Opowieść o gniewie!
Wstał rankiem. Ubrał się, jak to przed wojną bywało, elegancko. Spojrzał w niebo. Nie zabrał parasola.
Kiedy wszedł do urzędu, urzędniczkom dech zaparło. Taki wypachniony, taki wykrochmalony. Poprosił o jednąkartkę pocztową i jeden znaczek. Zza pazuchy wyjął pióro, którym szybko wykaligrafował stek wyzwisk i oszczerstw. Do kobiety.
Nie ładna i nie brzydka. Taka w sam raz. Taka, za którą mężczyźni szaleją. Przebiera i wybiera... między tym od papierosów, od codziennej prasy, żyletek na brodę...
Żółty kiosk dostał list...
i teraz od czarnych ptaszysk opędzić się nie może!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ptak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ptak. Pokaż wszystkie posty
środa, 19 listopada 2014
sobota, 20 września 2014
Opowieść o tym, że ty dobrze wiesz...
Wyciągnęła rękę
i patrzyła na
jaskółkę.
Widziała, jak
spomiędzy palców
wyrastają jej
pióra
Zamknęła oczy,
odeszła
na palcach
jak wróżka.
Ty dobrze wiesz,
że ona nigdy TAM
nie była.
Ilustracja inspirowana niezwykłymi zdjęciami Magdaleny Berny
Resztę dopowiedziały słowa znalezione w starych gazetach i książkach.
Wyciągnęła rękę
i patrzyła na
jaskółkę.
Widziała, jak
spomiędzy palców
wyrastają jej
pióra
Zamknęła oczy,
odeszła
na palcach
jak wróżka.
Ty dobrze wiesz,
że ona nigdy TAM
nie była.
Ilustracja inspirowana niezwykłymi zdjęciami Magdaleny Berny
Resztę dopowiedziały słowa znalezione w starych gazetach i książkach.
wtorek, 4 lutego 2014
Opowieść o tym co by było, gdybym inny dom miała
Gdybym inny dom miała, jadałabym z innych talerzy. Nie tych beżowych z pomarańczową obwódką.
Może lubiłabym beż.
Gdybym inny dom miała, nie uderzyłabym kolegi metalowymi grabiami w głowę, nie pamiętałabym tamtego sobotniego poranka, kiedy niebo było wyjątkowo czyste, a samlociki lśniące. Mamy bluzka w serek wycięta, w kolorze nieba przed burzą przytulała mnie, choć tak straszliwie narozrabiałam.
Może gdybym tylu łez nie wylała. Z podkurczonymi pod brodę kolanami. Gdybym tak pięścią nie wygrażała na swój dziecięcy los. Słowem nie zarzekała, że tak nie może być przecież wiecznie, to czy dziś wracając myślą, usiłowałabym wyprasować pióra gołębia, co zamieszkuje moje serce?
Wrosłam w to wspominanie wyprasowane, co zdaje się tylko snem z podkurczonymi nogami. Bo jak o sobie myślę sprzed lat, to jakbym sama siebie nie poznawała w tym byciu. Bo gdybym się pogodziła z tamtym byciem, to dziś mogłabym być byle kim.
Nic przecież nie stoi na przeszkodzie w byciu byle kim.
Ilustracja 12x12
Oprawa: 20x20
Cena: 100
Gdybym inny dom miała, jadałabym z innych talerzy. Nie tych beżowych z pomarańczową obwódką.
Może lubiłabym beż.
Gdybym inny dom miała, nie uderzyłabym kolegi metalowymi grabiami w głowę, nie pamiętałabym tamtego sobotniego poranka, kiedy niebo było wyjątkowo czyste, a samlociki lśniące. Mamy bluzka w serek wycięta, w kolorze nieba przed burzą przytulała mnie, choć tak straszliwie narozrabiałam.
