Allegro, ale przegrywam licytacje.





 3. Zamieć śnieżna i woń migdałów - Camilla Lackberg. Nowość, na święta jak znalazł


4. Powrót do Killybegs, powinno być w sumie na pierwszym miejscu. Moje strony, znam historię, znam podłoże, IRA - za mało wiem, ciekawa jestem bardzo.




5. Mam dwie pierwsze, muszę mieć i tę, któregoś dnia na pewno

6. Mam dwa tomy, trzeci koniecznie, a do tego żony







7. Miasto złodziei z wyd. Sonia Draga znowu, wydaje mi się dla mnie


8. Zawsze to chciałam mieć, ale ciągle coś innego wyskakuje, weź się w garść Kaśka!




9.  Wysłuchałam pierwszej, drugą też bym chciała, ale przed świętami nie da rada, jak mawiał jeden Irlandczyk sprzedający owoce.




10. Jak widać latam od rozrywki do poważniejszych tematów, płodozmian wskazany




 11. Opowieść o Izabeli Czajce-Stachowicz, przedwojenne klimaty, lubię




12. Po wysłuchani Dziennika Tyrmanda, ta książka jest po prostu must have dla mnie



13. Miałam w ręku, ciekawa, ale droga. W sferze marzeń, może kiedyś z Allegro?


14. Nic o tej kobiecie nie wiem, frajda poczytać o tej, która kształtowała moją wyobraźnię, kiedy byłam dzieckiem




15. Oba Siedliska bym chciała





16. Uwielbiam ją jako aktorkę, żyła w ciekawych czasach i z ciekawymi ludźmi, koniecznie - Diane Keaton autobiografia


17. Anna German o sobie
18. Ciekawa jestem








Zatrzymam się na dwudziestu.
W tle gra muzyka świąteczna. Ale fajnie mi było sobie tak grzebać w przechowalniach.
Wysoko na liście, chociaż tutaj kolejność też przypadkowa, była nowa powieść Bator, ale niespodziewanie dostałam ją od czytającej pisarki i tak się cieszę, że normalnie chyba będę spała z nią pod poduszką. Dzięki.


Jeszcze kilka w języku angielskim, które mam na oku


Też u pisarki przeczytałam o nich


Ostatnia jej powieść, wydana już pośmiertnie.



Życie mola jest bardzo szczęśliwe, jak nie ma to nie szkodzi, bo samo oglądanie i czytanie o tych książkach u Was na blogach, też jest przyjemnością.

Pozdrawiam wszystkich świątecznie,  pewnie to nie ostatni wpis przed godziną zero, ale gdyby, to wiedzcie, że o Was myślę w ten czas. O Waszych zakupach i prezentach też :-)