wtorek, 30 maja 2017

Robyn Schneider - Początek wszystkiego

Tytuł: Początek wszystkiego
Autor: Robyn Schneider
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Otwarte
Źródło okładki: http://otwarte.eu

Premiera: 14.06



Pięć dni temu, wieczorem, dostałam od wydawnictwa Otwarte plik pdf z powieścią Początek wszystkiego. Tradycyjnie, zajrzałam do tekstu, chcąc zapoznać się ze stylem autorki i krótką charakterystyką bohaterów, z zamiarem sięgnięcia po nią na spokojnie innego dnia. Po około trzech godzinach skończyłam ją czytać, tak mnie zaciekawiła :).

Głównym bohaterem i narratorem jest Ezra, szkolna gwiazda, świetny tenisista, przewodniczący samorządu, człowiek z którym każdy chce się przyjaźnić. Ezra ma piękną dziewczynę Charlotte, paczkę przyjaciół, plany na przyszłość związane ze sportem. Wszystko zmienia się podczas imprezy: Charlotte go zdradza, a Ezra wpada pod rozpędzony samochód i trafia do szpitala. Bohater musi pożegnać się z karierą, zastanowić się, czy ludzie, z którymi się zadawał są jego prawdziwymi przyjaciółmi, a także rozpocząć życie na nowo. Pewnego dnia w szkole spotyka Cassidy, która wywraca jego życie do góry nogami. Dziewczyna jest inna niż Charlotte, ale ma w sobie "to coś", co sprawia że Ezra czuje się nią zafascynowany. Ich znajomość jest pełna burzliwych momentów, ale dzięki temu ta para bohaterów nie jest mdła, z zaciekawieniem przyglądałam się rodzącemu się między nimi uczuciu. 

Autorka bardzo ciekawie zarysowała też pojęcie przyjaźni. Toby i Ezra, mimo kilku lat bycia w zupełnie innych grupach znajomych, potrafią odnaleźć znowu być dla siebie najlepszymi przyjaciółmi i być dla siebie tak ważnym oparciem. Ezra czuje się rozdarty między grupą najpopularniejszych uczniów a przyjaciółmi z klubu debat. Pierwsza grupa jest bardzo stereotypowa, ich główną ambicją i zajęciem jest imprezowanie, a podstawą ich szkolnej egzystencji jest trzymanie się razem w grupie gwiazd. Toby, Luke, Sam, Austin i Phoebe czyli towarzystwo "debatowe" zrywa za to z opinią beznadziejnych kujonów. Mimo początkowych zgrzytów, to właśnie oni stają się w powieści najbardziej wartościowymi przyjaciółmi, stanowią zgrany zespół, który może na sobie nawzajem polegać.  

Zdecydowanie polecam tę książkę fanom twórczości Johna Greena. Autorka w podobny sposób porusza problemy młodych ludzi, pokazuje że jedna mała rzecz może zmienić życie człowieka i w sumie tylko od nas zależy, jak wykorzystamy to, co przyniósł nam kolejny dzień. Bardzo podkreślona jest też rola przyjaźni i posiadania prawdziwych przyjaciół, że jest to jedna z najcenniejszych wartości w życiu. Wprost nie mogę się doczekać kiedy książka dotrze do mnie w wersji papierowej, bo ma taką piękną, klimatyczną okładkę, że aż miło będzie zerkać na nią na półce :). Bardzo Wam polecam sięgnąć po tę pozycję, myślę że nie poczujecie się zawiedzeni.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przedpremierowego zrecenzowania książki serdecznie dziękuję

niedziela, 30 kwietnia 2017

Podsumowanie kwietnia

Hej :). 

Tym razem kwiecień naprawdę mi się dłużył. Nie mogłam się doczekać maja, jednego z najpiękniejszych miesięcy w roku, kiedy wszystko budzi się do życia. Końcówka kwietnia mnie strasznie wymęczyła, więc jutro będę witać maj z ogromną radością.

W kwietniu przeczytałam następujące książki:

1. Dzieje Tristana i Izoldy - 284 str.
2. Mateusz Bajas - Dwie świątynie - 307 str.
3. Katharine McGee - Tysiąc pięter - 415 str. 