Może gdybym tylu łez nie wylała. Z podkurczonymi pod brodę kolanami. Gdybym tak pięścią nie wygrażała na swój dziecięcy los. Słowem nie zarzekała, że tak nie może być przecież wiecznie, to czy dziś wracając myślą, usiłowałabym wyprasować pióra gołębia, co zamieszkuje moje serce?
Wrosłam w to wspominanie wyprasowane, co zdaje się tylko snem z podkurczonymi nogami. Bo jak o sobie myślę sprzed lat, to jakbym sama siebie nie poznawała w tym byciu. Bo gdybym się pogodziła z tamtym byciem, to dziś mogłabym być byle kim.
Nic przecież nie stoi na przeszkodzie w byciu byle kim.
Ilustracja 12x12
Oprawa: 20x20
Cena: 100
czwartek, 26 grudnia 2013
Opowieść o dokarmianiu!
Szczerbata sześciolatka czeka pierwszej gwiazdki. Spakowała do reklamówki ulubioną kolorowankę i kilka kredek. Śnieg skrzypi pod czerwonymi "Relaksami". Wandachowicze, Ropęgi, Borysy, Denuszki, Sobieryny, Madeje, Przybysze, jedne Kłodasie, drugie Kłodasie... małe paluszki zmarzły mijając dziewięć domostw.
W oknach domu dziadków iskrzą się staromodne światełka.
Szczerbata sześciolatka nigdy nie zapomni tej wigilii. Po powrocie do domu przekona się, że plastikowy telefon ze słuchawką na sznurku, nie jest w stanie połączyć się ze świętym Mikołajem.
Szesnastolatka nie lubi świąt. Przeżywa je szybko i niechętnie. W domu są ludzie, z którymi nie chce dzielić się opłatkiem.
Dwudziestosześcioletnia dziewczyna spędza kolejne święta poza domem, bez choinki, reniferow i innych badziewnych sekwencji. Cieszy się, że idzie we wigilię do pracy. Zarobi trochę więcej kasy. Może kupi sobie buty.
Trzydziestoletnia kobieta patrzy na swego trzymiesięcznego synka i myśli o nadchodzących świętach. Pierwszych razem. Jest choinka.
Trzydziestosześcioletnia mama wie, że od niej zależy to, jakie wspomnienia będzie miał jej syn. Skromnie, bez migających natarczywie światełek. Na choince kilka pierników. Barszcz co wyjątkowo dobry wyszedł. Świąteczny długi spacer. Łyżwy. I gdyby miała telewizję, byłaby gotowa obejrzeć Kevina, co sam w domu został.
Wszyscy karmimy się wspomnieniami.
środa, 11 września 2013
Opowieść o tym co lepiej, a co gorzej...
Mój pradziadek ogłuchł na starość diametralnie.
Miał dwie córki. Moją babcię i jej siostrę. Obie głuche jak pień. Moja babcia ma czworo dzieci. Padło na moją mamę. Mama głuchnie na jedno ucho szybciej, na drugie wolniej.
Czas na mnie...
Żeby sprawdzić czy proces już się zaczął, zmusiłam doktora Trąbkę, żeby przetestował moje uszy.
Patrząc na Kopiec Kościuszki przeżyłam pierwsze badanie słuchu.
Słuch idealny, uszy czyste!
I pomyślałam, że z dwojga złego... wolę niedosłyszeć, niż niedowidzieć;)
Wymiary: 15x15
Oprawa: 20x20
Cena: 100 PLN
poniedziałek, 11 lutego 2013
Opowieść o pierwszym spojrzeniu!
Mała cukiernia. Pachnie lukrem i drożdżami. Nie mogę oderwać oczu od pracującej tam dziewczyny. Oliwkowa cera, malinowe usta, zdrowy blask włosa.
Kątem oka widzę jak chłopak, który właśnie wszedł wlepia w nią wzrok. Ledwie dokonuje zakupu. Ledwie odbiera zakupionego pączka. Słyszę świst strzały. Wiatr targa mi włosy. Teraz to ja nie mogę oderwać od nich oczu.
