Ads 468x60px

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zeh Juli. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zeh Juli. Pokaż wszystkie posty

środa, 29 maja 2013

Juli Zeh "Nullzeit" (Czas zerowy) - czyli jak zanurzyć się i... przeżyć



O Juli Zeh, ochrzczonej mianem pisarki dyplomowanej, można niezbicie powiedzieć jedno - że zna swój fach. Piórem posługuje się jak murarz kielnią, choć to słabe porównanie, nieuwzględniające pierwiastka artystycznego, subtelnej granicy między rzemiosłem, a sztuką. Weźmy więc inne - Zeh posługuje się piórem jak rzeźbiarz dłutem, by ze zwykłych wyrazów (kamienia) tworzyć (ciosać) wyrafinowane opowieści (kształty). Można ten jej styl kochać lub nienawidzieć, ale nie można pozostać nań obojętnym.

Powieść "Nullzeit" powstała w zeszłym roku i nie została jeszcze przetłumaczona na polski. Swoim klimatem przypomina sztukę kameralną, a nie zamaszystą epicką kolubrynę, koncentrując się na niewielu zdarzeniach i jeszcze mniejszej ilości osób - trójkącie w zasadzie, i to trójkącie naładowanym seksem, przemocą i namiętnością. Jest tu więc Sven, uciekinier. Jest Jola, prowokatorka. I Theo, niespełniony pisarz. Sven od czternastu lat prowadzi kursy nurkowania na jakiejś odległej wyspie na Atlantyku - sądząc po surowej, wulkanicznej otoczce wyspy zapewne jest nią Lanzarote. Przed czym uciekł? Sven, który ukończył studia prawnicze, ale nie udźwignął ciężaru ostatniego egzaminu, uciekł przed życiem. Przed swym krajem. Przed ludźmi. Na wyspie zbudował swą egzystencję, wędrując między światem atlantyckich wiatrów, czarnych plaż i dzianych turystów, a podwodną utopią, w której granica między życiem a śmiercią jest tak płynna, jak woda, w której nurkuje. Jola, a właściwie Jolanthe Augusta Sophie von der Pahlen, głodna kariery aktoreczka płytkiego serialu, przybywa na wyspę wraz ze swym towarzyszem Theo, by zgłębić tajniki nurkowania i w ten sposób przygotować się do nowej roli, którą chciałaby dostać. Co łączy ją ze sporo starszym pisarzem, autorem jednej książki, wiecznie płodzącym swe opus magnum? Seks? Na pewno tak. Przemoc? Bez wątpienia. Skomplikowane wzajemne relacje pełne tyraństwa, uzależnień i poddaństwa? Na to wygląda. Nienawiść? Czasami. Śmiertelne gierki? Tak!

To wszystko poznajemy z perspektywy Svena, który każdy z czternastu dni spędzonych w towarzystwie oryginalnej pary. I z perspektywy pamiętnika Joli, która w pokrętny, przedramatyzowany sposób opowiada to samo. Zaraz, to samo?... Z czasem zauważamy, że opowieść Joli odbiega od relacji Svena. Początkowo są to drobiazgi, niuanse, które można zrzucić na karb odmiennej percepcji lub interpetacji rzeczywistości. Później okazuje się, że obie relacje odbiegają od siebie w sposób znaczący, aż wreszcie prezentują kompletnie różną wersję wydarzeń. Co jest prawdą? I kto decyduje o tym, co nią jest?  Czytelnik zostaje skonfrontowany z zagadką, której nie sposób przeniknąć. A Juli Zeh uwodzi na swój chłodny, bezpretensjonalny sposób, prowadząc przez meandry półprawd, domysłów, matactw i manipulacji. Czy to Sven, sporządzając relację z wydarzeń na polecenie adwokatki, celowo przedstawia korzystną dla siebie wersję? A może Jola prowadzi prodwójną, ba, potrójną grę i manipuluje obu mężczyznami, którzy krążą wokół niej niczym satelity?...

I czymże jest ta powieść? Obyczajową opowieścią z wątkiem kryminalnym? A może jedną wielką przenośnią, w której zagłębiamy się jak nurek z automatem oddechowym, zdani na łaskę i niełaskę zawodnej techniki? Zdania są podzielone. Faktem jest, że Zeh po mistrzowsku roztacza przed nami tę niejednoznaczną głębię. I nawet jeśli nie zobaczymy w jej wodach wszystkiego, co chciałaby, byśmy ujrzeli, to mimo to przeżyjemy barwną, pasjonującą i przenikającą na wskroś przygodę. Podwodną, ale nie tylko.



Pierwsze zdanie: "Rozmawialiśmy o kierunku wiatru, falach i o tym, jaki będzie ten listopad."
Gdzie i kiedy: wyspa na Atlantyku, zapewne Lanzarote, współcześnie
W dwóch słowach: głębia i ułuda
Dla kogo: dla miłośników prozy subtelnej, niejednoznacznej i egzotycznych plenerów
Ciepło / zimno: 94°