Ads 468x60px

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ludewig V. K.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ludewig V. K.. Pokaż wszystkie posty

piątek, 1 listopada 2013

V. K. Ludewig "Ashby House" - zjem cię


Wydawnictwo: dtv
Data premiery: marzec 2012
Liczba stron: 320
Cena: 9,95 euro

Dom w którym straszy, szczypta opery mydlanej, ciut Big Brothera, homokseksualny stosunek analny już na czterdziestej drugiej stronie. Brakowało tylko trochę muzyki. I tutaj należy pokłonić się jedynej w swoim rodzaju Kate Bush i jej "Hounds of Love" - tak o swojej książce pisze autor, V. K. Ludewig, anglista, ghostwriter, redaktor i tłumacz. Trudno nie nazwać tego wybuchową mieszanką - i tak, to karkołomne zestawienie stanowi podsumowanie powieści. Jest to nawet powieść, która da się czytać. Powiem więcej: tę powieść czyta się z pewną dozą rozbawienia, pod warunkiem, że nie bierze się jej zbyt serio.

Wzmianka o homoseksalnym stosunku analnym zapewne wywoła pewną konsternację. Takoż było i u mnie, wszak literatura, w której czytelnik raczy delektować się szczegółowymi opisami wyprężonych męskich członków zanurzających się w rozmaitych otworach nie należy do mojego standardowego repertuaru.

Zacznijmy jednak od początku: angielskie wielkie domiszcze zimą, niepokojąco urodziwy butler o dziwnym uzębieniu, przywodzącym na myśl wampira, zadymka nocą, niedogrzane pomieszczenia, zaryglowane wejście na wieżę i tajemnicze zapiski w znalezionym w bibliotece notesie: wstęp do klasycznej powieści grozy (abstrahując oczywiście od wspomnianej scenki analnej) nie mógłby być bardziej udany. Domostwo, pogrążone w zimowym letargu, niemrawo powitało swą nową właścicielkę: światowej sławy fotografkę, nasłynniejszą po Annie Leibovitz portrecistkę Lucille Shalott. Lucille przybyła w towarzystwie swej starszej siostry Laury, z którą łączą ją osobliwe relacje, oparte na dogłębnej nienawiści. Kiedy jednak wkrótce po przyjeździe Lucille nagle znika bez śladu, Laura, wspierana przez przystojnego butlera Steerpike'a, rozpoczyna poszukiwania siostry. Nieustraszona para dociera do legendarnego pokoju na wieży, zaryglowanego na osiem spustów, gdy nagle domostwo ożywa...

To, co się dzieje potem, to szalona jazda bez trzymanki przez wszystkie przystanki klasyki grozy, okraszona sporą dozą uszczypliwości, zjadliwych komentarzy odnośnie świata mediów, celebrytów i rozmaitych VIP-ów z własnego mianowania. Całość opowiedziana jest gotyckim, nabrzmiałym od kwiecistych porównań, ale wyjątkowo gładkim stylem. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko mógł napisać Niemiec, wszak pisarzom teutońskim chętnie przykleja się łatkę niejakiej ciężkości i braku polotu. Tu jednak i język, i klimat, i cały pomysł wydaje się rdzennie anglosaski, z całym typowym dla literatury Albionu lekkim i ironicznie rozrywkowym sznytem.

Całość jawi się jako dość frapujący przykład literatury płochej, trywialnej i niepotrzebnej. Trzeba znać? Bynajmniej. Można? Jak najbardziej. Pozwólcie, że zakończę cytatem z książki:

"Ze sławą było jak z tęsknotą za miłością; była żądzą, której nie sposób zaspokoić. Sława nie była krwią. Sława była wampirem."


Pierwsze zdanie: "W pokoju na wieży ludzie znikali od zawsze."
Gdzie i kiedy: Ashby House, Anglia, współcześnie
W dwóch słowach: elokwentna i upiorna
Dla kogo: dla rozkochanych w mrocznych powieściach grozy, ceniących ironiczne szpile i przymrużenia oka 
Ciepło / zimno: 73°