Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Amber. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Amber. Pokaż wszystkie posty

piątek, 14 marca 2014

Mrok kwiatów - Penny Blubaugh

Wydawnictwo: Amber

Stron: 255
Opis: Trzy lata temu Persia uciekła od swoich rodziców narkomanów     i znalazła dom u Banitów – w magicznym zespole teatralnym.             Z czasem ta barwna grupa ludzi i elfów, lalkarzy i aktorów staje się jej rodziną, której nigdy nie miała. Tu odkrywa swoją miłość do teatru i… do Nicholasa, najpiękniejszego z Banitów. Życie nie mogłoby być lepsze... Tak się jej wydaje, dopóki Banici nie padną ofi arą strasznego oskarżenia. Muszą uciekać ze świata śmiertelników, gdzie magię wini się za wszelkie zło. Muszą schronić się w Krainie Magii. Ale Kraina Magii to nie – jak myśleli - świat kwiatów i tęczy…

"Malutki teatr uliczny!"

„Mrok kwiatów” to powieść Penny Blubaugh, niezbyt popularnej pisarki i instruktorki pilotażu. Książka stanowi pojedynczą pozycję, która nie zadręczy nas koniecznością zakupu kolejnych części. Z jednej strony jest to plus ze względu na wydatki, z drugiej zaś – strach się bać jak napisana byłaby kontynuacja. Tak jak czasami warto dać szansę autorowi na zrekompensowanie nieudanego tomu, tak w przypadku „Mroku kwiatów” jest to zadanie wręcz niewykonalne.

Persia to młoda dziewczyna należąca do Banitów – grupy teatralnej z iście magicznymi osobowościami. To właśnie tutaj, wśród ludzi, elfów, aktorów i dziwacznych choreografów, Persia znalazła schronienie przed rodzicami, od których uciekła niespełna trzy lata temu. Czuje się jak w domu, którego nigdy nie miała. Tu też odkrywa swoją miłość do sztuki, teatru oraz Nicholasa, jednego z Banitów. Pozornie nic nie mogłoby zakłócić szczęśliwego życia utalentowanej „rodziny”. A jednak… media coraz częściej oskarżają Banitów o nielegalną działalność społeczną i przedstawianie nieodpowiednich wartości. To coraz bardziej niepokoi aktorów, którzy nadal za wszelką cenę chcą utrzymać przy sobie publiczność. Najgorsze oskarżenie zapada niedaleko potem, a Banici zmuszeni są do ucieczki. Nie pozostaje im nic innego, jak przenieść się w tajemniczą Krainę Magii. Jeżeli spodziewacie się w niej tęczy i różowych jednorożców, to jesteście w wielkim błędzie.

Jednym  z moich najgorszych błędów ostatnich czasów był fakt, że dałam się skusić okładce. Trzymając powieść w księgarni zadziałałam pochopnie, nie czytając przedtem ani jednego zdania. Duży błąd. Wystarczy otworzyć książkę w dowolnym miejscu oraz prześledzić wzrokiem fragment tekstu, aby móc dokładnie określić styl autorki (lub jego brak). Podczas lektury miałam nieodparte wrażenie, że „Mrok kwiatów” został napisany przez małą dziewczynkę. Nie wierzę, że osoba dorosła, która pół życia spędziła z książkami, nie może wydusić z siebie odrobiny chęci na chociaż minimalną poprawkę banalnego języka. Autorka sprawia bowiem wrażenie osoby niezdeterminowanej do napisania dobrej powieści, a jedynie piszącej z nudów, tak ot, dla zabicia czasu niekoniecznie angażując się w wykonywaną pracę. Opisy świata przedstawionego są znikome i ograniczają się do zdań typu „Popatrzył na mnie rzucając we mnie chrupkiem” czy wstawki takie jak „Powody, dla których pozwalam Łucji na wszystko”, po czym z nudą czytamy „Jest kochana i delikatna. Jest mądrzejsza ode mnie. Jest moją przyjaciółką”. Sprytny, aczkolwiek mało efektowny sposób nakreślenia samych bohaterów.