Tak mało przeczytałam, że aż wstyd pisać :D. Utknęłam jeszcze w połowie "Armadale", bo początek strasznie mi się dłużył i po kilkunastu stronach odkładałam książkę bardzo zniechęcona. Na szczęście im dalej, tym robi się ciekawiej :).

Jak Wam minął kwiecień? Życzę Wam samych słonecznych dni w maju :)

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Katharine McGee - Tysiąc pięter

Tytuł: Tysiąc pięter
Autor: Katharine McGee
Liczba stron: 415
Wydawnictwo: Otwarte
Źródło okładki: http://otwarte.eu



Dzisiaj jest premiera debiutanckiej powieści Katharine McGee - Tysiąc pięter. Jest to książka o nastolatkach mieszkających w Wieży - kilkukilometrowym budynku stojącym w sercu Nowego Jorku. Wieża obrazuje przekrój społeczny: na dole mieszkają i spędzają czas osoby o gorszym statusie materialnym, a górne piętra zajmują ekskluzywne mieszkania korzystające z najnowocześniejszych technologii. Na samym szczycie mieszka rodzina Fullerów: Avery, jej przybrany brat Atlas i ich rodzice. Avery jest idealna, została zaprojektowana z wyselekcjonowanych genów swoich rodziców. Bogactwo, życie w otoczeniu przyjaciółek jest jednak niewystarczające: bohaterka nie potrafi stworzyć żadnego związku, gdyż jest zakochana w swoim bracie. 

Zakochana w Atlasie jest także bliska przyjaciółka Avery, Leda. Jej rodzina również należy do elity Wieży, dziewczyna jest pozornie szczęśliwa. Niestety, wspólna noc z Atlasem i późniejsze odrzucenie sprawia, że dziewczyna wpada w uzależnienie od narkotyków i musi poddać się leczeniu. Jej próby utrzymania wszystkiego w sekrecie sprawiają, że coraz bardziej oddala się od Avery. Kolejnym problemem Ledy jest odkrycie, że jej ojciec spotyka się z jej koleżanką, Eris.

Życie Eris komplikuje się w ciągu jednego dnia. Badania genetyczne wskazują na to, że nie jest biologiczną córką swojego ojca. Dziewczyna przeżywa tym większy dramat, że musi porzucić wystawne życie na rzecz zamieszkania w biednych rejonach Wieży. Eris dowiaduje się, że jej prawdziwym ojcem jest ojciec Ledy, który usiłuje kupić jej milczenie w sprawie ich powiązań. 

Dla równowagi jedną z głównych bohaterek jest także Rylin. Dziewczyna jest totalnym przeciwieństwem Avery, Ledy i Eris, jest mieszkanką najniższych pięter Wieży, musi oszczędzać każdy grosz, aby móc wychowywać swoją młodszą siostrę. Rylin zatrudnia się jako sprzątaczka u Corda. Mimo ogromnej przepaści rodzi się między nimi uczucie. 

Oczywiście ta książka posiada jeszcze kilkoro innych bohaterów i to bardzo fajnie przedstawionych. Ogromnie spodobało mi się to, że Avery nie została potraktowana schematowo: bogata, piękna, ma grono przyjaciółek (oczywiście będących przy niej tylko dla korzyści), jest w związku z przystojnym facetem i jest nieco głupiutka. Mnóstwo jest takich bohaterek, Avery jest jednak inna. Nie stara się wywyższać ponad innych. Potrafi zbliżyć się do chłopaka z o wiele niższego piętra, bardziej patrzy na charakter, niż na status społeczny. Nagła bieda Eris również nie przekreśla ich przyjaźni. 

Książka zaczyna się od upadku dziewczyny z najwyższego piętra Wieży. Autorka tak opisała denatkę, że nie możemy określić kto zginął i aż do ostatnich scen opieramy się tylko na własnych domysłach. Cała książka posiada interesującą akcję, czułam się wciągnięta w sekrety dziewczyn i szczerze każdej kibicowałam. Dzięki krótkim rozdziałom zatytułowanym od imion głównych bohaterów możemy ich bliżej poznać, dowiedzieć się dlaczego tak postępują. 

