• Recenzje

    Nie boję się skrytykować beznadziejnej książki, chwalę dobrze napisane. Jestem subiektywny, nie piszę pod publikę.

  • Felietony

    Relacje z wydarzeń, porady dla początkujących i moje własne przemyślenia na temat blogosfery.

  • Gry

    Gry planszowe i karciane traktuję tak samo jak książki. To świetna alternatywa na nudne wieczory, czy spotkania z przyjaciółmi.

  • Sztuka

    Sztuka ciągle pojawia się w moim życiu pod różnymi postaciami. Chcę ją pokazać Wam w subiektywnym świetle, jednocześnie obnażając najdziwniejsze pomysły na dzieło sztuki.

6 lis 2015

0

Kamil gra #31 Dzielne myszki, czyli gratka dla najmłodszych

Gdy dla dzieci to na rynku gier planszowych dość specyficzny element. Nie powinny dostarczać tylko i wyłącznie masy rozrywki. Winny rozwijać naszą pociechę, dawać jej możliwości wyboru, myślenia, planowania. Oczywiście, nie zapominajmy o zabawie, w końcu to ona musi wieść prym przy takiej rozgrywce. Wydawnictwo Egmont wypuściło na rynek nową serię gier planszowych dla dzieci w różnym wieku - "zagraj ze mną" to świetna propozycja nie tylko dla młodszych graczy, ale i ich rodziców - każdy będzie się przy nich bawił wyśmienicie. Zapraszam na recenzję jednej z nich, czyli "Dzielne myszki"!

25 wrz 2015

0

Kamil gra #28 Zbuduj swój własny zamek!


"Belfort", bo o tej grze będzie dziś mową kusił mnie już od dawna. Atrakcyjna szata graficzna, tematyka wpadająca w moje upodobania, mechanika, której jestem fanem. Czego chcieć więcej? Gdzieś z tyłu głowy cały czas myślałem nad jej zakupem, aż tu pewnego dnia trafiłem na wielką obniżkę w jednym ze sklepów - cóż mogłem innego zrobić? Od razu kupiłem i czekałem na swój egzemplarz. Pozostawało tylko jedno pytanie - czy zbiorę odpowiednią ekipę, której "Belfort" się spodoba? 

15 wrz 2015

0

Kamil gra #27 Klasyka klasyki, czyli jak wciągnąć kogoś w świat gier planszowych


Są takie gry, o których słyszał niemalże każdy, kto choć raz grał w grę planszową. Są takie tytuły, z którymi część osób rozpoczynała swoją przygodę z grami bez prądu, i nie wyobraża sobie by właśnie te gry nie znalazły się na ich półkach. Do tego grona na pewno należy gra Klausa-Jurgen Werde pod tytułem "Carcassonne", dokładnie tak samo nazywa się pewne miasteczko we Francji, gdzie możemy podziwiać miły dla oka widok starego zamku. I właśnie o to w tej grze chodzi, o zbudowanie zamku i wypunktowanie swoich przeciwników.

20 lip 2015

0

Kamil gra #25 Magnaci - Gra o Rzeczpospolitą


W 1772 roku nastąpił pierwszy rozbiór Rzeczpospolitej. Rzecz straszna dla patriotów, dla zdrajców spełnienie marzeń. Nagle, wszystkie rody szlacheckie zorientowały się, że dzieje się coś, co niektórzy przewidywali od dłuższego czasu - nagle, wszyscy zostali patriotami. Nie przyszło im do głów, że to ich działania, trwające od kilkudziesięciu lat doprowadziły ojczyznę do gospodarczej, ekonomicznej i militarnej ruiny. A gdybyś mógł wcielić się w członków jednego z rodu tamtych lat? Doprowadziłbyś Rzeczpospolitą do ruiny, czy wręcz przeciwnie - poświęciłbyś wszystko by ocalić ukochany kraj? Zapraszam na recenzję jednej z lepszych gier w jakie miałem przyjemność zagrać - "Boże Igrzysko. Magnaci"

9 cze 2015

0

Kamil gra #20 Arkana Miłości, czyli erotyczna gra dla każdego










Gry dla par, te o zabarwieniu erotycznym są ewenementem na rynku planszówek. Często jesteśmy zalewni typowym badziewiem, które w swoim założeni mają rozpalać kochanków, by zapewnić im w późniejszej fazie niesamowite przeżycia. W praniu wychodzi jednak na to, że klimatu w tym zero, jakość wykonania nie zachwyca, a sama mechanika jest zwyczajnie nudna. A co powiecie, gdy zaproponuję Wam grę świetnie zbilansowaną, która faktycznie nastraja i wzbudza wiele, ale to wiele emocji? Takie właśnie są "Arkana miłości", gra karciana, w której Twoim zadaniem jest rozebranie Twojego partnera.

