Najbardziej cenię sobie powieści
oparte na faktach, ponieważ to one mają największą moc zmieniania życia
czytelnika. Ukazują świat taki, jaki jest naprawdę, ludzi, którzy potrafią
zachwycić szalonymi pomysłami i odwagą, którzy są prawdziwymi bohaterami i
warto jak najwięcej się od nich uczyć. Tak było z „Kobietą z blizną”, na której
temat już pisałam wiele dobrego, a kolejną poruszającą opowieścią tego typu
okazała się być autobiograficzna książka Williama Kamkwamby – „O chłopcu, który ujarzmił wiatr”. To nieprawdopodobna, a jednak prawdziwa historia
chłopca, który nie mając nic oprócz inteligencji i mięsistego serca, uratował
mieszkańców swojej wioski.
William Kamkwamba był nastolatkiem, gdy jego wioskę w
afrykańskim Malawi nawiedziła straszliwa klęska głodu. Z powodu braku pieniędzy,
William musiał porzucić szkołę, jednak dzięki swojej pomysłowości i uporowi
udało mu się odmienić życie wielu ludzi.
Chłopiec postanowił skonstruować wiatrak z
części znalezionych na złomowisku. Niezwykła maszyna pozwoliła mu doprowadzić
prąd do domów i umożliwiła nawadnianie pola, ratując przed śmiercią głodową
mieszkańców jego wioski. Krótki opis tej historii wydawać się może
prosty, wręcz „zdradzający całą książkę”, a jednak uwierzcie mi, że sama postać
Williama warta jest poznania całej opowieści. Niezwykle ważny jest też kontekst
całego zdarzenia, ponieważ o Afryce zdajemy się wiedzieć bardzo niewiele.
W książce poznajemy smak prawdziwej biedy dotykającej Malawi.
Tam czas stanął w miejscu, ludzie zajmują się uprawą roślin, edukacja jest
niemalże zerowa, albo bardzo prymitywna i nie dająca dzieciom możliwości
wyrwania się z ubóstwa materialnego. Wodę uzyskuje się z pojedynczej studni,
brak jest podstawowych środków czystości, leków, szaleje AIDS, a klęska
żywiołowa niesie za sobą śmiertelne ofiary. W takim środowisku ciężko jest o
jakiekolwiek zmiany, mimo działań fundacji i zbiórek żywności, życie wygląda
niemalże tak samo od wielu lat. To jednak nie stało na przeszkodzie Williamowi,
niezwykle sprytnemu i mądremu nastolatkowi, który stał się prawdziwym
bohaterem.
W tej książce występuje motyw „od zera do bohatera” w pełnym
ubóstwa świecie, podobnie jak w przypadku powieści „Drzewo migdałowe”, a więc
fani tej książki tym bardziej powinni sięgnąć po powieść o Williamie. Momentami
muszę jednak przyznać, że historia wydaje się być trochę złagodzona. Wynika to
z faktu, iż przez pewną część książki obserwujemy świat oczami małego chłopca,
który nie zdaje sobie sprawy z tragedii Malawi. I sama nie wiem, czy to mi się
podobało, a jednak ta perspektywa ukazywała pewną łagodność, prostotę i nie przekształcała
afrykańskich realiów w „szokujący news”. Prawda faktycznie jest taka, że ludzie
tam mieszkający nie zdają sobie sprawy z tego, jak ciężko żyją, nie mają
porównania, ale wiadomo z kart tej książki – znacznie częściej niż my potrafią
być szczęśliwi.
„O chłopcu, który ujarzmił wiatr” to nieprawdopodobna, a
jednak prawdziwa historia, która w pewien sposób odbudowuje wiarę w ludzką
inteligencję, determinację i rozsądek. Poza tym to wzruszająca opowieść o tym,
że nie warto oceniać ludzi przez pryzmat ich jakości życia, a co bardziej
dumnych – William nauczy prawdziwej pokory. Literatura faktu, którą
zdecydowanie warto poznać.