Pokazywanie postów oznaczonych etykietą A. Niffenegger. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą A. Niffenegger. Pokaż wszystkie posty

sobota, 26 stycznia 2013

Garść opinii :)

Autor: Po drugiej stronie... dnia stycznia 26, 2013 14 komentarze

Zaniedbałam bloga, nie miałam czasu na pisanie recenzji, czytałam też trochę mniej. Przedstawiam dziś taki mały wyciąg z tych książek, które za mną, żeby mi nie uciekły.






Autor: Audrey Niffenegger
Tytuł: "Lustrzane odbicia"
Wydawnictwo: Nowa Proza
Stron:532


Po oszałamiającym sukcesie bestsellerowych "Zaklętych w czasie", Audrey Niffenegger powraca z "Lustrzanym odbiciem", niepokojącą opowieścią o skomplikowanej miłości, która trwa nawet "po drugiej stronie", tożsamości i rywalizacji pomiędzy bliźniętami.

Książka autorki "Zaklętych w czasie" przyciągnęła mnie jak magnes. Historia sióstr, bliźniaczek, będących swoimi lustrzanymi odbiciami - jeśli jedna ma pieprzyk na prawym ramieniu, druga ma go na lewym, to samo dotyczy każdego elementu ich ciała, również organów wewnętrznych. Dotąd nawet nie zastanawiałam się nad tym, ale okazuje się, że faktycznie na świecie żyją ludzie z dekstrokardią, czyli lustrzanym odwróceniem trzewi.

Młode siostry sprowadzają się do domu, który otrzymują w spadku po zmarłej ciotce. To bliźniacza siostra ich matki, jednak kobiety przez lata nie utrzymywały ze sobą kontaktu. Dlaczego? Wszystko pięknie, jednak w miarę jak akcja książki posuwała się do przodu było coraz gorzej. Wątek spirytystyczny i cuda wyprawiane przez ducha ciotki dziewczynek, a także wszystko to, co zaczęło dziać się później... Zakończenie totalnie zniechęciło mnie do tej pozycji i odebrało resztki pozytywnych wrażeń. Książkę "męczyłam" dosyć długo. Szkoda, że autorka nie pociągnęła bardziej tematu relacji między bliźniętami, bo zapowiadał się całkiem interesująco. Plusem natomiast są sylwetki bohaterów. Julia i Valentina - na pierwszy rzut oka identyczne, jednak wewnętrznie tak róże. Robert, pogrążony w miłości, o której nie pozwala zapomnieć nawet śmierć ukochanej. Martin, borykający się z nerwicą natręctw, nie potrafiący nawet wyjść z domu. I inni...
Oceniam jako średnią, wydaje mi się zbyt nadmuchana.







Autor: Olga Tokarczuk
Tytuł: Prowadź swój pług przez kości umarłych
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Stron:318


Akcja rozgrywa się w Kotlinie Kłodzkiej. Główną bohaterką jest Janina Duszejko – kiedyś inżynier mostów, dziś wiejska nauczycielka angielskiego, geografii i dozorczyni domów letniskowych. Jej pasją jest astrologia, a wielką miłością wszelkie zwierzęta. Gdy dzieje im się krzywda, Janina staje w ich obronie i upomina się o szacunek dla nich. Jak łatwo przewidzieć, nikt nie przejmuje się kobietą, która uważa, że świat jest odbiciem tego, co zapisane w gwiazdach, a w wolnych chwilach czyta Williama Blake’a.

Zdolna pani Tokarczuk. I czy trzeba mówić coś więcej? Żałuję, że książka trochę przeleżała na moim regale - z opisu wynikało, że mam do czynienia z kryminałem, więc nie mając chwilowo ochoty na ten gatunek, odwlekałam... A potem wsiąkłam bez reszty, po paru stronach. Czyta się rewelacyjnie. Ten styl, ten język, ten klimat. I jeszcze niecodziennie czarno-białe grafiki, pojawiające się co kilka stron. Książka bardzo ładnie i starannie wydana. Opowiada historię kobiety niezwykle wrażliwej na dobro zwierząt. Czy to prawda, że leśne stworzenia wzięły odwet na kłusownikach? Czy kolejne zabójstwa w wiosce są wynikiem ich zemsty? Nikt nie słucha obłąkanej - zdawałoby się - kobiety. Jednak ona odkrywa ślady zwierząt na miejscu każdej zbrodni. Zagadkę możemy poznać jeszcze przed końcem, wystarczy uważnie obserwować rozwój wypadków. Książka bardzo mi się podobała. Na pewno świetny prezent dla znajomych ekologów, wegetarianów, astrologów i wszystkich wrażliwych na dobro natury :)







Autor: Jodi Picoult
Tytuł: W naszym domu
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 694