10 kwi 2015

1

Kamil gra #16 Pandemia, czyli gratka dla fanów kooperacji


Do tej pory nie doceniałem gier kooperacyjnych. Sądziłem, że są nudne, pozbawione jakichkolwiek emocji, a bez negatywnej interakcji nie będzie dobrej zabawy. Mieszkam z moją Lubą, która od początku mówiła, że chciałaby właśnie w taką grę zagrać. Cóż mogłem zrobić? Poszukałem w internetach, poczytałem sporo opinii która gra kooperacyjna jest tak naprawdę dobra i uzyskałem satysfakcjonujący wynik trzech liderów. Po głębszej analizie zostało dwóch kandydatów, z których jeden coraz bardziej wygrywał tą rywalizację. Jakoś tak wyszło, że pewnego dnia trafiłem na mega promocję na gry planszowe... Pieniążki na grę były już zachomikowane, dzięki czemu, przy aprobacie Lubej zakupiłem Pandemię. Chciałem nabyć Robinsona, ale czemu tego nie zrobiłem? O tym później. Zapraszam na recenzję gry, która jest idealnym rozwiązaniem dla wszystkich świeżaków w temacie gier kooperacyjnych.

16 sty 2015

0

Kamil gra #11 Władca Pierścieni LCG: Gra Karciana


 Karcianki. Większość geeków i fanów tego typu rozrywek zapewne wie co to nieśmiertelny Magic the Gathering. Można wręcz powiedzieć, że większość młodzieży, wychowanej na tej grze, lepiej poznało obcy język angielski dzięki Magicowi niż zajęciom w szkole. Nie o MtG dzisiaj, lecz o Władcy Pierścieni LCG. Czym jest owo tajemnicze LCG? Living Card Game jasno określa, że taki produkt będzie ograbiał nas z ostatnich oszczędności jakie pozostały w portfelu, bo tak naprawdę nasza przygoda z WP: LCG nie skończy się na samej podstawce. Ta gra musi żyć, a żeby jej w tym pomóc musimy kupować do niej różne dodatki. Warto zaznaczyć, że gra pochodzi z prawdziwej stajni międzynarodowych hiciorów czyli Fantasy Flight Games. W tym przypadku, szybkość z jaką oryginalne wydawnictwo wypuszcza nowe dodatki jest OSZAŁAMIAJĄCA. Na początku wyglądało to mniej więcej tak, że co miesiąc wychodził mały dodatek, a ciut rzadziej, większy. Radości graczy nie było końca, w przeciwieństwie do ich portfeli. Skupmy się jednak od tak zwanej podstawki czyli Władcy Pierścieni LCG: Grze Karcianej.  Decydując się na zakup gry w zamian otrzymacie: niezbyt udany środek pudełka, który nijak się ma do przechowywania kart i żetonów. Jednak FFG przyzwyczaiło swoich fanów do tego precedensu tak dobrze, że nikt już nie zwraca na to uwagi. Wracając do meritum - w pudełku znajdziecie instrukcje, 226 kart, dwie plansze zagrożenia, 40 żetonów obrażeń, 26 żetonów postępu, 30 żetonów zasobów i znacznik pierwszego gracza. Wierzcie, mi - Galakta ustaliła bardzo proporcjonalną cenę do zawartości. Ilustracje na kartach są przepiękne, wprowadzają iście epicki klimat, cały czas mamy wrażenie, że uczestniczymy w niezwykłej wyprawie wraz z naszymi bohaterami. To największa zaleta tej gry, ale o tym później.  