"Tysiąc pięter" to naprawdę dobry debiut. Absolutnie nie jest to książka tylko dla nastolatków, gdyż pewne rzeczy są w niej uniwersalne. Dodatkowo, Katharine McGee przedstawia rewelacyjną wizję przyszłości, koniecznie sprawdźcie jaką :).

Moja ocena: 8/10 

Za możliwość zrecenzowania książki serdecznie dziękuję

sobota, 15 kwietnia 2017

Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo

Tytuł: Hrabia Monte Christo
Autor: Aleksander Dumas
Liczba stron: część 1 - 704, część 2 - 622
Wydawnictwo: MG
Źródło okładki: http://www.wydawnictwomg.pl


 

Są takie powieści, które zaliczamy do klasyki literatury, które są inspiracją dla filmów, innych powieści czy sztuk teatralnych. Są  historie, które zapadają w pamięć czytelnika i zachwycają za każdym razem, kiedy się po nie sięgnie. Wreszcie są książki, które idą razem z czytelnikiem przez życie, które odkrywa się wciąż na nowo i chciałoby się tuż po lekturze rozpocząć ją od pierwszej strony. Do takich powieści zaliczam Hrabiego Monte Christo.

Edmund Dantes, w momencie w którym rozpoczyna się akcja jest szczęśliwym człowiekiem. Ma wspaniałą narzeczoną, kochającego ojca, a w perspektywie, mimo młodego wieku, stanowisko dowódcy statku. Niestety, jego szczęście nie pasuje kilku osobom i postanawiają oskarżyć go o spiskowanie. W dniu ślubu z Mercedes zostaje aresztowany, a małżeństwo nie dochodzi do skutku. Edmund trafia niesłusznie do więzienia If, w którym poznaje księdza Farię. Dzięki niemu odzyskuje sens życia oraz udaje mu się po czternastu latach uciec i zyskać pokaźny majątek, ukryty na wyspie Monte Christo. Edmund od tej nazwy przyjmuje tytuł Hrabia Monte Christo i za pomocą podstępu dowiaduje się, kto spowodował pasmo nieszczęść, które go dotknęło. Bohater postanawia wynagrodzić przyjaciół, a wrogom poprzysięga zemstę. Ci, którzy przyczynili się do jego uwięzienia, teraz mają własne rodziny, są bogatymi i poważanymi ludźmi. Edmund, nierozpoznany przez nikogo wchodzi w ich świat, staje się niemal wyrocznią w wielu sprawach, znajomość z nim staje się przez wszystkich pożądana, jest postrzegany jako człowiek, który może wszystko. 

Ta książka jest naprawdę genialna i niezwykle ciężko było mi się od niej oderwać. Ponad 1300 wciągających stron pokazujących, jak bardzo człowiek ogarnięty zemstą może się zmienić. Edmund, jako młody i zakochany marynarz był dobrym, szlachetnym człowiekiem, niepodejrzewającym nikogo o złe zamiary. Lata więzienia zmieniły go w mężczyznę, którego jedynym celem jest ukaranie dawnych znajomych. Hrabia jest teraz niezwykle inteligentny, przenikliwy, knuje zemstę z najmniejszymi szczegółami, udaje przyjaźń ze swoimi wrogami, aby wiedzieć, kiedy powinien wytoczyć najcięższe działa. 

Aleksander Dumas stworzył świetną opowieść o zemście, intrygach, miłości i przyjaźni. Nie ma w tej powieści nikogo, kto byłby kryształowo czysty, każdy skrywa tajemnice, które nie powinny nigdy ujrzeć światła dziennego. Autor pokazuje zderzenie dwóch pokoleń: winnych zniszczenia życia Edmunda Dantesa i ich potomków, którzy są nieświadomi straszliwych win ojców. Losy bohaterów ciągle się ze sobą przeplatają, a my z zaciekawieniem patrzymy na to, jak Monte Christo usiłuje odpłacić im się za doznane krzywdy. 

O tej książce można by było pisać naprawdę wiele. Ja jednak zachęcam Was do samodzielnego przeczytania tej historii, która mnie po prostu oczarowała i przeniosła do Francji z pierwszej połowy XIX wieku. Dawno nie czytałam aż tak dobrej powieści, minęło już dwa tygodnie odkąd ją skończyłam, a dalej nie potrafię wyjść z zachwytu :).

