Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czosnek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czosnek. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 10 marca 2016

hummus buraczany z za'atarem

Do hummusu chyba nie trzeba już nikogo, kto interesuje się zdrową dietą przekonywać. Jest odżywczy, lekki, niskokaloryczny, a do tego bardzo łatwy w przygotowaniu. Ale z czym ten hummus? Takie pytania często słyszę na warsztatach, kiedy zachęcam i przekonuję do niego. To jeszcze raz, na wszelki wypadek, dla tych, którzy jeszcze hummusu nie znają albo nie są do niego wystarczająco przekonani.
Hummus to rodzaj pasty warzywnej, wyraziście doprawionej, zawsze czosnkiem,  a poza nim chilli, pieprzem, kolendrą, natką pietruszki, jak kto lubi. Podaje się go z oliwą, bo nie ma w nim ani kropli tłuszczu, można posypać nasionami granatu, które pięknie wyglądają i świetnie smakują, za'atarem, tradycyjną arabską przyprawą, czy po prostu natką pietruszki. Jest idealny do pity, podpłomyka czy ciasta pizzowego, też do tradycyjnego pieczywa, chleba czy bagietki.
Moja propozycja to hummus z pieczonym burakiem, który dzisiaj zrobimy na warsztatach  (klik) w SPOT. Oprócz czasu, który zabierze upieczenie buraków, tak samo łatwy i szybki jak ten tradycyjny.






Składniki:

800g ciecierzycy z puszki, odsączonej
¼ kubka ( 50ml ) czystego soku z buraka
3 ząbki czosnku
4 duże łyżki tahini
3 średnie buraki, upieczone do miękkości
Sok z 1-2 cytryn
2 łyżeczki soli
oliwa virgin do polania przed podaniem
za’atar


Jak zrobiłam:


Blendowałam ciecierzycę z obranym ze skórki burakiem, czosnkiem, sokiem z buraka i pastą tahini przez kilka minut. Dodałam połowę soku z cytryny i sól, jeszcze raz zblendowałam, spróbowałam i doprawiłam jeszcze pozostałym sokiem i solą. Obficie skropiłam oliwą i posypałam za’atarem.





środa, 29 sierpnia 2012

29 sierpnia 2012

Wczoraj wróciłam do domu późno wieczorem, głodna, zmęczona i szybciutko musiałam zrobić coś do zjedzenia. Najlepszym pomysłem na coś szybkiego, a jednocześnie pysznego jest pasta; spaghetti, farfalle, tagliatelle, czyli po prostu makaron. Uwielbiam wszystkie jego odmiany, a moja dieta opiera się na paście. Jest jednak jeden, w zasadzie dwa warunki absolutnie konieczne co do makaronu; musi być z mąki durum i musi być ugotowany al dente. 
Mąka durum to mąka uzyskiwana ze zmielonych ziaren specjalnej pszenicy, która po ugotowaniu nie skleja się i pozostaje al dente, czyli twardawa. Dodatkowo, w procesie mielenia wykorzystuje się nie tylko ziarna ale i łuski ziaren, czyli mąka jest pełnozbożowa, gruboziarnista, zawiera więcej błonnika i wartościowych składników. 
Po tym lekko nudnawym, ale celowym wstępie, którego zamiarem było udowodnienie, że makaron jest zdrowy i nie jest wcale tak tuczący, jak niektórzy sądzą, wracam do rzeczy. A więc, chciałam ugotować pyszny makaron. Mój ulubiony to ten najprostszy,klasyczny włoski, do zrobienia którego potrzebnych jest zaledwie kilka składników i kilkanaście minut pracy. 


 SPAGHETTI AGLIO, OLIO E PEPERONCINO





Co jest potrzebne:

spaghetti - dowolna ilość, ale proporcje, które podam są dla ilości 350g makaronu
5 - 6 łyżek oliwy
4 duże ząbki czosnku, drobniutko posiekane
pęczek świeżej pietruszki; ja nie miałam pietruszki, zrobiłam ze świeżą bazylią
sól
pieprz
parmezan
ostre papryczki  - ilość zależy od tego, jak ostre potrawy lubicie


ser na zdjęciu to gruyere, jadłam go do wina


Wszystkie składniki tego spaghetti są doskonałej jakości i wartości; czosnek to stary jak świat lek naturalny, który działa jak antybiotyk, a peperoncini to afrtodyzjak. 