Nawiązując do głównej postaci, a więc Persi, wiemy o niej tylko to, że jej rodzice byli narkomanami. To wszystko, co autorka nam ujawnia. Nie znajdziemy tu retrospekcji, wstrząsających powrotów wspomnień lub jakiegokolwiek większego nawiązania do przedakcji. Persia wydaje się być młodą, naiwną i niedojrzałą dziewczyną, do której uczucie miłości zupełnie nie pasuje. Skoro sama autorka nie traktuje swojego dzieła poważnie, ja również nie mogłam potraktować poważnie ani bohaterów, ani dziwnej fabuły, a tym bardziej całej powieści.

Fabuła książki na pierwszy rzut oka wydaje się być interesująca i nietypowa. Może i byłoby tak, gdyby wykonanie byłoby o wiele lepsze. Wątek będący centralnym ośrodkiem obrotu akcji mógłby zostać bardziej rozbudowany, skomplikowany, podsycony dobrze nakreślonymi charakterami i emocjami. Wszelkie nadzieje na dobre wykorzystanie pomysłu spełzło jednak na niczym.

Mogłabym jeszcze dłużej wymieniać nieskończone minusy książki, ale chyba wystarczająco wyraziłam swoją opinię na jej temat. Chyba nigdy nie czytałam tak beznadziejnego utworu. Najbardziej szkoda mi okładki, która, bądź co bądź, pięknie wygląda na półce. Reasumując, „Mroku kwiatów” nie mogę polecić nikomu. Może jedynie bardzo młodym i niewymagającym czytelnikom. 

Ocena książki:1,5/10
Nudna, napisana w dość dziecinny i banalny sposób. Plus za oprawę graficzną.

DODATKI:

O AUTORCE:
 Penny Blubaugh - pisarka, bibliotekarka i instruktorka pilotażu. Mieszka z mężem w Chicago i marzy o tym, żeby zamieszkać na końcu świata w chatce czarownicy. Jej debiut pt. "Serendipity Market" amerykański magazyn Kirkus Reviews uznał w 2009 r. za najlepszą powieść dla młodzieży.

LINKI:
Strona autorki: KLIK

****
Jest to pierwsza (i niestety negatywna) recenzja napisana przeze mnie od prawie dwóch lat. Zaniedbałam się i to strasznie. Przyczyną była przede wszystkim szkoła, wyższe wymagania, a co za tym idzie - brak czasu na czytanie książek. Po powieści sięgałam sporadycznie. Teraz postanowiłam, iż wrócę do blogowania. Zapewne nie będę pisać recenzji tak często jak kiedyś, ale przynajmniej mam tą swobodę, że sięgam po co chcę i czytam kiedy chcę. Tak więc nie nabieram zawrotnego tempa, jedynie oddaję się czytej przyjemności płynącej z czytania.

PS. niedługo ogłoszę konkurs, w którym będzie można wygrać książkę. Tak ot, na rozkręcenie bloga na nowo :)))

niedziela, 8 stycznia 2012

Córka dymu i kości - Laini Taylor

Wydawnictwo: Amber
Tytuł oryginału: Daughter of Smoke and Bone #1
Tłumaczenie: Julia Wolin
Ilość stron: 400
Opis wydawcy: Na wszystkich kontynentach na drzwiach domów pojawiają się czarne odciski dłoni. Wypalają je skrzydlaci nieznajomi, którzy wkradają się do naszego świata przez szczelinę w niebie... Przemierzająca kręte uliczki zasypanej śniegiem Pragi siedemnastolatka ze szkoły sztuk plastycznych zostanie wkrótce uwikłana w brutalną wojnę istot nie z tego świata. I odkryje prawdę o sobie – zrodzonej z dymu i kości… Jej szkicowniki są pełne potworów. Mówi w wielu językach, nie tylko ludzkich. Ma jaskrawoniebieskie niefarbowane włosy, niezwykłe tatuaże i blizny. Kim jest? Karou prowadzi podwójne życie: jedno w Pradze jako utalentowana i tajemnicza artystka, drugie w sekretnym sklepie, gdzie rządzi Brimstone – Dealer Marzeń. Karou nie wie,skąd przybywa i czy jest tylko człowiekiem. Nie wie, po co wyrusza przez magiczny portal na ryzykowne wyprawy. I nie wie, do którego świata należy. Dopóki nie spotka najpiękniejszej istoty: mężczyzny o skrzydłach z płomienia, ustach bez uśmiechu i oczach koloru ognia, których spojrzenie jest jak płonący lont wypalający powietrze pomiędzy nimi. Akiva staje się jej tak bliski, jakby kochała go całe życie...


