Pokazywanie postów oznaczonych etykietą HexxBOX. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą HexxBOX. Pokaż wszystkie posty
mar
17
2014

HexxBOX – Poznaj i testuj z 1001pasji ! Rimmel Scandaleyes Waterproof Kohl Kajal | 013 Purple i 005 Nude

Cześć, cześć! :)


Kiedy na początku grudnia okazało się, że Hexx wyróżniła w swoim konkursie moją pracę, bardzo się ucieszyłam. Z wyróżnieniem wiązała się też przemiła nagroda, na którą składały się 3 kosmetyki do makijażu. Dziś będzie o dwóch z tej trójki, czyli o kredkach do oczu Rimmel Scandaleyes Waterproof Kohl Kajal w odcieniach 013 Purple i 005 Nude.

Z kredkami do oczu Rimmel'a nie miałam dotąd styczności, więc z radością zabrałam się za testowanie od razu po otrzymaniu paczuszki. Pierwsze testy przebiegły pomyślnie, byłam zaskoczona trwałością i pigmentacją tych kredek. Omówię je Wam każdą z osobna.



Rimmel Scandaleyes Waterproof Kohl Kajal 013 Purple - ciemny, matowy fiolet. Kolor bardzo mocno napigmentowany, wystarczy jedno przejechanie kredką po skórze, żeby zostawić wyraźną linię. Po nałożeniu dość łatwo się rozciera, bo kredka jest miękka, można nadbudować warstwy dla jeszcze intensywniejszego efektu. Kredka przypadła mi do gustu jako eyeliner - używam jej za każdym razem do robienia kreski na górnej powiece. Świetnie wygląda, bo nieoczywisty [ w sensie, że nie czarny ;) ] kolor ładnie podkreśla kolor mojej tęczówki. Nie byłam dotąd przekonana do fioletów w makijażu oczu, wciąż mam opory przed za bardzo fioletowym makijażem, ale sama kreska w tym kolorze bardzo ładnie się komponuje. Preferuję mocniejsze, grusze kreski na powiece, a ta kredką świetnie się je maluje. Jeśli jednak jesteście fankami bardzo cienkich kresek, może to nie być kredka dla Was.

Rimmel Scandaleyes Waterproof Kohl Kajal 005 Nude - matowy, kremowy nudziak. Widziałam w tej kredce zastępcę mojej ukochanej kredki do linii wodnej z Max Factora, niestety nie stała się nim. W zasadzie kredce nie mam nic do zarzucenia, bo pigmentacja jest fenomenalna, jak i w przypadku fioletu, maślana miękkość pozwala na swobodne malowanie, trwałość również na plus. Jedyne, co mi w niej przeszkadza, to kolor... Jak na mój odcień skóry, kredka jest po prostu zbyt żółta, wpada w pomarańczowe tony i choć z daleka tego nie widać, z bliska i na zdjęciach wygląda na oku co najmniej dziwnie... Sięgam po nią sporadycznie, wyłącznie w te dni, kiedy mam na nosie okulary i nie można się przyjrzeć makijażowi z bliska ;) Owszem, otwiera oko i ładnie wygląda na linii wodnej, niwelując zmęczenie, niestety odcień nie do końca mi pasuje... Na jednym ze zdjęć zobaczycie porównanie z moją ukochaną kredką Max Factor i zobaczycie różnicę w kolorze.



Obydwie kredki przez swoją naprawdę miękką, maślaną konsystencję, bardzo ciężko się strugają - przy każdym temperowaniu tracę minimum centymetr produktu, bo rysik [ no wiecie, środek ;) ] wciąż się łamie. Przez to nie jestem też w stanie zatemperować kredek "na ostro", a tym samym namalować cienkich kresek, jednak to akurat mi nie przeszkadza. Myślę, że zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłyby automatyczne, wysuwane opakowania - nie traciłoby się tyle produktu...

Teraz czas na prezentację naoczną :)





Do makijażu oka oprócz kredek Rimmel użyłam: cień 467  Inglota na całą powiekę, cień 363 w załamaniu i Maybelline Color Tattoo Permanent Taupe do podkreślenia brwi.