Moja ocena: 10/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję

środa, 12 kwietnia 2017

Mateusz Bajas - Dwie świątynie

Tytuł: Dwie światynie
Autor: Mateusz Bajas
Liczba stron: 307
Wydawnictwo: Novae Res
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl


Dwa lata temu, 10 kwietnia 2015 roku, o godzinie 19.07 wysiadłam z pociągu na dworcu Łódź Kaliska. Było to moje pierwsze spotkanie z miastem, które przyjmuje przeróżne oblicza. Wtedy jeszcze nie podejrzewałam, że stanie mi się tak bliskie i mimo konieczności kilkugodzinnej podróży będę go tak często odwiedzać. Pokochałam te miasto i z tym większą przyjemnością sięgnęłam po debiutancką powieść łodzianina, Mateusza Bajasa. 

Piotrek i Marcin, główni bohaterowie tej powieści zderzają się przypadkiem na ulicy. Pierwszy jest młodym chłopakiem, dorywczo pracującym aby wspomóc rodziców, ale jego największą pasją jest hip - hop, Marcin zaś jest świetnie wykształcony, bardzo ambitny, ma świetny pomysł na biznes, który może mu przynieść miliony. Od momentu spotkania ich droga wygląda bardzo podobnie. Piotrek wygrywa nieformalne mistrzostwa Łodzi, zdobywa nowe znajomości, zaprzyjaźnia się z Mińskim, który zaprasza go do wspólnego tworzenia. Razem zaczynają koncertować, zdobywać popularność, a pasja Piotrka w końcu przynosi mu realne zarobki. W drodze na szczyt towarzyszy mu Anka, która wiernie wspiera chłopaka w rozwijającej się karierze.

Marcin natomiast podejmuje współpracę z firmą Wanergy, zdobywa kolejne rynki lokalne, wszystko idzie wręcz idealnie, jego pomysł na biznes okazuje się strzałem w 10. Spotkanie z piękną Julią tylko potęguje jego szczęście. Zaczyna współpracę ze Skoniecznym, który razem z nim rozkręca firmę, która przynosi coraz większe zyski. Zarówni Piotrek, jak i Marcin dochodzą jednak do takiego punktu, w których ich życie ogromnie się zmienia i tylko od nich zależy, jak nim dalej pokierują.

Łódź w powieści nie jest tylko tłem wydarzeń, odgrywa bardziej istotną funkcję. Jest miejscem zderzenia nie tylko dwóch bohaterów, ale także przeróżnych ludzkich historii. Niesamowita bieda sąsiaduje z przesadnym przepychem i bogactwem. Jednym brakuje kilku złotych do spełnienia małego marzenia, inni kupują drogie alkohole i zostawiają setki złotych napiwku. To tutaj bohaterowie spacerują po ulicach, chodzą do klubów i restauracji. To w Łodzi przeżywają wzloty i upadki, które ze szczytu bolą najbardziej.

Pozornie mogłoby się wydawać, że ta książka jest taka zwyczajna, nie ma w niej nic spektakularnego. Ot, zwykłe losy biznesmena i rapera. Mateusz Bajas pokazuje nam jednak drugą stronę medalu, to że każdy sukces wiąże się nie tylko ze sławą, bogactwem i spełnieniem marzeń, ale może przynosić także wiele rozczarowania i cierpienia. Czasami trzeba odbić się od dna by znaleźć swój prawdziwy życiowy cel. Bardzo ważne w powieści są też postacie drugoplanowe, które pojawiają się w życiu bohaterów kiedy najbardziej tego potrzebują. Autor podkreśla, że dobrze mieć koło siebie drugiego człowieka, przyjaciela, a tych prawdziwych trzeba doceniać. 

Naprawdę spodobał mi się ten debiut i jestem zadowolona z faktu, że autor postanowił napisać kolejną książkę, którą na pewno postaram się przeczytać. Mateusz Bajas pisze również bloga, szczerze polecam Wam lekturę jego wpisów, TEN o synu strasznie mnie poruszył. Jeżeli macie chęć poczytać coś z mądrą obserwacją życia, to książka "Dwie świątynie" jest pozycją dla Was.

Moja opinia: 8/10

Za możliwość zrecenzowania książki serdecznie dziękuję