Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mięso. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mięso. Pokaż wszystkie posty

środa, 27 kwietnia 2016

kurczak pieczony z rabarbarem po skandynawsku

Obiecałam rabarbar na wytrawnie no i jest.
Do zrobienia tej potrawy potrzebne są trzy składniki, soli i pieprzu nie liczę. Urzekł mnie ten nordycki, jak go nazywają, przepis na kurczaka, bo to kwintesencja skandynawskiego stylu, nie tylko w gotowaniu: prosto, oszczędnie, bez przesady, ale z jaką klasą. Nie tylko kurczak wygląda pięknie, smakuje podobnie. Kwas rabarbaru powoduje, że mięso jest kruche i smakuje jak marynowane, a nie było, no i piekło się zaledwie 45-50 minut. Miód, który dosładza rabarbar, podnosi smak mięsa, a rabarbar zamienia się w trakcie pieczenia w konfiturę, która jest najlepszym dodatkiem do mięsa.
Polecam udanie się na najbliższym targ zdrowej żywności, w Poznaniu to Zielony Targ na Placu Bernardyńskim, i kupienie kurczaka z wolnego wybiegu, organicznego.

Inspiracją była dla mnie książka: Trina Hahnemann  The Nordic Diet.
 














Składniki:



1 kurczak organiczny, podzielony na 8 części ( ja użyłam samych nóg )
sól, pieprz
1 - 2 średniej wielkości laski rabarbaru, pokrojone na 2.5 - 3cm kawalki
1/4 kubka miodu, gęstego ale płynnego

oliwa z oliwek, opcjonalnie






Jak zrobić:

Ułóż części kurczaka w naczyniu żaroodpornym, posyp solą i pieprzem, piecz w piekarniku rozgrzanym do 190'C przez około 30 minut.

Pokrojony rabarbar wymieszaj z miodem w misce, odstaw.
 
Po 30 minutach wyjmij naczynie z kurczakiem, ułóż w nim kawałki rabarbaru, częściowo wciskając je pod mięso, polej powstałym sokiem z rabarbaru i miodu. Jeżeli kurczak robi wrażenie wysuszonego, możesz skropić go lekko oliwą z oliwek. Wstaw ponownie do piekarnika i piecz jeszcze przez około 20 minut, aż kawałki kurczaka będą rumiane na wierzchu.









piątek, 26 lutego 2016

kurczak pieczony z cytryną i lawendą

Kurczaki niestety nie cieszą się dzisiaj dobrą opinią. Są nafaszerowane antybiotykami i chemią, a jedzenie ich wręcz nie jest wskazane. Na szczęście, coraz łatwiej kupić drób bio, certyfikowany, ekologiczny i zdrowy. Kurczak taki najczęściej jest mniejszy, drobniejszy, ale to wcale nie oznacza, że ma mało mięsa, wręcz przeciwnie. A dobrze przyrządzony kurczak jest doskonały, lekki i soczysty.
Francuzi dobrze wiedzą, jak sobie radzić z kurczakiem, dlatego skorzystałam z ich receptury, tym bardziej, że jest szybka, bardzo łatwa, a mięso rewelacyjne. Do tego lawenda budzi we mnie wspomnienie lata nią pachnącego, które kiedyś spędziłam w Prowansji, pośród lawendowych pól po horyzont.
Lawendę suszoną można kupić, ale jeżeli nie macie jej pod ręką, a właśnie w tej chwili chcecie upiec kurczaka, z powodzeniem można ją zastąpić suszonym rozmarynem, kurczak będzie równie dobry, chociaż nie będzie pachniał francuskim latem i Prowansją.