Pomimo pewnych wad, które wskazałam wyżej, kredki są bardzo przyjemne w użytkowaniu i często po nie sięgam [ zwłaszcza po fiolet ;) ], bo przy malowaniu są naprawdę bezproblemowe i dają gwarancję, że w ciągu dnia nic się nie rozmaże / zetrze. Nie wiem, czy moje odcienie są dostępne stacjonarnie w Polsce, wydaje mi się, że 005 Nude raczej nie, ale jeśli zastanawiacie się nad jakimś wariantem kolorystycznym, to mogę je Wam spokojnie polecić :) Ja sama mam ochotę sprawdzić jeszcze jeden odcień - Taupe, który na swatchach [ tutaj możecie zobaczyć swatche odcieni dostępnych w Anglii ] wygląda cudnie :) Cena takiej kredki to około 19 złotych. 

Tutaj jeszcze zdjęcie z porównaniem kolorystycznym, o którym wspominałam wyżej:



Hexxana kilka miesięcy temu zrobiła filmik z testem trwałości tych kredek, nawet tych samych odcieni, które dostałam ja, zobaczcie! Prawie niezniszczalne są, skurczybyki ;)


Bardzo dziękuję Hexx za możliwość przetestowania kredek w ramach HexxBOXa i przekonanie się, że fiolet wcale nie taki straszny, jak go malują ;)




P.S. Jeśli jesteście z Krakowa i nie wiecie, co zrobić ze sobą w najbliższy weekend, pędźcie na oddawajkę biletową do PodróżoweLove! :)
sty
23
2014

HexxBOX – Poznaj i testuj z 1001pasji ! Caudalie, Vinosource, krem pod oczy S.O.S Morning Eye Rescue

Witajcie! :)


Na początku października dowiedziałam się, że załapałam się do grona Recenzentek HexxBOXu! Jeśli jeszcze nie słyszałyście o tej akcji - zapraszam na bloga 1001Pasji. Zgłaszałam się do edycji specjalnej, którą Hexxana zorganizowała na swoim fejsbuku i udało się - dostałam możliwość przetestowania i opisania dla Was kremu pod oczy Caudalie z linii Vinosource, o nazwie S.O.S Morning Eye Rescue. Cieszyłam się z tej wiadomości niesamowicie, a jeszcze bardziej, kiedy kilka dni później kurier przyniósł mi przesyłkę :) Hexx zadbała o wszystko bardzo dokładnie i w paczuszce oprócz kremu znalazłam katalog z informacjami o produktach firmy oraz kilka tubeczek z próbkami innych kosmetyków Caudalie.


Do tej pory stosowałam równolegle dwa kremy pod oczy - osobny na dzień i na noc, ale w tym wypadku postanowiłam, że będę używać jedynie kremu z Caudalie, żeby móc go Wam rzetelnie i jak najpełniej przedstawić. Dziś użyłam kremu po raz ostatni, więc czas na podzielenie się z Wami moją o nim opinią :)

Moja skóra pod oczami jest młoda [ mam 24 lata ], ale problematyczna. Jest delikatna i wrażliwa, a ze względu na moje alergie oczy często łzawią, wysuszając tym samym skórę w tym rejonie. Bardzo często oczy mam przemęczone od spędzania długich godzin przy komputerze i czasem także opuchnięte ze względu na niewystarczającą ilość snu [ ostatnio coś mi się poprzestawiało i nie mogę zasnąć przed 2 w nocy... ]. Zauważyłam też pierwsze zmarszczki w tym rejonie, głównie od mrużenia oczu.

To tyle tytułem obszernego wstępu, ale chciałam Was wprowadzić w temat.


Caudalie, Vinosource, krem pod oczy S.O.S Morning Eye Rescue to według producenta naturalnie nawilżający i kojący krem pod oczy,stworzony z organicznej wodą z winogron, aby zredukować wrażliwość i wspomóc nawilżenie. Stworzony z bogatych w antyoksydanty, polifenoli pestek winogron dla ochrony przed wolnymi rodnikami, zawiera Vinolevure, aby zapobiec odwodnieniu i ekstrakt z białej herbaty. Skóra staje się bardziej elastyczna, gładka i zdrowsza. Bez parabenów, siarczanów, substancji zapachowych, barwników syntetycznych, petrochemicznych i ftalany. Testowany okulistycznie, bezzapachowy.


