Pokazywanie postów oznaczonych etykietą audiobook. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą audiobook. Pokaż wszystkie posty

11 stycznia 2013

Audiobook do pobrania za darmo na Audeo!



Jakiś czas temu miałam okazję zapoznać się z jedną z przygód o Sherlocku Holmesie, „Pies Baskervillów”, w formie audiobooka. Moją recenzję możecie przeczytać tutaj. Tak się składa, że Audeo postanowiło udostępnić nieodpłatnie jego pobranie na swoim fanpage’u [tutaj]. Myślę, że to świetna okazja szczególnie dla tych, którzy nigdy nie próbowali tej formy książek. Uwierzcie, to nie takie straszne, jak się wydaje. ;)

***
Chciałam Was również przeprosić, że tak dawno tu nie zaglądałam, ale miałam straszne urwanie głowy. Najpierw święta, które sobie trochę przedłużyłam, potem poprawianie ocen w szkole na półrocze. Wiem, że powinnam zrobić to wcześniej, ale planuję dodać małe podsumowanie roku i jak znajdę aparat to stosik, jeszcze z grudniowymi prezentami. Tymczasem życzę Wam udanego weekendu!

XOXO

10 grudnia 2012

S. J. Watson „Zanim zasnę” (audiobook)



Wyobraź sobie, że budzisz się rano w obcym łóżku, obok obcego mężczyzny. Wstajesz, idziesz do łazienki. Spanikowana marzysz tylko o tym, aby stamtąd uciec zanim do jego sypialni wpadnie wściekła żona, albo rozwrzeszczane dziecko. Jak w ogóle mogłaś wpakować się w coś takiego? Starszy facet i to w dodatku z obrączką! I wtedy zdajesz sobie sprawę, że ręka leżąca na umywalce nie należy do ciebie. Patrzysz w lustro i widzisz obcą kobietę, starszą i grubszą niż ostatnio. Tylko oczy wydają się być jakieś znajome…



Tak wygląda każdy dzień Christine. Co rano dowiaduje się, od męża, że cierpi na rzadki przypadek amnezji. Od dwudziestu lat, na skutek wypadku samochodowego, kobieta nie ma ani pamięci krótko, ani długotrwałej. Jest w stanie zapamiętać zaledwie jeden dzień, czyli za każdym razem budzi się z „czystą kartą”. Codziennie odkrywa również, że jej życie nie jest tak proste, jakby się mogło wydawać. Christine, w tajemnicy przed mężem, spotyka się z  lekarzem, który stara się jej pomóc odzyskać pamięć. Kobieta, w ramach ćwiczeń, prowadzi dziennik, w którym zapisuje wszystko, co robi. Powoli odkrywa, że mąż nie zawsze mówi jej prawdę. Żona zaczyna zadawać mu niewygodne pytania. Zbiera kolejne elementy układanki jej utraconego życia. Rzeczywistość przerasta jednak jej najgorsze oczekiwania…



„Zanim zasnę” to dobrze skonstruowany  thriller psychologiczny. Fabuła początkowo jest odrobinę monotonna. Przez to autor jednak pokazuje schematyczność codzienności Christine. Później akcja przyspiesza coraz bardziej wciągając nas w bieg wydarzeń. Historię poznajemy z punktu widzenia głównej bohaterki, co sprawia, że przeżywamy to, co ona. Jesteśmy skołowani, zaczynamy się zastanawiać, co jest prawdą, a co nie. Gdzie jest granica pomiędzy chronieniem ukochanej, a kłamstwami? S. J. Watson sprawia, że czytelnik czuje się jakby wpadł w pułapkę pamięci. Zagubienie, niedowierzanie, czasem rozpacz – takie emocje wzbudza ta lektura. Książka zwraca uwagę na to, jak niesamowite możliwości kryje ludzki umysł. Jeżeli kogoś interesuje fenomen działania pamięci i niesamowite mechanizmy powstawania wspomnień na pewno nie będzie się nudził.