Składniki:

1 kurczak podzielony na 8 - 10 części
sól

lawendowa marynata:

2 łyżki suszonej lawendy ( ewentualnie rozmarynu )
4 - 5 łyżek dobrej oliwy virgin
4 łyżki dobrego płynnego miodu, najlepiej lawendowego albo tymiankowego, ja nie miałam, użyłam lipowego
gałązki tymianku, ja użyłam 1 łyżki tymianku suszonego
1 cytryna - sok i starta skórka






Jak zrobiłam:

Suszone zioła roztarłam dobrze w moździerzu, aż poczułam wyraźny zapach olejków eterycznych, wsypałam do dużej miski, dodałam resztę składników, czyli oliwę, miód, sok i skórkę z cytryny. Bardzo dobrze wymieszałam. W marynacie ułożyłam kawałki kurczaka, dobrze je w niej obtoczyłam, szczelnie przykryłam miskę, włożyłam do lodówki na 30 minut ( najlepiej zostawić kurczaka w marynacie w lodówce na minimum 3 godziny, nie miałam aż tyle czasu ).
Kawałki kurczaka razem z marynatą przełożyłam do naczynia żaroodpornego, skórką do góry, posypałam solą i wstawiłam do nagrzanego do 200'C piekarnika. Piekłam przez 45 minut, w połowie czasu przewróciłam je na kilkanaście minut na drugą stronę, a potem znowu skórką do góry, żeby się zrumienił.
Kurczak jest gotowy, kiedy po nakłuciu wypływa z niego jasny sok, nie czerwony czy różowy.
Podawałam polany sosem, z sałatą.



  

środa, 24 lutego 2016

kibbeh - mielona wołowina z kaszą nadziewana farszem mięsnym

Kibbeh, rodzaj kefty, kulek mięsnych z dodatkiem kaszy, to danie, którego nie jada się nigdzie poza Libanem. Kasza z mięsem wspaniale się dopełniają, ale dopiero wyrazisty w smaku farsz mięsny stanowi o wyjątkowości kibbeh. Po przekrojeniu klopsa widać ciemniejsze nadzienie z wołowiny z białymi orzeszkami pinii.
W kuchni libańskiej najbardziej lubię to, że większość potraw wykonuje się ręcznie, misternie lepiąc, zawijając i klejąc. Początkowo nie jest to łatwe, czasochłonne i pracochłonne, ale po pewnym czasie, kiedy nabierze się już wprawy, takie gotowanie daje ogromną satysfakcję, bo potrawy są wyjątkowe, piękne i niepowtarzalne.
Takie są kibbeh, które dzięki połączeniu mięsa z kaszą są kompletne i sycące, wystarczy podać do nich sałatę i lunch albo lekki obiad gotowy.







    

Składniki:

1kg mięsa wołowego mielonego
2 kubki kaszy bulgur
sól, pieprz
1 łyżeczka kuminu mielonego
1 łyżeczka przyprawy libańskiej 7 przypraw*
1 łyżeczka suszonej mięty

farsz:

1 cebula pokrojona w drobniutką kostkę
1/3 kubka orzeszków pinii, leciutko podprażonych na suchej patelni
500g mielonej wołowiny
7 przypraw, do smaku*
sól, pieprz
oliwa z oliwek


*7 przypraw:
1 łyżeczka świeżo zmielonego czarnego pieprzu
1 łyżeczka zmielonego ziela angielskiego
1 łyżeczka zmielonych goździków
1 łyżeczka zmielonej gałki muszkatołowej
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka zmielonych nasion kolendry
1 łyżeczka imbiru w proszku
Wymieszaj w słoiku wszystkie przyprawy.








Jak zrobiłam:

farsz:

Pokrojoną cebulę podsmażyłam na oliwie, aż była miękka. Dodałam mięso i przyprawy, czyli 7 przypraw, sól i pieprz, podsmażyłam, a potem wymieszałam z podprażonymi orzeszkami pinii.

