Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oczy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oczy. Pokaż wszystkie posty

26 listopada 2012

Cień Beige Dore Yves Rocher


Jak pamiętacie dumałam nad pięknym, ale drogim cieniem Estee Lauder w kolorze złota. Ostatnio w oko wpadł mi cień w Yves Rocher o nazwie Beige Dore z kolekcji Couleurs Nature. To jasne złoto z dodatkiem beżu, nadaje się do codziennego makijażu. Stosuję go solo i chyba tak najlepiej się prezentuje; fajnie stapia się ze skórą. Cień się nie osypuje na skórę, ale w pudełeczku dość mocno się pyli. Odkąd go kupiłam stał się jednym cieniem, którego używam ;)




18 października 2012

MAC róż Legendary i cienie Whims & Fancies

Dawno nie pokazywałam mojego kochanego MACa. Jakiś czas temu do kolekcji dołączyła paletka cieni Whims & Fancies z kolekcji Styleseeker oraz róż Legendary z kolekcji Marylin Monroe.


Paleta Whims & Fancies Eyeshadow Duo MAC zawiera dwa odcienie: Performance Art, opisany jako platinum silver w wykończeniu Veluxe Pearl oraz Shadowy Lady (blackened plum) w wykończeniu Matte.
Ten pierwszy to bardzo ładny i niespotkany odcień jasnego fioletu ze srebrnymi i złotymi drobinkami, bardzo fajnie rozświetla, nie osypuje się. Shadowy Lady chciałam kiedyś kupić jako pojedynczy wkład. To matowy, bardzo ciemny fiolet z domieszką czerni i odrobiny bordo. Jedna warstwa nie jest bardzo kryjąca, ale można nim zbudować naprawdę ładny efekt.


Róż w odcieniu Legendary to 'pale soft coral' w wykończeniu satin. Na mojej skórze to jasny koral z domieszką różu (ale naprawdę niewielką). Uwielbiam go, nadaje twarzy bardzo świeży wygląd, trzyma się na skórze niemal cały dzień.
Zapomniałam zrobić zdjęcie opakowania, ale myślę, że w sieci krąży ich wystarczająco dużo ;) na wieczku znajduje się zdjęcie Marylin Monroe i jej podpis.

Niestety, jestem bardzo niezadowolona ze swatchy, w ogóle nie mogłam uchwycić kolorów :( na skórę nałożyłam po 1 warstwie każdego kosmetyku, efekt oczywiście można stopniować.



1 lutego 2012

Pigmenty z kolekcji Daphne Guinness for MAC



Pigemtny pochodzą ze styczniowej kolekcji Daphne Guinness for MAC. W sprzedaży dostępne były 3 - Aurora, Circa Plum i Nebula. Tego ostatniego nie mam i trochę żałuję.
Na zdjęciach po lewej Circa Plum, która co jakiś czas pojawia się w różnych kolekcjach; po prawo Aurora. Pigmenty są już raczej nie do kupienia, ale wrzucam swatche dla potomności ;)
Circa Plum - Frosty dirty mid-tone lavender
Aurora - Pinked Taupe




17 września 2011

Zefir z Top Shopu


Grubą kredkę z Top Shopu można nałożyć na całą powiekę jak cień lub zrobić nią kreskę wzdłuż linii rzęs. Wykorzystuję ją w ten drugi sposób. Kredka jest miękka i bardzo łatwo się jej używa. Odcień Zephyr ro czerń z różnokolorowymi drobinkami, pięknie błyszczy w słońcu.
Kredka po nałożeniu nie zasycha na amen, ale jest trwała - wytrzymuje na oku cały dzień. Najczęściej nakładam jasny cień na całą powiekę, przy rzęsach robię kreskę Zephyrem i mocno tuszuje rzęsy (w wersji minimalistycznej i szybkiej bez cienia). W zależności od grubości kreski makijaż nadaje się na codzień i na imprezę.
Kredka zamknięta jest w złoto-różowym plastikowym opakowaniu stylizowanym na metal oraz uroczym kartoniku.




16 lipca 2011

Marka Beauty UK

Beauty UK jak sama nazwa wskazuje pochodzi z Wielkiej Brytanii, jest to rodzinna firma dostępna na rynku od 5 lat. Produkty nie są testowane na zwierzętach.


