• Recenzje

    Nie boję się skrytykować beznadziejnej książki, chwalę dobrze napisane. Jestem subiektywny, nie piszę pod publikę.

  • Felietony

    Relacje z wydarzeń, porady dla początkujących i moje własne przemyślenia na temat blogosfery.

  • Gry

    Gry planszowe i karciane traktuję tak samo jak książki. To świetna alternatywa na nudne wieczory, czy spotkania z przyjaciółmi.

  • Sztuka

    Sztuka ciągle pojawia się w moim życiu pod różnymi postaciami. Chcę ją pokazać Wam w subiektywnym świetle, jednocześnie obnażając najdziwniejsze pomysły na dzieło sztuki.

23 lis 2015

0

Kamil gra #33 Zwierzaki na tratwie!



Gry dla dzieci to na rynku gier planszowych dość specyficzny element. Nie powinny dostarczać tylko i wyłącznie masy rozrywki. Winny rozwijać naszą pociechę, dawać jej możliwości wyboru, myślenia, planowania. Oczywiście, nie zapominajmy o zabawie, w końcu to ona musi wieść prym przy takiej rozgrywce. Wydawnictwo Egmont wypuściło na rynek nową serię gier planszowych dla dzieci w różnym wieku - "zagraj ze mną" to świetna propozycja nie tylko dla młodszych graczy, ale i ich rodziców - każdy będzie się przy nich bawił wyśmienicie. Zapraszam na recenzję jednej z nich, czyli Zwierzaki na tratwie !

12 lis 2015

0

Kamil gra #32 Sherlock i Cthulhu?


Jest rok 1882. Wielcy Przedwieczni już od dawna panują nad Ziemią, czyniąc z ludzi swych niewolników. Reżim trwa od siedmiuset lat, a potwory z koszmarów nazywane są Arystokracją. Ludzkość jednak nie została stłamszona do cna, wynalazek dynamitu okazał się przełomem, bronią będącą w stanie zabić Przedwiecznego. Ruch oporu, zwany Restauracjonistami, dostrzega swoją szansę na wygraną długoletniego konfliktu.W taki oto sposób Sherlock Holmes spotyka.. Cthulhu. Neil Gaiman połączył światy wykreowane przez sir Doyle'a oraz H.P. Lovecrafta i nadał swojemu opowiadaniu wyjątkowego klimatu. Dzięki wydawnictwu Phalnax, gracze mają okazję wcielić się w Lojalistów lub Restauracjonistów i wczuć się w klimat opowiadania Gaimana "Studium w szmaragdzie". Zapraszam na recenzję gry opartej właśnie na tej historii.

15 paź 2015

0

Kamil gra #30 Pędź żółwiu, pędź!


Dzisiaj będzie co nie co o grze, która pochodzi z 1974 roku. Tak, moi Drodzy, Alex Randolph zaprojektował ją już kilkadziesiąt lat temu, jednak przez ten czas ani się nie zestarzała, ba! zyskała nowe oprawy. W Polsce wydało ją wydawnictwo Egmont pod nazwą "Żółwie z Galapagos" i choć sama gra nie jest niczym innowacyjnym, zachęca swoją mechaniką i powoduje mnóstwo emocji. Zainteresowani? Zapraszam na recenzję!

8 paź 2015

0

Kamil gra #29 Weź się Pan, Panie Pingwinie przesuń!


W życiu każdego planszówkowego maniaka przychodzi taki czas, kiedy nie ma on ochoty na wieczór z ciężkimi tytułami, a niewymagającą, lekką i szybką rozgrywkę. Takich gier, typowo imprezowych, zręcznościowych jest naprawdę sporo, jednak wydawnictwo Egmont wydało w ostatnim czasie ciekawą grę zręcznościową, w której najważniejsza jest pewna ręka i stalowe nerwy. Mogłoby się wydawać, że takie gry są na jedną, maksymalnie dwie partie po czym wrócą z powrotem na półkę. "Zlot pingwinów", bo o tej grze będzie dziś mowa to gra, która jest prosta, szybka i lekka. A na dodatek wciąga jak diabli.

8 lip 2015

0

Kamil gra #23 Komiks na grze planszowej, w której tworzymy komiks!


Przyznam się bez bicia - przeczytałem jeden komiks Henryka Chmielewskiego "Tytus, Romek i A'Tomek". Powiem więcej, nadal mam problemy z rozróżnieniem poszczególnych postaci, nie wiem o co tam chodzi, na czym polega fenomen komiksu Papcia Chmiela. Co nie znaczy, że nie mam szacunku do sławnych postaci - to tak naprawdę klasyka wśród polskich komiksów, coś, co wielu lubi, a wręcz i kocha. Egmont postanowił wydać grę w tym temacie, a konkretniej, licytacyjną grę planszową, w którym naszym głównym zadaniem jest ułożenie jak najbardziej wartościowego komiksu. Zapraszam na recenzję!