Kaszę bulgur zalałam gorącą wodą tak, żeby z 1cm zapasem przykryła kaszę. Odstawiłam na 10 minut, a po tym czasie odcedziłam z nadmiaru wody. Dodałam do surowego mięsa mielonego, doprawiłam solą, pieprzem, kuminem, suszoną miętą i przyprawą 7 przypraw. Dobrze wymieszałam ręką, na gładką, zwartą masę, jak na nasze kotlety mielone.
Z masy z kaszą formowałam kulki, w każdej robiłam zagłębienie, do którego nakładałam łyżeczkę farszu. Zlepiałam końce każdego kibbeh i nadawałam mu lekko owalny kształt, lekko kulając i spłaszczając końce. Blaszkę wyłożyłam papierem do pieczenia, ułożyłam na niej klopsy, każdy posmarowałam oliwą, piekłam w 180'C przez około 45 minut, aż były rumiane. 
Kibbeh są dobre na ciepło, prosto z piekarnika i na zimno.
Kibbeh można również smażyć na głębokim dobrze rozgrzanym oleju, przez około 4 minuty z każdej strony.






wtorek, 2 lutego 2016

mój sposób na karkówkę

Pytano mnie już wielokrotnie, ostatnio wczoraj, jak zrobić dobrą karkówkę. Uświadomiłam sobie dwie rzeczy, po pierwsze, że dawno jej nie jadłam a mam ogromną ochotę, a po drugie, że jeszcze nie pisałam na blogu o karkówce, w ogóle mięsa tutaj niewiele.
Wynika to z mojej codziennej diety, w której mięso pojawia się bardzo rzadko, nie z zasady, ale raczej z ochoty. Całymi tygodniami obywam się bez niego, albo jem, ale są to plasterki chudej szynki gotowanej, chorizo czy bekonu. I zaspokaja mnie to na bardzo długo. Mięso, jeżeli jem, musi być doskonałej jakości i świetnie przyrządzone, tak jak lubię, wyraziste, nie nudne, nie za suche ale też nie za delikatne, w sam raz. A taka zawsze jest karkówka. Nie jest najbardziej pożądana w codziennej diecie, zawiera dużo tłuszczu. Jednak dzięki temu świetnie się piecze i doskonale smakuje. Ja zwykle przyrządzam ją po swojemu i pojęcia nie mam, czy jest mój sposób jest zgodny ze sztuką kulinarną czy nie, w każdym razie jest sprawdzony, a karkówka doskonała, zarówno na zimno jak i na gorąco.










1 kg karkówki

marynata:

3-4 łyżki oliwy
2-3 ząbki czosnku roztarte
5-6 ząbków czosnku w całości ( mogą być z łupinką )
1 duża łyżka majeranku suszonego
1/2 łyżki tymianku
2 łyżki musztardy dijon
1 duża łyżka miodu
odrobina soku z cytryny
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka pieprzu













Wszystkie składniki marynaty dokładnie wymieszałam. Osuszony kawałek mięsa natarłam marynatą, umieściłam w naczyniu, zalałam resztą marynaty i zostawiłam pod przykryciem w lodówce na kilka godzin, a idealnie na noc.
Mięso z marynatą umieściłam w naczyniu żaroodpornym. Nakłułam ostrym nożem ostrożnie w kilku miejscach i w każde wcisnęłam ząbek albo połówkę, jeżeli są duże, czosnku. Piekłam w 200'C przez około 90 - 100 minut, aż było spieczone i nie wyciekał z niego surowy sok.
Początkowo piekłam mięso odkryte, a kiedy się lekko zrumieniło na wierzchu, przykryłam kawałkiem folii aluminiowej i tak zostawiłam przez większość czasu pieczenia. Kilkanaście minut przed końcem pieczenia znowu odkryłam, żeby je mocniej zrumienić.
Po upieczeniu mięso trzeba przykryć folią i zostawić na kilka minut, żeby mięso związało soki, odpoczęło.

Z uzyskanego w trakcie pieczenia sosu naturalnego można zrobić sos winny; na patelni podgrzać do wrzenia dobre wino wytrawne, chwilę podgrzewać, dodać sos mięsny, wymieszać, a na końcu zagęścić kawałkami zimnego masła.
  




niedziela, 24 maja 2015

gęsta zupa pomidorowa z kulkami mięsnymi i kukurydzą

Kuchnia libańska to również doskonałe zupy. Zupa pomidorowa z kulkami mięsnymi jest gęsta, esencjonalna, o ciekawym i przyjemnym smaku wzbogaconym smakiem gotowanych w niej klopsików. Dużym jej atutem jest łatwość i szybkość wykonania; stopień trudności to zdecydowanie ten najniższy, a czas około 30 minut. Składniki do przygotowania zupy pomidorowej to polska klasyka, pomidory, mięso wołowe czy baranie, kukurydza i cebula. To przyprawy decydują o jej libańskim charakterze, kozieradka, imbir czy cynamon, raczej ich nie używamy do przyprawienia zupy czy mięsa, ale może warto to zmienić.









