Pamiętacie moją pierwszą lalę kieszonkową - Calineczkę ?
Obiecałam pokazać jej przyjaciółkę, do tej pory tego nie zrobiłam, a ona czeka cierpliwie na swój debiut blogowy ;)
Oto ona - Odetta, prosto z Jeziora Łabędziego.
Szyta, malowana akrylami.
Zdradzę, że powstała jeszcze jedna taka malusia laleczka, o której niebawem ;)
na koniec taki puchaty akcencik, Józek Brudasek, który wrócił umorusany i zmęczony z nocnego polowania