Na pochwałę zasługuje kreacja postaci Christine. Jej reakcje są naturalne, niewymuszone. Jest bardzo „ludzka”. Czytelnik czuje się, jakby obok niego stała osoba z krwi i kości. Jej emocje wprost kipią ze stron książki. Łatwo wczuć się w sytuację kobiety. To przerażające pomyśleć, że i my moglibyśmy codziennie rano budzić się nie pamiętając ostatnich 20 lat.



Po lekturę sięgnęłam w formie audiobooka, więc czas na kilka słów o sprawach technicznych. Nie wiem czy  to dlatego, że zaczęłam się przyzwyczajać do takiej formy książek, ale lektorka bardzo przypadłą mi do gustu. Joanna Jeżewska ma przyjemny, naturalny i pasujący do Christine głos. Wcielanie się w inne postacie również wychodziło jej całkiem sprawnie i nie brzmiało sztucznie.



Zakończenie jest spektakularne, zaskakujące i trzymające w niepewności. „Zanim zasnę” to niesamowita książka poruszająca problem amnezji. Wciągająca i mocno niepokojąca. O kłamstwach, miłości, może nawet szaleństwie. Trzyma w napięciu i długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Poruszająca historia walki o własną tożsamość. 5/6.


3 grudnia 2012

Pierwszy sportowy audiobook w Polsce!



Niedawno miała miejsce premiera wydanego przez platformę Audeo audiobooka  „Trzy mądre małpy” Łukasza Grassa czytanego przez Bartłomieja Topę. Jest to pierwszy tytuł z cyklu „Audiobiblioteki sportowca”, do którego dołączą kolejne.


”Kiedy łapie cię zadyszka po wejściu na drugie piętro, a waga pokazuje trzy cyfry, możesz albo zaakceptować siebie, albo... wziąć się do roboty. Kiedy zawodowo jesteś na skraju wypalenia i przestajesz widzieć sens w tym, co robisz, możesz albo zaakceptować ten fakt, albo... wziąć się do roboty.

Łukasz Grass w obu przypadkach wybrał to drugie rozwiązanie. Źródłem pozytywnych zmian był dla niego triathlon. „Trzy mądre małpy” nie są jednak ani poradnikiem, ani opisem drogi "od zera do bohatera". To bardzo intymny notatnik męża, ojca, dziennikarza i zawodnika. Po tej lekturze nabiera się ochoty, żeby wyłączyć telewizor, włożyć na nogi sportowe buty i iść pobiegać. A potem z nową energią można zacząć realizować swoje marzenia.”

Została również stworzona specjalna strona internetowa dla „Audiobiblioteki sportowca”: www.audiotrening.pl

Audiobook jest już dostępny tutaj.

Co myślicie? Chcielibyście posłuchać?

20 listopada 2012

Katarzyna Berenika Miszczuk „Ja, diablica” (audiobook)



Dwudziestoletnia Wiktoria zostaje zamordowana i trafia do piekła. Płomienie, gorąca smoła, zaduch i czerwone potwory z rogami dźgające cię od czasu do czasu widłami? To wstrętna propaganda! Piekło to wieczna impreza, rozpusta i pijaństwo. A ilu wspaniałych ludzi! Zastanówcie się przez chwilę. Gdzie mogli pójść Napoleon, Kleopatra, czy Elvis Presley? Śpiewają hymny w niebie? Eee, tam… oni wolą popijać drinki w Los Diablos. Trudno się więc dziwić, że Wiktoria nie żałuje, że nie znalazła się w niebie. Mało tego, zamiast zostać zwykłą obywatelką piekła, otrzymała ona moc i objęła posadę diablicy. Ma zajmować się targowaniem się z aniołami o dusze ludzi, którzy właśnie przekroczyli granicę śmierci. Jej opiekunem zostaje Beleth – piekielnie przystojny diabeł, który usilnie (i bez skutku) stara się pozbawić ją cnoty. Wiktoria jednak nie potrafi pogodzić się ze swoją przedwczesną śmiercią. Postanawia za wszelką cenę rozwikłać sprawę swojego zabójstwa. Dodatkowym czynnikiem nie pozwalającym zapomnieć jej o swoim ziemskim życiu jest Piotruś, któremu nie zdążyła wyjawić swoich uczuć. Tak więc, dzięki swoim mocom przemieszcza się pomiędzy piekielnym Los Diablos, a rodzinną Warszawą.