„Córka dymu i kości” to powieść autorstwa Laini Taylor, pisarki i artystki z bujną wyobraźnią. Do lektury zachęciły mnie przede wszystkim zachwyty innych czytelników oraz prezentowane na tylnej okładce zagraniczne osiągnięcia powieści. Może i nie byłam do końca pewna czy te wyróżnienia są z pewnością zasłużone, ale ciekawość kazała mi dowiedzieć się prawdy. Nurtujące mnie pytania (czy to rzeczywiście będzie coś nowego, oryginalnego? czy ta pozycja zasługuje na uznanie?) musiały doszukać się odpowiedzi, dlatego rozsiadłam się wygodnie w fotelu i zatraciłam w pochłaniającej lekturze.

Zasypana śniegiem Praga jest nie tylko czarującym miastem, ale również miejscem schronienia tajemniczych bestii. Siedemnastolatka przemierzająca białe uliczki stolicy sama nie wie, do którego świata należy; czy do zwykłych ludzi, czy też do magicznych istot. Karou bowiem wyróżnia się spośród innych uczniów szkoły sztuk plastycznych przede wszystkim naturalnym niebieskim kolorem włosów, licznymi tatuażami na całym ciele oraz umiejętnością posługiwania się wieloma, nawet tymi wymarłymi językami. Pasją dziewczyny jest malowanie, a jej szkicowniki pełne są dziwacznych potworów. Czyżby były to jedynie wytwory wyobraźni szalonej artystki? Kim naprawdę jest Karou? Gdyby tylko mogła zapytać o to swoich rodziców... Jednak nikt nie wie, co się z nimi stało. Dziewczynę pod opiekę wziął Brimstone, nie do końca ludzka istota, która w zamian za udostępnienie Karou środków do życia i możliwości spełnienia drobnych życzeń posyła ją do dalekich miast z tajemniczymi misjami. Są to zadania takie jak przemycanie kości słoniowej, odebranie ludzkich zębów od przeklętego starca i zdobywanie innych dziwnych przedmiotów. Nikt tak naprawdę nie wie co Brimston z nimi robi.

Pewnego dnia świat magii obiega niepokojąca wiadomość – na wszystkich drzwiach, dzięki którym posłannicy Brimstone'a mogą przenosić się w dowolne miejsca na świecie, zostały wypalone głębokie ślady dłoni. Świadkowie twierdzą, że to sprawka pięknych istot z płomienistymi skrzydłami. Serafini, niewątpliwie. Ale dlaczego oznaczają drzwi w tak dziwny sposób? I dlaczego jeden z nich, zabójczo przystojny Akiva, już od pierwszego spotkania z Karou próbuje ją zabić? Czy bezlitosny, okrutny i nieustępliwy anioł zmieni coś w pełnym tajemnic życiu dziewczyny?

„Życzenia są nieprawdziwe. Nadzieja jest prawdziwa. Jest jedyną prawdziwą magią.”

Jak już wspomniałam, Laini Taylor to zarówno pisarka i artystka z niebywale bujną wyobraźnią. Pomysłowość zapewnia jednocześnie oryginalność, dlatego też z czystym sumieniem stwierdzam, że „Córka dymu i kości” to zupełnie świeża, zaskakująca historia. Znajdziemy tutaj najróżniejsze potwory i magiczne istoty z zupełnie nowymi cechami, wyglądem i całokształtem. Wszystkie wątki w powieści zaskakują oryginalnością, cała fabuła stanowi jedyną w swoim rodzaju opowieść, dlatego czytelnik jest tak zaabsorbowany lekturą, że nie orientuje się w rzeczywistości. To właśnie odkrywanie magicznego świata pełnego tajemnic sprawiła najwięcej zabawy. Bo co to za radość mieć do czynienia z historią powielającą schematy popularne w tego typu literaturze? „Córka dymu i kości” jest więc wspaniałą lekturą dla czytelników znudzonych podobnymi książkami paranormalnymi i oczekujących od autora wkładu w wykreowanie magicznego, oryginalnego świata. Jestem pewna, że się nie zawiedziecie.