1 cze 2015

0

Kamil gra #19 Indiana Jones na grze planszowej? Proszę bardzo!












Marzyło się Wam kiedyś być znanymi poszukiwaczami przygód? Odkrywać starożytne świątynie, skarby, tajemnice starożytnego świata? Każdy z nas słyszał o nieustraszonym Indianie Jonesie, który, jak na wytrawnego poszukiwacza skarbów przystało, co rusz wpada na trop nowych zagadek ludzkości. A jak zareagujecie, gdy Wam powiem, że w niejakiej grze planszowej "Tikal" możecie wcielić się w członków ekspedycji, która ma za zadanie zbadać tytułowe starożytne miasto? Brzmi zachęcająco? Zapraszam na recenzję!

19 maj 2015

0

Kamil gra #18 "List miłosny", czyli uwiedź księżniczkę zanim zrobi to ktoś inny!













W świecie gier planszowych i karcianych istnieję pewne tytuły, które albo się kocha albo nienawidzi. Wywołują masę emocji, sprzeczności, różnych kontrowersji i dyskusji. Z drugiej strony mamy gry proste, wręcz banalne, które zrozumie kompletny laik w tej tematyce. "List miłosny", którego twórcą jest Seiji Kanai jest grą innego typu. To prosta gra karciana, którą każdy pokocha od pierwszego zagrania, przy czym, warto nadmienić, że większość graczy podchodziło do niej sceptycznie. Dlaczego?

Szesnaście kart w pudełku, mała instrukcja i masa zabawy? Czy to w ogóle możliwe? Większość recenzentów i graczy nie wierzyła w sukces tej gry. Jak przy tak małej zawartości pudełka liczyć na jakąkolwiek regrywalność? Przecież to niemożliwe! Inni podsuwali pomysł, że to typowa gra imprezowa, w której nie liczy się ani jakość wydania, ani nastawienie na kolejne partie, tylko dobra zabawa, która ma trwać choćby i krótką chwilę. Powiem Wam szczerze - "List miłosny" to świetna, wredna gra karciana, która zauroczy każdego - czy jesteś początkującym w świecie gier planszowych i karcianych, czy też na co dzień grasz w najcięższe tytuły - musisz zagrać w tę karciankę! Nie pożałujesz, a nawet więcej - będziesz chciał rozgrywać kolejne partie w kółko i w kółko.



O co w tym tak właściwie chodzi? Wcielasz się w rolę amanta, który żywi niezwykle gorące uczucia do księżniczki, która została zamknięta w wysokiej wieży. Nie może spotykać się z nikim z zewnątrz, a Ty, biedaku, na wyraz swojej miłości musisz, w jakiś sposób, dostarczyć list do ukochanej. Jak to zrobić? Czy skorzystasz z pomocy pokojówki? A może poradzisz się hrabiny? Każde rozwiązanie niesie za sobą pewne konsekwencje, o których za chwilę. Gracze na początku rozgrywki otrzymują po jednej karcie, jeden z nich dobiera kolejną i od razu zagrywa jedną z wybranych, rozpatrując przy tym jej efekt. Kolejny robi dokładnie to samo i tak do końca rozgrywki.

Na czym polega oryginalność tej gry? Karty są podzielone ze względu na ich wartość. Wszystkie postacie mają swoje plusy i minusy, nie możesz grać zachowawczo, bo wkrótce przegrasz, zbyt wysokie karty są łatwe do odkrycia. Blef, dedukcja, spryt, szczęście? To wszystko może spowodować Twoją porażkę lub zwycięstwo. Mechanika jest tak skonstruowana, że jeden z graczy może odpaść już na początku, a rozgrywka bardzo rzadko skończy się przed dobraniem ostatniej karty ze stosu. Lekka, łatwa i przyjemna gra, która sprawi frajdę każdemu.



Skalowalność to kwestia sporna - trafiłem na opinie, gdzie autorzy zachwycali się rozgrywką we dwie osoby, a z drugiej strony barykady ustawiali się zagorzali przeciwnicy tej opcji, mówiąc, że gra świetnie sprawdza się na 3-4 osoby. U nas wygląda to następująco - lubimy grać we dwójkę, mamy przy tym kupę śmiechu i zabawy, ale faktycznie, gra zyskuje bardzo dużo przy rozgrywce w większą ilość graczy. Wtedy jest o wiele mniej tur do wykonania, zaczyna się kombinowanie, blefowanie na wyższym poziomie, trzeba uważać, jaką kartę wyrzucamy i dobrze przewidzieć ruch przeciwnika. W tym tkwi siła "Listu miłosnego" - mamy bardzo regrywalną grę, która dostarczy zabawy każdemu - banalne zasady, przyjemna mechanika, ciekawy klimat i moc zabawy. Czego chcieć więcej?

