Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwierzyniec. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwierzyniec. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 listopada 2012

Coś z innej beczki.....

Witam wszystkich .....))))
z bliska i daleka.



Mojego głównego lokatora już poznałyście...to mój kochany przyjaciel Nodi...

TUTAJ  

 Czas na przedstawienie kolejnych mieszkańców.  

Oto bojownik - rybka samotnik, pozowała do zdjęć jak prawdziwy model. Rybka jest własnością mojego wnusia Filipka, ale mieszka z nami. Nawet nie spodziewałam się, że obserwując ją, jak cudownie harcuje w swoim wodnym mieszkanku zupełnie się wyciszam, jest to super sprawa.....Polecam, mało zachodu, a dużo radości również dla babci....

 

 

Zanim cyknęłam to odpłyną......

 

Filipek po stracie swojego  kochanego szczurka, musiał szybko uzupełnić stan zwierzyńca domowego.  Przybył żółwik.....który oczywiście razem z wnusiem odwiedza babcię.....

 

 

 

 

 

 

 Noduś był zdziwiony na widok nowego gościa , niby chciał się bawić, ale jednak jako zaczepno- obronny pies, zaczepiał a potem leciał do pańci , żeby go broniła...Bohater całą gębą....

 

 

 Drugi zwierzaczek Filipka również pojawia się razem z nim.... Była również fretka, ale odeszła...Jak widzicie  zwierząt Ci u mnie dostatek.....

 

  

 

Noduś...zdecydowanie jest przygotowany do zimy.......

 

 Bardzo dziękuję za wspaniałe komentarze....Do szybkiego usłyszenia.



sobota, 30 czerwca 2012

Wymarzeni ogrodowi goście....

  Witam Wszystkich z bliska i daleka,  dzięki,  że mnie odwiedzacie......)))))))   " jesteście lekiem na całe zło "


 Dzisiaj ogrodowa historia, jaką sama zaobserwowałam i jestem prze szczęśliwa , że mogłam to wszystko zobaczyć i narobić dużo zdjęć. Wielokrotnie nie patrzyłam w obiektyw, żeby nie wystraszyć moich wspaniałych gości, którzy  skorzystali z moich skromnych progów...)))) Jak co roku sadzę dużo jednorocznych kwiatów, bo je uwielbiam. Wszystkie stare koszyki idą do ogrodu, by po wypełnieni kwiatami  cieszyły moje oko... I tak też zawsze  wieszam kosze na ścianie garażu aby siedząc na huśtawce napajać się pięknem ich widoku. Któregoś dnia kwiaty w koszu dziwnie odstawały i już chciałam ofuknąć męże , że wieczorem je źle podlewał i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu ujrzałam cudownie uwite gniazdko a w nim jajeczka. Od tej pory był to mój punkt obserwacyjny - oczywiście w ciszy i skupieniu, żeby ich nie wypłoszyć.



A oto sprawcy całej historii....jaka miała miejsce w ogrodowym zaciszu. Zdjęcie trochę niewyraźne , robione z daleka i ukrycia...

W tym małym koszyczku zaczęła się ptasia historia....))))








Podejrzałam  cztery jajeczka , ale musiało być sześć,  bo tylu doliczyłam się pisklaków...










Doczekałam się sześciu pisklaków wiecznie głodnych i upominających się o jedzonko. Rodzice uwijali się jak w ukropie - raz jedno, raz drugie, bo przecież to nie lada gratka wykarmić taką czeredę głodomorów....



 Rodzice pomału uczą latać swoje pociechy i te napewno opuszczą swoje gniazdo rodzinne....


Któregoś dnia zauważyłam na podłodze w altance skorupki jajek, 
wystraszyłam się , że może jakiś kocur bezpański, bo jest  ich  trochę, połakomił się na " wykwintne śniadanie" ale na szczęście nie....)))) Ku mojemu zdumieni okazało się, że mam jeszcze jednych gości....Na małej półeczce pod dachem gdzie trzymam dwie małe stare latarenki jest drugie gniazdko ...byłam bardzo szczęśliwa. Tu już zupełnie nie byłam w stanie zaglądać do niego, tylko przez obiektyw aparatu.









 To zdjęcie uważam za najpiękniejsze, bo cztery pisklaczki wzięły mnie za swoją mamę otwierając dziobki do karmienia....



Moi wspaniali goście dorośli i opuścili  swoje cudowne gniazdka , które zostały mi na pamiątkę....Szkoda , że tak szybko, ale mam nadzieję, że zagoszczą u mnie ponownie .
Czy przyroda i jej dary nie są najcudowniejszymi zjawiskami na ziemi ?
Mam nadzieję, że spodobał się Wam moje koleżanki post inny niż wszystkie dotąd......)))))
 Życzę miłej i cieplutkiej niedzieli....


poniedziałek, 7 maja 2012

Majowy raj.....

Witam Wszystkich po długiej majówce. Muszę przyznać, że piękne majowe dni pozwoliły mi doładować akumulatory do dalszych moich prac. Krótka zmiana otoczenia same Wiecie jak jest bardzo potrzebna. Kilka dni z mężem po za domem to jest to... Wszyscy się nam dziwili, że na majówkę wyjeżdżamy z pięknych mazur do centrum Polski, ale było super....))))). Po powrocie nie poznałam swojego ogrodu, po prostu  pięknie zielono i kolorowo. Natura jest moim sprzymierzeńcem,  kocham bardzo przyrodę i jej dary. Cieszę się ze wszystkich ogrodowych gości i jestem bardzo radosna jak chcą zamieszkać w moim azylu szczęścia. Zrobiłam kilka fotek, żeby podzielić się z Wami radością jaka mnie ogarnęła po powrocie do domku ( wszędzie dobrze ale najlepiej w domu...)







Moja ukochana rajska jabłoneczka .....



Nie wiem czy wiecie, że brzoza ma bardzo dużo korzystnej energii , ja często swoją płaczącą brzózkę głaszczę i przytulam bo jest po prostu piękna a w szczególności dla tego, że wyhodowałam ją z patyczka grubości kciuka.



Sosna górska to też moje dziecko jak prawie wszystko w ogrodzie.






Dzięki za odwiedziny i miłe słowa  pa....))))))