Pomysłowość autorki nie ogranicza się tylko do fabuły, ale również dotyczy bohaterów. Karou, główna bohaterka powieści, jest zaskakującą i niezwykle oryginalną postacią. Ostatnio z tak nietypową bohaterką spotkałam się jedynie w „Krwawym fiolecie”, a i ona nie miała w sobie takiej przebojowości jak Karou. Niebiesko-włosa łączy w sobie bowiem dwie natury, podobnie jak godzi świat magii z szarą codziennością (chociaż nie jestem pewna czy jakikolwiek dzień w życiu Karou może być bezbarwny). Ból, niewiedza na temat własnej natury, samotność oraz brak prawdziwej rodziny współgrają z wielką odwagą, samowystarczalnością i determinacją. Tak naprawdę trudno przewidzieć jak Karou zachowa się w danych sytuacjach, kiedy objawi się dana cecha jej osobowości. Dzięki kontrastującymi ze sobą naturami bohaterki, fabuła staje się jeszcze bardziej tajemnicza, a czytelnik za wszelką cenę chce rozwikłać wszystkie zagadki.

Niesamowitą historię Karou poznajemy z punktu widzenia trzecioosobowego narratora. Co ciekawe, nie skupia się on tylko na głównej bohaterce, ale również na Akivie, serafinowi, który z czasem daje dostęp miłości i dobroci do swojej duszy. Przez ten zabieg możemy wniknąć w życie emocjonalne obu postaci, nawet gdy znajdują się zupełnie w innych miejscach i innych sytuacjach. Oczywiście narrator bardziej skupia się na Karou, ale co kilka rozdziałów powraca do tajemniczego Akivy, który intryguje swoją osobą nie tylko dziewczynę, ale również czytelnika.

„Córka dymu i kości” to udany początek obiecującego cyklu o zakazanej miłości dwóch paranormalnych istot. Nie bójcie się tych słów, gdyż zapewniam, że powieść jest niezwykle oryginalna i jedyna w swoim rodzaju. Niesamowicie wciąga, zaskakuje i urzeka barwnymi postaciami. Zaliczam ją do swoich ulubionych powieści i zapraszam wszystkich fanów fantastyki do lektury. Jak najbardziej polecam!

Ocena książki: 8/10
Wciągająca, oryginalna powieść z zadziwiającymi bohaterami. 

 Cytat pochodzi z 143 str. powieści "Córka dymu i kości"

DODATKI: 

SUKCESY POWIEŚCI:
Książka zdobyła wiele nagród i wyróżnień. Oto najważniejsze z nich:
- najlepsza powieść młodzieżowa 2011 Amazonu,
- "New York Times" Notable Book of 2011,
- piszą o niej najważniejsze pisma takie jak "Los Angeles Times", "New York Times", "Wall Street Journal" i "Guardian",
- znalazła się w Top 10 najlepszych książek "Publishers Weekly", "Kirkus Review", "School Library Journal".


O AUTORCE: 
Laini Taylor - pomysły na powieści czerpie z mitologii i własnej wyobraźni, tak jak Karou - jest artystką o niezwykłym, choć nienaturalnym kolorze włosów. Światową sławę przyniosła jej powieść "Córka dymu i kości", która zdobyła wiele nagród i wyróżnień. Jest to jednocześnie pierwszy tom cyklu. 

LINKI:
Strona książki: KLIK
Blog autorki: KLIK
Trailer powieści: KLIK


Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Amber. 

środa, 27 lipca 2011

Spętani przez Bogów - Josephine Angelini

Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 400
Cena det.: 37,8 zł
Opis wydawcy: Ich przeznaczeniem jest odwieczna nienawiść. Ich pragnieniem – wieczna miłość…Czy miłość zdoła przezwyciężyć przeznaczenie? Helena Hamilton przez całe swoje szesnastoletnie życie czuła się inna, choć nie chciała tego okazywać. A teraz zaczyna  dręczyć ją sen... Powraca co noc. Helena wędruje przez jałową pustynię. Rano budzi się cała w pyle i krwi. A w dzień widzi trzy płaczące kobiety w bieli... A potem w liceum zjawia się Lucas, najpiękniejszy chłopak, jakiego spotkała. Wzbudza w niej, tak nieśmiałej i łagodnej,szaleńczą nienawiść. Dlaczego pierwszego dnia Helena próbuje zabić go na oczach całej szkoły? Wkrótce Lucas odkrywa przed nią, że oboje mają odegrać rolę w tragedii napisanej przez los tysiące lat temu i zsyłanej na świat przez greckie boginie zemsty. Co stanie się z ich miłością?