Składniki:

250g mięsa mielonego wołowiny albo jagnięciny czy baraniny
1 duża cebula starta na tarce o grubych oczkach
1 łyżka mąki
1 czubata łyżeczka przyprawy 7 spices, czyli mieszaniny: szczypta ziela angielskiego, pieprzu, cynamonu, goździków, gałki muszkatołowej, kozieradki i imbiru
400g - puszka pomidorów bez skórki ( można ewentualnie sparzyć pomidory, obrać ze skórki i użyć świeżych )
1 1/2 dużej łyżki cukru brązowego
puszka słodkiej kukurydzy - odsączonej z wody
3 - 4 duże łyżki koncentratu pomidorowego
1 litr bulionu warzywnego
sól i pieprz
natka pietruszki posiekana






Jak zrobiłam:

1.   W misce połączyłam mięso ze startą cebulą i 1 łyżką mąki. Dodałam przyprawę 7-spices ( opis wyżej ), przyprawiłam dobrze solą i pieprzem i wymieszałam ręką bardzo dokładnie. Z mięsa uformowałam kulki o średnicy około 2 - 2.5cm i odłożyłam na bok.

2.   W średniej wielkości garnku wymieszałam 1 litr bulionu warzywnego z posiekanymi pomidorami z 1 puszki ( 400g ). Dodałam cukier i podgrzałam do zagotowania, a potem podgrzewałam przez około 20 minut. Ostrożnie włożyłam kulki mięsa do gorącej zupy i gotowałam na średnim ogniu przez kolejne 15 minut.

3.   Przełożyłam kulki mięsa na talerz, do zupy dodałam 3 łyżki ( można więcej ) przecieru pomidorowego, wymieszałam dobrze, potem odsączoną kukurydzę, doprawiłam solą i pieprzem, włożyłam kulki mięsa i podgrzewałam całość przez 2 - 3 minuty. Zupę podawałam natychmiast, posypaną posiekaną natką pietruszki.  


   

niedziela, 1 lutego 2015

Bastila z Fez czyli marokańskie ciasto z kurczakiem

To będzie już jedna z ostatnich potraw z cyklu 'menu marokańskie'.
Ostatnia, ale celowo zostawiłam ją na koniec, ponieważ jest dla mnie najbardziej niezwykła, zaskakująca i efektowna. Prezentuje się wspaniale, ale jej szczególną wartością jest smak.
W cieście bastila łączą się smaki wytrawny ze słodkim, co nie jest samo w sobie aż tak niezwykle, znamy takie kombinacje z różnych kuchni, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, że wytrawny to smak kurczaka albo smażonych jajek, a słodki to marcepanowa pasta z migdałów i cukru pudru, a są to warstwy tego ciasta, to brzmi intrygująco. Zwykle jestem w stanie opisać doznania smakowe, jakich można oczekiwać po poszczególnych potrawach, nie podejmę się jednak tego w przypadku bastila; kubki smakowe jak moje, oczekujące konkretnych doznań od danych potraw, z pewnym marginesem tolerancji na element zaskoczenia, przyzwyczajone do tego, że słodycz je komfortowo dopieszcza, a smaki pikantne stawiają w przyjemny stan gotowości, nie za bardzo wiedzą, co z bastilą zrobić. Warto jednak podjąć to kulinarne wyzwanie.