Instrukcja jest ciut przegadana i mogła być napisana ciut zwięźlej. Zwłaszcza jeśli mówimy o początkującym graczu, który z karciankami styka się po raz pierwszy. Wierzcie mi, na początku wyobrażałem sobie tę grę jako naprawdę trudną i wymagającą! Pokrótce, o co w niej tak właściwie chodzi - tworzysz swoją własną talię gracza, na podstawie przynależności swoich bohaterów (max. 3) do czterech różnych sfer - Przywództwa, Taktyki, Ducha czy Wiedzy. Każda charakteryzuje się innymi "wspomagaczmi" i efektami, które mogą pomóc nam wygrać batalię. Zadaniem gracza jest takie zagrywanie kart i ich wyczerpywanie, aby ukończyć daną wyprawę w jak najkrótszym czasie. Przy czym z każdą następną rundą nasze zagrożenie na planszy powiększa się o jeden, a gdy dojdzie do 50 automatycznie przegrywamy grę. W trakcie rozgrywki będziemy walczyć z różnymi stworami, podróżować w nieznane tereny, możemy paść ofiarą podstępu lub zasadzki. Wszystko co nam może pomóc znajduje się we wcześniej ułożonej talii - za każdą kartę płacimy odpowiednią ilość żetonów zasobów.  To jest naprawdę mocne streszczenie. Aby wytłumaczyć Wam wszystkie mechanizmy i rzeczy które rządzą grą musielibyście poświęcić na ten post przynajmniej godzinę. Dla mnie, po przeczytaniu wszystkich zasad dwa razy nie wszystko było jasne, dopiero rozgrywka, a raczej rozgrywki pokazały moje błędy, ale zarazem potencjał WP: LCG. Właśnie to jest ważne w tej karciance - ogranie. Nie wszystko będzie szło po naszej myśli tak o - trzeba się sporo napocić i namęczyć by coś osiągnąć i wybrać swoje ulubione sfery oraz bohaterów. To właśnie moi Drodzy nazywamy regrywalnością, czyli niezbędną cechą każdej gry karcianej - ilość kolejnych, niepowtarzalnych partii działa na plus takiej gry, a we Władcę Pierścieni: LCG można grać bez końca.  Gra jest przeznaczona dla 1-2 graczy, przy czym przy dwóch graczach musimy grać razem. Że co?! To tak się da? Takie były moje pierwsze słowa po przeczytaniu pierwszych recenzji WP:LCG. Kooperacje w karciankach to prawdziwa rzadkość, a udane kooperacje to rarytas,na który nie każdy może sobie pozwolić. Jednak wiecie co? We Władcy działa to niezwykle dobrze i już na samej podstawce można złożyć jakieś sensowne talie, tak by można było czerpać czystą przyjemność z przeżywanych wypraw. Co ciekawe, każdy gracz w takiej partii działa samodzielnie i sam za siebie podejmuje wszystkie decyzje - to jednoznacznie eliminuje syndrom lidera, który w innych gra po portu przeszkadza. Wariant solo jest trudniejszy, ale i bardziej kreatywny - talie należy budować tak, by samemu poradzić sobie z największymi wyzwaniami. Właśnie deckbuilding jest dodatkowym plusem, który daje mnóstwo frajdy - można spędzić parę godzin na analizowaniu swoich poprzednich rozgrywek i wyrzucaniu niepotrzebnych kart. Dodatki sprawiają, że nasza zwycięska talia musi zostać przebudowana tak, by sprostać czekającym na naszych bohaterów wyzwaniom.  Warto zwrócić uwagę na różnorodność scenariuszy, które dostaniemy wraz z grą. Pierwszy z nich, dla kompletnego nowicjusza może okazać się śmiertelnie niebezpieczny, jednak kilka partyjek oraz przewertowanie swoich kart sprawią, że stanie się on łatwy i przyjemny. Drugi to prawdziwy majstersztyk - niezwykle różnorodny, ciekawy i bogaty w epickie walki, a co ważniejsze, zmuszający nas do myślenia. Trzeci rozgrywający się w mrocznym Dol Guldur to ponoć najtrudniejszy scenariusz w całej grze i tylko prawdziwy wyjadacze dadzą radę przejść go solo. Moje cztery próby zakończyły się fiaskiem już na początku i postanowiłem wycofać się z tych okropnych czeluści.  