Moja ocena książki: 8/10

Greckie mity zawsze wzbudzały moją fascynację. Bogowie mimo tego, że byli przydzieleni do opieki nad określonymi rzeczami, często próbowali wykroczyć poza obowiązujące ich granice i niekiedy prowadziło to do powstawania wojen nie tylko między nadziemnymi istotami, ale i również śmiertelnikami. A gdyby taka wojna decydująca o losach ludzkości miała miejsce we współczesnym świecie? Gdyby była przeznaczeniem dwóch zakochanych w sobie nastolatków, którzy odgrywaliby w niej największą rolę? Powieść „Spętani przez Bogów” autorstwa Josephine Angelini to pierwsza przeczytana przeze mnie książka, w której współczesność miesza się z grecką mitologią. Ponieważ jest to nowa moda w literaturze młodzieżowej, z zapałem i niedopuszczeniem myśli że mogę się zawieść, przystąpiłam do lektury.

Szesnastoletnia Helena Hamilton zawsze czuła, że nie jest taka jak jej rówieśnicy. Za każdym razem gdy zwraca na siebie uwagę grupy ludzi, dostaje nieznośnych skurczy brzucha. Codziennie jej umysł nawiedzają wizje, w których widzi trzy kobiety płaczące krwawymi łzami. Nocą śni o jałowej krainie, rano zaś jej prześcieradło i stopy brudne są od pustynnego pyłu i błota. Dziewczyna posiada również moce takie jak nadnaturalna uroda, szybkość i siła. Życie Heleny jeszcze bardziej się komplikuje gdy pierwszego dnia szkoły poznaje przystojnego Lucasa, który wzbudza w niej... ogromną nienawiść. Kierowana szeptami tajemniczych kobiet nawiedzającymi jej umysł, Helena próbuje pozbawić chłopaka życia. Dlaczego sama obecność Lucasa wprawia dziewczynę we wściekłość? Wkrótce Helena poznaje źródło swoich umiejętności i snów. Odkrywa, że znajduje się w środku tragedii zsyłanej przez greckie boginie zemsty, erynie. Wojna trojańska nadal trwa i dopóki dług krwi nie zostanie spłacony, los przeklinać będzie kolejnych boskich potomków. Los Heleny i Lucasa jest z góry przesądzony. Co stanie się z ich miłością? Czy zdołają oszukać przeznaczenie? Czy popełnią ten sam błąd co Parys i Helena Trojańska? 

"Musisz być ostrożna Heleno. Zwłaszcza gdy mówisz "nigdy". (...) Tylko bogowie wiedzą, co znaczy wieczność, a oni uwielbiają bawić się śmiertelnikami, którzy używają wielkich słów."*

Fabuła powieści wprawdzie opiera się na danym micie, ale nie jest idealnie przerysowana. Autorka do opowieści o wojnie trojańskiej wkłada również własne wątki. Na przykład okazuje się, że nie było niczego takiego jak koń trojański. Dzięki tym małym zmianom w podłożu fabuły, książka jest nieprzewidywalna i oryginalna. Nieprzewidywalności podsyca również fakt, że Helena i Lucas chcą wybrnąć z błędnego koła zemsty, a więc nie poddają się przeznaczeniu tak jak ich przodkowie. Ich poczynania wraz z każdą kolejną stroną zaskakują Czytelnika. Akcja mknie w raczej nieregularnym tempie. Bywały miejsca, że za nic nie dało się oderwać od lektury, tudzież były i też takie, gdzie książka nużyła. Jednak ogólnie rzecz biorąc, powieść jest wciągająca. Ma swój tajemniczy i jednocześnie tragiczny klimat. Miłość Lucasa i Heleny nie jest zakazana z błahego powodu, ale może wywołać śmiertelną wojnę z bogami. Czytając, sama odczuwałam zawisłe w powietrzu dramat, tragedię i napięcie. „Spętani przez Bogów” to niezwykle emocjonująca książka, a w dzisiejszych czasach rzadko która powieść potrafi tak oddziaływać na Czytelnika.