  





Składniki:

6 podudzi z kurczaka ( noga z udem )
1 łyżeczka mielonego imbiru
3/4 łyżeczki mielonego pieprzu czarnego
1/4 łyżeczki kurkumy
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
gruba sól morska
2 laski cynamonu
1/2 czerwonej cebuli, startej
30g natki pietruszki, posiekanej
15g posiekanych liści kolendry
115g masła klarowanego
2 łyżki oleju roślinnego
375g mielonych migdałów, plus kilkanaście do dekoracji
40g cukru pudru, plus jeszcze trochę do posypania
1 i 1/2 łyżeczki cynamonu, plus jeszcze trochę do dekoracji
4 łyżki soku z cytryny
9 jajek

225g ciasta filo
1 żółtko jajka, lekko ubite








Jak zrobiłam:

1.   Nogi kurczaka ułożyłam w glinianym naczyniu ognioodpornym. Wymieszałam wodę szafranową z imbirem, pieprzem, kurkumą, gałką i 1 łyżeczką soli. Nogi oblałam tą mieszaniną dokładnie i odstawiłam na 10 minut. Rozbiłam lekko laski cynamonu, włożyłam do naczynia, dodałam cebulę, pietruszkę, kolendrę, połowę masła i 360ml wody. Doprowadziłam do wrzenia, zmniejszyłam ogień i dusiłam przez 45 minut.

2.   Do mielonych migdałów dodałam 2 łyżki oleju słonecznikowego, 40g cukru pudru i 1 i 1/2 łyżeczki cynamonu. Wymieszałam dokładnie. Odstawiłam.

3.   Kurczaka po przestudzeniu obrałam z kawałków mięsa, zdjęłam i wyrzuciłam skórę, a mięso poszarpałam na małe kawałeczki. Pozostały płyn doprowadziłam do wrzenia i mocno zredukowałam. Dodałam sok z cytryny. Jajka ubiłam na pianę, a potem wlewałam powoli na wrzący sos, cały czas mieszając, aż jajka się ścięły. Doprawiłam solą, a potem umieściłam na sicie, żeby usunąć nadmiar płynu.

4.   Tortownicę 28cm, wyłożoną papierem do pieczenia, wyłożyłam arkuszem ciasta filo tak, żeby boki zwisały poza brzeg tortownicy. Posmarowałam masłem klarowanym, położyłam kolejny arkusz, ponownie posmarowałam masłem i w ten sam sposób 5-6 warstw. Na spodzie ułożyłam równo kawałki kurczaka, a na tej warstwie odsączone jajka. Warstwę jajek przykryłam arkuszem ciasta filo. Na nim ułożyłam pastę migdałową - równo ją rozłożyłam na cieście, a potem przykryłam arkuszem filo, ponownie posmarowałam masłem. Wszystkie zwisające boki ciasta filo założyłam do środka i zapakowałam całe ciasto. Na wierzchu ułożyłam pozostałe arkusze ciasta filo, pakując całość dokładnie, boki utykając przy ściankach tortownicy. Wierzch posmarowałam masłem, a potem jajkiem. Piekłam w 220'C przez około 30 minut, aż wierzch był złocisty.  
Jeżeli po upieczeniu na dnie jest nadmiar cieczy, trzeba ją odlać.

5.   Wierzch posypałam cukrem pudrem, cynamonem zrobiłam kratkę i udekorowałam migdałami.










     

czwartek, 24 lipca 2014

Arancini, czyli sycylijskie pomarańcze ryżowe nadziewane mięsem

Nie przepadam za ryżem, za wyjątkiem tego na risotto, stąd wiele potraw ryżowych, za którymi większość przepada, dla mnie może nie istnieć. A więc raczej nie znajdziecie u mnie na blogu zbyt wielu przepisów ryżowych, poza risotto, które uwielbiam i które dla mnie nie smakuje ryżem.
A jednak, sycylijskie kule, a właściwie pomarańcze ryżowe, urzekły mnie totalnie.
Ryż używany do zrobienia aranci to właśnie ten na risotto. W środku kul jest nadzienie, bardzo dobrze przyprawione, nie są więc nudne czy suche, a obsmażenie ich w głębokim tłuszczu powoduje, że pokryte są skórką, która przyjemnie chrupie przy każdym kęsie.
Stopień trudności tej potrawy to zdecydowanie nie jedynka; ulepienie kul i umieszczenie nadzienia w środku wymaga pewnej zręczności, ale przy trzeciej czy czwartej pomarańczy gwarantuję, że osiągniecie wprawę i będziecie czerpać przyjemność i satysfakcję z produkowania ich.