Perłowy eyeliner w odcieniu Oceania - ma piękny turkusowy kolor - bardzo lubię łączyć ten kolor z brązowymi cieniami. Produkt ma lekką, wodnisto-żelową konsystencję, co sprawia, że dość długo wysycha na skórze, ale gdy już zaschnie to trzyma się w niezmienionej formie do wieczora! Wymaga odrobiny czasu i cierpliwości - najlepiej po zaaplikowaniu posiedzieć z zamkniętymi oczami, bo inaczej odbije się na powiece, dlatego nie polecam malowania się nim w pośpiechu. Ma wygodny, twardy aplikator. Kolor jest bardzo zbliżony do eyelinera marki Gosh, który ma mało wygodny pędzelek i jest dwukrotnie droższy. Zastanawiałam się, który jest łatwiej dostępny i wychodzi na to, że chyba Beauty UK - można go zamówić przez internet, a Gosha, mimo, że mieszkam w Warszawie, widziałam tylko w jednej drogerii. Cena: £3,49.


Błyszczyk Lip Lust w odcieniu Date Night - błyszczyk, którego trochę się obawiałam - myślałam, że będzie bardzo mocno krył, ale na szczęście na ustach wygląda bardzo naturalnie. Ma niewiarygodnie wygodny aplikator - jest idealnie wyprofilowany, przylega do ust i wystarczy jeden ruch, żeby pokryć całą wargę. Ma delikatny, słodkawy zapach, nie ma smaku. Nie klei się (strasznie tego nie lubię); usta są gładkie i wyglądają na większe. Cena: £2,99

Podsumowując eyeliner polecam osobom, które nie spieszą się (schnięcie!), a błyszczyk w odcieniu Date Night fankom jasnych ust :)





3 czerwca 2011

Recenzja kosmetyków Make Up Studio


Jakiś czas temu otrzymałam do zrecenzowania dwa produkty profesjonalnej marki Make Up Studio. W kosmetyczce mam już korektor-kamuflaż, o którym postaram się niedługo napisać.
Z bogatej oferty wybrałam dwa produkty - wypiekany cień oraz prasowany róż - czyli kosmetyki, których używam na co dzień i które mogę rzetelnie opisać.
Ogólnie mam dwie uwagi: po pierwsze przydałyby się zdjęcia poszczególnych kolorów, bo ciężko wybrać coś w ciemno, po drugie... chcę więcej!!! Zamawiać można ze sklepu internetowego lub wybrać się na Międzyborską 80 w Warszawie do sklepu stacjonarnego. Ja wybiorę drugą opcję :)




Cienie do powiek Lumiere - Fantastyczne opalizujące cienie do powiek, nowa technologia produkcji, są wypiekane a nie jak powszechnie dostępne cienie prasowane, dają piękny, lekko połyskujący efekt, bardzo wydajne. Mogą być nakładane na mokro, co daje niespotykane rezultaty.
Cena: 46zł, wkład 30zł


Wybrałam bezpieczny kolor Classy Champagne - połączenie beżu, złota i różu. Dzięki połączeniu różnych odcieni zyskujemy inny kolor w zależności od kąta padania światła; w ostrym świetle cień jest bardziej złoty, w przygaszonym bardzie różowy. Dobrze się nakłada i łatwo wycieniować go z innym kolorem. Stosuję go głównie na sucho do makijaży dziennych, nałożony na mokro nabiera intensywności i staje się odporniejszy na ścieranie.



Róż prasowany - Odpowiedni dla każdego rodzaju skóry. Róż o konsystencji pudru prasowanego. W gamie kolorystycznej odcienie matowe. Dzięki specjalnej mikrotechnice mielenia pigmentów, róż ma wyjątkowo delikatną konsystencję. Specjalne składniki wiążące oraz szlachetne olejki zapewniają trwały efekt oraz zapobiegają kruszeniu się różu. Bardzo bogaty w pigmenty - zapewnia natychmiastowy efekt. Są sprzedawane oddzielnie, można więc dowolnie komponować zestaw w kasetce.
Cena: wkład 26zł



Mam numer 54, szczerze mówiąc odcień nie spodobał mi się, gdy go dostałam i zastanawiałam się jak mam go przetestować. W opakowaniu to przybrudzona ciemniejsza morela. Wiecie co? W końcu się przełamałam i... róż gościł na moich policzkach praktycznie codziennie przez cały maj... Dawno nic z kolorówki nie zrobiło na mnie aż takiego wrażenia. Na swatchu jest nałożony bardzo grubo, więc niech Was to nie zmyli - nałożony cienką warstwą daje bardzo naturalny efekt. Wyglądam świeżo i dziewczęco. Kolor zamienia się w delikatną morelę, świetnie komponuje się z bronzerem.Daje półprzejrzysty efekt, nie jest w pełni matowy, ale w ogóle nie widać drobinek na skórze (a właściwie iskierek, bo są tyci tyci, ale dzięki nim efekt nie jest płaski). Naprawdę duży wybór kolorów.



