„Sztuka radości” już na wstępie
kojarzy się z filmem lub książką „Sztuka kochania”. Pierwsza myśl, jaka przyszła
mi do głowy przed przystąpieniem do lektury, była taka, że mam przed sobą kopię
czegoś, co już znam. Bardziej nie mogłam się mylić. Punktem wspólnym obu
historii są mocne bohaterki, które wpływają na otaczający je świat, który nadal
jest zamknięty na pewne kwestie, traktuje rzeczy ludzkie jak tabu. Siła
feminizmu, ale tego dobrego, zdrowego, silnego i potrzebnego, przelewa się z
ekranu i ze stron książek i to czyni je obie tak wyjątkowe.
Modesta urodziła się w 1900 roku,
na Sycylii. Społeczeństwo, które ją otacza, nie godzi się na wolność seksualną
i intelektualną niezależność kobiet. Modesta nie pierwsza wie, że tak być nie
powinno, ale jako jedyna ma odwagę z tym walczyć. Wychowana zostaje w biedzie,
następnie w klasztorze, w końcu trafia do arystokratycznego pałacu. Dzięki sile
charakteru i inteligencji zaczyna zarządzać finansami rodu, potrafi też
wykorzystać swoją pozycję pozyskaną przymusowym małżeństwem. Czy Modesta zdoła
udowodnić społeczeństwu, że kobieta może być silna i niezależna? Czy da się
dotknąć zakorzenionej moralności Sycylijczyków i dać płci pięknej więcej praw?
Powieść Goliardy Sapienzy jest
niezwykle ważna, przełomowa, inteligentna i potrzebna. Aż dziw, że w Polsce
prawie nic o niej nie słychać, a przecież powinna dotrzeć do jak największej
ilości odbiorców. I powinna ich zachwycić. „Sztuka radości” to nie tylko
opowieść o silnej kobiecie łamiącej normy moralne XX wieku, ale także świetne
studium historyczne, polityczne, kulturowe i społeczne tego okresu, tak
nieodległego od obecnych czasów. Zanim sięgniecie po lekturę, warto zapoznać
się z historią „Sztuki radości” i jej autorki. Sprawa jest na tyle poważna, że
powieść przeczekała ponad 20 lat, zanim została wydana. A sama Sapienza
przeszła przez więzienie, psychiatryk i próby samobójcze za swoje feministyczne
poglądy. Niezwykle przygnębiająca historia, ale wnosząca wiele do interpretacji
„Sztuki radości”.
Warto zaznaczyć, że książka nie
jest lekturą łatwą i przyjemną, jest zwrócona przede wszystkim do dorosłego
czytelnika. Znajdziemy tu bowiem śmiałe sceny seksu, kazirodztwa, faszyzm,
brutalność. Od czytelnika wymaga się zaś otwartości umysłu, wyobraźni,
tolerancji i dystansu. Sapienza nie szczędzi dramatycznych scen, a wszystko po
to, aby potrząsnąć czytelnikiem, aby mieć realny wpływ na ówczesny świat. A z tego dla nas płynie ogromna nauka i
inspiracja. Poważnego, przygnębiającego klimatu dodaje też styl, w jakim
została napisana powieść. Momentami urywana, pełna metafor i niedopowiedzeń, a
niektóre słowa zostają tylko zawieszone w powietrzu. Gdzieś trzeba przemyśleć
poruszane kwestie, uchwycić sens i emocje, wczuć się w sytuację autorki. To nie
jest łatwe, ale wielce satysfakcjonujące – prawdziwy rarytas dla wymagających
czytelników.
„Sztuka radości” to książka, obok
której nie można przejść obojętnie. Pozostaje w umyśle czytelnika na długi czas,
daje pole do refleksji i możliwość zawieszenia się gdzieś pomiędzy zdaniami na
dłuższy czas. Jednocześnie wciąga, zachwyca, oczarowuje. Ubolewam, że nie jest
to na razie głośny bestseller, ale być może to się zmieni. Dlatego też zachęcam
do lektury i zapewniam, że warto.