Historię poznajemy z punktu widzenia trzecioosobowego narratora. Ponieważ przyzwyczajona jestem do pierwszoosobowych relacji, troszeczkę trudno było mi się przyzwyczaić, ale w końcu uznałam, że dzięki temu lepiej poznaje się drugoplanowe postacie. Kolejnym plusem trzecioosobowej narracji jest to, iż możemy poznać losy bohaterów nawet przy nieobecności głównej bohaterki, Heleny. W książce występuje wiele postaci, a większość z nich należy do rodziny Lucasa. Każdy tam ma swoje umiejętności oraz niepowtarzalny charakter, dlatego też Delosowie wzbudzili moją sympatię. To bardzo otwarta i zgrana rodzina, ale nie obejdzie się też bez złego charakteru.
Helena Hamilton w szkole uważana jest za wariatkę. Posiada tylko jedną przyjaciółkę, Claire. Helena to nie zamknięta w sobie, nieśmiała dziewczyna, ale przeciwnie - potrafi walczyć o swoje, jest niezwykle odważna, uparta i pewna siebie. Czasami aż za bardzo. Postać ta, jak zresztą wszystkie inne, zdobyła moją sympatię, ale z pewnością nie byłybyśmy dobrymi przyjaciółkami. Natomiast Lucas Delos jest wyraźnie wyidealizowaną postacią. Nie można tego tłumaczyć faktem, że jest potomkiem boga, ponieważ sami greccy bogowie mieli wiele wad i popełniali błędy. Weźmy też pod uwagę to, że nadal jest nastolatkiem, a nie dorosłym mężczyzną. Gdybym musiała wypisać wszystkie cechy Lucasa, z pewnością nie mogłabym znaleźć ani jednej wady.

Język, którym posługuje się Josephine Angelini, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Nie znajdziemy w powieści żadnych zawiłych zdań, ani barwnych opisów. Autorka używa współczesnego języka, który jest przystępny dla każdego nastolatka. Dzięki temu książkę czyta się łatwo, szybko i zrozumiale. Panią Angelini mogę natomiast gorąco pochwalić za zawiłość fabuły i pomysłowość. Tak emocjonującej opowieści o tragicznej miłości chyba jeszcze nigdy nie było na polskim rynku.

„Spętani przez Bogów” to wciągająca, oryginalna i pomysłowa książka. Fabuła ma pewne nieścisłości, ale w końcu żadna powieść nie jest idealna. Grecka mitologia miesza się ze zwykłym licealnym życiem tworząc zupełnie nową w literaturze modę. Polecam szczególnie tym, którzy po fali wampirów, aniołów oraz wilkołaków szukają czegoś świeżego, a jednocześnie równie interesującego. Zobaczcie jaki los spotka Helenę i Lucasa oraz czy ich miłość przetrwa. Wojna nadal trwa, a boginie zemsty krążą w poszukiwaniu ofiar. Może znajdą również Ciebie? 

* Spętani przez Bogów, Josephine Angelini, str. 369


Kontynuacja:
Tom 2: Dreamless (2012), Tom 3: Ilium (2013)

Zapraszam do obejrzenia trailera książki:


Oraz zapoznania się z oficjalną stroną autorki: LINK

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Amber za co serdecznie dziękuję.



****
Po powrocie znad morza zdałam sobie sprawę, że mój mózg odzwyczaił się od czytania i pisania, z tego ta nieudolna recenzja, wybaczcie. Chciałabym się podzielić z Wami wrażeniami po powrocie. Otóż może zacznę od tego, że pogoda była do kitu. Zaledwie tylko 2 razy kąpałam się w morzu. Jednak nawet w niepogodę dobrze się bawiliśmy. Świnoujście jest dość spokojnym i cichym miastem, ale nie zdobyło mojego serca. Jako, że była to kolonia, poznałam wspaniałych ludzi. Kiedy byłam w drodze do domu, uroniłam kilka łez, bo zdałam sobie sprawę, że wracam do monotonnego życia i z dala od wszystkich kolonistów. Strasznie za nimi tęsknię. Pozostaje tylko czekać okrąglutki rok na następny wyjazd. A i tak zapewne przyjedzie tylko niewielka garstka tych, którzy byli w tym roku. Dobra, starczy tego rozżalania się :)
Zabieram się za „Bezzmienną” oraz „Harjunpaa i kapłan zła”. Mam nadzieję, że obie powieści mi się spodobają. Czytam teraz w strasznie wolnym tempie i chyba trochę czasu minie, zanim powrócę do dawnego toku czytania i recenzowania.
Dziękuję Wam za życzenia dotyczące wyjazdu i uroczyście oświadczam, ze jestem ogromnie zadowolona z wakacji :) Jesteście wspaniali!