 






Składniki:
około 16 sztuk

300g ryżu na risotto
100g startego ostrego żółtego sera
150g sera mozzarella, pokrojonego w kostkę

2 jajka, rozbełtane
około 2 kubki bułki tartej
olej do głębokiego smażenia - 1 - 1i1/2 litra
sól


200g świeżego groszku
40g masła
2 łyżki oliwy
1 cebula pokrojona w drobną kosteczkę
250g mielonej wołowiny stekowej
2 łyżki białego wytrawnego wina
2 łyżki przecieru pomidorowego
sól, pieprz






Jak zrobiłam:

1.    Ugotowałam ryż na risotto al dente - w gotującej, osolonej wodzie przez około 15-20 minut. Odsączyłam, przełożyłam do miski i wymieszałam ze startym ostrym serem. Ostudziłam; ryż stygnie dość długo, musi być letni, bo nie da się lepić z niego kul, parzy w palce.

2.   Groszek zblanszowałam w gotującej wodzie - przez 5 minut, odcedziłam i odstawiłam. Na patelni rozgrzałam masło z oliwą i smażyłam cebulę przez około 5 minut, ciągle mieszając, aż była miękka. Wrzuciłam mięso, zwiększyłam ogień i smażyłam, aż mięso zbrązowiało. Dodałam wino, gotowałam aż odparowało. Przecier pomidorowy rozcieńczyłam odrobiną wody, dodałam do mięsa. Przyprawiłam solą i pieprzem i dusiłam przez około 40 minut na wolnym ogniu. Dodałam groszek i dusiłam całość przez jeszcze kilka minut. Ostudziłam.

3.   Zrobiłam krokiety; porcję ryżu ułożyłam na lewej dłoni i uformowałam kotlecik. Po środku nałożyłam łyżeczkę mięsa i kosteczkę mozzarelli, a potem zamknęłam kotlecik w kulkę. W ten sposób zrobiłam około 16 kulek. Na jednym talerzu rozbełtałam jajka, a na drugi wysypałam bułkę tartą. Olej w garnku rozgrzałam do 180'C. Każdą kulkę obtoczyłam w jajku, a potem w bułce. Krokiety smażyłam porcjami w dobrze rozgrzanym oleju, aż były złociste. Wykładałam porcje na ręczniki papierowe, żeby odsączyć tłuszcz.
natychmiast podawałam, mocno gorące.



   


Ważne jest, żeby tłuszcz do smażenia krokietów był bardzo dobrze rozgrzany. Można to sprawdzić zanurzając w nim kawałek chleba, który powinien zbrązowieć w około 30 sekund.


  


Smażąc aranci trzeba je przewracać, żeby upiekły się równomiernie.
Krokiety są pyszne na gorąco, mozzarella przyjemnie topi się w środku mięsnego nadzienia, a skórka chrupie. Jadłam je również następnego dnia, na zimno, też były doskonałe jako przekąska.  







niedziela, 17 listopada 2013

kurczak pieczony z papryką, cebulą, burakiem, czosnkiem i ...klementynkami

Podstawą mojego żywienia są warzywa i owoce, w drugiej kolejności sery i oliwa do nich.
Nie to żebym nie lubiła mięsa, wręcz przeciwnie, bardzo lubię, a szczególnie to tłuste, takie z tłustymi bokami. Rozmarzyłam się..smalec też bardzo lubię, i boczek, nawet słoninę z ostrą papryką.
Jednak zdrowy rozsądek nakazuje mi unikanie tych smakołyków. W związku z tym, pozostaje mi jedzenie kurczaka, ryb i ...parówek, które uwielbiam.
Wiem, wiem, parówki też niedobre, ale trudno, czasami trzeba.

