Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ziemniaki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ziemniaki. Pokaż wszystkie posty

środa, 2 listopada 2016

Krem z pora

Każdy kto myśli, że wyrósł już z przecieranych zupek powinien spróbować mój rustykalny krem z pora "z wkładką":) Tak, są kremy, gdzie dodatki "robią różnicę" i nawet trzeba puścić w ruch szczęki i gryźć! Jeśli udało mi się zareklamować mój przepis, to zapraszam na kolejną odsłonę naszej wspólnej blogerskiej serii Zupy na Cztery Pory Roku, gdzie wraz z Alą, Kamilą, Magdą i Marzeną prezentujemy nasze sezonowe propozycje na zupy.



SKŁADNIKI:
- duży por (biała i jasno-zielona część, ok. 40 cm) 
- 2 ziemniaki
- 1 korzeń pietruszki
- 1 biała cebula
- olej lniany lub rzepakowy
- sól, pieprz, szczypta majeranku
dodatki:
- 1 laska swojskiej kiełbasy
- ser typu oscypek (można zastąpić dowolnym wędzonym serem żółtym)
- siekany koperek
- cebula
- łyżeczka mąki
- przyprawa piernikowa 
- 100g kaszy orkiszowej (można zastąpić dowolną ulubioną, ugotować wg przepisu na opakowaniu)

PRZYGOTOWANIE:
1. Pora przeciąć wzdłuż i wymyć ewentualny piasek spomiędzy płatów i poszatkować.
2. Na rozgrzanym oleju podsmażyć wstępnie pora, uważając aby go nie przypalić - w razie potrzeby podalać wodą i poddusić.
3. Obrać ziemniaki i pietruszkę i pokroić w grubą kostkę, cebulę obrać i pokroić na ćwiartki, całość dodać do gotującego się pora i zalać wodą tak aby przykryć warzywa. Doprawić wstępnie solą, pieprzem i majerankiem. Gotować do momentu aż ziemniaki i piertuszka będą miękkie.
4. Przygotować dodatki: ugotować kaszę wg przepisu na opakowaniu, kiełabsę pokrojoną w plasterki podsmażyć na patelni; ser wędzony zetrzeć na tarce o grubych oczkach; cebulę posztkowaną podsmażyć na patelni na złoto z łyżeczką mąki i sporą szczyptą przyprawy peirnikowej dodanych pod koniec smażenia, posiekać koperek.
5. Zupę zestawić z gazu i zmiksować blenderem na gładki krem, ewentualnie doprawić ponownie solą i pieprzem.
6.  Gorący krem przelewamy na talerz i układamy dodatki: łyżkę ugotowanej kaszy, smażoną kiełbasę, siekany koperek, tarty ser i piernikową cebulkę. Smacznego!





środa, 7 września 2016

Zielone kluski śląskie

Dodanie zieleniny do klusek śląskich miało być sposobem na przemycenie kilku witamin i uatrakcyjnienie tego prostego dania małemu niejadkowi. Czterolatek jednak wie więcej, widzi dalej i chce wszystkiego na odwrót niż jego przesprytna matka. Dlatego przebiegłość matki sięgnęła zenitu, bo przewidziała ten ruch małolata i wspaniałomyślnie zakomunikowała: "OK, to nie jedz klusek, ale zjedz mięsko i surówkę". "Mogę nie jeść klusek?", zapytał dziedzic. Przytaknęłam, a on z zapałem zjadł mięsko, od którego ostatnio stroni, oraz dużą porcje świeżego ogórka. Dla mnie bomba, bo dla nas zostało więcej klusek i to do tego - zielonych!


Jak się robi kluski śląskie? Tak jak uczyła mama: wkładasz do miski duszone ziemniaki i wykładasz nimi 3/4 dna miski, a pozostałe 1/4 wypełniamy mąką ziemniaczaną i zagniatamy ciasto. Ja w ramach niedzielnego wydziwianie dodałam jeszcze garść natki pietruszki, garść natki selera i trochę posiekanego szczypiorku. Ot, i cały przepis.


Z tak przygotowanego ciasta lepimy kulki wielkości orzecha włoskiego, lekko zgniatamy i palcem wskazującym robimy dziurkę. W międzyczasie oczywiście wstawiamy garnek z posoloną wodą i gdy woda się zagotuje, wrzucamy kluski i gotujemy je ok. 2-3 minuty od czasu wypełnięcia na powierzchnię wody.







środa, 25 maja 2016

Zupa krem z kalarepy

Wraz z AląMarzenąMagdą i Kamilą  gotujemy Zupy na Cztery Pory Roku - tym razem w wersji wiosennej. Moja propozycja będzie podwójnie kalarepkowa, bo oprócz samej bohaterki w postaci klasycznej będą również kiełki z czerwonej kalarepy - osobiście wyhodowane na parapecie przy małej pomocy mojego czterolatka, który dzielnie podlewał hodowlę ze swojej konefki-słonika.



Taka mini-hodowla prowadzona wspólnie z dzieckiem to naprawdę skuteczna metoda na przekonywanie dzieci do nowych smaków. Mój syn, na przykłąd, owszem zjada zielone brokuły, ale warzywa liściaste nie cieszyły się jego uznaniem. Zaczęliśmy od rzeżuchy, potem zasialiśmy czerwoną kalerepę i tak małymi kroczkami uczymy się jeść te małe listki.


Sama zupka choć prosta w swym składzie, zadowoliła podniebienie wybrednego czterolatka, który nawet poprosił o dokładkę (a wcześniej kręcił nosem na zupy-kremy:) Zapraszam po przepis:

SKŁADNIKI:
- 0.5 bulionu drobiowego lub warzywnego
- 3 średnie ziemniaki
- 2 spore kalarepy
- garść kiełków kalarepy (u mnie kiłeki kalarepy czerwonej)
- sól i pieprz

PRZYGOTOWANIE:
1. Ziemniaki i kalarepy obrać i pokroić w grubą kostkę.
2. Tak przygotowane warzywa ugotować w bulionie do miękkości.
3. Zupę zdjąć z ognia, zmiksować blenderem, doprawić solą i pieprzem.
4. Podawać ze świeżymi kiełkami kalarepy.




czwartek, 6 marca 2014

Pierogi z ziemniakami, parmezanem i karmelizowanym porem

Znamy się od niedawna, to znaczy osobiście poznałyśmy się całkiem niedawno, ale internetowa znajomość w naszych wirtualnych kuchniach trwa już jakiś czas. Magdalena, Marzena, Małgorzata (czyli ja), Alicja, Kamila. W skrócie MMMAK - tak kwiatowo, jak na kobiece grono przystało - w miesiącu marcu, równie kobiecym, przedstawiamy się szerszemu gronu jako kolektyw uwielbiający... Co? No właśnie, powiedzcie mi, jakie jest prawdopodobieństwo, że pięć kobietek, które blogują i poznają się ze sobą na zielonogórskim Winobraniu, będzie lubiło pierogi? No dobra, mieszkamy w Polsce, więc prawdopodobieństwo nieznacznie wzrasta;) Nie umiem tego policzyć, ale to zdarzyło się naprawdę! Wszystkie uwielbiamy pierogi:)

