John
Green to człowiek, który udowadnia, że można napisać książkę, która
jednocześnie rozbawi, wzruszy i sprawi, że chwilę się zastanowisz. Swoją
przygodę z jego twórczością zaczęłam od „Gwiazd naszych wina”. Teraz przyszedł
czas na debiut autora – „Szukając Alaski”.
„Spędzasz całe swoje życie w labiryncie,
zastanawiając się, jak któregoś dnia z niego uciekniesz i jakie niesamowite to
będzie uczucie, wmawiając sobie, że przyszłość pomaga ci przetrwać, ale nigdy
tego nie robisz. Wykorzystujesz przyszłość, aby uciec od teraźniejszości.”
Miles
to samotnik, którego hobby jest zapamiętywanie ostatnich słów sławnych osób.
Przenosi się do szkoły z internatem w Culver Creek w poszukiwaniu Wielkiego Być
Może. Jego współlokatorem zostaje Pułkownik, organizator najlepszych kawałów,
który wciąga chłopaka w swoje towarzystwo. Przekornie nazywany Kluchą Miles
poznaje Takumiego, Larę i przede wszystkim piękną, wygadaną, bezpośrednią i
tajemniczą Alaskę. Czy dzięki nowym przyjaciołom chłopak odnajdzie to, czego
szuka?
„Szukając
Alaski” to książka o przyjaźni, miłości, stracie, śmierci i poczuciu winy.
Okraszona sporą dawką humoru historia niesie ze sobą uniwersalne przesłanie.
Napisana o młodych ludziach, ale niekoniecznie przeznaczona tylko dla nich.
Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Jak
na Greena przystało wykreowane postacie są z krwi i kości. Każdy ma swoje wady
i coś, co czyni go wyjątkowym. Popełniają błędy, zakochują się w niewłaściwych
osobach. Dzięki ich plastycznym opisom czujemy się jakbyśmy znali ich
osobiście.
„Wiesz kogo ty kochasz, Klucha? Kochasz
dziewczynę, która cię rozśmiesza, pokazuje ci porno i pije z tobą wino. Nie
kochasz szalonej, smętnej suki.”
Nie
będę kłamać, w porównaniu do „Gwiazd naszych wina”, „Szukając Alaski” wypada
blado. Oceniając ją jednak bez patrzenia na to, kto jest autorem, książka jest
świetnym debiutem. Do bólu prawdziwa, zabawna i bez zbędnego patosu mówiąca o
problemach, które dotykają wszystkich. Jednocześnie smutna i optymistyczna. To
jedna z tych pozycji, których się nie zapomina.
Jej
jedyną wadą jest przesada odnośnie zachowań nastolatków. Nie wszyscy pozbawieni
opieki rodziców od razu tylko piją, palą, ćpają i uprawiają seks.
„Szukając
Alaski” to książka oryginalna i refleksyjna. Sami sięgnijcie po debiut
niezwykle utalentowanego pisarza i spróbujcie odpowiedzieć na pytanie: „Jak
wydostać się z tego labiryntu cierpienia?”. 5,5/6