Dzisiaj proponuję pieczonego kurczaka na sposób najprostszy z możliwych.
Jest to przepis tak łatwy i szybki, że można z nim zdążyć nawet jeszcze na dzisiejszą kolację.
Poza tym, pozwala wykorzystać wszystkie warzywa, które znajdziemy w kuchni.





Składniki:

kilka kawałków kurczaka - ja miałam połówkę, którą pokroiłam na kawałki 
1 burak, umyty i pokrojony w ćwiartki
2 -3 cebule, przekrojone na pół
2 -3 klementynki, pokrojone w plasterki
kilka ząbków czosnku w całości, z łupinką
1 papryka, oczyszczona i pokrojona w paski
sól, pieprz
papryka ostra mielona
oliwa
kmin rzymski mielony
2 łyżki miodu płynnego






Jak zrobiłam:

Procedura jest tak prosta, że nawet początkujący daliby radę bez przepisu; ale tak na wszelki wypadek..




1.   Na blaszce do pieczenia mięsa ułożyłam kawałki kurczaka. Pomiędzy nimi umieściłam warzywa i owoce, wszystkie oczywiście umyte i pokrojone.

2.   Całość posypałam solą, pieprzem, papryką i kminem. Skropiłam oliwą. Miodem delikatnie polałam kawałki mięsa; dzięki temu ładnie się zrumieniły.

3.   Piekarnik rozgrzałam do 190'C. Kurczaka piekłam przez około 35 - 40 minut, aż się zrumienił, a po nakłuciu był miękki i nie wypływały z niego soki.

Jeżeli mięso i warzywa za bardzo się przypiekają a kurczak jest jeszcze surowy, można przykryć całość folią aluminiową i na małym ogniu dopiekać przez jeszcze kilkanaście minut.






Teraz wystarczy już tylko zrobić sałatę z najprostszym dressingiem, ukroić kawałek świeżego pieczywa i doskonały, lekki obiad gotowy.

czwartek, 15 sierpnia 2013

pikantny kurczak Shawarma i libańskie podpłomyki raz jeszcze

A dzisiaj dalszy ciąg wczorajszego przepisu.
Wczoraj upiekłam podpłomyki posypane czarnym sezamem. Można oczywiście jeść je z oliwą czy z masłem, ale moją intencją było odtworzyć danie z kuchni libańskiej, czyli kurczak na ostro z chlebkiem.
Shawarma to bliskowschodni sposób przyrządzania mięsa, drobiu, wołowiny, baraniny, gdzie mięso podaje się po uprzednim upieczeniu w całości, albo przyrządza od razu w postaci drobniutkich kawałków. Do tego mięso jest doskonale przyprawione, aromatyczne, bogate w smaki.
Przygotowanie tego kurczaka, a dokładnie filetów, zabiera pół godziny, gotowanie, czy raczej pieczenie mniej więcej tyle samo; niecała godzina i pyszne danie gotowe.
Wystarczy do niego sałata, bo w samym daniu jest i mięso i pieczywo i cebula, kompletne danie.






Składniki:

1 cebula pokrojona w plasterki
3 piersi z kurczaka pokrojone w paseczki
4 łyżki mielonego sumaka
4 łyżki oliwy virgin
skórka starta z 1/2 cytryny
sok wyciśnięty z 1 cytryny
1 łyżeczka chilli
sól, pieprz








Jak zrobiłam:

1.   W misce wymieszałam cebulę, sumaka, oliwę i cytrynę - sok i skórkę. Dodałam chilli. Wrzuciłam kurczaka i ręką wymieszałam tak, żeby kawałki mięsa były pokryte marynatą. Doprawiłam solą i pieprzem.
Odstawiłam na 20 minut.

2.   Piekarnik nagrzałam do 180'C. 2/3 chlebków podarłam na kawałki i wyłożyłam nimi spód naczynia żaroodpornego. Na nim ułożyłam mięso razem z sosem, który powstał w czasie marynowania.
Wierzch przykryłam resztą chleba. 