W gromadzie siła i motywacja jakby większa, postanowiłyśmy więc razem zabrać się za lepienie pierogów. Planujemy aby to była stała sezonowa akcja, a dziś prezentujemy jej pierwsze wydanie: Pierogi na cztery pory roku - zima! Zapraszamy na pierogi w pięciu różnych odsłonach - inne ciasto, inne farsze, inne dodatki, inne kuchareczki - jedno jest wspólne: pasja do gotowania:)



SKŁADNIKI:
ciasto na pierogi
- 2 szklanki mąki
- 3/4 szklanki gorącej wody
- sól
zimowy farsz:
- 3/4kg ziemniaków
- 1 por
- 80 parmezanu lub innego twardego sera o intensywnym smaku
- łyżeczka sosu sojowego
- łyżka krem balsamico
- łyżeczka magi
- pół szklanki białego półsłodkiego wina
- sól
- pieprz



PRZYGOTOWANIE:
1. Ziemniaki obrać, ugotować w osolonej wodzie, a następnie osączyć z wody i podusić na gładkie puree.
2. Por naciąć wzdłuż i dokładnie przemyć, a następnie drobno poszatkować.
3. Por wrzucić na patelnię skropioną olejem i podsmażyć 1-2 minuty, następnie skręcić ogień do minimum i podlać całość winem, dodać krem balsamico (zredukowany ocet balsamiczny), magi i sos sojowy - dusić na bardzo małym ogniu 5-7 minut lub do momentu aż płyny odparują a por zmięknie.
4. Tak skarmelizowany por dodać do ziemniaków, wraz z tartym serem typu parmezan.
5. Całość wymieszać, a na koniec skosztować i ewentualnie dodać soli i pieprzu.
6. Przygotować ciasto na pierogi: na stolnicę przesypać mąkę i uformować stożek, dodać szczyptę soli, po środku stożka zrobić dziurkę i powoli dodawać wodę mieszając ją z mąką, czynność powtarzać do momentu aż cała woda połączy się z mąką. Ciasto wyrabiamy aż stanie się giętkie, elastyczne i nie będzie się lepić do rąk (wtedy trzeba dodać mąkę, jeśli zaś ciasto jest zbyt twarde należy dodać ciepłej wody).
7. Tak przygotowane ciasto dość cienko rozwałkować na posypanej mąką stolnicy, powykrawać okręgi, nakładać farsz i zlepiać pierogi.
8. Wrzucać do osolonej wrzącej wody i gotować ok. 3-5 minut od momentu wypłynięcia pierogów na powierzchnię.
9. Podawać z przyrumienionym masełkiem:)

Smaczego::)

piątek, 19 lipca 2013

Zupa jarzynowa z jarmużem

Jarmuż pamiętam z wczesnego dzieciństwa. Mogłam mieć gdzieś z cztery lata. Rósł na działce w dużej ilości. Miał ostry posmak. Coś jak rzodkiewka albo rukola, ale wizualnie przypomniał liście kapusty. Tak go zapamiętałam. Nie jadłam go przez 25 lat. To ćwierć wieku! I w końcu jest! U mnie na ryneczku! Świeży, zielony, czekający właśnie na mnie:) Kilka liści schrupałam od razu, a reszta trafiła do zupy o smaku lata.


Jarmuż wraca na nasze talerze, a ja tak jak zapowiedziałam szumnie w poprzednim poście - wracam do blogowania. Jak wiadomo złośliwe przedmioty martwe od razu w takich sytuacjach zacierają swoje rączki i odmawiają posłuszeństwa. Padł nam internet i dopiero wczoraj go odzyskaliśmy :) Więcej wymówek nie pamiętam:)

A zupa? Jarzynowa, po prostu. Jak u aluchy. Bez rosołków, bulionków, kostek i innych mięch.


SKŁADNIKI:
- 1/4 główki małej, młodej kapusty
- kilka dużych liści jarmużu
- 5 młodych ziemniaków
- garść fasolki szparagowej
- 2 łyżki posiekanego koperku
- sól, pieprz, oliwa z oliwek

PRZYGOTOWANIE:
1. Kapustę poszatkować
2. Liście jarmużu pociąć na kawałki, jeśli łodyżka jest łykowata i twarda to lepiej ją wyciąć i nie wrzucać do zupy.
3. Ziemniaki kroimy na ćwiartki
4. Fasolkę kroimy na kawałki (dł. ok. 2 cm)
5. Powyższe składniki wrzucamy do dużego garnka, zalewamy wodą i gotujemy ok. 30-40 minut lub do czasu aż najtwardsze warzywa zmiękną (np. kapusta).
6. Pod koniec gotowania doprawiamy zupę solą i pieprzem, i dolewamy odrobinę oliwy z oliwek aby zupa miała "oczka".

wtorek, 5 lutego 2013

Zupa z soczewicy à la grochówka

Ostatnio tylko biadolę i marudzę na tym blogu, wiem, wiem... Jest jednak taki świat, gdzie nawet to, co zwyczajne staje się niesamowite. To dobra książka i jej inny wymiar, do którego przenosi nas każda kolejna strona... lub procent. Procent? Nie, nie chodzi o alkohol. Przerzuciłam się na e-czytnik. Miśku też. I teraz ciągle pada w naszych rozmowach pytanie: "na którym jesteś procencie?", bo e-booki nie mają już stron. Progres czytania prezentuje mała procentowa belka u dołu e-papieru. 

Jakie światy odwiedziłam ostatnimi czasy? Byłam w RPA, świecie zoolusów - ludzi, którzy za popełnione przestępstwa zostali zanimalizowani: dostali zwierzę, które symbolizuje ich "grzech" oraz specjalny dar. Główna bohaterka "Zoo City" (L. Beukes) za popełnioną zbrodnię dostała leniwca i dar odnajdowania utraconych przedmiotów. Odwiedziłam też "Jaskinię filozofów" (J.C. Somoza), bardzo inteligentnie skonstruowana powieść, która rozmywa granicę między fikcją literacką a rzeczywistym światem.


