Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zagłówek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zagłówek. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 grudnia 2014

No może...



i nie wszystko ogarniam ostatnimi czasy...

Ale wciąż się kręci :-)

I dziś będzie zdawkowo, a w sumie to po prostu fotograficznie...

Trochę o żubrach na ŻubrOFFkę (taki festiwal - tu info: http://www.zubroffka.pl/)...


trochę o kotkach...


trochę o misiu....

i o jeszcze jednym kotku...



No... To tak jakby ktoś się pytał co tam u mnie słychać, to ostatnio właśnie takie rzeczy się dzieją ;-)

czwartek, 8 listopada 2012

Balutek


Pewna pani widząc moje kotozagłówki zapragnęła mieć swój piesozagłówek wzorowany na jej ukochanym psie - Balutku. Wyzwanie to było nie małe, trudne i żmudne, ale jak zwykle po skończeniu wycinania, szycia, wypychania i wykańczania zadowolenie było, że znów zrobiłam coś, czego myślałam, że nigdy nie zrobię ;-)


Tak więc Baluś ma umaszczenie balusiowe, pysk balusiowy i w ogóle jest... balusiowy ;-)


I z drugiej strony też jest Bbalusiowy - a co!


A w połączeniu z krysiowym pystkiem to już może jest ciut mniej balusiowy...


**********************************************

Taia - wielkie dzięki za wyróżnienie!!! Miło mi ogromnie, tylko... ja zupełnie nie mam siły odpowiadać na te pytania - a przynajmniej nie teraz... Postaram się do tego wrócić jak znajdę spokojną chwilę, ale to mi grozi chyba za jakieś dwa tygodnie najwcześniej :-/ Ale... I tak się cieszę, ze o mnie pomyślałaś :-))))

**************************************

No i właściwie tyle na dzisiaj... A więc pozdrowienia i trzymajcie się cieplutko!!!


sobota, 14 stycznia 2012

Z nowym rokiem nowe kocię


Witam wszystkich radośnie w nowym roku!!!
Obserwując moją aktywność blogową można by było dojść do wniosku, że nic interesującego się u mnie nie dzieje, a to prawdą wcale nie jest, co dziś się postaram udowodnić.

Jakiś czas temu uszyłam kolejny kotozagłówek wg mojego poprzedniego projektu, bo miałam takie materiały, że aż się prosiły, aby z nich uszyć właśnie kociaka, tego oto z resztą:





I kocur wyszedł świetnie - jest tak miły w dotyku, że aż chce się go głaskać :-). Trafił już z resztą do nowej właścicielki, która zdążyła mi donieść, że kociak jest PRZEEEECUDOWNY (to był cytat), co cieszy mnie ogromnie i nakręca do dalszego szycia :-).

No, ale to nie koniec, bo inna dziewczyna widząc tego kota, zapytała czy dało by się uszyć coś podobnego, tylko większego, bo szuka prezentu dla siostry. Więc sprawdziłam i się okazało, że się da :-). Powstał nowy projekt, znowu nie wiedziałam co z tego wyjdzie, a wyszedł tak fajny kociak, że cała się cieszę :-). Skromnością dziś grzeszyć nie będę, ale jak coś się udaje, to jak tu się nie cieszyć?

A więc koci zagłówek w nowej wersji wygląda tak:




I na szyi (mojej z resztą):


Na razie jestem pod jego urokiem, bo to najnowsze moje szyjątko, a na warsztacie mam drugiego takiego kocura, bo sobie pomyślałam - a co się będę ograniczać do jednego? Od razu dwa sobie uszyję! I myślałam, że dzięki temu będzie szybciej, a wcale nie jest... Ale przecież i drugiego kiedyś skończę :-)

Tyle mojego chwalenia na dzisiaj. 
Wszystkich ciepło pozdrawiam i wielu osobistych sukcesów w tym roku życzę!!!