3.   Piekłam przez 20 - 30 minut, pilnując, żeby mięso się nie przyrumieniło za mocno. Kiedy zaczyna się przypiekać, trzeba przykryć je folią i dopiec. 




Kurczak najlepiej smakuje z dipem czosnkowym i zieloną sałatą.

Przygotowanie dipu czosnkowego zajmuje 5 minut.

Dip czosnkowy:

4 ząbki czosnku
1/2 łyżeczki soli morskiej
sok z 1/2 cytryny
2/3 kubka jogurtu
szczypta sumaka

Połączyłam wszystkie składniki, za wyjątkiem sumaka; sumakiem trzeba dip posypać przed podaniem.






środa, 17 kwietnia 2013

kefta, czyli marokańskie klopsiki według Jamie Olivera

Jestem absolutnie zafascynowana kulinarnymi klimatami Libanu, o tym już pisałam, pisałam też o kuchni żydowskiej, którą uwielbiam, a teraz, dzięki podróżom Jamie Olivera, spodobała mi się kuchnia Maroka.
Nigdy tam nie byłam, ale chyba już czas najwyższy się wybrać, bo i widoki z uliczek i targów Marrakeszu są przepiękne, i potrawy sprzedawane na straganach kuszące, a Maroko kusi mnie od dawna.
Kuchnie wschodnie i północnoafrykańskie opierają się na przyprawach, których jest w nich ogromna różnorodność i nie warto zabierać się za gotowanie tych potraw bez sporego zaplecza tych dodatków. Ja ostatnio odkryłam sklepik, w którym jest wszystko, czego potrzeba w kuchniach orientalnych, dzięki któremu będę mogła zgłębiać te kuchnie. Marzę jeszcze o odkryciu miejsca, w którym mogłabym regularnie zaopatrywać się w świeżą jagnięcinę, bo z tym jest krucho. Mimo, że zachęcają nas wszędzie do jedzenia tego mięsa, bo zdrowe, polskie i chude, bardzo trudno je kupić.
Kefty powinny być zrobione właśnie z mięsa jagnięcego, chociaż wołowina, zgodnie z tym, co mówi Jamie Oliver, też jest bardzo dobra i nadal pozostaje w klimacie marokańskim.




 

Składniki:

500g mielonej wołowiny
1 mała czerwona cebula, starta na tarce o drobnych oczkach
1 łyżeczka mielonego kminu
1 łyżeczka mielonej kolendry
1 łyżeczka mielonej papryki
kawałek świeżego imbiru, starty na tarce
pęczek świeżej kolendry, posiekany (ja pominęłam, nie miałam kolendry)
sól morska
pieprz





Jak zrobiłam:

1.   Wszystkie składniki, czyli mięso z przyprawami, włożyłam do miski i rękami dokładnie wymieszałam na gładką masę.

2.   Masę podzieliłam na 4 części, a z każdej zrobiłam 5 kulek. Klopsiki ułożyłam na tacy, przykryłam folią i włożyłam do lodówki na 30 minut.







3.   Nieprzywierającą patelnię dobrze rozgrzałam na średnim ogniu. Kefty skropiłam oliwą i smażyłam na średnim ogniu przez 7 - 10 minut, cały czas przewracając kotleciki. Muszą być upieczone w środku, ale nie przypieczone.
Można je również piec na suchej patelni grillowej.





Klopsiki są doskonałe z różnymi sałatami, z pitą, z bagietką i sałatą, pyszne. Są kruche, aromatyczne, świeże w smaku, a mięso wołowe kruche i delikatne.
Bardzo dobrym dodatkiem do nich są kiszone cytryny (na zdjęciu, zrobione przeze mnie).
Ostatnio podałam przepis na libańską sałatę z pomarańczy z cebulą i granatem, do niej właśnie podałam kefty z pieczywem, kompozycja doskonała, a co najważniejsze, zrobienie całości zabiera bardzo mało czasu. 
Wkrótce kolejne libańskie pomysły na sałaty, na przykład grapefruity z czerwoną cebulą.