Krem pod oczy S.O.S Morning Eye Rescue dostajemy w małym, schludnym kartoniku, na którym nadrukowane [ na zewnątrz i wewnątrz - kartonik można rozłożyć ] są wszystkie istotne informacje. Jest czytelnie i elegancko, również eko - nie dostajemy dodatkowej, zbędnej ulotki z opisem produktu, bo wszystko zmieściło się na kartoniku. Podoba mi się to, na uznanie zasługuje również minimalistyczna, jak zwykle, szata graficzna produktu. 
Tubka z kremem jest urocza, biała z nadrukowaną nazwą, pojemnością [ 15 ml, standardowo ] i terminem przydatności po otwarciu [ 9 miesięcy ] i instrukcją używania. Z tą instrukcją akurat się nie zgodzę [ Apply morning and evening to eye contour from the inside out ], bo ja krem wklepuję od zewnątrz do wewnątrz, ale to tylko drobny szczegół ;) Tubka zakręcana jest na malutką zakrętkę, pod którą jest dozujący dzióbek, pozwalający wydostać dokładnie taką ilość kosmetyku, jakiej potrzebujemy.


Omawiany krem można kupić za około 60 zł, w zależności od apteki. Od siebie dodam, że warto pytać o promocje, które marka często organizuje. Można załapać się na akcje, gdzie przy kupnie danego produktu otrzymujemy drugi, o podobnej wartości, gratis, więc warto się tym zainteresować :)


Przede wszystkim jest niesamowicie wydajny. Normalnie, stosując dwa różne kremy pod oczy na dzień i na noc, każdy z nich wystarczał mi na maksymalnie 2,5 miesiąca. W przypadku kremu S.O.S Morning Eye Rescue było inaczej - krem wystarczył mi na 3 miesiące [ bez 4 dni ;) ] codziennego stosowania rano i wieczorem! Czyli, gdybym używała go tylko raz dziennie, wystarczyłby mi na pół roku! Ja jestem mocno zaskoczona, oczywiście pozytywnie, tą wydajnością. Muszę jeszcze zaznaczyć, że ja sobie kremów pod oczy [ jakichkolwiek innych też ;) ] nigdy nie żałuję, wręcz lubię, zwłaszcza wieczorem, położyć grubszą warstwę. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć ilość, jaką aplikowałam pod jedno oko :)


Krem pod oczy Caudalie S.O.S Morning Eye Rescue sprawdził się u mnie wyśmienicie. Koił, mocno nawilżał i zostawiał uczucie odprężonej skóry. Dzięki swojej lekkiej formule szybko się wchłaniał, pozostawiając skórę elastyczną, miękką i jakby rozluźnioną. Początkowo obawiałam się, czy da sobie radę, skoro ma taką lekką formułę, ale niepotrzebnie, bo spisywał się idealnie. Nie zawsze treściwy krem = gęsta, zbita konsystencja :)
Krem stosowany porankami idealnie nawilżał i łagodził opuchliznę, oczy po nałożeniu wyglądały na bardziej obudzone. Wieczorami krem świetnie łagodził skórę po zmyciu makijażu, a jeśli zdarzyło mi się mocniej potrzeć oko wacikiem z micelem, koił ewentualne zaczerwienienia.
Po dłuższym stosowaniu kremu zauważyłam, że skóra pod oczami jest mniej podatna na alergiczną opuchliznę, nie piecze przy łzawieniu, a cienie pod oczami są odrobinę jaśniejsze. Nie zauważyłam wpływu na zmarszczki w tym obszarze, ale tego producent nie obiecuje. Krem nie spowodował żadnych podrażnień.

W składzie jest organiczna woda winogronowa, ekstrakt z białej herbaty i polifenole, które są silnymi antyoksydantami. Cały skład, dla zainteresowanych, zamieszczam poniżej.


Podsumowując - jestem z kremu bardzo zadowolona i mogę go spokojnie polecić. Jestem ciekawa, jak sprawdziłby się w letnie miesiące. Jest idealnym nawilżaczem i uważam, że jest świetnym produktem do pielęgnacji okolic oczu. Mam zamiar do niego powrócić w przyszłości, ale będę stosowała go jako krem na dzień, na noc sięgając po coś o specyfikacji przeciwzmarszczkowej, bo coraz bardziej tego potrzebuję. Krem idealnie sprawdzi się przy oczach zmęczonych, opuchniętych i potrzebujących nawilżenia. Świetnie współpracuje z makijażem i daje uczucie ukojenia po całym dniu. 

Bardzo dziękuję Hexxanie za wyróżnienie, jakim jest udział w Hexxboxie i udostępnienie mi tego świetnego kosmetyku do testów!