„Ja, diablica” to pierwsza książka wysłuchana przeze mnie w ramach współpracy z Audeo. Miałam na nią ogromną ochotę po tym, jak naczytałam się tylu pochlebnych opinii na jej temat. Mój zapał nieco osłabł, gdy odkryłam, że autorka jest Polką, w dodatku dosyć młodą. Ostatecznie jednak, z pewnymi obawami, postanowiłam dać jej szansę.

W książce możemy znaleźć cały wachlarz wspaniale wykreowanych postaci. Mi najbardziej do gustu przypadł Beleth – seksowny, zabawny i niebezpieczny diabeł. Uwielbiam takich facetów! Wprost nie mogłam się nadziwić Wiktorii dlaczego wciąż go odpycha. Na uwagę zasługuje też Kleopatra (tak, TA KLEOPATRA). Co z tego, że jest wredna i samolubna? Ale za to wokół niej zawsze coś się dzieje. Jest przebojowa, energiczna, brawurowa, pewna siebie. Ma charakterek. Do tego przebiegły i niebezpieczny Azazel. A co z ziemską miłością naszej głównej bohaterki? Piotruś (bo ona rzadko mówi o nim inaczej) jest nudny i irytujący. Nie grzeszy inteligencją, sprytem, czy zaradnością. Brakuje mu szóstej klepki. Ale to kompletnie nie przeszkadza Wiktorii, która jest w nim ślepo zakochana. Niestety ona również wykazuje pewne opóźnienie umysłowe. Jak na dwudziestolatkę jest niezwykle niedojrzała psychicznie. W rozwoju uczuciowym zatrzymała się na poziomie gimnazjum. Ma problemy z interpretacją ludzkich zachowań i kiepsko radzi sobie w trudnych sytuacjach.

„Ja, diablica” nie jest literaturą najwyższych lotów. To lekka lektura na zimowy wieczór. Idealna również na chandrę i jako sposób na odreagowanie. Nie jest  jednak typowym romansidłem dla nastolatek. Pozbawiona zbędnego patosu, stała się niezwykle zabawna. Nie raz wybuchałam szczerym śmiechem. Dialogi nie są wymuszone. Lekkie pióro autorki i pierwszoosobowa narracja sprawiają, że szybko się ją czyta (bądź w tym przypadku słucha). Książka wciąga i zaskakuje. Ogromnym plusem jest sam pomysł opisania piekła w taki sposób. To odróżnia tę pozycję od jej podobnych i sprawia, że jest warta przeczytania. Dodatkowo nieprzewidywalne zakończenie sprawia, że czytelnik od razu ma ochotę sięgnąć po następną część.

"- To nikt nie chce iść do Nieba? - nie mógł w to uwierzyć.
-Skarbie - posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech - nikogo nie podniecają wspólne śpiewy i trzymanie się za ręce."

Jeżeli chodzi natomiast o sprawy techniczne, to byłam bardzo zadowolona, że postanowiłam zapoznać się z tą pozycją w takiej formie. Przyjemny głos Magdaleny Wójcik idealnie pasował do tej książki. Świetnie wcielała się w poszczególne postacie i tym razem nie wydawało mi się to nienaturalne. Z chęcią sięgnę po inny audiobook w jej wydaniu.

„Ja, diablica” to świetna pozycja dla tych, którzy lubią się pośmiać. Dobry pomysł na mikołajkowy prezent. Wspaniale się przy niej bawiłam i z pewnością sięgnę po następne części (nawet dla samego Beletha! :D ). Daję 4/6 i polecam!

Historię Wiktorii mogłam poznać dzięki uprzejmości portalu Audeo, za co serdecznie dziękuję. :)


24 października 2012

Arthur Conan Doyle „Pies Baskerville’ów” (audiobook)



Od jakiegoś czasu coraz częściej sięgam po kryminały, horrory, czy thrillery. Wbrew moim wcześniejszym przypuszczeniom, ten gatunek bardzo przypadł mi do gustu. Do tej pory jednak, nie miałam styczności z klasyką kryminału. Kiedy więc otrzymałam możliwość zapoznania się z najsłynniejszym detektywem na świecie – Sherlockiem Holmsem – od razu z niej skorzystałam. Była to pierwsza dla mnie książka, z którą zapoznałam się w postaci audiobooka.

