Autor: Jakub Filip de Wojtach
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Liczba stron: 476
Źródło okładki: http://wfw.com.pl/wyszukaj?searcher_phrase=A+mia%C5%82o+by%C4%87+tak+%C5%9Bwietnie
Powieść przeczytałam i zrecenzowałam dzięki
Źródło okładki: http://wfw.com.pl/wyszukaj?searcher_phrase=A+mia%C5%82o+by%C4%87+tak+%C5%9Bwietnie
Jakub Filip de Wojtach przyciągnął mnie do swojej książki dobrze dobranym tytułem. Jest on bardzo tajemniczy, a właśnie taką delikatną tajemnicę lubię czuć od samego początku czytania powieści. Tomek Bromski, czyli główny bohater powieści rozstaje się z żoną, pogarszają się jego relacje z jedynym synem, dodatkowo traci pracę. Wydawać by się mogło, że Tomek nie ma już szans na normalne funkcjonowanie. Wszystko zmienia się w dniu, w którym dostaje ofertę nietypowej pracy w agencji usługowej "Dionizos". Jest to zajęcie wymarzone dla Bromskiego - polega ono na byciu płatnym towarzyszem do picia. Mężczyzna nie potrafi się obyć bez alkoholu, więc chętnie przyjmuje zlecenia. Autor dosyć dokładnie opisuje również jego współpracowników i zachodzące między nimi relacje. Mimo wielu różnic i odmiennych poglądów stanowią wyjątkową dobrze dobraną ekipę.
Jeśli chodzi o tę powieść nie mogę nie zwrócić uwagę na język. Bohaterowie często wyrażają się niecenzuralnie, czasami jest to aż nienaturalne, gdyż podczas jednej rozmowy mówią normalnie, a podczas następnej, zwykłej konwersacji przeklinają co drugie słowo. Jednak nie sposób wypowiedzi mnie raził, a raczej niezliczone błędy w tekście. Książka liczy prawie 480 stron, ale już po około 1/4 miałam ochotę rzucać nią po ścianach. Wszystko ze względu na kiepską korektę tekstu. Bardzo często popełniane są literówki, pomyłki przy odmienianiu końcówek i dwa błędy, których korekcie nie wybaczę i przez które ocena książki spadnie w dół. 1. Piszemy "Obiad", nie "Objad", 2. "Piszemy: "Niech to szlag trafi", a nie "Niech to szlak trafi". Błędy te popełniane były kilkakrotnie, więc nie może być tu mowy o jednorazowym przeoczeniu tego w tekście. Cena książki na okładce to 46 zł, więc jest to dosyć dużo, a czytelnik dostaje coś, co jest bardzo mocno niedopracowane. Błędy bardzo przeszkadzały mi w odbiorze tekstu i prawdę mówiąc, zniechęciły trochę do dalszego czytania powieści. Autor jednak mnie zaciekawił i zdecydowałam się poznawać dalsze perypetie Tomka Bromskiego i jego współpracowników z agencji, zwłaszcza ze względu na wprowadzenie wątku nieco spiskowego i kryminalistycznego.
Co mi się w książce zdecydowanie nie podobało, oprócz niedopracowania tekstu? Zakończenie. Jeśli autor chciał w taki sposób zamknąć akcję to powinien wydłużyć końcówkę powieści, przedstawić jak potoczyły się losy bohaterów. Jakub Filip de Wojtach swoje zakończenie wykonał zbyt szybko i w sposób trochę dla mnie niezrozumiały. Może chciał sobie otworzyć furtkę do ewentualnej kontynuacji? Tego nie wiem, ale myślę, że w taki sposób należy sobie tłumaczyć takie rozwiązanie.
Warto zwrócić uwagę na przekaz powieści. Oprócz losów Tomka Bromskiego i innych pracowników "Dionizosa" autor kreśli obraz Polski i Polaków czasów współczesnych. Między wierszami ukrywa się również portret psychologiczny naszego społeczeństwa, na którym komunizm i wydarzenia historyczne odcisnęły duże piętno.
Podsumowując, książka jest dosyć ciekawa, ale zraziły mnie do niej często popełniane błędy. Wydaje mi się, że "A miało być tak świetnie" jest debiutem autora, więc chętnie sięgnęłabym po inną powieść, żeby skonfrontować wyrabianie stylu pisarskiego. Jeśli nie rażą Was literówki, błędy stylistyczne i gramatyczne to polecam tę powieść na długie, jesienne wieczory.
Moja ocena: 5/10
Fakt ten nie wpływa na moją obiektywność i ocenę
Powieść przeczytałam w ramach akcji