Wykonanie stoi na wysokim poziomie - ładne ilustracje, oddające klimat gry.Karty ciut za cienkie, stąd w najbliższej przyszłości muszę zaopatrzyć się w nowe koszulki, tak by gra wytrzymała jak największą ilość rozgrywek. Krótka, ale treściwa i dobrze napisana instrukcja dobrze wprowadza nas w całą historię i rozwiązuje wszystkie wątpliwości. Zgrabne pudełeczko, które możemy zabrać ze sobą praktycznie wszędzie to dodatkowy plus - idąc na spotkanie ze znajomymi możemy przynieść im w kieszeni kurtki czy torebce świetną rozrywkę na cały wieczór. W wydaniu zagranicznym do gry dołączany był woreczek na karty wraz ze znacznikami, odpowiadającymi ilości listów, które udało nam się dostarczyć. W polskiej wersji "Listu miłosnego" tego nie ma i myślę, że to bardzo dobre rozwiązanie - dzięki temu gra kosztuje maksymalnie 16 (!) złotych, zamiast 40.



"List miłosny" to świetna gra karciana, która sprawdzi się w każdym towarzystwie. Łatwa, prosta i przyjemna rozgrywka zachęci Was do rozegrania kolejnej partyjki i jeszcze jednej i jeszcze kolejnej.Owszem, mogło być więcej blefowania i dedukcji, ale czego więcej można oczekiwać po tak małej zawartości - to przecież tylko szesnaście kart, które i tak swoją rolę odgrywają wyśmienicie! Jeśli szukacie czegoś lekkiego, nie "mózgożernego", coś co z łatwością spakujecie do plecaka, a Wasi znajomy zachwycą się po pierwszej partii - skoczcie do najbliższego sklepu z grami lub zamówcie przez Internet "List miłosny" - będziecie zachwyceni!

Wydawnictwo
Bard

Data wydania
2012

Sugerowana cena detaliczna 17,95 zł (kupicie ją już za 12 złociszy)

Ocena
5/7


9 maj 2015

0

Kamil gra #17 Idealne rozwiązanie dla jednego gracza - WP LCG: Starcie u stóp Samotnej Skały














Po męczącej i długiej wyprawie w poszukiwaniu Golluma nasi bohaterowie muszą stawić czoła kolejnym niebezpieczeństwom. U stóp Samotnej Skały swój obóz rozbiły cztery trolle, muszę dodać, że niezwykle wkurzone trolle - głodne i zmęczone. Epicka bitwa wisi w powietrzu, nasi bohaterowie szykują broń. Przedstawiam Wam kolejny mały dodatek do "Władcy Pierścieni: Gry Karcianej", a mianowicie "Starcie u stóp Samotnej Skały". Serdecznie zapraszam!

6 mar 2015

0

Kamil gra #14 Duuuszki w kąpieli! Świetna gra imprezowa!


Większość społeczeństwa na hasło gry planszowe myśli Monopoly, Chińczyk, karty, Scrabble. Ci bardziej obeznani w temacie mają swoje ulubione gry, którym poświęcają najwięcej uwagi, zapominając o tych lżejszych i mniej wymagających. Na szczęście w Polsce gry planszowe powoli wychodzą z cienia i wkraczają na salony. Coraz więcej ludzi dostrzega ich popularność, potencjał, coraz większa ich ilość chce poznać świat gier od podszewki. Jest tylko jedno niebezpieczeństwo - bardzo łatwo jest się uniezależnić. Gry to nałóg, ale bardzo zdrowy. W końcu to odstępstwo od książek, seriali, filmów i całej tej elektroniki, która wypełnia większą część naszego dnia. Gry planszowe to nie tylko pionki i karty. To także świetna zabawa, w dużym gronie - mamy mnóstwo propozycji gier imprezowych, jednak dzisiaj chciałbym Wam opowiedzieć o kontynuacji prawdziwego hitu Duuuszki! Przedstawiam Państwu Duuuszki w kąpieli!    Zawartość pudełka mogłaby się wydawać uboga - 5 przedmiotów i 60 kart. Tyle. Biały duch, szara wanna, czerwony ręcznik, niebieska szczotka i zielona żaba. Takie postacie możemy podziwiać na kartach, jednak w różnych kolorach i konfiguracjach. Drewniane elementy są wykonane w prosty i przystępny sposób, jednocześnie z wielką dbałością o jakość wykonania. Myślę, że spodobałyby się zwłaszcza dzieciakom, które na takie szczegóły po prostu zwracają uwagę. Karty są ciut za cienkie, czego wynikiem może być szybkie ich niszczenie i wyginanie - zwłaszcza gdy dowiecie się o co w tej grze chodzi.Większość społeczeństwa na hasło gry planszowe myśli Monopoly, Chińczyk, karty, Scrabble. Ci bardziej obeznani w temacie mają swoje ulubione gry, którym poświęcają najwięcej uwagi, zapominając o tych lżejszych i mniej wymagających. Na szczęście w Polsce gry planszowe powoli wychodzą z cienia i wkraczają na salony. Coraz więcej ludzi dostrzega ich popularność, potencjał, coraz większa ich ilość chce poznać świat gier od podszewki. Jest tylko jedno niebezpieczeństwo - bardzo łatwo jest się uniezależnić. Gry to nałóg, ale bardzo zdrowy. W końcu to odstępstwo od książek, seriali, filmów i całej tej elektroniki, która wypełnia większą część naszego dnia. Gry planszowe to nie tylko pionki i karty. To także świetna zabawa, w dużym gronie - mamy mnóstwo propozycji gier imprezowych, jednak dzisiaj chciałbym Wam opowiedzieć o kontynuacji prawdziwego hitu Duuuszki! Przedstawiam Państwu Duuuszki w kąpieli! 