3 maja 2011

Rozczarowanie nr 3: Lancome Hypnose Drama(t) Noirs Perles

Pamiętacie jak jakiś czas temu poprosiłam Was o zagłosowanie w sondzie i wybór tuszu, który mam przetestować? Najwięcej głosówzdobył Hypnose Drama Lancome.


Hypnose Drama - tusz zwiększający zagęszczenie rzęs. Niezwykły, wypukły skręt szczoteczki pozwala dotrzeć nawet do najkrótszych rzęs, a gładka i niesklejająca formuła zwiększa zagęszczenie rzęsa po rzęsie. Elastyczne włókna zapewniają nieskazitelne wymodelowanie od nasady aż po końce. Spojrzenie staje się wyraziste, a rzęsy widocznie zagęszczone.

Mój egzemplarz pochodzi z kolekcji Noirs Perles, która "urzeka nowym wymiarem czerni" - w jej skład wchodza dwa tusze Hypnose Drama i dwa Precious Cells w odcieniach czerni z dodatkiem butelkowej zieleni, granatu lub purpury. Ja mam wersję czarną, która jest po prostu czarna, nie różni się absolutnie niczym od innych czarnych tuszy.
Szczoteczka jest duża, gruba, dobrze się nią maluje. Nabiera sporą ilość tuszu. Na zdjęciach poniżej czysta szczoteczka i szczoteczka z tuszem.



Przez pierwszy tydzień byłam z niego bardzo zadowolona, później było coraz gorzej. Jedna warstwa jest ok (chociaż szału nie robi), przy dwóch strasznie skleja i bardzo ciężko rozczesać rzęsy. Wybaczyłabym mu to i malowała tylko jedną warstwę, gdyby nie fakt, że koszmarnie się osypuje. Nigdy wcześniej nie miałam takich problemów, nie trę oczu, nic mi się nie kseruje, nie rozmazuje. Żeby chociaż osypał się pod koniec dnia, ale w samej pracy muszę ze trzy razy zetrzeć drobinki spod oka.
Zastanawiam się czy tylko ta seria jest taka kiepska czy Lancome coś namieszał w formule tuszu - kiedyś często używałam Lancome i zawsze byłam zadowolona. Myślę, że w tej cenie można znaleźć coś o wiele lepszego.

Na zdjęciach mam jedną warstwę tuszu. Zwróćcie uwagę na drugim zdjęciu na kawałeczki tuszu wokół oka - a dokładnie przemyłam skórę po pomalowaniu (trochę pobrudziłam się tuszem) - nie minęło 5 minut a on już się osypał.



Drugie miejsce w sondzie zajął tusz 2000 Calorie, który musiałam szybko otworzyć, bo miniaturka Clinique się kończyła, a Lancome oddałam siostrze (ma identyczną opinię o nim). Spodziewajcie się wkrótce recenzji MF :)

24 kwietnia 2011

Nowość: Gel Eyeliner Essence

W Essence totalna rewolucja - w szafach aż roi się od nowości. Mam ich sporo, ale chciałabym zacząć od czegoś co mnie powaliło na kolana. Nie miałam wcześniej eyelinerów z Essence, ostatnio jestem na tyle leniwa, że używam kredki zamiast robić kreskę linerem, ale widzę, że muszę wrócić do malowania kresek, bo eyelinery Essence są świetne.


Produkt ma dla mnie same plusy, nie dostrzegłam żadnych wad (no może poza tym, że ciężko je pewnie będzie dostać, bo produkty Essence rozchodzą się jak ciepłe bułeczki)!
+ świetne kolory - mam London Baby i Berlin Rocks, zastanawiam się jeszcze nad zielenią
+ kosztują tylko 11,99zł
+ wodoodporne, trzymają się na powiecie cały dzień
+ łatwe w użyciu, konsystencja to miękki żel (przestrzegam przed zanurzeniem całego pędzelka w słoiczku - wejdzie jak w masło ;).
+  brak smug, prześwitów, kreska jest jednolita
+ wydajne - wystarczy odrobina, żeby namalować kreskę

London Baby, Berlin Rocks
Myślę, że mogą być bardzo fajną bazą do smokey eyes. Do kompletu polecam pędzelek Gel Eyeliner Brush Essence - syntetyk, łatwo go wyczyścić, maluje ładne, cienkie kreski.