Kiedy twoje dziecko nie jest w stanie spojrzeć ci w oczy, czy oznacza to, że jest winne najgorszej zbrodni? Nastoletni Jacob Hunt cierpi na zespół Aspergera, czyli łagodną postać autyzmu. Nie umie czytać sygnałów społecznych ani wyrażać swoich myśli i uczuć. Na pierwszy rzut oka to zupełnie normalny, inteligentny i elokwentny chłopak, jednak każde odstępstwo od codziennej rutyny, każda zmiana w ustalonym porządku dnia może wytrącić go z równowagi. Nieważne, czy chodzi o zbyt jasne światło, dotyk obcej osoby, szelest zgniatanego papieru, pomarańczowy kolor, czy nieodpowiednią konsystencję płatków śniadaniowych z mlekiem – Jacob potrafi wpaść w furię z byle powodu. Ma też, jak wielu młodych ludzi z zespołem Aspergera, obsesyjne zamiłowanie do jednej, specjalistycznej dziedziny – w jego przypadku jest to analiza kryminalistyczna. Chłopak pojawia się w miejscach, gdzie policja prowadzi śledztwo, instruuje detektywów, co należy robić… a do tego najczęściej ma rację. Gdy policja znajduje zwłoki jego prywatnej instruktorki umiejętności społecznych, Jacob sam staje się obiektem zainteresowania detektywów. Wszystkie charakterystyczne cechy zespołu Aspergera: unikanie kontaktu wzrokowego, impulsywność, dystans fizyczny, w oczach policjantów mogą być równoznaczne z przyznaniem się do winy. Jacob niespodziewanie zostaje oskarżony o morderstwo

Kolejna książka pani Picoult. Chyba muszę odpocząć od tej autorki, gdyż pewne elementy konstrukcji jej opowieści są już zbyt powtarzalne. Od samego początku wiadomo - przynajmniej tak mi się wydaje, rozwiązanie było przecież nakreślone gdzieś między wierszami - co naprawdę przydarzyło się nauczycielce Jacoba. Jednak zakłócenia komunikacyjne sprawiają, że chłopak zostaje oskarżony o morderstwo a pętla na jego szyi zaciska się coraz bardziej. Brak tu szczerych rozmów, brak konkretnych pytań, brak zaufania. Łatwiej zamknąć się w sobie i w milczeniu obserwować zatrważający bieg wydarzeń. Bohaterowie, jak zawsze u Picoult, przedstawieni bardzo realistycznie i drobiazgowo. Fabuła również precyzyjnie nakreślona, ze wszystkimi prawniczymi smaczkami w tle. Jednak coś w tej książce "nie gra", brakuje tu już polotu, świeżości. To wszystko już gdzieś było, w innych książkach autorki, tylko trochę inaczej ujęte.







Autor: Michel Houellebecq
Tytuł: Poszerzenie pola walki
Wydawnictwo:W.A.B.
Stron:172



Ta powieść Houellebecqa jest przewrotna: opowiada o nudnym życiu zwyczajnego trzydziestolatka w poruszający i szokujący sposób. Jej ładunek emocjonalny przyciąga i zdobywa czytelników.Bohaterem książki jest informatyk, zupełnie przeciętny przedstawiciel swojego pokolenia: dobrze sytuowany, pracuje dla wielkiej korporacji, chociaż praca nie daje mu satysfakcji. W jego życiu prywatnym też jest nudno. Bohater nie ma rodziny, nie jest zakochany. Seks ogranicza się do masturbacji i agresywnych fantazji erotycznych. Znajomych poznaje tylko w pracy. Wszechogarniająca nuda i frustracja powodują, że namawia kolegę do morderstwa.

Książki lepiej nie czytać, gdy mamy gorsze dni - będzie jeszcze gorzej. Pesymistyczna - to najtreściwsze słowo, którym można by ją opisać. Opowiada historię życia skwaszonego, pozbawionego złudzeń, idei człowieka, którego trapi nuda, melancholia, brak. Nasz bohater zwięźle i bez zbędnych refleksji opowiada o nękającym go bólu. Ni użala się, a raczej relacjonuje na sucho. Tym przeraźliwsza dla czytelnika jest jego tęsknota - wszechobecna, spozierająca z każdej strony. Jego życie jest przestrogą - próżnia, w jaką wpadł, zgorzknienie i zrezygnowanie, jakie przejęły kontrolę nad jego życiem. Nie chcemy się z nim utożsamiać, nie chcemy pozostawać w tym świecie na dłużej. Książkę odkłada się z westchnieniem ulgi. Chce się od niej uciec, wyrwać z tej szarej, monotonnej rzeczywistości. Na pewno nie jest łatwa w odbiorze i pozostawia z uczuciem ściśniętego gardła. Mówi się, że to najsłabsza z książek cenionego autora, jego debiut. Może właśnie z tego powodu nie warto się zrażać, gdyż książka raczej nie porywa. Jednak chłodny, wyważony styl pisarza daje gwarancję, że kolejne próby mogą okazać się pomyślniejsze.

wtorek, 31 stycznia 2012

Audrey Niffenegger: "Zaklęci w czasie"