25 lut 2015

0

Kamil gra #13 Władca Pierścieni LCG. Dodatek Polowanie na Golluma



Polowanie na Golluma to pierwszy dodatek, mały dodatek do dużej karcianki Władca Pierścieni LCG, o której pisałem już TUTAJ. Należy do całego cyklu Cienie Mrocznej Puszczy i dzięki niej możemy poczuć się jak prawdziwy poszukiwacze przygód rodem ze Śródziemia. Nasze myśli zaprząta Gollum i jego osoba, bo to za nim będziemy uganiać się po Puszczy, narażając swoich bohaterów na wiele niebezpieczeństw i pułapek. Jak dodatek, to musi wprowadzać coś nowego prawda? Niestety nie we wszystkich grach tak jest, zwłaszcza w typu LCG, które przeistaczają się po paru miesiącach w karcianki kolekcjonerskie i nie mają nic innego za zadanie jak systematyczne opróżnianie naszych portfeli. Władca na szczęście taki nie jest, choć dodatków wyszło spooorrrooo to nie skupia się wyłącznie na naszych pieniądzach, a urozmaiceniu przygód. 

3 lut 2015

0

Kamil gra #12 Talisman: Magia i Miecz - Pani Jeziora


Wydając jakąkolwiek grę w dzisiejszych czasach trzeba mieć na uwadze, że albo to będzie prawdziwy hicior, albo kompletna klapa. Żyć z wymyślania gier planszowych czy karcianych nie jest łatwe, na pewno nie w naszym kraju, choć zdarzają się ludzie, którzy łączą pasję z pracą i całkiem dobrze im to wychodzi. Rynek zachodni to całkiem inna rzeczywistość czy to właśnie o grach mówimy czy chociażby książkach. Gdy już stworzysz prawdziwego hiciora, a ludzie będą Cię błagali, żebyś pomyślał nad dodatkiem Ty musisz tak naprawdę wszystko musisz mieć już w głowie. Talisman, Magia i Miecz czy Magiczny miecz to tytuły, które znają wszyscy, którzy choć raz grali w coś innego niż Monopoly czy Chińczyka. Gra epokowa, legendarna, jedyna w swoim rodzaju, posiadająca takie same rzesze fanów jak i krytyków. To właśnie na niej wychowało się pokolenie dzisiejszych zjadaczy gier planszowych i każdy z nich ma do niej sentyment. Dzisiaj przybliżę Wam jeden z tzw. małych dodatków do podstawki  - Pani Jeziora.  Link do recenzji gry podstawowej znajdziecie o tutaj [KLIK]. Wtedy jeszcze nie miałem swojego własnego egzemplarza, jednak z początkiem tego roku to się zmieniło i można powiedzieć, że na nowo się w niej zakochałem. Dokupiłem jeden z dodatków, mimo że mój portfel krzyczał nieeeee!! i do końca miesiąca można było jeść chleb z wodą. Zbieram na nowe części, jednak kilka słów chciałem Wam powiedzieć o dodatku, który powinien być zakupiony jako jeden z pierwszych. Małe pudełko z bezużyteczną wypraską, w której znajdziemy kilkadziesiąt nowych kart, cztery nowe postacie i alternatywne karty zakończeń. Czy to sprawi, że cała rozgrywka będzie ciekawsza?  Na pewno tak! Dostajemy kilkadziesiąt nowych zaklęć, karty neutralnego charakteru, których brakowało w podstawce i nagrody za zadania Czarnoksiężnika, które skutecznie podnoszą walory całej rozgrywki. Nie jest to ani samodzielna gra, ani nie wnosi nic czego nie można się było spodziewać - jednak ubaw jaki mam z tej gry wzrósł kilkukrotnie. Cztersy postacie, które dostajemy razem z egzemplarzem są wyważone i nie dostaniemy niepokonane herosa ani chłopca do bicia. Wszystkie postacie są zrównoważone i każdą będzie się grało przyjemnie, jeśli tylko dobrze ją poprowadzimy.      