.

.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwierzęta w domach. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwierzęta w domach. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 19 października 2014

Goopota tupajowa, ryjówki i to co zawsze (prawie) co niedzielę

Ano goopia.
Choć może aż tak bardzo się nie wyłamuje, bo ostatnio to Hana z Pastelowego też o tym pisała, ale...nie żebym Hanę do wora jednego ze mną wrzucała, o nie!
A jednak, jak sobie pomyślę, że taki goopi babol jak ja, zamiast na czas nieobecności Absorberów, porobić sobie coś dla ciała, poczytać...to nie.
Wryje się to to w ziemię i ciągnie ten perz, bogu ducha winny.
Ten wrzeszczy, ślimole powplątywane nierzadko dzielą się na części (fuj...), wszędzie unosi się zapach ziemi, wiatr porywa słowa niecenzuralne, bo czasem Tupaja zawyje, bo nie ma siły.
Łapki już mocniejsze, od sierpowych, od kopania, ale jeszcze nie tak. I zamiast szpadlem, a potem amerykanami naparzać z ręki, to po czasie jakimś, zmęczeniem członków spowodowanym, przenosi siłę na krzyż. I wali z tego krzyża. 
A potem się dziwi, że ja boli.
A nie ma kto wymasować, oj nie ma.. (na razie...).

Miałam nie robić, ale kiedy zasuwałam z taczka tego co Kurowscy narobili przez tydzień i zobaczyłam, że nastąpiło tajemnicze zniknięciem moich grządek to mnie krew jasna zalała i powiedziałam, że wrócę.
I wróciłam.
Póki co, udało mi się odbić perzowi truskawki i zagon spod pomidorów.
Od razu co nie pod rośliną, zakryłam słomą.
W przyszła wiosenną grządkę wrzuciłam kurzak i starałam się przekopać...
Starałam się, bo już mnie ręce piekły i wiem, że przedobrzyć z kopaniem nie mogę, bo się jutro nie ruszę, a Absorbery muszą mieć mamę.

Dokumentacji foto nie posiadam, niestety.
Musicie mi wierzyć na słowo.

Za to mam dokumentację, choć lichą (noc, komórczak) tego co mi ostatnio spać nie daje.
Ryjówki.
Pożyteczne, śliczniaste, po prostu słodziaki.
No, ale nie o 2 i 3 w nocy, kiedy łapią się do żywołapek...
Zaraz potem trzeba iść i je wypuścić, bo szybko by umarły. Szybka przemiana materii sprawia, że muszą ciągle wcinać.  Owadożerne przystojniaczki, pod ochroną.
No więc sprawdzam co siedzie w łapce.
Łup do słoika.




I już wiem, że muszę wyjść i wystawić za drzwi.
Po godzinie druga.
Ciekawe czy to ta sama :)

Dzień piękny więc było wietrzenie. Okolica zmienia się z każdym tygodniem lub dniem nawet...

Taki tam, landszafcik z Rudą i Poischwitz w tle

Takie tam oziminy

Takie tam Bazaltowa i Rataj

Jedzą, piją, tylko lulek nie palą....

A wieczorem...
Coś nowego.
Pasteryzowane ciemne. Browar Witnica. 
Piwo "Celtyckie".
Co ciekawe- wpisane na listę produktów tradycyjnych.
Do kupienia w Lidlu (Lidl nic mi nie płaci, browar też nie więc spoko).
Piwo ciekawe, lekko słodkawe, ale nie ulepkowate, nie porter. 
Smaczne.

W butelce jeszcze

Przelane, jak pepsi :)
W tle obrazek Absorbera: mapa, żeby mam wiedziała jak wrócić po dzieci do przedszkola...


P.S.
W trakcie pisania, znów pułapka się zapełniła.
Tym razem mysz polna :)


Wyniosłam na podwórko.
O mało jej kury nie zadziobały....;)