Duża różnorodność gatunków w danym siedlisku nie zawsze przekłada się na jego jakość.
Czym innym są siedliska żyzne- bogate w składniki odżywcze, takie, w których rozwija się sieć powiązań gatunków roślin, zwierząt, grzybów; czym innym są siedliska zaburzone, poprzez wprowadzenie do nich- często celem wzbogacenia- obcych (w sensie nie rodzimych ) gatunków.
Przy naszym domu znalazłam tylko i aż jeden, których muszę
się pozbyć.
A czemuż to? A temuż, że należy do obcych florze polskiej,
na dodatek udowodniono, że jest inwazyjny.
Przybłęd panoszących się na naszej
ziemi nie znoszę, a jak dochodzi do tego wypieranie rodzimych gatunków
fitocenoz (zbiorowisk roślinnych) to już nie ma ze mną żartów.
W ogródku moim nie maja prawa czuć się bezpiecznie…
Obcych gatunków roślin, zwierząt i grzybów na terenie naszego kraju jest sporo…Jak podaje
IOP aktualnie baza obejmuje 1225 taksony. To sporo….
Gatunek obcy-
cóż to takiego?
(ang. alien species): gatunek,
podgatunek lub niższy takson introdukowany (przeniesiony) poza zasięg, w którym
występuje on (lub występował w przeszłości) w sposób naturalny, włącznie z
częściami, gametami, nasionami, jajami lub propagulami tego gatunku, dzięki
którym może on przeżywać i rozmnażać się.
Inwazyjny gatunek obcy-
A cóż to znowu?
(ang. invasive alien species, IAS):
gatunek obcy, którego introdukcja i/lub rozprzestrzenianie się zagraża różnorodności
biologicznej. (Ze względów praktycznych, w bazie danych „Gatunki obce w Polsce”
do grupy tej zaliczone są również takie gatunki obce, których introdukcja i/lub
rozprzestrzenianie się zagraża gospodarce lub/i zdrowiu człowieka).
To tyle potrzebnej naukowej teorii. Wybaczcie za terminologię, ale… pracę
magisterską o jednym z nich pisałam więc mogę powrócić, z łezka w oku, do
tematu niezwykle interesującego.
Większość gatunków obcych naszej rodzimej florze trafiła dzięki nam,
ludziom. Czy to w sposób niezamierzony (zawleczone przy okazji), czy też
wprowadzane celowo (
introdukcja).
Jaki gatunek będę eksterminować?
Ano-
nawłoć kanadyjską (kenofit-
zadomowiona w kraju od niedawna, w siedliskach naturalnych i półnaturalnych).
Paskudztwo ma wielka silę konkurencji w środowisku i wypiera inne gatunki.
Mam też baczenie na sąsiada, bo chciał nam sumaka octowca za płotem
posadzić- niedoczekanie…
A o czym się wymądrzałam magistersko- o Prunus serotina- czyli o czeremsze
amerykańskiej (jej inwazyjności i entomofaunie). Kto nie wie jak wygląda- ano-
tak:
Część wyników moich badań entomofauny (składu gatunkowego owadów na czeremsze, kto chce może obejrzeć
TUTAJ oraz
TUTAJ
I w odróżnieniu od naszej czeremchy preferuje odmienne siedliska- bardziej
suche i ubogie, jednakże na żyźniejszych tez sobie świetnie radzi i rośnie
zatrważająco.
Mimo tego, mam do niej sentyment, uwielbiam jej zapach (liście i kora). Nie
zaprosiłabym jej jednak do swojego ogrodu.
Większość gatunków, które aktualnie sprawiają problemy naszej przyrodzie to
świadome działanie człowieka. Czeremchę wprowadzano do lasów jako „domieszkę
biocenotyczną”(haha!- czyli coś, co miało wg założeń człowieczych wzbogacić
siedlisko).
Wiele gatunków- „uciekło” z ogrodów- np. rdestowce (swoją drogą wielkie
zagrożenie dla polskich terenów przyrzecznych, którymi się rozprzestrzeniają.
To
samo dotyczy np. cieszącego oko działkowców niecierpka gruczołowatego (
Impatiens glandulifera)
Ludzie zawsze byli skłonni do sprowadzania nowych gatunków, odmian, które im
się w szczególny sposób spodobały lub wiedzieli o ich cennych właściwościach.
Nie wszystkie gatunki maja tę sama siłę konkurencji; wiele z nich, bez pomocy
człowieka ginie.
Niestety sporo jest takich, które wymykają się spod kontroli, wnikają
w siedliska naturalne i tam dokonują rewolty…
Zaczęliśmy sobie zdawać sprawę z niebezpieczeństwa jakie niosą za sobą obce gatunki w rodzimych siedliskach. Niecierpek drobnokwiatowy otrzymał ksywę "natrętnego Mongoła", moczarka kanadyjska to "zielone widmo". Wspomniany przeze mnie obiekt badań magisterskich- czeremcha amerykańska- określana jest w wielu krajach europejskich jako "Waldpest"- czyli leśna dżuma.
Zwalczanie tych roślin odbywa się różnymi sposobami, a przynosi także różne efekty. Czasem bardzo mizerne....
Mało tego- wielu ludzi nie rozumie, że kształtujący się w sposób naturalny
skład rodzimych siedlisk, choćby dla nich samych rzadki w gatunki czy posiadający
gatunki mało efektowne, to skład pierwotny i człowiek nie ma prawa go zmieniać. Dużo zatem zależy od świadomości ludzi.
Każdy obcy element w siedlisku zaburza je, pociągając za sobą daleko idące
konsekwencje.
Dlatego u mnie, w ogrodzie zgody na egzoty nie ma.