Jak działałam:

1.   Ugotowałam spaghetti al dente, czyli na twardo: żeby makaron był na 100% al dente trzeba go gotować średnio o 2 minuty krócej niż podają na opakowaniu.

2.   W tym samym czasie rozgrzałam oliwę na patelni. Kiedy była gorąca, wrzuciłam pokrojoną w cieniutkie plasterki papryczkę. Papryczkę można przeciąć na pół i smażyć, a przed podaniem wyjąć. Jeżeli spaghetti ma być bardzo ostre, trzeba papryczkę smażyć z pestkami i błonami w środku, te części są najostrzejsze. Kiedy papryczki były już wysmażone, ale nie spalone, trzeba uważać, dodałam pokrojony drobniutko czosnek. Smażyłam jeszcze przez chwilkę. Ja nie lubię czosnku przypalonego, ale można przysmażyć go bardzo mocno.

3.   Kiedy wszystko było wysmażone, dolałam jeszcze odrobinę oliwy i szczyptę soli.

4.   Posiekałam bazylię ( powinna być pietruszka, nie miałam niestety, bazylia w zastępstwie okazała się  doskonała ) i wrzuciłam połowę do oliwy. 








5.   Odcedzony makaron przełożyłam na patelnię i dokładnie wymieszałam z oliwą. Całość posypałam świeżą bazylią, a na końcu parmezanem.




Oczywiście udekorowałam bazylią, a do kolacji podałam wino. Latem lubię różowe, ale zwykle makaronom towarzyszy dobre czerwone wytrawne.




Czasami wymyślam niesamowicie skomplikowane, pracochłonne dania, a końcowy produkt nie jest wart wysiłku, który w niego włożyłam. To danie jest proste, szybkie i bardzo lekkie. Trzeba jednak zadbać o to, żeby było przygotowane tuż przed podaniem, a wszystkie produkty muszą być pierwszorzędnej jakości i świeże.   

niedziela, 26 sierpnia 2012

26 sierpnia 2012

Dzisiaj miałam ochotę wypróbować przepis z kuchni ukraińskiej, o której pisałam wcześniej przy okazji warsztatów kulinarnych. Potrawa, a właściwie dodatek do innych potraw to pampuszki. Na warsztatach towarzyszyły barszczowi ukraińskiemu, który też był pyszny i prawdziwie ukraiński.
Pampuszki to rodzaj bułeczek drożdżowych. Są jednak zdecydowanie cięższe, bardziej mięsiste, no i nie są słodkie. Dodatkowo, doskonale smakują z oliwą i czosnkiem.

 

PAMPUSZKI


Ciasto:

300g mąki
150ml wody
1 łyżka cukru
10g świeżych drożdży
30g oleju
sól

osobno:

100ml oliwy albo oleju
3 ząbki czosnku

1.    Do ciepłej wody dodałam drożdże, cukier i około 60g mąki. Wymieszałam wszystko dokładnie i odstawiłam na 30 minut w ciepłe miejsce.

2.   Po tym czasie dodałam do ciasta resztę mąki, sól, 30g oleju i wyrobiłam ciasto. Ciasto odstawiłam na 40 minut do wyrośnięcia.

3.   Z ciasta zrobiłam małe kulki, ułożyłam je ciasno na blaszce do pieczenia jedną obok drugiej, tak, że się dotykały. Chodzi o to, żeby wyrastały na wysokość albo długość, a nie na szerkosć. Zostawiłam je na 15 - 20 minut.

4.   Piekarnik rozgrzałam do 200'C i wstawiłam blaszkę. Piekłam je przez około 20 minut.


  

  Przed podaniem pampuszki polewamy oliwą (100ml) z drobniutko posiekanym czosnkiem. 




Bułeczki są doskonałym dodatkiem do zup, ale ja je podałam z czosnkiem, bazylią jako dodatek do bakłażanów z pomidorami.