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Coś dla Majki i Filipka


Już się zdążyłam kilka razy rozpisać w tym poście i tyle samo razy mi to moje rozpisywanie zjadło. Są jakieś niezwykle denerwujące zaniki prądu, które co chwilę mi wyłączają komputer - cholery od tego można dostać! Ale, że muszę w końcu ten post opublikować, to próbuję po raz enty i oby ostatni! Tym razem już się nie rozpiszę, bo Filipek i Majką mogą dłużej nie znieść tego czekania.

Bo dziś pokażę maskotki, które dla nich uszyłam, a które miałam pokazać już kilka dni temu, więc nie trudno zgadnąć, że dłużej tego odkładać nie mogę. I nawet brak prądu mi w tym nie przeszkodzi! 
Dzisiejsze zdjęcia nie są najlepsze, ale czekanie na lepsze światło już dłużej nie mogłam, więc jest jak jest - czyli kolory są trochę przekłamane, ale mam nadzieję że to co jest najważniejsze i tak jest widoczne.

A więc Filipku, oto Twój jamnik:





I Maju - to Twój kotek:




Mam nadzieję, że Wam się podobają :-)

A ja się rozpiszę w kolejnym poście, który przy sprzyjającym wietrze będzie już jutro - bo do pisania mam bardzooo dużo. 

Na razie tylko tak ekspresowo podziękuję ogromnie dla Magdy i Przemka z blogu Klucze do raju oraz dla Ani - mojej koleżanki z pracy z Torunia - baaaaardzo Wam dziękuję!!!! Ale o tym za co i dlaczego będzie opowiadał następny post :-).

Pozdrawiam wszystkich ciepło :-).


niedziela, 17 lipca 2011

Kotozagłówek



Tak sobie uświadomiłam, że już dosyć dawno nic sensownego tu nie umieściłam... Sporo się u mnie ostatnio dzieje, tempo życia jakieś szybsze się stało i z tego wszystkiego nawet nie zauważyłam, że tu się niczym nie pochwaliłam w ostatnich dniach.... Ale dzisiaj - korzystając z niedzielnego rozleniwienia porannego moich domowników (którzy śpią jeszcze słodko) - się nieco poprawię :-).

Najchętniej to bym się Wam pochwaliła moimi ostatnimi dokonaniami podwórkowymi, tyle, że dokumentacji zdjęciowej nie mam... Ale w tym tygodniu dokonałam rzeczy wielkiej, bo biegając z córą (a nieraz i w większym składzie) po podwórku, tak zupełnie w między czasie i przy okazji ułożyłam w altance posadzkę kamienną! Do tej pory stała sobie przed domem altanka prosto na ziemi, a od piątku (bo w piątek mą pracę skończyłam) ma piękną kamienną podłogę, a ja dumna z siebie jestem jak paw :-). Nanosiłam się przy tym kamieni nie mało, nakopałam się w ziemi i nabrudziłam, ale teraz aż miło na efekty popatrzeć. I dzieciaki przy tym miały zabawy nie mało, bo mi dzielnie pomagały i wraz ze mną kamienie nosiły i ziemię przekopywały. A teraz mam w planach odnowić samą altankę, bo przydałoby się drewno oczyścić, a potem zabejcować i polakierować ładnie. Ale to już jest grubsza robota i pewnie z miesiąc mi to zajmie...

Natomiast co do mych szyciowych dokonań, to bez wątpienia najbardziej dumna jestem z mojego kotozagłówka. Pomysł na niego miałam już dawno i się jego szkice krzątały po różnych notatnikach, aż w końcu nadszedł dzień, że miałam go zwizualizowanego na tyle, że chciałam zobaczyć jak będzie wyglądał uszyty. I efekt końcowy bardzo miło mnie zaskoczył, bo wyszed

(Część postu mi zjadło...)

I jeszcze Wam pokażę, jak ostatnio moja mała z piłkopufy korzysta - uparła mi się, że będzie na niej spała, co wygląda przeuroczo!


Takiego przeznaczenia tej pufki nie przewidziałam, ale życie (i dzieci) potrafią zaskakiwać :-).

Pozdrawiam wszystkich ciepło i leniwej niedzieli życzę!