Mam nadzieję, że się udało!
czwartek, 17 stycznia 2013
piątek, 14 grudnia 2012
czwartek, 15 listopada 2012
Opowieść o kooperacjach...
Mój mały Kurka , mój pięciolatek... lubi rysować. Podgląda i korzysta z mamowych dobrodziejstw. Pisaczek skubnie, ołówek pożyczy, nad horyzontem się zastanowi. Jedna lekcja kreślenia dachów i oto mamy miasto, miasteczko... z jego dachami, kominami i oknami. Jestem w zachwycie. Lampa mi się podoba . Kominy mi się podobają. Uliczka skośnie biegnąca...
Nad chwiejnymi dachami zawiesiłam dwa ptaki w typie męskim i żeńskim. Czy pomiędzy typami dojdzie do sprzeczki? Czy sprzeczka w kłótnię przerodzić się może? Czy jedno pytanie, może wywołać lawinę odpowiedzi bez przecinków?
Tak!
Mam na to ochotę latam to tu to tam sukienka podoba mi się pasująca jest do nieba a tobie co do tego zawsze możesz zamieszkać na innym strychu w ciasnych butach lepiej mi się lata latam za miasto gdzie powietrze lżejsze a drzewa zatrzymują na oddech!
Etykiety:
collage,
dekoracja pokoju dziecięcego,
drugie życie,
ilustracja dla dzieci,
Inspiracja,
miasteczko,
ptak,
rysunek,
sketchbook,
z mojego szkicownika
poniedziałek, 12 listopada 2012
Opowieść o starej kartce.
Podczas ostatniego pobytu na podłódzkiej wsi, zajrzałam do politurowanej szafy wystawionej do ponurej szopy. Kiedyś odbijała mój cały świat. W niej obejrzałam film "Tragedia Posejdona".
Biedna, ledwie się trzyma na zbyt cienkich nóżkach. Na półkach książki i zeszyty z podstawówki. Pozyskałam kilka pożółkłych kartek w kratkę. We wczorajsze, niedzielne popołudnie, na kolanie, narysować ptaka i serdecznie Was pozdrowić!
H O U G H!
czwartek, 4 października 2012
Bajki o gołębiach
Nie przepadam za gołębiami.
Zamykam oczy.
Stacja PKP w małej mieścinie. Ceglany zapuszczony budynek. Majowy żar z nieba Po raz kolejny przedłużyła się lekcja polskiego. Następny pociąg do oddalonej o 30 km podłódzkiej wsi, za 1,5 h. Kończę lekturę siedząc na zielonej ławce. W tle męczący mnie gołębi dźwięk.
Zamykam oczy mocniej.
Jestem młodsza. Przyjechałam do tej samej mieściny. Wsiadam w autobus. Mama podaje mi pudrową, miętową pastylkę, żebym lepiej zniosła podróż gruchotem. Skwar. Na podwórku u dziadków nuda. Piszcząca huśtawka, stukot obcasów dziadka i gołębie.
Otwieram oczy.
Kraków. Pierwsze wynajęta samodzielnie kawalerka. Wiosna. Na balkonie gołąb z młodym. Znoszę gruchanie. Jeszcze zimno, nie otwieram szeroko okien. Czekam miłosiernie, aż młode nauczą się latać. Cieplej. Otwieram balkon. Niemiłosiernie śmierdzi. Nie wytrzymuję. Nie czekam, aż młode nauczy się latać. Wynoszę ptaka. Sprzątam kupy.
Wtorek.
Otwieram spontanicznie Chmurkę, na trzy godziny. Rysuję gołębie. Potem idę na kawę. Przy kawie olśnienie. Źle mi wydano rano resztę. Brakuje 5 dyszek. Analiza kto i kiedy. Wiem. Myślę - trudno. Ja nie zbiednieję, ona się nie wzbogaci. Nie odkręcę tego. Odpuszczam. Dopijam kawę. Idę do bankomatu. Pod bankomatem znajduję 5 dyszek. Wirtualny gołąb narobił mi na wirtualny kołnierz. w Krakowie mówi się, że to przynosi szczęście!