Jak ogół kart i dodatku wpływa na rozgrywkę? Staje się ona trochę trudniejsza. Nie przeszkadza to absolutnie, zwłaszcza, że podstawka jest ciut za prosta, ale prawdziwy zgrzyt zębami następuje, gdy losujemy karty z udogodnieniami dla neutralnych charakterów. Tak to właśnie wygląda z Panią Jeziora - wraz z nią dostajemy karty tego oto charakteru więc kilkanaście kart przygód musi być zrobionych pod niego. Zwłaszcza Luba się wkurzała, gdy dla jej poczciwej Wróżki nie ma nic, gdy dla mojego Złodzieja na planszy mam kilka kart z bonusami. Przydałoby się kilka kart dla tych Dobrych, bo to oni są najbardziej poszkodowani i muszą grać o wiele bardziej ryzykownie.  Plastikowe figurki, jak już przystało na stajnię FFG są wykonane z niezwykłą precyzją, z dbałością o każdy detal i element, tak by to co widzimy na karcie postaci było wiernie odzwierciedlone na figurce. Jakość kart jak zwykle stoi na wysokim poziomie, a ilustracje są piękne i przejrzyste. To właśnie dzięki takim detalom cała rozgrywka nabiera rumieńców i przy stole można poczuć atmosferę legendarnej przygody, która aż się prosi o nasz udział.    Alternatywne zakończenia!  Z własnego doświadczenia wiem, że Pani Jeziora w porównaniu z innymi dodatkami ginie gdzieś wśród wszystkich kart i ciężko o niej pamiętać. Owszem, wprowadza kilka ciekawych kart i rozgrywka nabiera rumieńców, ale tylko i wyłącznie gdy gramy podstawkę tylko z tym dodatkiem - wtedy odczuwamy udział tych kart w całej rozgrywce, która potrafi porządnie wkurzyć. Potencjał jest naprawdę spory, jednak czuję, że nie do końca został on wykorzystany. Rozgrywka jest naprawdę przyjemna - dzięki jawnemu zakończeniu gra nabiera prawdziwych rumieńców i wszystko sprowadza się do jednego - wygrać za wszelką cenę.   Dlaczego ten akurat dodatek powinien być zakupiony jako jeden z pierwszych? Wprowadza kilkanaście kart, które przydadzą się w kolejnych etapach rozbudowy całej gry. Pierwszy raz spotykamy się z alternatywnymi zakończeniami, które odmieniają całą rozgrywkę. Karty stajni potrafią niezwykle mocno ułatwić życie i niejednokrotnie ratują nas przed wyrzuceniem niezwykle ważnego przedmiotu i oczywiście nagrody za zadania Czarnoksiężnika, dzięki którym nie będziemy unikać jego jaskini. Luba stwierdziła, że te nagrody są kompletnie niepotrzebne i nie warte zachodu, jednak jest kilka sztuk, które mogą uprzykrzyć życie naszemu przeciwnikowi. Jeśli rozpoczynacie swoją przygodę z Talismanem i nie wiecie jaki dodatek kupić jako następny Pani Jeziora będzie dobrym wyborem - wprowadza kilka udogodnień dla graczy, i w przeciwieństwie do Żniwiarza czy Wilkołaka jest prostsza. Jeśli chcecie zakupić duży dodatek, to tylko Góry! Ale o tym innym razem :)   Wydawnictwo Galakta  Data wydania 2011  Sugerowana cena detaliczna 79,95 zł  Ocena 5/7   Nowe figurki!
Wydając jakąkolwiek grę w dzisiejszych czasach trzeba mieć na uwadze, że albo to będzie prawdziwy hicior, albo kompletna klapa. Żyć z wymyślania gier planszowych czy karcianych nie jest łatwe, na pewno nie w naszym kraju, choć zdarzają się ludzie, którzy łączą pasję z pracą i całkiem dobrze im to wychodzi. Rynek zachodni to całkiem inna rzeczywistość czy to właśnie o grach mówimy czy chociażby książkach. Gdy już stworzysz prawdziwego hiciora, a ludzie będą Cię błagali, żebyś pomyślał nad dodatkiem Ty musisz tak naprawdę wszystko musisz mieć już w głowie. Talisman, Magia i Miecz czy Magiczny miecz to tytuły, które znają wszyscy, którzy choć raz grali w coś innego niż Monopoly czy Chińczyka. Gra epokowa, legendarna, jedyna w swoim rodzaju, posiadająca takie same rzesze fanów jak i krytyków. To właśnie na niej wychowało się pokolenie dzisiejszych zjadaczy gier planszowych i każdy z nich ma do niej sentyment. Dzisiaj przybliżę Wam jeden z tzw. małych dodatków do podstawki  - Pani Jeziora.