London Baby - brąz z delikatnymi drobinkami i różowawym połyskiem.
Berlin Rocks - ciepły fiolet z odrobiną różowych drobinek (w słoiczku kolor jest przekłamany, na żywo jest bardziej śliwkowy i cieplejszy).



25 marca 2011

Nowość: cienie Urban Baroque Catrice

Urban Baroque mają chyba wszyscy, ja oczywiście się spóźniłam i zastałam prawie pusty stand - pudrów w ogóle nie było, zostały tylko cienie, lakiery i najciemniejsza szminka. Na pudrze mi nie zależało, lakiery ładne, ale nic wyjątkowego, szkoda, że nie było szminki Elisabeth.


Podwójne cienie Fleur de Lis mają satynową, miękką, niemal kremową konsystencję. Odcienie są raczej matowe, ale tak mi się spodobały, że musiałam je mieć (a ja przecież nie lubię matów!). Nadają się do dziennego, delikatniejszego makijażu; świetnie wyglądają z ciemnym fioletem w kąciku oka - ja je łączę z Nocturnelle MAC, a do tego bardziej wyraziste policzki/usta.




Makijaż wykonałam cieniami Fleur de Lis, w zewnętrznym kąciku MAC Nocturnelle. Tusz to High Impact Clinique, pod okiem Touche Eclat YSL.
Makijaż zrobiony na szybko, bardzo delikatny, po zrobieniu zdjęć go zmyłam, dlatego specjalnie nie tuszowałam mocno rzęs. Pierwszy raz robiłam zdjęcie makijażu ;)


24 marca 2011

MACowy haul, czyli do trzech razy sztuka

Miałam je pokazać już jakiś czas temu, ale nie znalazłam czasu, żeby obrobić fotki (oczywiście zdążyłam już kupić kolejne MACowe cienie).
Przedstawiam Shroom, Shale i Club - wszystkie uwielbiam, maluję się nimi prawie codziennie.


Shroom - jasny kolor dobry do wewnętrznego kącika i pod łuk brwiowy; jeden z popularniejszych odcieni wśród bloggerek.
Shale - w opakowaniu wygląda na dość przeciętny fiolet, ale po nałożeniu na skórę wychodzi z niego szarawy odcień - dość niespotykany kolor, fajnie wygląda w załamaniu powieki.
Club - niesamowity duochrome - połączenie brązu z zielenią - jednym cieniem można zrobić cały makijaż. Mój faworyt.


23 marca 2011

Nowość: Pojedyncze cienie do powiek Catrice



Pojedyncze cienie do powiek wysokiej jakości do perfekcyjnego wyglądu: modne kolory mają cudownie jedwabistą, lekką teksturę. Dostępne w aż 33 odcieniach (od standardowych beży, brązów, fioletów po żółte, pomarańczowe, groszkowe i turkusowe odcienie), kosztują 11,99zł za 2,5 grama.

The Noble Knights, Sitting On A Volcano 
Sitting On A Volcano, The Noble Knights


W sumie mam 5 odcieni, ale dziś zaprezentuję dwa, które lubię najbardziej - 050 The Noble Knights i 130 Sitting On A Volcano. Jestem bardzo zaskoczona jakością cieni - na bazie trzymają się niemal cały dzień, są miękkie i łatwo je nabrać na pędzelek, a następnie idealnie ze sobą połączyć na powiece. Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że uwielbiam błyszczące, perłowe, metaliczne cienie o niespotykanych kolorach - Catrice ma ich mnóstwo, chciałabym mieć z połowę odcieni ;)

 The Noble Knights, Sitting On A Volcano 

Odcienie bardzo ciężko opisać - The Noble Knights łączy w sobie szarość i oliwkę, ale nałożony bardzo cienko niemal wtapia się w skórę i minimalnie przyciemnia jej kolor. Sitting On A Volcano to szarość z kropelką brązu i fioletu - świetny do lżejszej wersji przydymionego makijażu. Oba mają maleńkie iskierki w odcieniu różu i zieleni.
Polecam, bardzo przypadły mi do gustu :) no i mają fajne minimalistyczne opakowania, a przezroczyste wieczko ułatwia szybkie znalezienie pożądanego odcienia.