Szczęścia! Buziaki!
środa, 25 lipca 2012
wtorek, 10 lipca 2012
Opowieść o dokarmianiu!
1. Po pierwsze zapraszam na FB (ikonka Galerii Pod Chmurką po Waszej prawej), gdzie mała zabawa w karmienie ptaków dobrym słowem. Wystarczy coś miłego napisać pod postem na FB, aby mieć szansę na wylosowanie jednego z ptaszków. Zwycięzca wybiera kolor;)
Ptaki dokarmia rączka mojego synka;)
Idźmy dalej...
2. Forma ptaszków jest projeku Czarów z Drewna. Zauroczona zakupiłam kilka i długo zastanawiałam się jak je ozdobić.
3. Kilka szkiców z tramwaju. Zwykle nie czytam i nie rysuję w tramwaju. Choroba lokomocyjna mi na to nie pozwala. Nie wiem co się tego dnia stało... może pogoda, może kierowca co prowadził łagodniej niż zwykle, a może po prostu odpowiedni czas i miejsce.
Na początku miały być czarno - białe... ale zaraz potem wkradł się kolor!
4. Zwycięzca zabawy na FB wybierze sobie kolor. Ja najbardziej lubię jaskółkę... i już mam wobec niej pewien plan!
5. Jeszcze razem, w mojej pracowni, czyli nad kuchennym stołem. W sobotę zabieram je na Plac Nowy... na pchli targ, gdzie Galeria Pod Chmurką zagościła na stałe;)
Miłego dnia!!!
poniedziałek, 7 maja 2012
niedziela, 6 maja 2012
Opowieść o spełnionych marzeniach;)
Pobudka 0 8.30 (jak na nasz dom, to bardzo późno)
Leniwe śniadanie na balkonie, bo nie za gorąco, by spędzić poranek w słońcu (pogoda tzw.idealna)
Kawa z mlekiem i album o afrykańskich domach.
Oglądanie z synem filmu przyrodniczego ("Mikrokosmos")
Nie gotuję, bo zupę mamy wczorajszą (drugie zjemy gdzieś na mieście)
Niedziala idelana!
Spełnienia marzeń;)
Pobudka 0 8.30 (jak na nasz dom, to bardzo późno)
Leniwe śniadanie na balkonie, bo nie za gorąco, by spędzić poranek w słońcu (pogoda tzw.idealna)
Kawa z mlekiem i album o afrykańskich domach.
Oglądanie z synem filmu przyrodniczego ("Mikrokosmos")
Nie gotuję, bo zupę mamy wczorajszą (drugie zjemy gdzieś na mieście)
Niedziala idelana!
Spełnienia marzeń;)
piątek, 4 maja 2012
Opowieść o PTACTWIE LUDWIKI
Na Targach Art Expo poznałam kilkoro dzieci. Najstarsza z nich - Ludwika - narysowała dla mnie pięknego kogucika. Początkowo miał mieć pięć nóg, ale jak widać, autorka się rozmyśliła...
Kogucik inspirujący niebywale sprawił, że zaraz i u mnie zaroiło się od ptactwa, które nazwałam "PTACTWEM LUDWIKI"
Na Targach Art Expo poznałam kilkoro dzieci. Najstarsza z nich - Ludwika - narysowała dla mnie pięknego kogucika. Początkowo miał mieć pięć nóg, ale jak widać, autorka się rozmyśliła...
Kogucik inspirujący niebywale sprawił, że zaraz i u mnie zaroiło się od ptactwa, które nazwałam "PTACTWEM LUDWIKI"
Subskrybuj:
Posty (Atom)