kutia na dziko
200 g maku
250 g ziarna orkiszu
garść suszonych dzikich owoców (wydrylowanych, jeśli trzeba): róży, głogu, jarzębiny, porzeczki
100 g orzechów włoskich i bukwi lub migdałów
150 ml śmietanki 36%
ulubiony płynny miód
sól
Orkisz wypłukać i ugotować do miękkości w wodzie ze szczyptą soli – u mnie było to około 2 godziny – a następnie odlać. Mak ugotować w wodzie i kiedy będzie dawał się z łatwością rozetrzeć, przepuścić go przez maszynkę. Można też użyć mielonego maku, który zalany wrzątkiem należy gotować chwilę do napęcznienia. Owoce zalać wrzątkiem i odstawić do zaparzenia. Kiedy będą miękkie, wyłowić je z naparu, który można wypić jak herbatkę. Orzechy niezbyt drobno posiekać. Wystudzone orkisz, mak i owoce wymieszać z orzechami i śmietaną, słodząc do smaku miodem.
Dzikie owoce są wyraziste w smaku, niektóre mogą być gorzkawe czy cierpkie nawet po przemrożeniu, tak jak jarzębina i tarka, dlatego lepiej dodawać je ostrożnie, małymi partiami. Można je też wymienić na owoce łagodniejsze w smaku, choćby pokrojone w kostkę suszone jabłka i żurawinę, a nawet zastąpić rodzynkami. Ilość miodu będzie zależała w pewnym stopniu od składu bakalii, więc smak jest tu jedynym kryterium. Dałam dużą czubatą łyżkę, bo zwykle mało słodzę, ale jeśli tylko chcecie, dodajcie więcej, tradycyjnie to bardzo słodki deser.