Znacie krem pod oczy Caudalie S.O.S Morning Eye Rescue?
Jaki jest Wasz ulubiony krem pod oczy? :)

paź
8
2013

Decubal, Eye Cream, ujędrniający i regenerujący krem pod oczy

Witajcie :)

Dziś będzie post z zakresu jednej z moich ulubionych kategorii kosmetycznych - o kremie pod oczy. 
Moja skóra w tym obszarze jak już wiele razy wspominałam, jest delikatna i wrażliwa, ze względu na moje alergie oczy często łzawią, wysuszając tym samym skórę pod oczami. Przez ostatnie miesiące oczy mam przemęczone [ od pisania magisterki i blogowania, niekoniecznie w tej kolejności ;) ] i opuchnięte także ze względu na niewystarczającą ilość snu. 
Dodatkowo od dwóch lat jestem z powrotem okularnicą [ wcześniej od liceum nosiłam soczewki ] i jestem przekonana, że okulary przyczyniają się u mnie do powstawania zmarszczek w okolicy oczu - w lecie szkła nie chronią oczu przed słońcem, a wręcz skupiają na nich promienie słoneczne, zmuszając do nadmiernego mrużenia. W przyszłym sezonie letnim powrócę chyba do soczewek, żeby móc chronić oczy okularami przeciwsłonecznymi. 
Dość dygresji, teraz o kremie :)


Swego czasu w blogosferze był boom na markę Decubal za przyczyną mnogich współpracy z marką, potem dzięki ich rozdawnictwu na stronie internetowej. Na żadną z tych akcji się nie załapałam, ale czytałam recenzje. Zaciekawiło mnie kilka produktów, w tym krem pod oczy.

Udało mi się go kupić na blogowej wyprzedaży za 7 zł, z czego jestem bardzo zadowolona, bo standardowa cena tego kremu oscyluje w granicach 30 zł. Krem dostajemy w 15 ml opakowaniu, które sprawia wrażenie naprawdę miniaturowego! Wiem, że to standardowa ilość kremu pod oczy, ale to chyba najmniejsze opakowanie specyfiku podocznego, z jakim miałam do czynienia ;) 
Opakowanie typu airless, ze sprawnie działającą pompką - możemy wydobyć tyle produktu, ile potrzebujemy. Całość jest z półprzezroczystego plastiku, więc doskonale wiemy, ile jeszcze kremu nam zostało do wykorzystania. Wszystko to bardzo mnie cieszy.


Krem ma dość lejącą konsystencję lekkiej emulsji, jest biały i nie posiada żadnego zapachu. Używam go codziennie na noc od 28 sierpnia i szacuję, że wystarczy mi jeszcze na jakieś 2 tygodnie, czyli całość wystarczy na ponad 1,5 miesiąca używania. Dość standardowo, jak na moje używanie kremów pod oczy, ale mogłoby być lepiej.
Krem rozprowadza się łatwo, ale wolałabym, gdyby był bardziej treściwy. Kilka razy zdarzyło mi się użyć go bardzo blisko oka i niestety pojawiało się nieprzyjemne uczucie szczypania... 


Krem niestety nie robi nic poza nawilżeniem, nie ma tutaj mowy o ujędrnianiu i regeneracji, które to obietnice widnieją na opakowaniu. 
Moim zdaniem to poprawny nawilżacz dla młodych osób. I choć sama dalej jestem w tej kategorii, to jednak od kremu pod oczy oczekuję już nieco więcej niż tylko nawilżenia ;) Ten sprawdzał się w aktualnym okresie przejściowym między latem a jesienią, ale wiem, że w zimie nie dałby rady. Ja już do niego nie powrócę, ale cieszę się, że miałam okazję go wypróbować.

                                                                            


P.S. Muszę, no po prostu muszę się Wam pochwalić! Wczoraj Hexxana ogłosiła, o tutaj , listę Recenzentek VII edycji HexBOXa i wiecie co? Znalazłam się na niej! Jestem niesamowicie szczęśliwa, że Hexx doceniła mój blog i włączyła mnie do zaszczytnego grona Recenzentek :) Dzięki mojemu zgłoszeniu do edycji specjalnej będę testować i recenzować dla Was krem pod oczy Caudalie - czyli nie tylko moja ulubiona kosmetyczna kategoria, ale także marka, za którą ostatnio mocno przepadam - czego można chcieć więcej? Jupi! :))))))) Raz jeszcze dziękuję Hexx za to niesamowite wyróżnienie !


                                                                            

Używałyście kosmetyków Decubal, tego kremu?
Polećcie mi Wasz ulubiony krem pod oczy :)