Byłam też na granicy Życia, Śmierci i Obłędu - w świecie "Ubika" (Ph. Dick), gdzie nic nie jest takie jakim zdaje się być na pierwszy rzut oka, a przyszłość, przeszłość i teraźniejszość to tylko umowne sformułowania. "Norwegian wood" (H. Murakami) odsłonił przede mną świat miłości i innej kobiecości - tej bezradnej, tej szalonej, tej kruchej... Błądziłam też w niezmierzonych głębinach "Rozgwiazdy" (P. Watts), gdzie wysłano też grupę specjalnie dobranych i podrasowanych "technologicznie" ludzi po przejściach. Potem wybrałam się na "Piknik na skraju drogi" (A. i B. Strugaccy) do świata takiego jak nasz, który odwiedzili Obcy... Wylądowali, naśmiecili, nie nawiązali kontaktu z Ziemianami i bezczelnie opuścili naszą planetę, zostawiając ludzkość z opuszczonymi w zadziwieniu koparami i całym trylionem pytań bez odpowiedzi. Wczoraj zaś wylądowałam na stacji "Solaris" (S. Lem) i bardzo jestem ciekawa, co też tam się wydarzy.

Sami rozumiecie, że po takich podróżach najlepsza jest zwykła, swojska zupka, na przykład - grochówka, ale doświadczenia tamtych odległych światów zrobiły swoje, i jest to zupełnie inna grochówka, bo bez grochu i bez mięsa:)


SKŁADNIKI:
- szklanka czerwonej soczewicy
- 4 kapelusze boczniaka
- łyżka oliwy z oliwek
- majeranek
- 4-5 płatków suszonego czosnku -
- 4-5 ziaren pieprzu
- sól
- 2 małe ziemniaki
- sól wędzona do posypania na talerzu

PRZYGOTOWANIE:
1. Soczewicę zalać wodą i odstawić na 10 minut.
2. Obrać ziemniaki i pokroić w małą kostkę; boczniaki pokroić w kostkę.
3. Odlać wodę, w której się moczyła, zalać świeżą wodą, postawić na kuchence i doprowadzić do wrzenia. Gotować na dość dużym gazie przez około 10 minut.
4. Czosnek i pieprz zmielić w moździerzu.
5. Dodać ziemniaki i boczniaki i gotować na mniejszym ogniu do momentu aż ziemniaki będą miękkie.
6. Doprawić oliwą, majerankiem, solą, czosnkiem i pieprzem, przed podaniem posypać wędzoną solą.

czwartek, 10 stycznia 2013

Zupa szpinakowa z nori

Nie ma co ukrywać, wodorosty nori smakują rybą, mimo że nią nie są. Zatem aby spróbować takiej zupki z czarnym "makaronem", trzeba lubić połączenie szpinaku i ryby. Życzliwie ostrzegam, bo wiem z własnego doświadczenia, że istnieją osobniki, które nie trawią tego zestawu. I tak kiedyś wróciłam z pracy do domu z pomysłem i składnikami na idealny obiad, w którym pierwsze skrzypce grał łosoś i szpinak. Wszystko pięknie się udało, zasiadamy z Miśkiem uroczyście do stołu, na co on, po pierwszym kęsie: "Wiesz ja jednak nie lubię ryby ze szpinakiem". Osobno lubi jedno i drugie, ale razem nie bardzo... Mało tego, przeżuwając ten jeden kęs, robił przy tym takie dramatyczne miny, że zobrzydził mi ten wymarzony na to popołudnie obiadek... i ja też nie mogłam go dokończyć.


Od tamtej pory już raczej nie robię takich dań w domu, a rybę ze szpinakiem zamawiam w restauracjach. Ta zupa stanowi jednak wyjątek. Michu pominął dodatek nori, ale ze względu na bogate wartości odżywcze tego produktu warto nie brać z niego przykładu. Nori są bogate są w błonnik, witaminy (zawierają 1,5 raza więcej witaminy C niż pomarańcze), białka i minerały. Zawierają wapń, fosfor, żelazo oraz inne ważne pierwiastki śladowe. Mają też sporo witaminy A. Przy dietach eliminacyjnych trzeba pamiętać, aby uzupełniać niedobory witamin i innych elementów, bo suplementy w tabletkach zawsze słabiej są przyswajane przez organizm niż te z pokarmu:)


SKŁADNIKI:
- litr bulionu warzywnego lub drobiowego
- 250g szpinaku (można użyć mrożonego)
- 2 średniej wielkości ziemniaki
- 1 arkusz nori
- sól i świeżo zmielony pieprz

PRZYGOTOWANIE:
1. Podgrzać bulion i ugotować w nim obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki.
2. Gdy ziemniaki są już miękkie, dodać szpinak i chwilę pogotować, a następnie zmiksować blenderem do ulubionej konsystencji (ja z reguły nie robię tego na bardzo gładki krem, bo jednak wolę coś niecoś przegryźć:)
3. Płat nori pociąć nożyczkami na krótkie paski (mniej więcej długości palca).
4. Doprawić zupę solą i świeżo zmielonym pieprzem.
5. Nori podajemy oddzielnie, wystarczy włożyć kilka pasków do talerza z gorącą zupą, szybko się namoczą i stają się miękkie. 


poniedziałek, 24 września 2012

Krem z ziemniaków i cukinii ze świeżym majerankiem

Gęsta. Rozgrzewająca. Jesienna. Przez ten majeranek i kremową konsystencję przypomina mi trochę grochówkę. Zastanawialiście się kiedyś jaka jest różnica między świeżym majerankiem a suszonym? Czy jest tak jak na przykład z bazylią - dwa inne smaki, dwie różne przyprawy? No to z majerankiem tak nie jest:) Smak pozostaje ten sam:) Majerankowy.


Polecam tę zupę wszystkim zmarzluchom! Niedawno dołączyłam do ich grona i jedno wiem na pewno: ciepły sweter i gorąca zupa do podstawa! A wracając do majeranku... To ponoć jedna z kilku bezpiecznych przypraw dla karmiących matek (bezpiecznych, czyli jak rozumiem nie wzdymających, nie uczulających, nie zmieniających smaku pokarmu i nie zmniejszających laktacji:). Do pozostałych należą: natka pietruszki, koperek, kminek i anyż [źródło - klik]. Ja jeszcze używam bazylii i oregano, a ostatnio także tymianek - synusiowi najwyraźniej nie przeszkadzają dobrze doprawione potrawy:)

SKŁADNIKI:
- 3 duże ziemniaki
- 1 mała cukinia
- 1 marchewka
- 2 łyżki listków świeżego majeranku
- 0.5 bulionu warzywnego lub drobiowego
- sól i pieprz do smaku

PRZYGOTOWANIE:
Ziemniaki obrać i pokroić w ćwiartki, cukinię pokroić w talarki, marchewkę obrać i pokroić w krążki - wszystkie te warzywa ugotować w bulionie (aż ziemniaki będą miękkie), zmiksować blenderem do ulubionej konsystencji (ja lubię gdy kawałki warzyw jeszcze da się wyróżnić:), doprawić solą i pieprzem. Na koniec dodajemy świeży majeranek.


sobota, 19 maja 2012

Kurczak z ziemniakami i chorizo

Czasem najlepsze są takie obiady, które robią się same. Przygotowanie zajmuje parę minut, godzinka w piekarniku, a potem uczta na talerzyku. Człowiek wtedy jest tak szczęśliwy, że nawet nie czuje, że rymuje:) Danie jednogarnkowe. A raczej jednonaczyniowe...


To kolejny przepis z "Kuchni" Nigelli, z tą różnicą, że ona zrobiła to danie wykładając wszystkie składniki na dwie blaszki (wówczas w trakcie pieczenia należy zamienić górną blaszkę z dolną w połowie czasu przygotowania potrawy). Ja zmniejszyłam nieco proporcje składników, dlatego wszystko zmieściło się w jednym naczyniu żaroodpornym. Pod koniec pieczenia zdjęłam pokrywkę, aby ziemniaki, cebulka i skórka kurczaka nieco się zarumieniły:) Jak radzi Nigella: "Ciesz się łatwością wykonania tych potraw, wrzucasz wszystko do pieca i wyjmujesz już gotowe" :) Urok tkwi w prostocie!


SKŁADNIKI (podaję proporcje Nigelli, czyli 6 porcji, można dowolnie zmniejszyć, moje uwagi w nawiasach):
- 2 łyżki oliwy
- 12 udek kurczaka z kością i ze skórą (ze zdjęć wynika z książki, że chodzi o samo udko bez pałki, ja z kolei użyłam same pałki)
- 750 g kiełbasek chorizo, w całości jeśli są małe, lub pokrojonych ma kawałki ok. 4cm (jeśli akurat nie mamy chorizo, można użyć podsuszanej cienkiej kiełbasy pepperoni, lub zapytać o jakąś inną pikantną kiełbasę typu hiszpańskiego lub węgierskiego, w ostateczności pasują też pikantne kabanosy:)
- 1 kg młodych ziemniaków (dobre będą nawet te marokańskie, bo młode po prostu szybciej się upieką)
- 2 czerwone cebule (można użyć białej, tak jak ja:)
- 2 łyżeczki suszonego oregano
- skórka starta z jednej pomarańczy

PRZYGOTOWANIE:
1. Nagrzej piekarnik do 220stopni. Wlej oliwę do naczynie lub na blaszki i nasmaruj nią skórkę kurczaka, potem ułóż kurczaki skórka do góry.
2. Dodaj pokrojoną kiełbasę chorizo, ziemniaki (większe przekrój na połówki) i cebule pokrojone w ćwiartki. Posyp całość oregano i startą skórką pomarańczy.
3. Piecz przez godzinę, w trakcie można zajrzeć do piekarnika i podlać mięso wypływającym sosem (jeśli robimy danie w naczyniu żaroodpornym pod koniec pieczenia zdejmujemy pokrywkę, aż wszytsko się ładnie zarumieni).


piątek, 27 kwietnia 2012

Zupa szczawiowa z jajkiem przepiórczym

Żywicie wasze rodziny sezonowo? Sezonowo, sezonowo... ale co to tak naprawdę znaczy? Odnoszę wrażenie, że dla każdego, co innego... Młode ziemniaki w marcu, kwietniu? Przecież jest sezon na nowalijki - wiosna! No tak, ale sezon na młode ziemniaki, to na razie jest, hmmm..., w Egipcie... Truskawki? Sezon jest, ale chyba w Hiszpanii, a wnioskując po ich smaku, to chyba w hiszpańskich szklarniach... Od paru lat mieszkam w mieście, ale póki co, jeszcze pamiętam, co i kiedy działo się na działce rodziców... Zatem ten cały nowalijkowy boom to jednak pewien falstart ...


Jak się ustrzec przed tą przedwczesną wiosną na talerzu? Warto mieć zaprzyjaźnionego pana lub panią w warzywniaku, którzy powiedzą nam szczerze, czy to warzywko jest nasze, własne, lokalne i polskie:) Dlatego kupiłam wczoraj szczaw. Pan na ryneczku powiedział, że kupuje go od takiej staruszki, która potrzebuje trochę grosza na ćmiki... Mówi, że bierze od niej ten szczaw, bo lepiej żeby paliła niż ma pić... :))) Ta logika jest rozbrajająca, ale przypadkiem dowiedziałam się, że szczaw jest młody, świeży i z Wielkopolski:))) Zapomniałam tylko zapytać, gdzie ta pani zbiera ten szczaw, czy nie przypadkiem przy autostradzie? Ale pomyślałam od razu, że skoro pan jest ogrodnikiem (bo tak się przedstawił), a szczawiowa babcia jest jego sąsiadką, to jeżeli już zbierała to przy drodze, to przy jakiejś wiejskiej, mało ruchliwej...



SKŁADNIKI:
- 0,7l bulionu mięsnego lub warzywnego
- 3 ziemniaki
- 2 pęczki szczawiu
- sól i pieprz
- kilka jajek przepiórczych

PRZYGOTOWANIE:
1. Zagotować bulion i dodać do niego ziemniaki pokrojone w kostkę.
2. Szczaw dokładnie obmyć, jeśli mamy pewność, że jest młody i bez lyka, można go ugotować w całości z łodyżkami. 
3. Jajka przepiórcze włożyć do zimnej wody, gdy ta się zagotuje, wyłączyć ogień, a jajka pozostawić we wrzątku.
4. Gdy ziemniaki są miękkie, skręcamy ogień pod zupą i dodajemy szczaw. Szczaw szybko zmienia kolor i młody praktycznie od razu jest miękki.
5. Zupę zdejmujemy z ognia i miksujemy blenderem na gładki krem, doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
6. Opcjonalnie zupę można dodatkowo zabielić śmietanką (ja pominęłam ten krok), podajemy z przekrojonymi na połówki jajkami przepiórczymi.



czwartek, 15 marca 2012

Ślepe ryby

Jako mieszkanka Wielkopolski czuję się lekko zbulwersowana, gdyż właśnie się dowiedziałam, że Ziemniak, zwany u nas Pyrą, jest na 2 miejscu na liście produktów najczęściej wyrzucanych przez Polaków. To, że marnujemy jedzenie, wiedziałam od dawna, ale pyry? Można je przecież dodać do prawie każdej zupy! Dlatego w związku z tym niewiarygodnym faktem, jak i akcją-konkursem na Durszlaku "Ekonomia gastronomia" chciałabym zaprezentować przepis na tradycyjną, wielkopolską, postną zupę, w której główną rolę odgrywa Ziemniak, a uzupełnienie stanowią inne Warzywa, które na wspomnianej niechlubnej liście zajęły 4 miejsce, czyli ścisła czołówka!


Zupa ta ma zupełnie mylącą nazwę, a mianowicie zwie się "ślepe ryby". Między innymi, z powodu tej dziwnej nazwy nie zamówiłam jej za pierwszym razem w jednej z poznańskich restauracji. Stwierdziłam, że nie jestem fanem rybnych zup. Jednak mój eksperymentujący Miśku odważył się i dzięki temu przekonaliśmy się, że jest to po prostu pyszny warzywny krem. Nazwa ślepe ryby" wzięła się stąd, że jest to zupa postna, gotowana tylko na warzywach, więc brak jej tych charakterystycznych ok tłuszczu. Oczywiście można ją wzbogacić jakimś mięsnym pulpetem, czy smakową oliwą jak to uczyniono w restauracji. Ja jednak zdecydowałam się na wersję bezmięsną, za to z dodatkiem niby-pesto szyczpiorkowego:)


Wracając do durszlakowej akcji... Podpisuję się pod nią obiema rączkami! Kraje zachodnie marnują takie ilości jedzenia, które starczyłyby do wyżywienia ogromnej rzeszy ludzi w krajach głodujących. To dziwne, bo jesteśmy coraz bardziej eko, coraz bardziej świadomi naszego jednostkowego wpływu na to, co dzieje się dookoła, a jednak postępujemy tak nieracjonalnie.

Wystarczy jednak przestrzegać kilku zasad, takich jak choćby zamrażanie nadmiaru jedzenia, czy kreatywne przetwarzanie jednego posiłku w inny, a coś od czego chyba najłatwiej zacząć to planowanie zakupów. Istnieją ciekawe aplikacje na smartphone'y, które pomogą nam szybko zrobić listę zakupów (bo karteczki z zakupami mają tendencję do zawieruszania się:). Przygotowanie takiej listy wymaga zajrzenia do lodówki czy spiżarni i sprawdzenia, czego nam brakuje, a w rezultacie kupujemy to, co faktycznie jest potrzebne. Warto też pomyśleć, co z tych zakupionych produktów zamierzamy zrobić. Dobrym trick'iem jest także unikanie robienia dużych zakupów ad hoc i "na głodnego". Wtedy bowiem wrzucamy do koszyka dużo za dużo, bo nasz głód przesłania nam czyste widzenie tego, co potrzebujemy, tylko jemy oczami i wrzucamy wszystko jak leci. Tak więc, kupujmy rozsądnie i nie marnujmy jedzenia! :)

PS. Inne zasady znajdziecie tutaj:)

SKŁADNIKI (4 porcje):
- 3-4 ziemniaki
- inne warzywa: korzeń pietruszki, kawałek selera, biała część pora, mała marchewka
- listek laurowy, ziele angielskie, sól i pieprz
- opcjonalnie: śmietana albo mleko (nr 9 na liście marnowanych produktów) do zabielenia
- pęczek cienkiego szczypiorku
- oliwa z oliwek

PRZYGOTOWANIE:
1. Obrane i pokrojone warzywa wrzucamy do garnka, zalewamy wodą, dodajemy przyprawy i gotujemy całość do momentu aż najtwardsze warzywa zmiękną.
2. Z zupy wyciągamy listek laurowy i ziele angielskie, a następnie miksujemy blenderem na krem (można tradycyjnie przetrzeć przez sito) i ewentualnie doprawiamy jeszcze do smaku.
3. Opcjonalnie: zupę można zabielić odrobiną kwaśnej śmietany lub mlekiem.
4. Szczypiorek drobno siekamy i przekładamy do małej miseczki i zalewamy oliwą.
5. Zupę podajemy gorącą z "okami" szczypiorkowego pesto lub skropioną inną smakową oliwą.

sobota, 28 stycznia 2012

Sałatka niemiecka

Sałatka niemiecka nie jest być może najbardziej finezyjnym daniem, które można zjeść w sobotę o szóstej nad ranem, ale tak jakoś wyszło, a sałatka ma swój urok. Urok ten tkwi w prostocie. To nie jest to, co nasza tradycyjna sałatka ziemniaczana, opływająca w bogactwo warzyw i dodatków: marchewka, groszek, ogóreczek kiszony, czasem jabłko, kiełbasa. Multum kolorów i smaków:) Czym chata bogata! No właśnie, może ta ilość składników użytych do sałatki ziemniaczanej odzwierciedla też stopień gościnności narodu?



Czytałam kiedyś książkę Steffena Möllera pod tytułem "Polska da się lubić". Steffen przytoczył w niej anegdotkę, jak to odwiedził go jeden znajomy i spostrzegłszy na stole kubek z trzema słonymi paluszkami zagaił: "Trzy paluszki? Steffen, co się dzieje? Spodziewasz się jeszcze kogoś?"*. No tak, różnice kulturowe, my się trochę śmiejemy z "oszczędnej" gościnności Niemców, a oni nie mogą się nadziwić obfitości pokarmów na naszych przyjęciach - pod szyldem "zastaw się, a postaw się" :)

Pozdrowienia znad wielkiego kubka herbaty z cytryną!:)


SKŁADNIKI:
- 4 ziemniaki ugotowane w mundurkach
- 1 mała cebulka
- sól i pieprz
- 2 czubate łyżki majonezu light
- 2 łyżki jogurtu naturalnego/ kefiru/ maślanki

PRZYGOTOWANIE:
1. Ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę
2. Cebulkę drobno siekamy
3. Dodajemy majonez i jogurt, bądź maślankę, bądź kefir (chodzi o to żeby majonezowy był dość rzadki i aby ziemniaczki nim mocno otulone:)
4. Doprawiamy sola i pieprzem.

*Steffena Möller, "Polska da się lubić. Mój prywatny przewodnik po Polsce i Polakach", wyd. Publicat, Poznań, z rozdziału "Gościnność", s. 28

niedziela, 20 listopada 2011

Lazurowa zupa brokułowa

Zielono mi. Na przekór jesiennym barwom. W ramach protestu. Bo znowu zima... Dziś może i było słonecznie i względnie ciepło, ale jesienią odczucie zimna jest spotęgowane przyszłymi mrozami. To dziwne, ale wiosną to jest "aż" 7 stopni, a jesienią "tylko"... Niemniej jednak pospacerowałam sobie dzisiaj - a po takim rześkim spacerku najbardziej mam ochotę na ciepłą zupkę...


Może ta zieleń jest blada, ale i tak rozwesela mnie ten kolor, bo jest promykiem zwiastującym wiosnę! Już się nie mogę doczekać kolejnej:)

SKŁADNIKI:
- 0,5 l bulionu warzywnego
- 1 duży ziemniak
- brokuły
- 2 ząbki czosnku
- ok. 70 g sera lazur (pleśniowego z niebieską lub zieloną pleśnią)
- sól i pieprz

PRZYGOTOWANIE:
1. Zagotować bulion.
2. Dodać do niego pokrojonego w kostkę ziemniaka.
3. Gdy ziemniak zrobi się lekko miękki, dodajemy brokuły podzielone na różyczki i gotujemy bez pokrywki przez około 10 minut. Kilka małych różyczek możemy wyjąć po 5 minutach do przybrania zupy na talerzu.
4. W trakcie możemy dodać lazur pokrojony w kostkę.
5. Po tym czasie zdejmujemy zupę z ognia, i miksujemy blenderem na krem.
6. Doprawiamy do smaku sola i pieprzem.
7. Podajemy w głębokim talerzu i możemy przybrać zupę wyłowionymi wcześniej różyczkami brokułów.


Bazowałam na tym przepisie [KLIK] tylko zamiast śmietany dodałam ser pleśniowy.

czwartek, 3 listopada 2011

Zupa ze słodkich ziemniaków i chorizo

Jamie Oliver napisał: "Słodkie ziemniaki mają wspaniały smak", no tak: ziemniaczany, ale słodki. "Jeżeli nie możesz ich kupić, zastąp je dynią piżmową", mi akurat udało się je dostać. "Podawaj zupę posypaną taką ilością chilli, jaką tylko potrafisz znieść, ponieważ znakomicie komponuje się ono ze smakiem dyni", czyli nie dodałam ani skraweczka, bo nam wystarcza ostrość chorizo. "Aby nieco złagodzić ostrość zupy, możesz dodać trochę jogurtu naturalnego"*, skorzystałam z tej rady:) Od siebie dodałam jeszcze szklaneczkę białego wina, bo słodkość ziemniaków musiałam zrównoważyć czymś kwaskowym.


Słoneczna i rozgrzewająca zupa na mgliste, jesienne dni... Gorąco polecam!

SKŁADNIKI:
- 2 marchewki
- 2 łodygi selera naciowego (użyłam zwykłego selera)
- 2 średnie cebule
- 2 ząbki czosnku
- 800g słodkich ziemniaków
- 200g kiełbasy chorizo
- mały pęczek pietruszki
- oliwa
- 1 czubata łyżeczka przyprawy curry
- bulion
- sól morska, świeżo zmielony czarny pieprz
- 1 świeża czerwona papryczka chilli
- 200ml białego wina

PRZYGOTOWANIE:
1. Marchewkę kroimy w plastry, selera w kostkę, grubo siekamy cebulę, czosnek kroimy w plasterki, słodkie ziemniaki kroimy w kostkę i siekamy pietruszkę.
2. W dużym rondlu podsmażamy wszystkie powyższe składniki na dwóch łyżkach oliwy, dodajemy curry, całość mieszamy drewnianą łyżką i gotujemy ok. 10 minut pod uchyloną pokrywką, aż marchewki będą miękkie, a cebula lekko złocista.
3. Całość zalewamy bulionem i winem, wymieszaj i zagotuj, zmniejsz ogień i gotuj kolejne 10 minut, aż słodkie ziemniaki będą miękkie.
4. Dopraw zupę solą i pieprzem, zmiksuj, aby zupa uzyskała gładką konsystencję i posyp drobno posiekaną chilli - gotowe:)



*J. Oliver, "Każdy może gotować", s. 131

czwartek, 18 sierpnia 2011

Swojskie antipasti i placki ziemniaczane z kiszoną kapustą

W ostatni przedłużony weekend  odbył się w Poznaniu Festiwal Dobrego Smaku. Dowiedziałam się o tym w niedzielę, oczywiście z innych poznańskich blogów kulinarnych. Szybka decyzja - no to jedziemy na Rynek. Zwiedzanie straganów z naturalną, swojską żywnością rozpoczęłam od... stoiska z Jabłecznikiem Trzebnickim, czyli polskim cydrem. Smakował idealnie, prawie jak soczek, ale nie za słodki, nie za kwaśny - w sam raz na słoneczny dzień. Cydr jest jednak zwodniczy, mimo iż nie czuć w nim alkoholu - to wierzcie mi na słowo: zawiera alkohol (około 5-6%).


Strasznie kusiły stoiska z pieczywem. Chrupiące chlebki na zakwasie, były po prostu pycha! Praktycznie każdy produkt można było skosztować przed zakupem, więc nie było ryzyka, że kupujemy chleb albo kiełbasę w worku;)


Nie wiedziałam też, że jest tyle rodzajów sera korycińskiego. Zanim wybrałam coś dla siebie posmakowałam kilka gatunków i ostatecznie zdecydowałam się na naturalny, podsuszany.


Interesujący był także wypiek kołaczy. Wyglądały na mega słodkie, dlatego ich nie próbowaliśmy - po tylu degustacjach wędzonych kiełbas i serów - jakoś to się nie komponowało:)


Miśku natomiast skusił się na świeżą ostrygę. Powiedziałabym żywą, gdyby nie to, czego się dowiedziałam na miejscu, że po otwarciu skorupki i oderwaniu ostrygi od muszli - to małe stworzonko zdycha. Ten niuans sprawił, że ja jednak podziękowałam za takie danie. 


 Ostatecznie udało nam się zgromadzić następujące składniki do skomponowania swojskiego antipasti:
- wędzony sum, który okazał się prawdopodobnie najlepiej uwędzoną rybą na świecie
- swojska kiełbasa z kawałkami mięsa - Miśku pochłonął ją w dniu zakupu prawie w całości
- pikantna kiełbasa węgierska, bardzo się przydała do doprawienia i zaostrzenia leczo
- jabłecznik trzebnicki, czyli cydr - jak już wspominałam pokochałam ten napój:)
- ser koryciński naturalny, podsuszany - z piękną żółtą skórką i smakiem wiejskiej śmietany
- ser mascarpone wędzony - słony i wędzony, czyli coś czego bym się nie spodziewałam po mascarpone
- chleb żytni cebulowy - cudny chlebek na zakwasie

Po takiej przystawce pasowały tylko równie swojskie placki ziemniaczane popijane schłodzonym cydrem. Na ostro -  z cebulą i czosnkiem. Z kwaśną nutką - kapusta kiszona. I z cudownie kremową kwaśną śmietaną.



SKŁADNIKI:
- 0,5 kg ziemniaków
- 250 g kiszonej kapusty
- 1 cebula
- 1 ząbek czosnku
- 1 jajko
- mąka
- sól i pieprz
- kwaśna śmietana do podania.

PRZYGOTOWANIE:
1. Obrane ziemniaki, cebulę, czosnek i kapustę kiszoną zmiksowałam w blenderze - dość drobno.
2. Dodałam jajko i mąkę (na oko) tak aby kawałeczki ziemniaków i kapusty otoczyło mączne ciasto.
3. Doprawiłam solą i pieprzem, a następnie usmażyłam na złoty kolor.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Kotleciki z tuńczyka

Jakoś opuściła mnie wena ostatnimi czasy... Nie tylko nie chce mi się gotować, ale nawet nie chce mi się jeść... To znaczy, odczuwam głód, ale nie mam żadnych fanaberii kulinarnych, jak to zwykłam nazywać, polegających na tym, że jednocześnie mam ochotę na dziesięć skrajnie różnych produktów. Jadam teraz dania banalne, tak proste jak te kotleciki z tuńczyka, ziemniaków i natki pietruszki. Do tego gotowy sos chilli z dodatkiem cytryny.


A gdyby tak zjeść nienazwaną substancję? Ktoś musiałby mi to podać. Ostatnio widziałam konkurs w telewizji kulinarnej - zaproszeni goście jedli znane im potrawy pod postacią pierożka. Jeden krył w sobie bliny z kawiorem zmielone na farsz, a drugi farsz był ze zmielonego sushi. Jak bardzo forma determinuje nasze doznania kulinarne, to niesamowite!

"Przesadą byłoby twierdzenie, że znajomość nazwy zmienia smak. Niewątpliwie jednak modyfikuje nasz stosunek do smaku, sposób, w jaki go odbieramy. Jedzenie, którego nazwy nie znamy, próbujemy z wahaniem, z większą uwagą, ostrożniej. Gdy tylko znamy nazwę - zjadamy ją. Spożywamy polewę z języka, trawimy plastry słowników."*


SKŁADNIKI:
- 2 puszki tuńczyka w sosie własnym
- pęczek pietruszki
- 1 cebula
- 2 czosnki
- 1 duży ziemniak
- 1 jajko
- sól i pieprz
- do podania: sos chilli z cytryną (np. tao-tao), idealnie pasuje do kotlecików szklanka kefiru

PRZYGOTOWANIE:
1. Ziemniaka ugotować w mundurku, potem obrać i podusić na puree.
2. Pietruszkę, cebulę i czosnek maksymalnie drobno poszatkować i wymieszać z ziemniakami.
3. Dodać odsączonego tuńczyka i jajko - całość dokładnie wyrobić. Doprawić solą i pieprzem.
4. Formować małe kulki, spłaszczyć je jak kotlet mielony i smażyć na złoty kolor.
5. Podawać z sosem chilli.


Zatem wyruszam na poszukiwania nienazwanego jedzenia. Nie jest jasne dokąd prowadzi ta droga...

* Roger-Pol Droit "101 zabaw filozoficznych. Doświadczenie codzienności", "30.Jeść nienazwaną substancję", s.72, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2004

czwartek, 21 lipca 2011

Pyry z gzikiem

Tradycyjne danie kuchni Wielkopolski, znanej skądinąd jako Kraina Kwitnącej Podziemnej Pomarańczy, czyli ziemniaka. Pyry z gzikiem, to po prostu ziemniaki w mundurkach, które obiera się własnoręcznie już na talerzu z gzikiem, czyli specjalnie przyrządzonym twarożkiem. Są różne sposoby obierania gorącej pyry - można ją nabić na widelec lub ostrożnie trzymać w dłoni (jeśli ma się tak jak ja wyższą odporność na gorąco) i obierać małym nożykiem. Następnie taką obraną pyrę, którą nadal trzymamy w dłoni solimy, nakładamy kawałeczek masła, czekamy aż się rozpuści i przegryzamy gzikiem (już z wykorzystaniem sztućca w postaci widelca:). Istnieją pewne wariacje na temat tego, co się dodaje do gziku. Jestem zdania, że istotą gziku jest jego konsystencja, a nie te dodatki. Ja je ograniczam do drobno pokrojonej cebulki, soli i pieprzu. Ale dlaczego piszę o pyrkach?


     - Znasz to stare pytanie: jeśli mogłabyś wybrać tylko pięć rzeczy, które będziesz jadła przez resztę życia? (...)
    Wyjrzałam przez okno. Pączki, pieczony kurczak, sernik, gorąca zupa z dyni piżmowej. Jeszcze jedno. To powinien być owoc albo warzywo, jeśli miałabym przeżyć dłużej niż rok na tej wyimaginowanej diecie, ale nie przychodziło mi do głowy żadne, które miałabym ochotę jeść codziennie.*

Ja akurat zacznę od warzywa - od ziemniaka. Szczególnie uwielbiam młode ziemniaki, gdyż nie trzeba ich obierać i są takie pyszne:) Z koperkiem, z masełkiem albo... z gzikiem:) Pozostałe składniki tej wyimaginowanej diety, to w moim wydaniu: ciasto biszkoptowe z kremem, galaretką i truskawkami, chrupki ziemniaczano-serowe, serek wiejski, truskawki ze śmietaną. A jak wyglądałaby wasza lista? :)


SKŁADNIKI:
- 1kg ziemniaków
- 2 kostki białego sera (używam chudego)
- 300ml jogurtu naturalnego
- 1 średnia cebula
- sól i pieprz
- masło 

PRZYGOTOWANIE:
1. Ziemniaki gotujemy w mundurkach do miękkości, następnie odlewamy wodę i lekko studzimy.
2. Cebulkę drobno siekamy, wrzucamy do miski razem z kostkami sera i jogurtem, całość dokładnie mieszamy. Doprawiamy solą i pieprzem.

---
* Vanessa Diffenbaugh "Sekretny język kwiatów", str. 357, wyd. Świat Książki, Warszawa 2011: ogromnie polecam tą książkę:)

środa, 29 czerwca 2011

Sałatka z bobu i suszonych pomidorów

Bób w skórce, czy bez skórki? Prawdiłowa odpowiedź na to pytanie to tzw. odpowiedź uniwersalna: "to zależy". Jeśli bób jest młody, był odpowiednio długo gotowany, a skórka jest względnie miękka - to nie obieram. Lubię taką urozmaiconą strukturę. Ziarno bobu stawia lekko opór na początku, a następnie odkrywa tą zieloną miękkość. Oczywiście młody obrany bób ma większe walory estetyczne. Jednkże nieobieranie jest prostsze. I szybsze. Ponieważ jestem zmęczona - nie obieram.


Oby inne dylematy w życiu rozwiązywały się tak lekko jak problem obierania bobu:) Życzę tego wszystkim! Dziś miałam kolejny dzień szkolenia z prezentacji, który mnie maksymalnie stresował i męczył, bo nie cierpię wystąpień publicznych przed ludźmi, których nie znam. Mało tego, przed ludźmi, którzy z założenia będą się przyglądać i mnie oceniać. Wiadomo - na tym polegają takie szkolenia. A jednak było mi ciężko...:/
 
Blog to co innego. Tu nikt nie widzi jak lub czy się rumienię, gdy prezentuję jakiś nowy wynalazek, jestem bezpieczna przed monitorem. Mam pełną kontrolę, mam czas na przemyślenie odpowiedzi na komentarze. Słowa, które do was kieruję są przemyślane (zazwyczaj;), wyważone... A tam? - Wszystko na gorąco, na już: pamiętaj o kontakcie wzrokowym, nie kołysz zalotnie bioderkiem, wypełnij przestrzeń, gestykuluj, graj ciszą, moduluj głos, zadawaj pytania, opowiedz anegdotę - a na dodatek: mów na temat...
 
 
Jestem zmęczona. Kupiłam sobie na pocieszenie książkę "Cook in a class of your own with Richard Bertinet". Zaraz sobie terapeutycznie pooglądam obrazki i wybiorę jakiś przepis na przyszły tydzień:) A jutro wyjeżdżam na krótki wypoczynek i do niedzieli niestety nie będę mogła śledzić tego, co się dzieje w blogosferze... Już tęsknię:)))

SKŁADNIKI:
- szklanka dobrze ugotowanego młodego bobu
- 5-6 suszonych pomidorów z zalewy
- 2-3 młode ziemniaki
- garść szczypiorku
- 2-3 łyżki oliwy (można dodać tej z pomidorów suszonych)
- łyżka octu ryżowego
- sól, pieprz

PRZYGOTOWANIE:
Pomidory i ziemniaki pokroić na kawałeczki, dodać do bobu i posypać poszatkowanym szczypiorkiem. Całość polać oliwą zmieszaną z octem, solą i pieprzem.

środa, 1 czerwca 2011

Faszerowana pierś kurczaka zapiekana w prosciutto crudo

Właśnie zaczyna się burza. Skoro dziś Dzień Dziecka, to jest to dobra okazja do odświeżenia kilku wspomnień. Jako dziecko nie byłam oryginalna i bałam się burzy. Chowałam się w "ślepej" kuchni, do której nie docierały błyski i grzmoty lub - jeśli burza dopadła nas na dworze - chowałam się mamie pod spódnice (nosiła długie:). Później mój lęk przed burzą przeniósł się także na pociągi towarowe wiozące czołgi na pobliski poligon wojskowy. Kolej biegła niedaleko naszej działki, na której rosły cukinie, kabaczki i jarmuż, więc stosunkowo często moja odwaga była wystawiana na próbę.


Nawet nie pamiętam kiedy przestałam się bać burzy i zaczęłam ją uwielbiać. Szczególnie lubię burze i orzeźwiający deszcz w mieście. Ulice wtedy pachną tak specyficznie. Nagrzane, parujące chodniki zaczynają istnieć w naszej świadomości. Czasem mam ochotę założyć kalosze, wyjść na trawnik w tym deszczu i taplać się w kałużach, jak dziecko, które nawet w niepogodę potrafi sobie znaleźć zabawę. Tej dziecięcej radości życzę Wam i sobie też:)

A obiadek dzisiaj klasyczny, bo z ziemniakami. Hiszpańskimi ziemniakami, dodajmy. Nie uległam czarnemu PR'owi, który hiszpańskim warzywkom zgotowała ukryta opcja niemiecka;) I żyję. Najbardziej rozbawił mnie tekst w telewizji, że Niemcom doradza się aby przestali jeść warzywa do czasu rozwikłania zagadki, w czym tkwi wirus. Oczywiście, to ze względów bezpieczeństwa, ale po tylu latach propagowania zdrowego odżywiania... Jak można było do tego dopuścić? Ludzie znowu stracą zaufanie do zdrowej żywności.

P.S. A co do tej pieczonej piersi kurczaka, to jeszcze będę musiała nad nią popracować, bo miejscami udało mi się ją przesuszyć...

 SKŁADNIKI:
- 2 piersi kurczaka
- 4 plasterki dojrzewającej szynki (ja użyłam szynki włoskiej surowej, prosciutto crudo)
- 4 małe cienkie paski twardego sera koziego
- garść suszonej żurawiny
- pól szklanki różowego lub białego wina
- coś zielonego do przybrania (ja użyłam wzrastającego nieśmiało cząbru)
- sól, pieprz
- opcjonalnie: szparagi z masełkiem i bułką tartą, młode ziemniaczki
- kilka wykałaczek

PRZYGOTOWANIE:
1. Piekarnik nagrzać do temperatury 200 stopni.
2. Żurawinę namoczyć w ciepłej wodzie.
3. Piersi opłukać, osuszyć i naciąć wzdłuż tworząc kieszonki do których wkładamy plasterki sera koziego i żurawinę.
4. Pierś posolić i posypać pieprzem, owinąć dwoma plasterkami szynki dojrzewającej - końcówki spiąć wykałaczkami.
5. Tak przygotowane piersi lekko obsmażyć na patelni. Przełożyć do naczynia żaroodpornego wykałaczkami do góry, podlać winem i wstawić do piekarnika na 20 minut, a nastepnie przewrócić piersi na drugą stronę i piec przez kolejne 10 minut.
6. Po tym czasie wyjąć z piekarnika, wyjąć z piersi wykałaczki, podawać w towarzystwie młodych ziemniaków i np. białych szparagów.

piątek, 15 kwietnia 2011

Kremowa zupa cytrynowa

Witam, po przerwie:) Dziś będzie zupa - nie do końca udana zupa dodam od razu, ku przestrodze!:) Przepis z małej książeczki "Dania z kurczaka" zakładał zdecydowanie za dużą ilość cytryn. Myślę, że wystarczyłaby w zupełności jedna cytryna, aby zupa była cytrynowa i nie wyszła za kwaśna, tak jak moja. Trzeba po prostu spróbować i ustalić odpowiednią dozę kwaśności. Nie ma jednak tego złego, co by nie wyszło na dobre... Na drugi dzień zupa została przerobiona na sos do kurczaka (trzeba to było jakoś rozcieńczyć!:) i dodała cytrynowego aromatu prostemu risotto z parmezanem.


SKŁADNIKI:
- bulion mięsny
- duży ziemniak
- 2 marchewki
- 1/4 selera
- 250g piersi kurczaka
- 3 cytryny (lepiej dodać mniej:)
- 2 cebule
- 150 ml kremówki

PRZYGOTOWANIE:
1. Warzywa obrać, pokroić i podsmażyć w rondelku przez kilka minut na maśle razem z pokrojonym kurczakiem
2. Cytryny obrać cienko i blanszować je we wrzątku przez 3 minuty.
3. Wycisnąć sok z cytryn.
4. Do rondelka dodać sok z cytryny i skórkę cytrynową.
5. Całość gotować około 50 minut, po tym czasie lekko przestudzić i zblenderować, doprawić solą i pieprzem i dodać śmietanę.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...