To była stara, radziecka lodówka Mińsk 15. Identyczna stała kiedyś u nich w domu dziecka. Swego czasu szczyt techniki, bo znajdujący się w górnej części zamrażalnik miał własne drzwiczki. To chyba niemożliwe, żeby ktoś zmieścił w niej trupa, pomyślał komisarz i szarpnął za uchwyt.
Pomylił się podwójnie. Po pierwsze, trup zmieścił się bez problemu, bo ciało zostało pozbawione głowy. Po drugie, fetor wysypiska nie przykrył smrodu rozkładającego się ciała, który po otwarciu lodówki buchnął w nich niczym spaliny z rury wydechowej.*