To co zasługuje na oddzielny akapit to KLIMAT! Wiecie kogo jestem fanem i jaka jest moja ulubiona książka, więc nie ma się co dziwić, że wprost zakochałem się w tej grze. Władca Pierścieni LCG ocieka tolkienowskim klimatem i nie ma się co temu dziwić - obrzydliwe potwory, pułapki, zasadzki, elfy, krasnoludy, orły, odważni bohaterowie wyjęci prosto z uniwersum Śródziemia. Poczucie, że bierzemy udział w czymś wyjątkowym i epickim - to wszystko sprawia, że ta karcianka zagości na stałe w mojej liście ulubionych gier. Co więcej, zakupiłem już jeden mniejszy dodatek, ale jak to zwykle bywa z LCG, to dziura bez dna i chce się więcej i więcej.  Podsumowując. Z początku nie wierzyłem w kooperacyjne karcianki, jednak z Lubą szybko rozprawiliśmy się z pierwszym i drugim scenariuszem, czerpiąc z tego niesamowitą frajdę. Pozostał trzeci i jeszcze jeden z dodatku, jednak sesja is coming i nie na wszystko można teraz znaleźć czas. Na pewno do niej wrócimy i spróbujemy uwolnić się z więzienia Dol Guldur. Jeśli lubicie gry ociekające klimatem, z nietypową mechaniką i deckbuildingie, nie straszne Wam ani ciężkie wyzwania ani kolejne dodatki, które będą wołały, żeby je kupić lub po prostu chcecie spróbować coś nowego - kupujcie śmiało! Jestem zachwycony i nie ze względu na moją miłość do Śródziemia.. no może troszkę, ale zapewniam Was, że przy Władcy Pierścieni: Grze Karcianej będziecie się bawić wyśmienicie.
Karcianki. Większość geeków i fanów tego typu rozrywek zapewne wie co to nieśmiertelny Magic the Gathering. Można wręcz powiedzieć, że większość młodzieży, wychowanej na tej grze, lepiej poznało obcy język angielski dzięki Magicowi niż zajęciom w szkole. Nie o MtG dzisiaj, lecz o Władcy Pierścieni LCG. Czym jest owo tajemnicze LCG? Living Card Game jasno określa, że taki produkt będzie ograbiał nas z ostatnich oszczędności jakie pozostały w portfelu, bo tak naprawdę nasza przygoda z WP: LCG nie skończy się na samej podstawce. Ta gra musi żyć, a żeby jej w tym pomóc musimy kupować do niej różne dodatki. Warto zaznaczyć, że gra pochodzi z prawdziwej stajni międzynarodowych hiciorów czyli Fantasy Flight Games. W tym przypadku, szybkość z jaką oryginalne wydawnictwo wypuszcza nowe dodatki jest OSZAŁAMIAJĄCA. Na początku wyglądało to mniej więcej tak, że co miesiąc wychodził mały dodatek, a ciut rzadziej, większy. Radości graczy nie było końca, w przeciwieństwie do ich portfeli. Skupmy się jednak od tak zwanej podstawki czyli Władcy Pierścieni LCG: Grze Karcianej.

23 cze 2014

16

Kamil Gra #1 Ahoj przygodo!


Przy okazji Zapowiedzi wakacyjnych obiecałem Wam, że niedługo pojawi się nowy cykl na blogu, związany z grami planszowymi, karciankami i innymi formami gier towarzyskich. Przypadek sprawił, że Dominik na swoim blogu również zaczął taki cykl - nie umawialiśmy na wspólną kampanię, to czysty zbieg okoliczności :) Do końca wahałem się pomiędzy dwoma grami: bitewniakiem, który już Wam pokazałem, mowa o The Lord of the Rings: The Battle Game, do której figurki już widzieliście przy okazji moim chwaleniem się tolkienowską kolekcją. Drugą opcją była najlepsza gra RPG w jaką grałem, a która ma już  31 lat. Talisman: Magia i Miecz, bo o niej mowa, to gra, która przenosi nas do fantastycznej krainy pełnej smoków, goblinów, skarbów i głodnych przygody śmiałków, którzy chcą dotrzeć do Korony Władzy, by tam stoczyć epicką bitwę z siłami zła. Zapraszam do zabawy!