"Nieważne, że będą tylko leżeć w pudełku, skoro będą moje!"
Dziś będzie właśnie o butach, a mianowicie o tych, które będą mi towarzyszyć przez sezon letni, ot tak, na codzień.
Numer jeden:
Obecnie chyba moja ulubiona para. Nazwałabym je połączeniem klasycznych, czarnych, zamszowych szpilek z lordsami. Tył buta ozdobiony jest srebrnymi niby-ćwiekami. Mimo swojej wysokości są mega wygodne i mogłabym w nich chodzić całe dnie. Pochodzą z New Look'a (chyba nigdy nie wyszłam z tego sklepu z pustymi rękoma).
Numer dwa:
Kolejna ukochana para,która towarzyszy mi już od zeszłego sezonu. Zamszowe, sznurowane czarne koturny bez palca z motywem panterki. Uwielbiam je za ich wygodę, stabilność i za to, że nie obcierają. Buty ideał, które kupiłam z DeeZee. Dłuższą relację możecie przeczytać w TYM poście.
Numer trzy:
Kolejne czarne koturny z DeeZee i znów panterka. Te są zdecydowanie mniej wygodne i stabilne. Męczą mi nogi, ale czego się nie robi dla pięknych butów, które przyciągają uwagę przechodni/przechodniów :) Dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać dlaczego mam tyle zamszowych butów, skoro nienawidzę ich czyścić...
Numer cztery:
Chyba ktoś ma zboczenie na buty w panterkę :) Kupiłam pod wpływem impulsu i tego, że były tanie. Kolejne 12-centymetrowce tym razem pochodzące z New Look'a. Wiele na ich temat się nie wypowiem, bo założyłam je tylko raz i to na chwilę.
Numer pięć:
New Look po raz trzeci w tym zestawieniu. Morelowe balerinki na dwunastocentymetrowym koturnie w drewnianym motywie to zeszłoroczny zakup. Nawet je lubię, ale zdecydowanie nie są to pierwsze buty po jakie sięgam.
Numer sześć:
Bo nie samymi obcasami człowiek żyje. Czarne niby-skórzane creepersy z DeeZee utwierdziły mnie w przekonaniu, że płaskie buty to jednak nie moja bajka. Nie zakładam ich często, ponieważ mają tą samą wadę co reszta płaskich, krytych butów - obcierają. Podejmę napewno kolejne próby ich oswojenia, ale zdecydowanie wolę obcasy.
Numer siedem i osiem:
Balerinki bardzo lubię, są wygodne i nie muszę uważać na rozkopane chodniki. Tego typu buty zużywam w tempie ekspresowym i co roku dokupuję nowe na miejsce tych, które trzeba wyrzucić. Na zdjęciu dwie pary, ale gdzieś w otchłani szafek leży nowy zamszowy (znowu!) zakup z New Look.
I to tyle butów codziennych. Któreś wpadły Wam w oko?