Historia rozpoczyna się, gdy do Holmesa, z wizytą, przychodzi doktor Mortimer. Ma on dla słynnego detektywa nie lada wyzwanie. Prosi o rozwiązanie zagadki śmierci jego przyjaciela, sir Charlesa Baskervilla. Według raportów policji, zgon denata nastąpił w wyniku silnego strachu. Mortimer uważa jednak, że śmierć ta ma coś wspólnego z klątwą od lat ciążącą na rodzie Baskervill’ów. Według legend, rodzinę tę prześladuje przerażający pies ponadprzeciętnych rozmiarów. Doktor obawia się o życie ostatniego przedstawiciela przeklętego rodu, sir Henry’ego, który właśnie przybył do rodzinnej posiadłości. Detektyw Holmes ma na głowie jednak za dużo spraw i nie może osobiście zająć się i tą. Prosi więc o pomoc swojego oddanego przyjaciela, doktora Watsona. Ten, wraz z sir Henrym ma udać się do dworu Baskervill’ów i stamtąd śledzić postępy śledztwa. Sherlock Holmes szybko orientuje się, że tym razem trafił im się godny przeciwnik…

Jeżeli chodzi o samą historię, to jestem zadowolona. Okazuje się, że śledztwo prowadzone bez nowoczesnej technologii i laboratoriów też może być ciekawe. „Pies Baskerville’ów” ma swój mroczny klimat. Misternie skonstruowana intryga potrafi wywołać ciarki na plecach. Bohaterowie są świetnie dobrani. Holmes jest błyskotliwy, genialny, zabawny, ale też niestety zarozumiały. Watson to miły, pokorny i sympatyczny flegmatyk. Uczynienie go narratorem opowieści było strzałem w dziesiątkę. Nie wymądrzał się, jak Holmes, ale powoli, krok po kroku dążył do rozwiązania zagadki. A miejsce? Mokradła w hrabstwie Devon  nadają się do tej historii doskonale. Sprawiają, że czytelnik (lub w tym wypadku słuchacz) czuje, jakby i nad nim spowijała się tajemnicza mgła.

Chciałabym jednak wspomnieć o stronie bardziej technicznej. Do tej pory byłam mocno uprzedzona do audiobooków. Zarzekałam się, że w życiu po nie sięgnę. Teraz pokornie przyznaję się jednak, że rozwiałam większość moich obaw. Z większością historii zapoznawałam się w czasie podróży autobusem. Po tym, jak raz w takim przypadku próbowałam czytać książkę, i po jakimś czasie żołądek zaczął podchodzić mi do gardła, a literki zlewały się w całość, powiedziałam sobie, że nigdy więcej. Z audiobookiem nie było tego problemu i uważam, że w takich sytuacjach jest to rozwiązanie idealne. Na początku bardzo denerwował mnie sposób czytania lektora. Jakub Sender za wszelką cenę, na każdym kroku starał się modulować głos. Tym sposobem, wcielając się w Holmesa mówił głębszym tonem, a w kobiety wyższym. Niestety nie zawsze trzymał się obranego przez siebie sposobu, więc często gubiłam się w tym, kto teraz mówi. Z czasem, po prostu się do tego przyzwyczaiłam. Wiele osób mówi, że nie może się skoncentrować słuchając audiobooka. Ja nie miałam tego problemu, dopóki robiłam to w autobusie. W domu jednak, raz zwyczajnie usnęłam. Myślę jednak, że wystarczy zająć czymś w tym czasie ręce (np. ugotować obiad) i po problemie.

Uważam, że każdy wielbiciel kryminałów powinien sięgnąć po Sherloka Holmesa. Oczywiście polecam „Psa Baskervill’ów”. Ja, jeżeli nadarzy się taka okazja, pewnie jeszcze nie raz zapoznam się z przygodami tego niesamowitego detektywa i Watsona. Jeżeli chodzi zaś o audiobooki to myślę, że to idealne rozwiązanie dla tych, którzy nie mają czasu, by czytać książki w tradycyjny sposób.  Za historię daję 5/6.