17 gru 2014

0

Kamil gra #10 Potwory w Tokio czyli Gra Roku 2014


Za tydzień Wigilia. Tak moi Drodzy, za tydzień zasiądziecie przy świątecznych stołach, połamiecie się opłatkiem, będziecie śpiewać kolędy. Następne dwa dni to magicznie spędzony czas wraz z rodzinami. Nie wszyscy jednak gdzieś wyjeżdżają, wolą pozostać w domu i cieszyć się wolnymi dniami. Na jedzeniu świat się nie kończy i choć pewnie jak zwykle wszyscy się przejemy, to warto zorganizować sobie czas tak, by wykorzystać święta maksymalnie i nie pozwolić sobie choćby na odrobinę nudy. Lubicie gry planszowe? Mam dla Was idealną propozycję na długie, rodzinne wieczory, które przy Potworach w Tokio miną Wam błyskawicznie!   O co tak w ogóle chodzi w plebiscycie na najlepszą grę planszową roku? Tytuł Gry Roku przyznawany jest planszówkom, które cechuje nie tylko wysoka jakość wykonania, ale fakt, że zachęcają do wspólnego spędzania czasu w gronie rodziny i znajomych oraz rozbudzają zainteresowania potencjalnych nowych graczy. Potwory w Tokio zostały zaprojektowane przez Richarda Garfielda, osobę znaną wszystkim fanom najpopularniejszej na świecie kolekcjonerskiej grze karcianej TGC, czyli Magic the Gathering. 22 dwie nominacje, liczne nagrody na całym świecie przemawiają za solidną grą, przy której będziemy się świetnie bawić.  O co tutaj chodzi? Każdy gracz wybiera swojego potwora, którym będzie dążył do zebrania 20 punktów zwycięstwa. Każdy potwór zaczyna z 10 punktami życia. Do dyspozycji graczy jest sporo różnorodnych kart, za które trzeba (jak to zwykle bywa) zapłacić odpowiednią liczbą energii.Tura gracza składa się na trzy rzuty kośćmi, dzięki którym można zdobyć punkty energię, wyleczyć swojego potwora, zadać obrażenia przeciwnikowi w Tokio oraz zdobyć punkty zwycięstwa. Każdy gracz będący w Tokio atakuje wszystkich pozostałych, a reszta atakuje tylko tego w mieście, jednak po wykonaniu na nim ataku, może on z niego uciec, niejako wpuszczając atakującego do miasta. Trudność jest taka, że w Tokio nie można się leczyć :)    Proste, prawda? Ciut mniejsze o standardowego pudełko ma śliską powierzchnię, a po otwarciu znajdziemy plastikową wypraskę, z przegródkami na wszystkie elementy gry. Woreczki strunowe niezwykle mocno się przydają przy kostkach energii i żetonach, które będziemy zagrywać podczas gry. Ogólnie, wszystko wydaje się być przemyślane i opracowane w taki sposób, by wszystkie elementy tkwiły na swoim miejscu.  Karty, które kupujemy i zagrywamy są przejrzyste i czytelne. Klimatyczne ilustracje robią swoje i po chwili czujemy się, jakby faktycznie w Japonii walczyły jakieś ogromne stwory i to wcale nie Godzilla,  Każda zasada jest dobrze opisana i zrozumiała - nie zdarzyło się nam ani razu, by coś było skomplikowane na tyle, by sięgać do instrukcji. Karty wydają się solidne, dzięki czemu rozegramy nimi sporą liczbę partii, zanim zauważymy jakiekolwiek zarysowania. Kości mają swój urok i