Autor: Po drugiej stronie... dnia stycznia 31, 2012 21 komentarze



Autor: Audrey Niffenegger
Tytuł: "Zaklęci w czasie"
Wydawnictwo: Nowa Proza
Stron: 640



"Ulotna, niemal przezroczysta chwila. Nic nie rozumiałem, aż wszystko stało się jasne. Patrzę, jak do tego doszło. Chcę być nami oboma naraz, poczuć raz jeszcze, jak po raz pierwszy przyszłość miesza się z teraźniejszością. Ja zdążyłem się jednak już do tego przyzwyczaić, jest mi z tym dobrze, więc pozostaję z boku, przypominając sobie, jak cudownie było mieć dziewięć lat i jak nagle dowiedziałem się, że mój przyjaciel, przewodnik, brat tak naprawdę jest mną. Mną, tylko mną. I wynikająca z tego samotność."


Parę tygodni temu na którymś z blogów natrafiłam na recenzję książki „Żona podróżnika w czasie”. Ta notka otwarła w mojej głowie wspomnienia: migawki scen z filmu lub zwiastunu, który musiałam w całości lub fragmentach oglądać parę lat temu, nakręconego na podstawie owej książki. Ponieważ tematyka jest tu niebanalna, od razu było jasne, że powieść muszę przeczytać. Do mnie książka trafiła pod innym tytułem – „Zaklęci w czasie” – jednak chodzi cały czas o tę samą pozycję.

Clare i Henry spotkali się po raz pierwszy, gdy ona miała sześć, a on trzydzieści sześć lat. Wiele lat później odnaleźli się w Chicago – ona, dwudziestoletnia studentka sztuk pięknych i on, dwudziestoośmioletni bibliotekarz. Trzy lata później zostali małżeństwem. Niemożliwe? Nic bardziej mylnego, bowiem Henry cierpi na intrygującą, niezdiagnozowaną wcześniej chorobę – przenosi się w czasie. Jego rozregulowany zegar biologiczny rzuca go w przeszłość bądź przyszłość w sposób niekontrolowany – Henry nigdy nie wie kiedy i gdzie się przeniesie, po prostu nagle znika, zostawiając po sobie kupkę ubrań. W nowym miejscu pojawia się kompletnie nagi, zdezorientowany i potwornie głodny. Miłość tej dwójki zostaje więc wystawiona na najcięższą z prób – uczucie odmierzane kolejnymi spotkaniami, niepewność jutra. Henry jest niewolnikiem swojego ciała i nikt nie potrafi go wyleczyć, a Clare nie może mu pomóc – może tylko biernie obserwować swojego męża i czekać, aż znów do niej wróci.

Książka Audrey Niffenegger jest niesamowita i na długo zapada w pamięć. Muszę chyba dopisać ją do listy moich ulubionych powieści, gdyż wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Co prawda mam trochę zastrzeżeń co do stylu, ale przymykam już na niego oko. To historia trudnej miłości, rodzącej się w niewytłumaczalnych okolicznościach. Henry i Clare zdają się być sobie pisani – gdy dziewczynka dorasta Henry wielokrotnie ląduje na Łące, zbliżając się do niej i powoli odkrywając przed nią sekrety ich przeznaczenia. Nastoletnia Clare jest coraz bardziej pewna uczuć żywionych do przybysza z przyszłości. Z utęsknieniem wyczekuje dat kolejnych spotkań, jakie podyktował jej kiedyś Henry. Jednocześnie boi się zbliżającej się dwuletniej przerwy, jaka czeka ich przed właściwym spotkaniem w teraźniejszości. Bo nie tylko miłość, ale właśnie czekanie i wiążąca się z tym niepewność i tęsknota są wiodącym tematem tej książki. Ile jesteśmy w stanie wytrwać, by być z drugą osobą? Ile poświęcić? Jak długo czekać? Małżeństwo z Henrym dla Clare wiąże się bowiem nie tylko ze spełnieniem najskrytszych marzeń, ale i z nigdy nieustającym lękiem o kolejny dzień. I wreszcie sytuacja Henry’ego – jak to jest być człowiekiem, który może spotykać swoje inne wersje? Wyskakującym od czasu do czasu do przeszłości? Powracającym do pewnych chwil z przeszłości? Zlęknionym, zdesperowanym, zmuszonym do kradzieży ubrań czy jedzenia, do przemocy?

Autorka oddaje głos zarówno Clare jak i Henry’emu, przez co możemy obserwować rozterki tej pary z każdej perspektywy. Narracja jest płynna, a przeskoki czasowe nie utrudniają lektury – dzięki umieszczaniu daty i wskazówek o aktualnym wieku bohaterów. Książka jest magiczna, naprawdę warta uwagi. Bardzo mi się podobała i serdecznie polecam wszystkim lubiącym takie klimaty. Historii miłosnych literatura napisała już wiele, ale ta wymyka się wszelkim schematom. No i muszę odświeżyć sobie film :)

Ocena: 5/6
 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon