Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Eos. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Eos. Pokaż wszystkie posty

Ulubieńcy | styczeń + luty

Witajcie! :)

Tak długo zabierałam się za ulubieńców stycznia, że zastała mnie końcówka lutego, taka sytuacja ;) W obliczu mego spóźnialstwa postanowiłam więc połączyć ulubieńców z dwóch miesięcy, oto i oni.



korektor Maybelline Instant Anti - Age Effect - myślałam o nim już od dłuższego czasu, aż w końcu zakup obgadałam z przyjaciółką, okazało się, że i ona jest nim zainteresowana i bez zbędnego gadania zamówiłyśmy. Korektor idealnie nadaje się pod oczy i na twarz, nie ciemnieje w ciągu dnia, nie roluje w podocznych zmarchach i naprawdę długo utrzymuje. Można nim też wykonywać poprawki w ciągu dnia. Wolałabym przezroczyste opakowanie, bo takie dotąd ono było, ale to mały minus ;)

puder Smashbox Photo Set Finishing Powder - kupiłam go pół roku temu i od tamtej pory używam codziennie, nie mam pojęcia, czemu jeszcze nie występował na blogu ;) Kupiłam pod wpływem impulsu razem z podkładem Chanel Vitalumiere Aqua, bo było -20% w Sephorze i nie żałuję. Puder genialnie utrwala każdy makijaż i matuje twarz na około 10 godzin, bez poprawek! Naprawdę! Nie robi pudrowej maski, nie podkreśla porów i suchych skórek. Dzięki niemu odzwyczaiłam się od noszenia puderniczki w torebce :) Już prawie nie zostało mi nic w pudełeczku i poczyniłam nowy zakup, ale tym razem zdecydowałam się na innego sypańca, Prep + Prime z MAC'a, też dlatego, że ma większą pojemność i niższą cenę.

rumiankowe masło do demakijażu The Body Shop - służy mi już dwa miesiące i jeden dzień [ zaczęłam używać 27 grudnia ;) ] i szacuję, że wystarczy jeszcze na pół miesiąca. Używam masła codziennie i codziennie spisuje się na medal. Znakomicie rozpuszcza makijaż na twarzy i jego resztki na oczach. U mnie demakijaż jest wieloetapowy i zaczynam zawsze od płynu micelarnego, którym dokładnie myję oczy i mniej dokładnie twarz. Potem wkracza właśnie olejek / masło do demakijażu, a na koniec jest jeszcze żel do mycia twarzy. Masło ma delikatny, niedrażniący zapach, który bardzo mi się podoba, wygodną konsystencję, która w kontakcie ze skórą zamienia się w jedwabisty olejek, nie wysusza skóry i nie ściąga jej. To świetna, powiedziałabym nawet, że lepsza alternatywa dla masła z Clinique [ tak, miałam Clinique, więc mogę je porównywać :) ]

róż do policzków Catrice Defining Blush - ten odcień [ 020 Rose Royse ] towarzyszył mi naprawdę przez cały styczeń i początek lutego! Ma śliczny koralowo różowy, lekko zgaszony kolor. Pasuje do każdego makijażu, nie robi plam, nakłada się bajecznie i ciężko z nim przesadzić nawet osobom z ciężką ręką, takim jak ja ;) W ogóle wszystkie róże Catrice są świetne i kto jeszcze żadnego nie ma, ten trąba! :)

balsam do ust EOS - kuleczka, która marzyła mi się długo, w końcu, za sprawą przyjaciółki, przywędrowała do mnie prosto ze Stanów. Dostałam wersję Coconut Milk i od razu po otwarciu bardzo ją polubiłam. Kuleczka jest bardzo wygodna w użyciu, na długo nawilża usta, a przy tym dyskretnie pachnie jakimś słodkim deserem, kokos to dla mnie nie jest ;) Nie nadaje koloru, maskuje suche skórki. Kiedy postawiłam Eosa na biurku w pracy, kilka osób zapytało mnie, czy to piłeczka antystresowa, tak więc balsam może mieć dwojakie zastosowanie ^^

odżywka do włosów Garnier Oleo Repair - kupiłam zachęcona kilkoma pozytywnymi recenzjami. Akurat okazało się, że na stanie mam same maski do włosów, żadnej codziennej odżywki. Ta świetnie pachnie, kojarzy mi się z profesjonalnymi kosmetykami od fryzjera, bardzo na plus, zwłaszcza, że zapach utrzymuje się na włosach. Nie obciąża pasm, ładnie je wygładza i nadaje im miękkości. Nie są to spektakularne efekty, ale naprawdę bardzo dobre jak na codzienną odżywkę. Przy częstym używaniu nie obciąża włosów i jest całkiem wydajna. Polecam! :)

podkład Estee Lauder Double Wear - po próbce byłam nim zachwycona i tak jakoś szczęśliwie dla mnie się złożyło, że Sonia z bloga Pączek w Pudrze podarowała mi swój nieużywany ♥ #blogiłączą Używam go codziennie i codziennie zachwycam się tym, jak wygląda na mojej skórze. Nakładam go cienką warstwą i tyle wystarcza, żeby wszystko pięknie przykryć i utrzymać się na twarzy cały dzień. Cały dzień w moim przypadku to ponad 12 godzin. Pod koniec dnia odrobinkę się ściera naokoło nosa i na nim, ale to wciąż najlepszy i najtrwalszy podkład, jaki miałam w życiu. Jestem totalnie zakochana i na pewno będę do niego wracać, jak skończę tę buteleczkę :)


Oto wszyscy moi ulubieńcy początku roku. Jestem ciekawa, czy ich znacie? Co znalazło się w Waszych zestawieniach najlepszych kosmetyków? Piszcie!