nigdzie takich nie znajdziecie. To wszystko składa się na nieuchronną oczywistość - wydając swoje pieniądze na Potwory w Tokio na pewno nie wyrzucicie ich w błoto. A tytułowe potwory? Dbamy o niego jak najlepszego,domowego pupila, chociaż niszczy on miasto w znaczący sposób :) Czterostronicowa instrukcja jest napisana bardzo prostym i zrozumiałym językiem, dzięki czemu już po paru chwilach możemy zasiąść przy stole by rozegrać pierwszą partię.  Moje osobiste odczucia względem Potworów w Tokio? Zyskują przy kolejnych, rozegranych partiach. Za pierwszym i drugim podejściem, wraz z Lubą prawie w ogóle ze sobą nie walczyliśmy, nastawiając się na zdobywanie punktów zwycięstwa - taka taktyka jest szybka i prosta, jednak bardzo nudna i schematyczna. Zabawa zaczyna się wraz z kupnem kolejnych kart, zwłaszcza jeśli wprowadzają ciut negatywnej interakcji między graczami. Zaczyna się kombinowanie, co kupić, kiedy zaatakować, kiedy wejść do miasta - wtedy gra wprost rozkwita i pokazuje swój olbrzymi potencjał. Gra najlepiej sprawdza się w wariancie 3+, kiedy groźba szybkiego odpadnięcia z gry daje o sobie znać, a w Tokio nie zagrzejemy zbyt długo miejsca.  Potwory w Tokio są grą szybką, dobrze przemyślaną, a co najważniejsze, jej mechanika jest skonstruowana na tyle dobrze, że na pewno nie będziemy się przy niej nudzić. Istnieje pewna obawa o regrywalność przy partii 50 z kolei, ale wątpię by ktoś grał w nią nałogowo. To gra dla całej rodziny jak i dla grupki znajomych, którzy szukają ciekawej alternatywy na wspólne spotkania. Rozgrywa dostarczy Wam dużo frajdy, pojawi się lekki ukłucie rywalizacji, bo przecież każdy chce być tym najpotężniejszym i najgroźniejszym potworem!   Jak już wspomniałem wyżej Potwory w Tokio będą idealnym rozwiązaniem na wspólne, rodzinne święta. Na pewno nie będziecie się nudzić, a każda kolejna rozgrywka pokaże Wam, co robiliście źle i co można by poprawić. Możliwych taktyk jest sporo, jednak rozgrywka zweryfikuje siłę każdej z nich. Czy gra słusznie została ogłoszona Grą Roku 2014? Musicie się o tym przekonać sami, a ja tymczasem pędzę rozegrać kolejną partyjkę :)   Za egzemplarz gry serdecznie dziękuję    Wydawnictwo Egmont  Data wydania 2014  Sugerowana cena detaliczna 119,90 zł (w  sklepie Egmontu do kupienia za 99,90)  Ocena 5/7Za tydzień Wigilia. Tak moi Drodzy, za tydzień zasiądziecie przy świątecznych stołach, połamiecie się opłatkiem, będziecie śpiewać kolędy. Następne dwa dni to magicznie spędzony czas wraz z rodzinami. Nie wszyscy jednak gdzieś wyjeżdżają, wolą pozostać w domu i cieszyć się wolnymi dniami. Na jedzeniu świat się nie kończy i choć pewnie jak zwykle wszyscy się przejemy, to warto zorganizować sobie czas tak, by wykorzystać święta maksymalnie i nie pozwolić sobie choćby na odrobinę nudy. Lubicie gry planszowe? Mam dla Was idealną propozycję na długie, rodzinne wieczory, które przy Potworach w Tokio miną Wam błyskawicznie!


