Nie wiem co ze mną jest nie tak, ale ostatnio za każdym razem, kiedy sięgam po powieść bardzo zachwalaną, czuję się co najmniej lekko rozczarowana.
Opis z LC:
Sean Jackson hucznie obchodzi swoje pięćdziesiąte urodziny. Impreza kończy się jednak katastrofą i wielkim skandalem, gdy jedna z jego córek, Coco, w tajemniczych okolicznościach znika w środku nocy. Dwanaście lat później, po nagłej śmierci Seana, człowieka niezwykle zamożnego i wpływowego, na pogrzebie spotykają się Mila, córka z pierwszego małżeństwa, i Ruby, nastoletnia siostra bliźniaczka zaginionej przed laty Coco. Gdy docierają do domu, gdzie ich ojciec mieszkał ze swoją czwartą żoną, orientują się, że wszyscy obecni byli również gośćmi na pamiętnym tragicznym przyjęciu sprzed lat. Nagle są o krok od rozwiązania zagadki, która zaważyła na całym ich życiu. Mroczne sekrety z przeszłości wreszcie ujrzą światło dzienne. Jakie tajemnice kryją się za zamkniętymi drzwiami domu Jacksonów?
Właściwie to nie tak, że powieść jest zła, bo ma swoje plusy. Kiedy jednak czytam recenzje tej książki, mam wrażenie, że dotyczą innej, nie tej, którą ja czytałam. Przede wszystkim, największym zarzutem z mojej strony jest brak napięcia. Podczas lektury nie poczułam dreszczu emocji, zniecierpliwienia czy niepewności. Zbulwersował mnie jeden opis, o którym wolałabym nie pisać, poza tym ogólnie uważam, że wykreowane przez autorkę postaci są kwintesencją zła, egoizmu i głupoty. I właśnie kreacja bohaterów jest wielkim plusem tej książki. Autentycznie czułam obrzydzenie do głównych postaci, ich sposobu myślenia, zapatrzenia w swój interes, dwulicowość, brak sumienia. Po prostu parszywe, bogate kreatury, które nie mają żadnych hamulców moralnych.
"Najmroczniejszy sekret" teoretycznie jest thrillerem. Mnie się jawił jako powieść obyczajowa z tajemnicą w tle. Owszem, tajemnica jest straszna, gdyż dotyczy zniknięcia trzyletniego dziecka, jednak nie aż tak skomplikowana, by w pewnym momencie nie domyślić się finału. Zakończenie mnie nie powaliło. Marwood bardzo plastycznie opisuje toksyczne relacje zarówno w rodzinie, jak i w gronie przyjaciół, gdzie każdy ma na każdego haka i każdy zrobi wszystko, by wybielić się w oczach innych. Dla bohaterów najważniejsze są pozory, swoich tajemnic strzegą wszelkimi dostępnymi środkami, nawet krzywdząc najbliższe sobie osoby. Zal mi było jedynie dzieci, które jako jedyne ponoszą tutaj konsekwencje.
Wydawnictwo: Albatros
Rok wyd:2017
Stron:416
Kraj: Wielka Brytania
|
Sean Jackson hucznie obchodzi swoje pięćdziesiąte urodziny. Impreza kończy się jednak katastrofą i wielkim skandalem, gdy jedna z jego córek, Coco, w tajemniczych okolicznościach znika w środku nocy. Dwanaście lat później, po nagłej śmierci Seana, człowieka niezwykle zamożnego i wpływowego, na pogrzebie spotykają się Mila, córka z pierwszego małżeństwa, i Ruby, nastoletnia siostra bliźniaczka zaginionej przed laty Coco. Gdy docierają do domu, gdzie ich ojciec mieszkał ze swoją czwartą żoną, orientują się, że wszyscy obecni byli również gośćmi na pamiętnym tragicznym przyjęciu sprzed lat. Nagle są o krok od rozwiązania zagadki, która zaważyła na całym ich życiu. Mroczne sekrety z przeszłości wreszcie ujrzą światło dzienne. Jakie tajemnice kryją się za zamkniętymi drzwiami domu Jacksonów?
Właściwie to nie tak, że powieść jest zła, bo ma swoje plusy. Kiedy jednak czytam recenzje tej książki, mam wrażenie, że dotyczą innej, nie tej, którą ja czytałam. Przede wszystkim, największym zarzutem z mojej strony jest brak napięcia. Podczas lektury nie poczułam dreszczu emocji, zniecierpliwienia czy niepewności. Zbulwersował mnie jeden opis, o którym wolałabym nie pisać, poza tym ogólnie uważam, że wykreowane przez autorkę postaci są kwintesencją zła, egoizmu i głupoty. I właśnie kreacja bohaterów jest wielkim plusem tej książki. Autentycznie czułam obrzydzenie do głównych postaci, ich sposobu myślenia, zapatrzenia w swój interes, dwulicowość, brak sumienia. Po prostu parszywe, bogate kreatury, które nie mają żadnych hamulców moralnych.
"Najmroczniejszy sekret" teoretycznie jest thrillerem. Mnie się jawił jako powieść obyczajowa z tajemnicą w tle. Owszem, tajemnica jest straszna, gdyż dotyczy zniknięcia trzyletniego dziecka, jednak nie aż tak skomplikowana, by w pewnym momencie nie domyślić się finału. Zakończenie mnie nie powaliło. Marwood bardzo plastycznie opisuje toksyczne relacje zarówno w rodzinie, jak i w gronie przyjaciół, gdzie każdy ma na każdego haka i każdy zrobi wszystko, by wybielić się w oczach innych. Dla bohaterów najważniejsze są pozory, swoich tajemnic strzegą wszelkimi dostępnymi środkami, nawet krzywdząc najbliższe sobie osoby. Zal mi było jedynie dzieci, które jako jedyne ponoszą tutaj konsekwencje.