5 lis 2014

0

Kamil gra #7 Osadnicy z Catanu czyli klasyka, klasyka i jeszcze trochę klasyki.


Gra roku 2005. Zdobywczyni ogromnej ilości gier, niemiecki fenomen. Masa godzin spędzonych na rozgrywce. Tak można określić jedną  najbardziej popularnych gier familijnych w Polsce i nie tylko. Osadnicy z Catanu to gra niezwykle prosta, przejrzysta, dająca dużo frajdy i emocji, które sięgają zenitu pod sam koniec rozgrywki. Gracze pokochali ją od samego początku i nie ma się im co dziwić. Potrafi nieźle wciągnąć, a godziny spędzone na rozwijaniu miasta wydadzą Wam się kilkoma chwilami i sami siebie zapytacie Kiedy to tak szybko zleciało?! Zapraszam na krótką, ale treściwą recenzję!   Twój cel jest banalny - musisz zdobyć 10 punktów. Aby do tego dojść musisz budować, budować i jeszcze raz budować. To typowa gra ekonomiczno-familijna, w której gracze muszą rozwijać swoje mieściny by być prawdziwym masterem. Buduj wioski, budynki, mosty i inne budowle by wygrać. Musisz posiadać odpowiednie surowce, które zdobędziesz z planszy przy pomocy rzutów kostką lub z wymiany handlowej z innymi graczami. Nic prostszego prawda? I właśnie to jest powodem najczęstszych bluzgów pod adresem Osadników (!) - gracze uwzięli się, że gra jest po prostu za prosta i szybko się nudzi. Najwyraźniej, takie kwestie głosili starzy wyjadacze, którzy spędzają każdy wieczór na partyjce z Neuroshimę, Grę o Tron czy Warhamerra, bo takie głupoty mogą sobie wsadzić w.. no wiecie gdzie.  Brylantem wśród zalet gry jest interakcja z innymi graczami. Nie możesz być samotnym wilkiem, który czyha na bezbronne owieczki - prędzej to one zjedzą Ciebie. Musisz nastawi się na współpracę i dobre stosunki z sąsiadami, bo inaczej nie zdołasz wygrać. Oczywiście, liczy się też szczęście w kostce, jednak dobre relacje z graczami to podstawa. No bo jak wybudujesz kolejny etap drogi, gdy brakuje Ci surowca, na mapie go brak, a Twój sąsiad mógłby się w nim kąpać? Nie pozostaje Ci nic innego jak zaproponować coś w zamian.   Kolejnym minusem, na który można ponarzekać (tym razem można go uargumentować) jest ogromna losowość w grze, której nie cierpię, bo szczęścia w takim czymś po prostu nie mam. To moja subiektywna ocena, inni mogą z tego powodu się cieszyć - w końcu taki sposób wprowadzana jest pewna niepewność i do końca nie wiadomo, czy dotychczasowy lider czy jak go tam zwać, na pewno nas pokona. Może się okazać, że malutka wioska i jej pan odniosą spektakularny sukces, zwłaszcza jeśli ma on szczęście w kości. W dużej mierze mówię tutaj o surowcach, bo oprócz wymiany handlowej nie ma innej okazji by takowe zdobyć :) Czasem może zdarzyć się tak, że przesiedzisz kilka tur bezczynnie, gdy inni będą się bogacić i rozwijać, to trochę frustrujące, prawda?  Kilka słów o wydaniu. Galakta, jak zwykle stanęła na wysokości zadania, zwłaszcza jeśli chodzi o detale. Plastikowe figurki są bardzo dobrym przykładem jak powinno dbać o ich design. Plansza jest wykonana z solidnej porcji tektury, przez co będzie nam służyła przez lata, wszystkie elementy wytrzymają wiele partii, solidność wykonania widać gołym okiem.  Osadnicy z Catanu to świetna propozycja na prezent dla nastolatka lub jakiegoś znajomego, który chce zacząć swoją przygodę z planszówkami, lub różne bitewniaki i wymagające strategie wytyrały do tego stopnia, że ma ochotę na coś lżejszego. Tylko zadbajcie o to, by mógł pograć w więcej niż dwie osoby! Inaczej będzie to jednostronna i nużąca gra, do której Wasz znajomy się po prostu zrazi i już nie wróci. A szkoda, bo Osadnicy to bardzo ciekawa propozycja na nudne, długie, jesienne i zimowe wieczory, które przed nami. Grajcie we trójkę lub większą liczbę osób, emocji będzie co nie miara, śmiechu i ciekawych wymian handlowych również. Zachęcam do zaprzyjaźnienia się z Osadnikami, bo to naprawdę przyjemna gra jest :)  P.S. Wiecie, że można pograć w tę grę za darmo w wersji flash? Dostępna jest również na wszystkie urządzenia na literkę "i..." za naprawdę niewielkie pieniądze. Nie ma jednak co porównywać do wieczoru spędzonego ze znajomymi przy zimnym piwku i nieźle się przy tym bawiąc, prawda?
Gra roku 2005. Zdobywczyni ogromnej ilości gier, niemiecki fenomen. Masa godzin spędzonych na rozgrywce. Tak można określić jedną  najbardziej popularnych gier familijnych w Polsce i nie tylko. Osadnicy z Catanu to gra niezwykle prosta, przejrzysta, dająca dużo frajdy i emocji, które sięgają zenitu pod sam koniec rozgrywki. Gracze pokochali ją od samego początku i nie ma się im co dziwić. Potrafi nieźle wciągnąć, a godziny spędzone na rozwijaniu miasta wydadzą Wam się kilkoma chwilami i sami siebie zapytacie Kiedy to tak szybko zleciało?! Zapraszam na krótką, ale treściwą recenzję!


20 wrz 2014

4

Kamil gra #5 Nadciąga epicka bitwa!


Dawno nie pisałem nic o żadnej grze, za co niezmiernie Was przepraszam :) Przychodzę do Was dzisiaj z planszówką, która jest autorstwa naszego rodaka - Ignacego Trzewiczka, jednego z najpopularniejszych twórców gier na naszym rynku. Stronghold powinna Wam się kojarzyć z niesamowicie grywalną grą komputerową, która zdobyła masę fanów na całym świecie, a jej popularność nie słabnie aż po dziś. Ja sam lubię wrócić do mojego ukochanego Krzyżowca, który mimo braku fabuły wciągał mnie na dłuugie godziny. Stronghold jako planszówka reprezentuje się naprawdę epicko, ale po kolei.